Jarosław Bachurski jest w swoim sklepie każdego dnia. – Zaczynam od spotkania z załogą. Omawiam z pracownikami plan dnia, a gdy trzeba, przejmuję rolę sprzedawcy – zapewnia.
Środa
29.03.2017
Jarosław Bachurski współpracuje z siecią Komfort od roku. Jako jeden z pierwszych otworzył sklep w formacie franczyzy depozytowej. Czy to mu się opłaciło?
 

Komfort dostarcza asortyment, czyli panele, deski oraz wykładziny oraz dywany. Zaopatruje sklep partnera również w drzwi oraz wszystkie akcesoria wykończeniowe, montażowe i środki konserwacji. Franczyzodawca w całości wyposaża sklep również w meble i sprzęt elektroniczny (komputery, kasy fiskalne, drukarki, telefon sklepowy). Dzięki temu koszty inwestycji w biznes spadają po stronie franczyzobiorcy w stosunku do tradycyjnego modelu franczyzowego z poziomu ok. 250 tys. zł netto (bez wartości towaru) do poziomu 50 tys. zł netto. Niemniej jednak franczyzobiorca musi wykazać się dostatecznym zapleczem finansowym. Samo wejście do sieci kosztuje 50 tys. zł. Do tego, jak podkreśla Jarosław Bachurski, w pierwszym miesiącu działalności trzeba mieć rezerwę finansową na prace adaptacyjne w lokalu (doświetlenie i wymalowanie), pensje pracowników, na czynsz i wszelkie inne wydatki związane z utrzymaniem sklepu. Zdaniem franczyzobiorcy, zapas pieniędzy powinien wynosić ok. 30 tys. zł. Koncept jednak jest tak skonstruowany, by sklep zarabiał już od pierwszego dnia. – Działalność prowadzę rok i już odzyskałem zwrot z inwestycji, mimo że czynsz, który płacę nie należy do najniższych. Sklep z miesiąca na miesiąc zarabia coraz lepiej. Jest to jednak okupione ciężką pracą. Bez wsparcia franczyzodawcy byłoby trudno, ale bez mojego zaangażowania niemożliwe – mówi Jarosław Bachurski.

Zdaniem franczyzobiorcy, branża wyposażenia wnętrz nie jest łatwa. Biznes opiera się na współpracy z fachowcami, których trudno pozyskać. Dotyczy to sprzedawców z wiedzą ekspercką na temat oferowanych produktów i zaangażowanych w obsługę klienta oraz ekip wykończeniowych, które specjalizują się w montażu podłóg, wykładzin i drzwi. To drugi obszar funkcjonowania sklepów Komfort. W przypadku placówki Jarosława Bachurskiego usługi montażu stanowią prawie 10 proc. jej całego obrotu. – W ciągu roku przez moją firmę przewinęło się kilka ekip remontowych. Trudno znaleźć dobrych i lojalnych współpracowników. A często dostępność usługi montażu jest głównym powodem, dla którego klienci decydują się na kupno podłóg właśnie w naszym sklepie – mówi Jarosław Bachurski. Jak dodaje, najczęstszym problemem z robotnikami jest ich niechlujstwo. – Robią po łebkach, szybko, by gdzie indziej złapać kolejne zlecenie. Później są reklamacje, klient traci zaufanie, a ja pieniądze, bo wszelkie usterki naprawiam na własny koszt. Udało mi się jednak wreszcie znaleźć zaufanych i kompetentnych ludzi. Dla nich współpraca ze mną jest również korzystna. Mają pewne i regularne źródło dochodów z wynagrodzeniem zawsze na czas – mówi Jarosław Bachurski.

Franczyzobiorca nauczony doświadczeniem we współpracy z ekipami remontowo-budowlanymi szkoli w zakresie montażu jednego ze swoich stałych pracowników zatrudnionych w sklepie. Pracuje on jako sprzedawca w sklepie, a jak trzeba, kładzie podłogi, wykładziny lub montuje drzwi. – Na razie wykonuje tylko drobny montaż na powierzchni ok. 30 m2. Z czasem jednak będę go włączał w bardziej skomplikowane prace – mówi Jarosław Bachurski. A te są różne. – Czasem nie wystarczy po prostu położyć deski czy wykładziny. Najpierw trzeba wyrównać podłogę, a nawet zrobić wylewkę. Do tej pracy potrzeba naprawdę solidnych fachowców. W tej branży najlepszą reklamą jest marketing szeptany. Jeden zadowolony klient, przyciąga następnych. I na odwrót. Zła opinia roznosi się równie szybko. Dlatego klientów trzeba traktować z niezwykłą starannością – mówi Jarosław Bachurski.

