Ciężko jest osiągnąć sukces indywidualnie. Sieć daje lepszy dostęp do asortymentu, korzystniejsze ceny hurtowe i rozpoznawalną markę.
Klaudiusz Winkiel, franczyzobiorca PSB Mrówka (na zdjęciu wraz z żoną i synem)
Wtorek
09.01.2018
Klaudiusz Winkiel z żoną i synem prowadzi dwa sklepy PSB Mrówka. Zdecydował się na franczyzę, mimo że jest doświadczonym przedsiębiorcą. Dlaczego?
 

Klaudiusz Winkiel doskonale wie, na czym polega prowadzenie firmy. Od dziecka uczył się tego od swoich rodziców. – Rodzice prowadzili pierwszy w Polsce sklep z instalacjami łazienkowymi. Założyli go w 1979 roku – opowiada franczyzobiorca PSB Mrówka. – Czasy były wtedy trudne dla prywatnego handlu, no ale konkurencja była zdecydowanie mniejsza – śmieje się.

Nasiąkał więc od dziecka zarówno handlem, jak i branżą remontowo-budowlaną, a wkrótce sam dołączył do rodzinnej firmy, która mocno się rozrosła. Był czas, gdy miała już sześć sklepów oraz pięć hurtowni. – Prowadziłem te sklepy i hurtownie, zajmowałem się sprzedażą, zakupami – wspomina Klaudiusz Winkiel. – W 2000 roku zdecydowaliśmy się sprzedać firmę. Oczywiście, trochę żal było się z nią rozstawać, ale to była biznesowa decyzja. Firma do dziś funkcjonuje w rękach nowych właścicieli.

Przez kolejne kilkanaście lat, nadal w spółce z rodziną, Klaudiusz Winkiel prowadził firmę produkującą armaturę sanitarną. Po 15 latach rodzina zdecydowała jednak, że czas sprzedać także i ten biznes. Uzyskane pieniądze postanowili zainwestować w kolejną działalność – ale tym razem już we franczyzie.

Duży może więcej

Czemu mimo tak dużego biznesowego doświadczenia Klaudiusz Winkiel postanowił zrezygnować z prowadzenia firmy pod własnym szyldem i zdecydował się działać na licencji? – Dobrze znam i branżę budowlano-remontową, i polski rynek, i wiem, że jest podzielony między duże sieci sklepów. Ciężko jest osiągnąć sukces indywidualnie. Sieć daje lepszy dostęp do asortymentu, korzystniejsze ceny hurtowe i rozpoznawalną markę. Poza tym Polacy lubią kupować w sieciowych sklepach – mówi franczyzobiorca.

Grupa PSB prowadzi działalność na rynku dystrybucji materiałów budowlanych od 1998 roku. Od kilku lat rozwija w sektorze „dom i ogród” sieć sklepów PSB Mrówka. Ma ich już ponad 260. Klaudiusz Winkiel prowadzi dwa z nich. Pierwszy otworzył w Świnoujściu. Działkę, na której postawił sklep o powierzchni 1,5 tys. m2, kupił wraz z rodziną w 2015 roku. – Mieszkamy w Poznaniu, ale w Świnoujściu mamy mieszkanie. Jeździliśmy tam często na weekendy i sami przekonaliśmy się, że w soboty nie było gdzie zrobić zakupów. Pomyśleliśmy, że to będzie dobre miejsce na naszą pierwszą Mrówkę – wspomina. – Zwłaszcza że nie było tam żadnego sklepu tego rodzaju. Do tej pory zresztą nie pojawiła się żadna konkurencja.

Świnoujście to niezbyt duże, 40-tysięczne miasto. Doskonale wpisało się w politykę marki, która nastawia się na rozwój właśnie w małych i średnich miastach, liczących od 15 do 100 tys. mieszkańców. Budowa placówki ruszyła we wrześniu 2015 roku, a już w połowie stycznia zaczęło się jej zatowarowywanie. – Na budowę trzeba przeznaczyć ok. 2,5 tys. zł na 1 m2 oblicza Klaudiusz Winkiel. Istotną pozycją w wydatkach inwestycyjnych jest też koszt zatowarowania. Jak mówi franczyzobiorca, sklep od początku miał klientów. – Do tej pory obroty cały czas nam rosną – podkreśla.

Jeden to za mało

Klaudiusz Winkiel od początku zakładał, że chce otworzyć więcej niż jeden sklep. Zachęcony dodatkowo sukcesem pierwszej placówki, pod koniec 2016 roku zaczął budowę kolejnej, w Koziegłowach pod Poznaniem. Sklep ruszył w lipcu ubiegłego roku, a rodzinna firma franczyzobiorcy już ma wpisane w swoim kalendarzu następne otwarcia: w marcu w Środzie Wielkopolskiej, na przełomie kwietnia i maja w Nakle nad Notecią, a na początku 2019 roku w Nowogardzie. Pierwszy budynek już stoi, drugi jest w trakcie budowy, pod trzeci właśnie został kupiony grunt. Planowane sklepy będą jeszcze większe niż te, które już działają. – Najpierw szukamy atrakcyjnych działek, później badamy lokalizację pod kątem opłacalności uruchomienia sklepu – zdradza Klaudiusz Winkiel. – Jeśli nasze kalkulacje wypadają pozytywnie, decydujemy się na inwestycję.

Sklepy mają ok. 25 tys. pozycji asortymentowych. Stałą bazą są m.in. materiały budowlane, wykończeniowe, narzędzia. Oprócz tego część oferty jest też wymieniana sezonowo. Już w lutym pojawia się pierwszy asortyment związany z ogrodem, który przez kolejne miesiące się powiększa. Jesienią do oferty wchodzą m.in. produkty związane z ogrzewaniem, znicze. W listopadzie pojawia się asortyment świąteczny: choinki, artykuły dekoracyjne. – Najsłabszym okresem, jeśli chodzi o obroty, są pierwsze miesiące roku, styczeń i luty. Klienci są wtedy po świątecznych wydatkach, poza tym zima nie sprzyja remontom – zauważa Klaudiusz Winkiel. – Ale już w marcu zaczyna się ruch w dziale ogród, który generuje największe obroty w całym sklepie.

Rodzinną firmę, oprócz pana Klaudiusza, tworzą jego żona i syn. Sprawiedliwie podzielili się obowiązkami. – Ja zajmuję się sprawami finansowymi i ogólnym nadzorem nad działalnością sklepów – opowiada franczyzobiorca. – Syn jest menedżerem sklepów, zajmuje się zakupami, negocjacjami z dostawcami. Do obowiązków żony należy m.in. pilnowanie budowy kolejnych obiektów, przygotowuje też aranżacje niektórych działów w sklepach.

Firma zatrudnia też 35 osób, pracujących w obu sklepach i w centrali. Ale już w tym roku, po uruchomieniu dwóch kolejnych placówek, ta liczba się podwoi.