Przez cztery i pół roku działalności Adam Świrgoń i Łukasz Igielski stworzyli jedenastoosobowy zespół agentów, a ich biuro zamyka dziś średnio 20 transakcji w miesiącu. W ubiegłym roku przeprowadzili się do nowego biura.
Sobota
04.03.2017
Adam Świrgoń i Łukasz Igielski otworzyli agencję nieruchomości we franczyzie, ale jako właściciele od początku kierowali się własną wizją rozwoju biznesu. Co z tego wynikło?
 

Na otwarcie własnego biura Adam Świrgoń i Łukasz Igielski zdecydowali się po kilku latach pracy w roli agentów nieruchomości. Wiedzieli, że ich miejsce jest właśnie w tej branży, ale nie chcieli dłużej pracować na cudzy rachunek. Decyzję o przejściu na swoje podjęli w 2012 roku.
– Uznaliśmy, że przystąpienie do sieci franczyzowej da nam atut w postaci rozpoznawalnej marki. O Północ Nieruchomości słyszeliśmy dobre opinie w branży, a poza tym mieliśmy świadomość, że to jeden z lepiej rozpoznawalnych szyldów w Polsce – wspomina Adam Świrgoń.

Inwestycje ponad wszystko

Ich biuro wystartowało w Gdańsku, gdzie dotychczas pracowali jako pośrednicy. W owym czasie w mieście działało tylko jedno biuro Północ Nieruchomości. Dla nowych franczyzobiorców taka sytuacja była na rękę.
– Nie lubimy się z nikim przepychać. Gdybyśmy przystępowali do sieci jako np. piąte lub kolejne biuro w mieście, to o zdobycie silnej pozycji na rynku byłoby znacznie trudniej. A tak udało się i dziś nasze biuro jest jednym z lepiej prosperujących w ramach konceptu – tłumaczy Adam Świrgoń.

Początkowa inwestycja pochłonęła kilkadziesiąt tysięcy złotych. Tyle trzeba było przeznaczyć na zakup mebli i sprzętu biurowego, ale też na rezerwę finansową niezbędną na przetrwanie pierwszych miesięcy działalności. Właściciele wiedzieli, że żaden biznes nie zarabia na siebie od pierwszego dnia i postanowili odpowiednio się zabezpieczyć.
– Pierwszą transakcję zanotowaliśmy już w pierwszym miesiącu działalności. Jednak zbudowanie odpowiednio na tyle dużego portfolio, by spokojnie pokrywać bieżące koszty, zajęło około dwóch lat. Wprawdzie przychody i transakcje domykaliśmy regularnie, ale cały czas sporo inwestowaliśmy w reklamę, w promowanie zleceń. To wiązało się z koniecznością opłacania usług fotografów, grafików. W tym biznesie trzeba stale pracować, by wyróżniać się na rynku i „opakować” nieruchomości w taki sposób, by zauroczyć klienta – przyznaje Adam Świrgoń.

Obrana przez wspólników strategia przyniosła efekty. Przez cztery i pół roku działalności stworzyli jedenastoosobowy zespół agentów, a ich biuro zamyka dziś średnio 20 transakcji w miesiącu. W ubiegłym roku przeprowadzili się do nowego biura.
– Zaczynaliśmy od punktu z dwoma pokojami, ale rozwój wymusił zmiany. Nowy lokal ma 100 m2, dwie sale konferencyjne, stylową poczekalnię i toaletę przystosowaną dla niepełnosprawnych. Zależało nam na tym, by miejsce, w którym prowadzimy działalność, podkreślało prestiż firmy. Klienci bardzo zwracają uwagę na to, jak wygląda biuro pośrednika – podkreśla dyrektor gdańskiego oddziału.

Apetyt na więcej

Franczyzobiorcy Północ czerpią korzyści z marketingu centralnego, ale podkreślają rolę działań na własnym podwórku. Do ich współfinansowania udaje im się namawiać franczyzodawcę. Ten partycypuje, bo widzi efekty. W 2016 roku Adam Świrgoń i Łukasz Igielski odebrali nagrodę dla najlepszych franczyzobiorców Północ Nieruchomości. Franczyzodawca, widząc sprawność marketingową gdańskich partnerów, powierzył im też stworzenie projektu graficznego oznakowania samochodów dla swojej floty samochodowej.
– Projekt powstał przy współpracy z naszym grafikiem i najpierw został wykorzystany w celu oznakowania floty gdańskiego oddziału, a następnie, po pewnych modyfikacjach, wdrożyliśmy go jako projekt obowiązujący dla wszystkich oddziałów Północ – mówi Andrzej Jakliński, dyrektor ds. rozwoju sieci i marketingu Północ Nieruchomości.

Adam Świrgoń i Łukasz Igielski cały czas inwestują w swój biznes. Wypracowali sobie silną pozycję w Trójmieście, ale przyznają, że obecność w sieci franczyzowej cały czas procentuje.
– Zdarza się, że zgłaszają się do nas franczyzobiorcy Północ z innych miast, bo ich klienci szukają nieruchomości nad morzem. To zawsze dodatkowe źródło klientów – mówi Adam Świrgoń.

Wraz ze wspólnikiem planuje kolejne otwarcia. Na celowniku jest m.in. prestiżowy rynek w Sopocie, gdzie popyt na nieruchomości nie słabnie. Ale cały czas skupia się na bieżących ofertach i tym, żeby w każdym przypadku doprowadzić sprzedaż do końca.
– Zarabiamy tylko wtedy, gdy zamykamy transakcję. Przyznaję, nasze usługi nie należą do najtańszych. Ale jeśli ktoś chce mieć gwarancję obsługi na wysokim poziomie, to musi się liczyć z tym, że ona kosztuje – podsumowuje franczyzobiorca.


Grzegorz Morawski
dziennikarz