Blikle już nie zarządza Blikle

Łukasz Blikle chce wcielić w życie sześcioletni plan rozwoju. W jego myśl sieć ma się powiększać o 4-5 placówek własnych rocznie. Program rozwoju franczyzowego jest ciągle opracowywany.
Czwartek
27.09.2012
Łukasz Blikle zaczynał rządy w rodzinnych cukierniach od cięć w zatrudnieniu. Niedawno dokończył dzieła, zwalniając samego siebie.
 

To przełomowy moment w najnowszej historii przedsiębiorstwa cukierniczego o 140-letniej tradycji. Łukasz Blikle, który stery firmy przejął z rąk ojca, Andrzeja, nie jest już jej prezesem. Zrezygnował, by zasiąść na fotelu szefa rady nadzorczej i z bezpiecznej odległości przyglądać się dalszemu rozwojowi rodzinnego biznesu.

Skąd ten dystans?

Łukasz Blikle został prezesem firmy na początku 2011 roku. Miał zarządzać zgodnie z własną wizją, choć pod czujnym okiem ojca, którego zastąpił. Zaczął z przytupem – zwolnił dyrektora finansowego, kierownika biura, szefa działu kadr i dwóch kierowników magazynów. Pracę stracił również kierownik działu rozwoju nowych produktów. Blikle nie miał też skrupułów, by pożegnać się z głównym technologiem, związanym z firmą od wielu lat i cenionego przez poprzedniego prezesa specjalisty, który to w największej mierze odpowiadał za smak słodkości serwowanych w cukierniach.

Dziś ze stanowiskiem żegna się sam. Powiedzieć, że odstawia się na boczny tor, to byłoby jednak zbyt wiele. Blikle ustępuje, bo chce przyglądać się, jak ktoś inny wprowadzi w życie koncepcję rozwoju, którą przygotował wraz z żoną Małgorzatą.

- Przygotowaliśmy plan sześcioletni, w myśl którego chcemy otwierać 4-5 placówek rocznie. Mamy już wybrane lokalizacje. Na razie plan dotyczy obiektów własnych. Jeśli chodzi o franczyzę, to ten aspekt działalności będziemy dopracowywać w najbliższym czasie – mówi Łukasz Blikle.

Człowiek do zadań specjalnych

Misję wcielenia planu w życie rodzina Bliklów powierzyła człowiekowi „z zewnątrz” - Markowi Forkunowi.
- Menedżer mieszka od 18 lat w Polsce, a biznesem zajmuje się od ponad 20. Swoje doświadczenie wyniósł z pracy w takich firmach jak Toyota Motor Corporation, Price Waterhouse Coopers, czy polskie Allegro, w którym pełnił funkcję członka zarządu – wyjaśnia Łukasz Blikle. - Mark Forkun ma duże doświadczenie w zakresie zarządzania operacyjnego. Takich właśnie umiejętności potrzeba, by realizować nasze założenia.

W tej chwili łączna liczba sklepów i cukierni pod logo A. Blikle sięga 18. Jeśli zamierzenia uda się wcielić w życie, to za sześć lat może przekroczyć 50. Jeszcze w tym roku ma powstać pierwszy lokal. W przyszłym zobaczymy placówki w zupełnie nowym formacie. Dotychczasowy prezes na razie zajmie się nadzorem, ale nie tylko.

- Zamierzam również jak do tej pory angażować się w proces przygotowania receptur naszych produktów. Poza tym mamy dużo do zrobienia, jeśli chodzi o opracowanie konceptu rozwoju we franczyzie, który w ostatnich latach zdecydowanie zwolnił – zapowiada Łukasz Blikle.

(gum)


Grzegorz Morawski
dziennikarz