Kelnerzy obsługują klientów McDonald’s w miejscowości Warilla, oddalonej 100 km od Sydney.
Niedziela
17.02.2013
W australijskim McDonald’s pojawili się kelnerzy. Na razie na pięć tygodni.
 

Najpierw zmiana nazwy na Macca, teraz eksperyment z kelnerami. Australijczycy to ostatnio prawdziwy poligon doświadczalny dla centrali amerykańskiej sieci fast food. Goście restauracji McDonald’s w położonej 100 km od Sydney miejscowości Warilla będą przez pięć tygodni obsługiwani przez kelnerów. Po upływie tego czasu właściciele ocenią swój eksperyment.

Wygląda na to, że kelnerzy to tylko jeden z elementów tej „kuchennej rewolucji”. Klienci bowiem już przy wejściu do lokalu zostają wyposażeni w szklane naczynia do napojów, a nawet (sic!) metalowe sztućce.

- Wielu naszych gości było całkiem podekscytowanych tą sytuacją. Niektórzy nawet proszą, by zrobić im zdjęcie, które potem wrzucają na Facebook – opowiada Katia Dwarte, która wraz z mężem prowadzi McDonald’s w Warilli, cytowana przez ibtimes.com. – Oczywiście prowadzimy też ankiety konsumenckie, które pozwalają nam ocenić skuteczność tego pomysłu.

W „innowacyjnej” restauracji zjadła już Catriona Noble, szefowa australijskiego McDonald’s. Autorski patent z kelnerami i sztućcami spodobał jej się na tyle, że zaproponowała amerykańskiej centrali uczynienie go sieciowym standardem.

Taka zmiana polityki McDonald’s komponuje się z pomysłami osób odpowiedzialnych za rozwój sieci na Starym Kontynencie. Już przed dwoma laty Steve Easterbrook, szef McDonald's na Europę, zaczął wprowadzać w restauracjach rozwiązanie, w myśl którego klienci samodzielnie zamawiają posiłki przy elektronicznych terminalach. Te są im następnie podawane właśnie przez kelnerów.

(gum)


Grzegorz Morawski
dziennikarz