Poparzone palce franczyzodawcy

Franczyzobiorcy 5 Palców tracili płynność finansową, zanim ich biznes zaczął przynosić wystarczające zyski. Czy franczyzodawca na pewno powierzył swoją markę odpowiednim osobom?
Środa
11.01.2017
Operator marki 5 Palców zawiesza na kołku plany budowy sieci franczyzowej. Przesądzili niesforni franczyzobiorcy.
 

Oryginalny produkt i spójny koncept biznesowy to czasem za mało, by z powodzeniem zbudować sieć franczyzową. Przekonała się o tym firma RSA Sports, wyłączny dystrybutor obuwia włoskiej marki Vibram Fivefingers. Niszowy produkt, czyli pięciopalczaste buty dopasowane do kształtu stopy miały być sprzedawane w sklepach i wyspach handlowych 5 Palców. I przez jakiś czas nawet były, bo sklepy z tym logo można było spotkać w wielu dużych miastach, m.in. w Warszawie, Wrocławiu, Szczecinie czy Krakowie. Dziś sprzedaż stacjonarna prowadzona jest już tylko w dwóch placówkach, a operator marki woli raczej skoncentrować się na dystrybucji przez internet niż na działaniach w „realu”.

Jak tłumaczy Damian Nowak, dyrektor handlowy 5 Palców, tymczasowy odwrót franczyzy wynika ze złych doświadczeń ze współpracy z dotychczasowymi partnerami.
– Partnerzy, z którymi podpisaliśmy umowy, deklarowali chęć zaangażowania w biznes. Zapewniali też, że dysponują wystarczającym kapitałem, który zapewniłby rezerwę finansową w pierwszych miesiącach działalności. Niestety, później okazywało się, że szybko tracą płynność, co z kolei powodowało, że musieliśmy kredytować ich działalność i odkupować towar. Taka sytuacja nie mogła trwać w nieskończoność, nie jesteśmy kasą pożyczkową. Ostatecznie podejmowaliśmy decyzję o zakończeniu współpracy – mówi Damian Nowak.

Uruchomienie wyspy handlowej pod szyldem 5 Palców wymaga inwestycji na poziomie 100-120 tys. zł. Ok. 70 proc. tej kwoty trzeba przeznaczyć na zakup towaru, pozostała część idzie na wyposażenie i adaptację punktu. Inaczej niż w przypadku sieci franczyzowych opartych na modelu depozytowym, franczyzobiorcy 5 Palców musieli wyłożyć pieniądze na towar z własnej kieszeni. Mimo odłożonych w czasie terminów płatności franczyzobiorcy szybko tracili zdolność do opłacania bieżących faktur za produkty dostępne w ich punktach. Koszty się piętrzyły, klientów brakowało.
– Zabrakło zdecydowanych działań „w terenie”. W takim biznesie nie wystarczy otworzyć sklepu i czekać na klientów. Trzeba zadbać o lokalny marketing, udać się z ofertą do klubów fitness, siłowni i zaprezentować ofertę – tłumaczy Damian Nowak.

Przyznaje, że część jego partnerów potraktowała markę 5 Palców jako dodatkową inwestycję i, zamiast angażować się w biznes, pozostała w pracy na dotychczasowym etacie. Nie zabrakło też franczyzobiorców w rodzaju „jajka mądrzejszego od kury”, którzy lekceważyli zalecenia franczyzodawcy dotyczące wyboru lokalizacji czy standardu wykończenia wyspy.
– Niektórzy partnerzy decydowali się na otwarcie punktu w miejscach, które w naszej opinii były co najmniej ryzykowne – opowiada Damian Nowak. – Po podpisaniu umowy z partnerem przekazujemy mu nieodpłatnie gotowy projekt aranżacji wyspy bądź sklepu. Nie narzucamy, a jedynie sugerujemy dostawcę mebli. Franczyzobiorca ma w tym zakresie dowolność. Niestety, część franczyzobiorców postanowiła zaoszczędzić, a efektem był zakup mebli o kiepskiej jakości, co było widać już po kilku miesiącach.

Na razie sprzedaż palczastego obuwia będzie prowadzona głównie przez internet. Sieć stacjonarna liczy obecnie dwa punkty – w Warszawie oraz Dąbrowie Górniczej. Na 2017 rok zaplanowane jest otwarcie jeszcze jednego lokalu, jednak będzie to placówka należąca do operatora marki. Perypetie z franczyzobiorcami ostatecznie skłoniły franczyzodawcę do zaprzestania aktywnego poszukiwania partnerów. Jednak czy winę za fiasko współpracy ponoszą wyłącznie franczyzobiorcy? Wydaje się, że franczyzodawca również nie ustrzegł się błędów – i to tych zasadniczych, bo na etapie rekrutacji. Przyjął do sieci osoby, które z różnych względów do tego biznesu się nie nadawały. Takie pomyłki to jedna z głównych pułapek czyhających na dawców licencji, zwłaszcza na wczesnym etapie rozwoju sieci. Bo o ile umiejętności i motywację kandydata można podczas rekrutacji sprawdzić, to już jego wiarygodność finansową zweryfikować jest zdecydowanie trudniej.


Grzegorz Morawski
dziennikarz

POPULARNE NA FORUM

Klienci patrzą na metkę

dzieki za info za ostrzeżenie. Teraz zwróce uwagę na typa na przyszłośc by sie nie dać nabrać. Fajnie ze ostrzegasz ludzi. Na pewno pomożesz wielu ludziom. Szacunek

2 wypowiedzi
ostatnia 02.02.2024
Czy warto otworzyć sklep odżieżowy??

ja bym obstawiał dla niemowlaków to zawsze schodi a młode mamusie mają swira na punkcie wyglądu dziecka

38 wypowiedzi
ostatnia 19.01.2023
Jak założyć stronę Online z luksusową odzieżą?

Sama strona z takimi rzeczami, to koszt od3 do 10 tys, ale drugie to koszt pozycjonowania i reklamy to juz worek bez dna

4 wypowiedzi
ostatnia 19.01.2023
Kto prowadził / prowadzi salon Esotiq

Chciałabym się dowiedzieć coś więcej na temat współpracy z frmą Esotiq, Bardzo proszę o kontakt osób które prowadziły , bądź prowadzą franczyzę...

27 wypowiedzi
ostatnia 19.12.2022
Klienci patrzą na metkę

Ten człowiek to zwykły oszust. Prowadząc firmę wyłudził duże środki od wielu osób. Przegrał sprawy Sądowe, komornik siedzi mu na głowie od wielu lat. Na hipotece...

2 wypowiedzi
ostatnia 18.10.2022
Sklep Z odzieżą używaną

Dzień dobry. Chodzi mi po głowie otwarcie sklepu z odzieżą używaną o powierzchni około 500 metrów kwadratowych. Czynsz wydaje się niewygórowany, około 13 tys zł...

1 wypowiedzi
ostatnia 12.12.2021
Greenpoint we franczyzie- jak to działa naprawdę?

Czy masz sklep na warunkach Greenpoint? Jak wygląda współpraca? Podobno ta marka się dobrze rozwija. Może znacie więcej szczegółów współpracy poza tymi ogólnymi,...

1 wypowiedzi
ostatnia 16.08.2021
Czy warto otworzyć sklep odżieżowy??

Myślę, że jest to dobry pomysł na biznes, ale trzeba się czymś wyróżnić. Nie ma sensu sprzedawać ciuchów takich, jakie są w każdym innym sklepie.

38 wypowiedzi
ostatnia 12.04.2021