Miesięcznie udaje nam się zamykać od 8 do 15 umów na łączną wartość przedmiotu leasingu między 0,5 mln do 1 mln zł.
Cezary Pułka, franczyzobiorca Leasing-Experts
Piątek
19.05.2017
Cezary Pułka uznał, że czas skończyć z dotychczasowym zajęciem i otworzyć biznes w innej branży. Jednak skakać na głęboką wodę wcale nie zamierzał...
 

Cezary Pułka uznał, że nadchodzi czas na zmiany. Od lat 90. parał się handlem hurtowym, ale, jak sam przyznaje, monotonia tej działalności coraz bardziej dawała mu się we znaki. Pod koniec ubiegłej dekady postanowił wypłynąć na nowe biznesowe wody.
– Chciałem poszukać wyzwań, choć z drugiej strony miałem świadomość, że każda nowa działalność będzie wymagała nauki i zdobywania doświadczenia. Dlatego od początku szukałem pomysłów we franczyzie. Ciągnęło mnie do pracy z ludźmi, ale niekoniecznie do branży gastronomicznej czy do handlu – wspomina przedsiębiorca. Ostatecznie jego wybór padł na branżę finansową, a konkretnie koncept Leasing-Experts. W 2012 roku była to jedna z nielicznych sieci leasingowych na rynku, dziś konkurencja jest znacznie większa. Cezary Pułka przyznaje, że przed podjęciem decyzji sporo czytał i zasięgał języka u innych przedsiębiorców.
– Wydaje mi się jednak, że najlepszym sposobem weryfikacji konceptu franczyzowego jest bezpośrednia rozmowa z franczyzodawcą. Pamiętam, że oferta konkurencyjnych sieci polegała w gruncie rzeczy na tym, bym stał się dostawcą leadów (tropów – przyp. red.) sprzedażowych. Czyli ja miałbym dostarczać kontakty, a cała obsługa była już po stronie franczyzodawcy. Tymczasem ja chciałem być pośrednikiem, który przeprowadza klienta przez cały proces pozyskiwania finansowania leasingowego. I taką propozycję znalazłem w Leasing-Experts – opowiada.

Łagodny transfer

Swój oddział otworzył w Tomaszowie Mazowieckim. Nie zamierzał jednak od razu rzucać się na głęboką wodę. Nim w 100 proc. poświęcił się działalności jako franczyzobiorca, przez kilka miesięcy prowadził jeszcze dotychczasowe biznesy handlowe. Chciał przekonać się, czy nowa działka ma potencjał.
– Pierwszą transakcję udało się zawrzeć stosunkowo szybko, w pierwszym miesiącu. Później musiałem „wyjść do rynku”, zostawić swoje wizytówki, poinformować lokalnych przedsiębiorców, że jest ktoś taki jak ja i może pomóc w pozyskiwaniu finansowania – mówi Cezary Pułka.

Pół roku po starcie był już w pełni zaangażowany w leasingowy biznes. Baza kontaktów rosła, a kilka miesięcy później pojawili się pierwsi klienci z polecenia. Dziś z Cezarym Pułką współpracuje pokaźna grupa agentów, ale sam nie zrezygnował z bezpośrednich kontaktów z klientami. Przyznaje, że dziennie potrafi spędzić nawet kilkanaście godzin prowadząc rozmowy przez telefon.
– Miesięcznie udaje nam się zamykać od 8 do 15 umów na łączną wartość przedmiotu leasingu między 0,5 mln do 1 mln zł. Warto pamiętać, że nasza praca nie kończy się w momencie, gdy klient złoży podpis na wniosku. To dopiero początek, często trzeba uzupełniać dokumentacje. Musimy trzymać rękę na pulsie – mówi Cezary Pułka.

Zwłaszcza, że czasem nie wszystko idzie po myśli zainteresowanych stron. Franczyzobiorca z Tomaszowa opowiada, że kiedyś pośredniczył przy zawieraniu umowy leasingu na maszynę produkowaną na specjalne zamówienie.
– Produkcja trwała cztery miesiące, a w tym czasie klient wpadł w tarapaty finansowe i stracił płynność. Firma leasingowa postanowiła jeszcze raz zweryfikować jego zdolność kredytową i odmówiła finansowania – opowiada Cezary Pułka. – Ostatecznie z sytuacji udało się wyjść obronną ręką, znaleźliśmy inną instytucję, która udzieliła leasingu. My w takiej sytuacji wprawdzie nie ryzykujemy finansowo, natomiast może się ona odbić czkawką na naszej reputacji.

Biznes na 100 proc.

Franczyzodawca Leasing-Experts oferuje swoim partnerom prowizje sięgające 10 proc. (plus VAT) od wartości netto przedmiotu leasingu. Jednorazowo mogą one sięgać nawet 90 tys. zł. Cezary Pułka przyznaje, że takie przychody z prowizji są jak najbardziej w zasięgu franczyzobiorców, ale tylko tych, którzy rzeczywiście angażują się w prowadzenie firmy i pozyskiwanie klientów.
– Niektórzy nastawiają się na finansowanie zakupów o dużej wartości i wówczas rzeczywiście mogą liczyć na tak wysokie jednorazowe prowizje. My raczej obsługujemy transakcje na nieco mniejsze kwoty, ale staramy się ich realizować możliwie dużo – tłumaczy Cezary Pułka.

Przyznaje, że od swoich handlowych biznesów odciął się już całkowicie, a w obecnym biznesie czuje się jak ryba w wodzie.
– To dlatego, że lubię spotykać się i rozmawiać z ludźmi. Znaczna część prowadzenia tej firmy polega właśnie na dbaniu o kontakty. Dobrze o tym pamiętać, wybierając biznes dla siebie – radzi franczyzobiorca.


Grzegorz Morawski
dziennikarz