Konflikty na linii franczyzobiorcy - dawca licencji występują rzadko. Ich skutki bywają różne. Na przykład, w 2009 roku umowy wypowiedziało 50 partnerów Polbanku.
Niedziela
13.01.2013
W ubiegłym roku Asia to Go musiała zerwać współpracę z nielojalnymi franczyzobiorcami. Kto ich zastąpi?
 

Asia to Go serwuje chińskie potrawy w charakterystycznych białych pudełeczkach. Pierwsi w Polsce za pałeczki chwycili mieszkańcy Krakowa, gdzie lokal funkcjonuje od ponad trzech lat. Łącznie w naszym kraju działa siedem punktów Asia to Go, choć w ubiegłym roku było ich 14.
- Musieliśmy rozstać się z kilkoma franczyzobiorcami z powodu działań na szkodę naszej marki - mówi Justyna Czekaj-Grochowska, właścicielka Asia to Go. - Uważamy, że lepiej po prostu zrezygnować ze współpracy, niż ryzykować stratą klientów i wizerunku.

Nie oznacza to jednak, że sieć zrezygnowała z franczyzy. Wręcz przeciwnie, firma zamierza podejmować rozmowy z przedsiębiorcami zainteresowanymi współpracą oraz szykuje kampanię reklamową, odświeżone menu i nowy, mobilny koncept gastronomiczny. Konsekwencją ostatnich wydarzeń jest też to, że najważniejszym czynnikiem przy rekrutacji franczyzobiorców stała się ich rzetelność i lojalność.

Oprócz niezawodnej postawy, partner powinien posiadać także 50 tys. zł na inwestycję. Dobrze, jeśli dysponuje również lokalem o powierzchni 20-50 m2 położonym przy głównym trakcie komunikacyjnym w dużym mieście. Firma nie pobiera opłaty wstępnej, franczyzobiorca musi jednak uiszczać opłatę miesięczną, która jest uzależniona od liczby sprzedanych potraw.

- Partnerzy zakupują u nas produkty, które następnie przygotowują na specjalistycznych patelniach. Cena, sposób przyrządzania, jak i wygląd dań jest z góry określony dla całej sieci – dodaje Justyna Czekaj-Grochowska.

(boa)


Bolesław Adamiec
dziennikarz