W branży dom i ogród najlepiej zarabia się od wiosny do grudnia. Trochę spokojniej jest w styczniu i w lutym, ale różnica nie jest diametralna. – Ciepłe miesiące to czas remontów i budowy, które często przeciągają się niemal do końca roku. Ludzie chcą mieć gotowy dom na święta. Ale ogólnie roczny bilans jest na plusie – mówi Jarosław Bachurski.

Atutem sklepu franczyzobiorcy jest lokalizacja, przy jednej z najważniejszych ulic w mieście. Ponadto placówka jest blisko osiedla, naprzeciwko sklepu Lidl. – Co prawda to sklep z branży spożywczej, ale jego klienci często wpadają do nas po drodze i coś kupują. Nie są to nawet tzw. produkty impulsowe, drobne, kupowane pod wpływem chwili, np. wycieraczki czy kocyki, ale poważne zakupy, takie jak dywany czy wykładziny od dawna odkładane – mówi Jarosław Bachurski.

Franczyzobiorca miał szczęście. Lokal akurat się zwolnił, gdy on rozpoczął rozmowy o współpracy z franczyzodawcą. – Do Komfortu zgłosiłem się dużo wcześniej, ale wtedy prowadziłem dwie restauracje. Nie dałbym rady ciągnąć dwóch biznesów jednocześnie. Odpuściłem więc temat. Z czasem jednak odezwał się do mnie franczyzodawca. Był to dobry moment, ponieważ kończyłem swoją przygodę z biznesem gastronomicznym. Wróciłem do pomysłu współpracy z siecią Komfort i rozpocząłem negocjacje najmu lokalu – mówi Jarosław Bachurski.

Franczyzobiorca nie mógł pozwolić, by lokal trafił w inne ręce. W negocjacjach pomagał mu franczyzodawca. Otwarcie sklepu nastąpiło bardzo szybko. Lokal był wyczyszczony przez poprzedniego właściciela, wystarczył więc niewielki remont: pomalowanie ścian, położenie podłogi, zrobienie elektryki itp. Komfort dostarczył całą resztę, m.in.: zatowarowanie, komputery, zaopatrzenie w ekspozytory.

Sklep Jarosława Bachurskiego ma prawie 280 m2. Dzieli się na strefę handlową oraz mniejszą – magazynową i socjalną dla personelu. Franczyzobiorca zatrudnia trzy osoby na cały etat i jedną na półetatu – kierownika sklepu, dwóch sprzedawców i jedną osobę do pomocy. – Moi dwaj pracownicy pracują ze mną od początku. Nie mam więc problemów z rotacją ludzi. Jak wspomniałem wcześniej, gorzej było z ekipami remontowymi, ale tutaj też już mam stałych i kompetentnych pracowników – mówi Jarosław Bachurski.

Franczyzobiorca jest w swoim sklepie każdego dnia. – Zaczynam od spotkania z załogą. Omawiam z pracownikami plan dnia, a gdy trzeba, przejmuję rolę sprzedawcy. Niemniej jednak wsparcie kierownika sklepu jest niezbędne, zwłaszcza gdy trzeba załatwiać sprawy na mieście. Wtedy zawsze jest ktoś, kto przypilnuje biznesu – mówi Jarosław Bachurski.

Komfort mocno stawia na sprzedaż, w związku z czym pracownicy sklepów przechodzą cykliczne szkolenia w tym zakresie. Od załogi wymaga się kompetentnej wiedzy na temat oferty oraz zasad obsługi klienta. Szkolenia odbywają się w sklepach partnerskich pod okiem sprzedawców starszych stażem lub w formie e-learningu w ich miejscu zatrudnienia. – W rekrutacji pierwszych pracowników pomogła mi centrala. Firma zamieściła ogłoszenia na portalach społecznościowych i dla osób szukających pracy. Pierwszą selekcję chętnych do pracy dokonał franczyzodawca. Do mnie należał ostateczny wybór. Wybrałem trzy osoby. Co do dwóch, wybór był trafny ponieważ pracują ze mną do dzisiaj. Z trzecią było trudniej, ale wreszcie udało mi się znaleźć kogoś kompetentnego i lojalnego – mówi Jarosław Bachurski.

Franczyzobiorca zarabia na wielkości sprzedaży towaru w sklepie, na usługach montażu, na transporcie towaru do klienta i obszywaniu wykładzin. Otrzymuje prowizję od miesięcznego obrotu. – Ważne, by rozwijać różne gałęzie tego biznesu i w ten sposób zwiększać obroty. Oferta Komfortu pozwala kompleksowo obsługiwać klientów – mówi Jarosław Bachurski.


doradca we franczyzie