Do Chin na lody cebulowe

Czwartek
26.04.2001
Zbigniew Grycan z właściciela Zielonej Budki staje się jej udziałowcem
 

Rzeczpospolita przypomniała historię powstania znanej firmy Zielona Budka założona przez Zbigniewa Grycana. Prawdziwy rozgłos Zbigniew Grycan zyskał w 1989 r., gdy jako pierwszy w kraju z rozmachem stworzył "salon lodowy" - wykładany marmurami, z drzwiami specjalnie sprowadzonymi z Włoch. Takimi luksusami nie mogły się wówczas pochwalić nawet banki - ale mogli się nimi napawać stali bywalcy firmy Zielona Budka Zbigniew Grycan SA. Tej właśnie firmie, która z rzemieślniczej przekształciła się wielkoprzemysłową, podporządkował swoje i rodzinne sprawy. Wkrótce jednak sześćdziesięcioletni dziś Zbigniew Grycan znacząco (choć z własnego wyboru) zmniejszy posiadany w niej pakiet akcji. Mimo to nie rozpacza, ale - co doceniają konkurenci - cieszy się z pozyskania silnego inwestora i zapewnienia firmie rozwoju.

Marka Zielona Budka jest jedną z najsilniejszych w krajowym przemyśle spożywczym; rozpoznaje ją 57 proc. Polaków. Kojarzy się z tradycją rodzinną i jakością. - Wykreował ją jeden człowiek w ciągu dwudziestu lat, co można uważać za wielki wyczyn. Wiele firm o międzynarodowym znaczeniu potrzebowało na to znacznie więcej czasu i pieniędzy - mówią specjaliści od marketingu.

- Udało mu się, bo miał pieniądze pomnażane na handlu nieruchomościami i lokal w centrum Warszawy - uważają oponenci, choć nie znają szczegółów podejrzanych w ich mniemaniu transakcji. Ludzie, którzy znają realia działalności prywatnych firm w powojennej Polsce, wskazują, że Grycan zawsze stawiał sobie wysoko poprzeczkę, szczególnie gdy chodziło o dobór surowców i sposób traktowania klientów. Choć były to czasy rynku producenta, nie wykorzystał możliwości zrobienia pieniędzy na gorszej jakości wyrobach.

Cukiernictwo jest u Grycanów rodową tradycją. Cukiernikiem w Stanisławowie i Buczaczu był dziadek. Ojciec miał wytwórnię lodów w Buczaczu, a po wojnie - we Wrocławiu, gdzie przeniósł się z rodziną. Zatrudniał kilkadziesiąt osób, więc w tamtych czasach był jednostką podejrzaną i ciągle nakładano na niego podatkowe "domiary". Gdy komornicy zabierali z domu cały dobytek, Zbigniew Grycan z rodzeństwem przenosił się z kanapy na skrzynki po jajkach. I nikt nie narzekał, nawet wtedy, gdy firmę ojca upaństwowiono (zwrócono ją dopiero po kilku latach) ani gdy trzeba było w niej pomagać po kilka godzin dziennie. W domu biedy nie było, bo ojciec w sezonie był szefem wytwórni lodów w Zakopiańskim Zakładzie Gastronomicznym.

- Najlepsze wyroby robili cukiernicy z warszawskiego Bristolu. Mieli wszystkie surowce, których normalnie nie było na rynku. Tam właśnie ojciec załatwił mi trzyletnią praktykę i szkołę na Grochowie. Zacząłem od prac porządkowych, potem uczyłem się po kolei wszystkich rodzajów ciast, a dopiero na końcu wyrobu lodów - wspomina Grycan. Po otrzymaniu w 1963 r. dyplomu mistrzowskiego nie wrócił do Wrocławia, ale osiedlił się w pobliżu, na Dolnym Śląsku. Tam koszty uruchomienia własnego zakładu były mniejsze i szybciej można było uzbierać pieniądze na kupno cukierni w Warszawie.

Zielona Budka była w rzeczywistości małym kioskiem, wymalowanym na zielono, żeby był z daleka widoczny. Tę nazwę w 1979 r. przyjął Grycan i w formie logo zawiesił nad wejściem do swojego warszawskiego sklepu.
Niedaleko sklepu był zakład lodziarski, a w nim włoskie maszyny, które Grycan sam modernizował. Gdy się o tym dowiedział ich producent, przyjechał do Polski z ekipą telewizyjną.
- Wiesz, ty jesteś prawdziwy lodziarz. Powinieneś robić lody metodą przemysłową. Sprzedamy ci nasze najlepsze maszyny i będziesz w stanie je spłacić - przekonywał gość tak sugestywnie, że właściciel Zielonej Budki w końcu uległ. Na negocjacje pojechał z jednym z najprężniejszych włoskich przedsiębiorców, mającym swoje zakłady również w Polsce. W ocenie Zbigniewa Grycana, to była największa i najważniejsza w jego życiu lekcja, trwająca wiele godzin, aż do czasu, gdy przeciwnik sam stwierdził, że czuje się wyczerpany i wyciśnięty jak cytryna. W podobnym stanie był Grycan, dlatego - w jego ocenie - tak dokładnie pamięta tamto wydarzenie. Kontrakt był jednak korzystny dla obu stron i Zielonej Budce nadał nowy impuls rozwojowy. Po litrowych lodach Familijnych w 1992 r. pokazały się następne, nie ustępujące ofercie zagranicznych firm. Wkrótce marka Zielona Budka znana była od Helu do Tatr i miała 10 procent udziału w konkurencyjnym rynku lodów. Rywalizowała z międzynarodowymi potentatami: Schollerem i Algidą.

