Yogen Früz wraca do Polski

Na całym świecie Yogen Früz otworzył ponad 1,2 tys. i zaliczany jest do najszybciej rozwijających się firm franczyzowych.
Sobota
01.10.2011
Mrożone jogurty spod znaku Yogen Früz po raz trzeci próbują sforsować polski rynek.
 

Choć na całym świecie Yogen Früz otworzył ponad 1,2 tys. i zaliczany jest do najszybciej rozwijających się firm franczyzowych, nad Wisłą jak dotąd nie spotkał się z ciepłym przyjęciem. Pierwszy „debiut” amerykańskiej marki w Polsce miał miejsce jeszcze w latach 90. Placówki z jogurtami powstały w kilku polskich miastach, ale organizator systemu utracił wsparcie ze strony funduszu inwestycyjnego, a franczyzobiorcy przestali przestrzegać standardów sieci. Drugie podejście rozpoczęło się na początku ubiegłej dekady, ale po kilku latach działalności znów trzeba było zwinąć interes. Oficjalnym powodem porażki miała być dotkliwa sezonowość biznesu, ale w branży krążyły opinie, że koncept upadł ze względu na fatalne zarządzanie.

Tym razem ma być inaczej. Spółka Healthy Lifestyles Master Franchiser Polska, masterfranczyzobiorca sieci, zapowiada, że nie będzie szczędzić nakładów na marketing. Do końca przyszłego roku w Polsce ma powstać 50 lokali Yogen Früz.Pierwszy punkt sieci działa już w warszawskiej Galerii Mokotów. Kolejny zostanie otwarty w październiku w stołecznym Wola Parku.

- Uważam, że mrożone jogurty mają ogromny potencjał, jako naturalny i oryginalny produkt. Problemem w jego wprowadzaniu może okazać się specyfika polskiego rynku. Wśród rodzimych konsumentów wciąż pokutuje przekonanie, że lody i mrożone desery to potrawa na lato oraz ciepłe miesiące. Nie do końca tak jest - jedzenie lodów zimą jest bezpieczne, a nawet zdrowsze, ze względu na różnice temperatur – mówi Maciej Golnowski, były współpracownik poprzedniego masterfranczyzobiorcy Yogen Früz. - Dopóki nie zmienią się zwyczaje kulinarne Polaków, dopóty punkty Yogen Früz i podobnych sieci będą lepiej radzić sobie w galeriach handlowych, niż przy ulicach. Latem będą notować wysokie obroty, a zimą cierpieć z powodów kiepskiego ruchu. Z pewnością ich szanse zwiększyłoby wzbogacenie oferty o ciasta i tradycyjne desery.

(gum)


Grzegorz Morawski
dziennikarz