Z punktu widzenia bankowca z wieloletnim stażem, branża nieruchomości wydawała mi się znajoma poprzez kredyty hipoteczne i współpracę z pośrednikami. Jednak kluczowe w podjęciu decyzji o zmianie było zmęczenie korporacją. Myślę, że każdy kto pracował w korporacji, wie co mam na myśli.
Magdalena Puchalska, franczyzobiorczyni Freedom Nieruchomości z Białegostoku
Piątek
09.06.2017
Zmiana branży to duże wyzwanie, zwłaszcza gdy przechodzi się na swoje. Ale we franczyzie szanse na powodzenie takiego transferu zdecydowanie rosną.
 

Każda zmiana budzi niepokój, szczególnie kiedy dotyczy fundamentalnych kwestii, jak np. życie zawodowe. Magdalena Puchalska, która 18 lat spędziła na etacie w bankowości (z czego 10 na stanowisku dyrektora placówki bankowej), dobrze poznała emocje związane z taką rewolucją, gdy w 2014 roku zdecydowała się otworzyć własne biuro w sieci Freedom Nieruchomości.
– Z punktu widzenia bankowca z wieloletnim stażem, branża nieruchomości wydawała mi się znajoma poprzez kredyty hipoteczne i współpracę z pośrednikami. Jednak kluczowe w podjęciu decyzji o zmianie było zmęczenie korporacją. Myślę, że każdy kto pracował w korporacji, wie co mam na myśli – twierdzi Magdalena Puchalska, która swój oddział prowadzi w Białymstoku.

Z podobnymi wątpliwościami borykała się też inna franczyzobiorczyni Freedom, Lidia Bieńkowska-Sinkiewicz. Wspomina, że gdy w 1999 roku zaczynała swoją przygodę z bankowością, był to dla niej prestiż i wyróżnienie. Przez lata wspinała się po szczeblach kariery, a zdobywając wiedzę i doświadczenie coraz częściej myślała o tym, czy może i umie robić coś innego.
– Nie wiem, czy to było spowodowane monotonią i przewidywalnością, czy raczej potrzebą rozwoju. Praca w korporacji nie daje dużo czasu na takie rozmyślania. Tak szybko jak przychodzą refleksje "czy jestem w dobrym miejscu”, tak szybko odchodzą. Nowe zadania, stres, rosnące cele, wymagają ciągłego i pełnego zaangażowania w pracę. Często ponad siły i zdrowy rozsądek – wspomina Lidia Bieńkowska-Sinkiewicz.

Dopiero urlop macierzyński okazał się czasem, gdy mogła poważniej pomyśleć nad zmianą swojego życia zawodowego. Z czasem w jej głowie zaczął kiełkować pomysł – własny biznes w branży nieruchomości.
– Szukałam balansu, chciałam pogodzić życie osobiste i wychowywanie dzieci z karierą zawodową. Rynek nieruchomości pojawił się dość naturalnie, ponieważ tu, tak samo jak w banku, najważniejsza jest praca z klientem – opowiada Lidia Bieńkowska-Sinkiewicz.

Znajomość rynku nieruchomości, z którym miała ciągłą styczność z uwagi na ich finansowanie kredytami hipotecznymi, była dodatkowym atutem.
– Z drugiej strony nieruchomości lekko mnie odstraszały. Krążący w mediach wizerunek biur i agentów nie jest przecież pozytywny. Osobiste zetknięcie się z przedstawicielami różnych biur nieruchomości, z których obsługi nie byłam zadowolona, pokazało mi, że w tym zakresie jest wiele do zrobienia – mówi franczyzobiorczyni.

Aby ograniczyć ryzyko, postanowiła otworzyć swoje biuro nieruchomości na licenji franczyzowej. Jej wybór padł na markę Freedom Nieruchomości, pod której szyldem prowadzi dziś placówkę w Legionowie.
– Wiedziałam, że to poważny biznes i niekoniecznie chciałam zmagać się z tym sama. Stąd moje myśli pobiegły w kierunku rozwiązań franczyzowych – tłumaczy. – Zdecydowałam się na nieruchomości, gdy poznałam sposób działania Freedom, gdzie wszystko obraca się wokół nowoczesnych metod sprzedaży. Sprawdzone know-how i wsparcie na każdym etapie sprzedaży sprawiają, że robię to, co lubię.

Bank sprzedaje, agent też

Również i Piotr Wasilewski, który po 10 latach pełnienia funkcji dyrektora placówki bankowej zdecydował związać się z siecią Freedom, wskazuje na pokrewieństwa w obu branżach.
Praca w banku i nieruchomościach to przede wszystkim sprzedaż. Umiejętności z tego zakresu są w obu branżach niezbędnym elementem. Klienci często postrzegają pośredników jako niepotrzebny element. Przecież wystawić ogłoszenie na portale internetowe potrafi każdy, nawet dziecko. Jednak wystawić ofertę, a dobrze ją sprzedać to już inna para kaloszy. Tu procentuje nabyte w banku doświadczenie – podkreśla Piotr Wasilewski.

Nie do przecenienia są również umiejętności interpersonalne, jak biegłość w komunikowaniu się z każdym klientem.
– Przez wiele lat pracy w banku zetknąłem się z przeróżnymi sytuacjami i osobami, które wymagały odpowiedniego podejścia, czasem dobrego słowa lub po prostu wysłuchania ich historii. Dzisiejszy rynek zarówno w bankowości, jak i w nieruchomościach, jest bardzo konkurencyjny, co sprawia, że umiejętność komunikacji z drugą osobą może decydować o sukcesie prowadzonych rozmów. Osoby wpisujące w CV komunikację jako swoją zaletę z reguły mają na myśli swobodę wypowiedzi i rozmowy. W moim przekonaniu jest to jednak umiejętność zadawania pytań i słuchania – tłumaczy franczyzobiorca.

Pod szyldem Freedom Nieruchomości działa 36 biur franczyzowych i trzy własne. Kwota inwestycji uzależniona jest od miasta, w którym ma powstać oddział. Jest ustalana indywidualnie z każdym z franczyzobiorców.


Grzegorz Morawski
dziennikarz