Grycan nie miał złudzeń: by sprostać międzynarodowej konkurencji w przyszłych latach, trzeba mieć zakład spełniający normy unijne, dysponujący systemem zarządzania jakością z serii ISO 9000 i wyposażony w najnowocześniejsze urządzenia. Taki zakład za ponad 30 mln zł powstał w Mieleckiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej. W trakcie inwestycji, w 1998 roku, w firmie pojawił się zewnętrzny udziałowiec, Banque Paribas, który objął 12,5 proc. akcji. Mielecką budowę i rozpoczętą tam produkcję (przeniesiono ją także z Anina) nadzorował Grycan. Marketing i handel przekazał młodemu dyrektorowi zarządzającemu, którego znalazł w austriackim oddziale firmy Danone. Dziś jest on członkiem zarządu Nestle Polska.

Współpracę obu panów popsuło kapryśne ubiegłoroczne lato; wyniki niemal wszystkich firm z branży okazały się niekorzystne. Spłacająca wysoko oprocentowane kredyty Zielona Budka nie mogła liczyć na wsparcie udziałowca, bo Paribas wycofywał się z Polski. Nowym, wybranym przez Grycana, akcjonariuszem został fundusz inwestycyjny Enterprise Investors, który przejął akcje banku, a w umowie zastrzegł sobie zwiększenie udziału do połowy, w zależności od kapitałowych potrzeb firmy. - Trzeba się wiązać z silnym kontrahentem. Mój partner zna się na branży spożywczej i dobrze wyrażają się o nim firmy, z którymi współpracuje - mówi szef Zielonej Budki.

- Nie, nie pozbywam się władzy nad firmą - zaprzecza. Pozostaje w niej doradcą i aktywnym szefem rady nadzorczej. Jego nazwisko jest w nazwie firmy. Nowy inwestor zapewnia natomiast podniesienie kapitału na poziomie gwarantującym rozwój firmy. Poza tym: ma następcę. Jego syn ma znaną w Warszawie cukiernię, ale na razie woli pracować na własne konto. Jeśli jednak zajdzie potrzeba, kto wie? Córki bliźniaczki, uczennice szkoły średniej, też dorosną, a one już czują biznes. Grycan wie, że Enterprise Investors za 3-5 lat będzie chciał wyjść z firmy. Wtedy razem ustalą, kto będzie następcą.

Na razie szuka nabywcy nieczynnego zakładu w Aninie. Często wyjeżdża za granicę - w sprawach służbowych, ale znajduje czas na spacery, zwiedzanie zabytków i kosztowanie miejscowych specjałów. Odwiedza przyjaciół, szefów cukierniczych firm w różnych krajach. Marzy, żeby pojechać do Chin, gdzie narodowym przysmakiem są lody cebulowe. - Może przyjęłyby się w Polsce - zastanawia się. I już wiadomo, że będzie próba stworzenia nowego wyrobu.

Więcej: Lidia Oktaba, Rzeczpospolita, 23 kwietnia 2001, s. B8


Rzeczpospolita

POPULARNE NA FORUM

Planuję założyć własną działalność - od czego zacząć?

Najlepiej zacząć od kupna gotowej spółki . Zakup gotowej spółki daje pewność, że firma istnieje i ma już zarejestrowany kapitał zakładowy, co może być ważne z...

33 wypowiedzi
ostatnia 08.01.2024
Oszukani przez franczyzodawcę

Wspolpraca z firma Ship Center jako franczyzobiorca??? ODRADZAM SPRAWDZ ICH UMOWE U SWOJEGO PRAWNIKA, jest ona jednostronna i ukierunkowana na kary umowne ktore sobie sami...

48 wypowiedzi
ostatnia 22.09.2023
Czy na odzieży można jeszcze zarobic?

Ja kupuję na hurtowni stradimoda.pl od jakiegoś roku nie zawiodłam się doradzą zawsze dobrze dbają o klienta a uwierzcie mi jest dużo hurtowni które chcą tylko...

40 wypowiedzi
ostatnia 22.09.2023
piszę pracę na temat franchisingu :)

hej, tez poszukuję danych, znalazłaś coś może oprócz ilości placówek i marek franczyzowych?

14 wypowiedzi
ostatnia 24.05.2023
Sukcesja w Intermarché i Bricomarché

przeciez to złodzieje

1 wypowiedzi
ostatnia 04.05.2023
piszę pracę na temat franchisingu :)

Szukam szcegółowego raporty na temat franczyzy w latach przed pandemią i po. Rozumiem że osttani raport opublikowany był za rok 2010 ale niestety jego również nię mogę...

14 wypowiedzi
ostatnia 23.04.2023
Praca magisterska - licencjacka o franchisingu

Witam, Jestem studentką III roku Finansów i Rachunkowości na Uczelni Łazarskiego w Warszawie. Obecnie prowadzę badania w ramach seminarium dyplomowego. Poniższa ankieta...

211 wypowiedzi
ostatnia 13.03.2023
Hodowla psów: Trudne życie hodowcy

Znam osoby gdzie rocznie zarabiają 300 tys złotych prosze nie łżeć że hodowla się nie opłaca.

4 wypowiedzi
ostatnia 10.02.2023