Warszawskie burgerownie tworzą sieci franczyzowe. Na taki krok zdecydowały się m.in. Bobby Burger i Soul Food Bus.
Poniedziałek
28.10.2013
Burgerownie, które podbiły serca i żołądki mieszkańców Warszawy, zapowiadają szturm na kolejne miasta.
 

Rynek gastrobusów serwujących burgery w największych polskich miastach jest już dosyć nasycony i wejście z nową marką może być naprawdę trudne. Tym bardziej, że najpopularniejsze marki burgerów tworzą już swoje sieci franczyzowe i z rodzinnych miast wychodzą na podbój Polski. Na taki krok zdecydowały się m.in. Bobby Burger i Soul Food Bus, które otwierają już pierwsze franczyzowe burgerownie.

- Mogę zaryzykować stwierdzenie, że warszawski rynek burgerów jest nie tylko nasycony, ale wręcz przesycony. Działa tu około 20 lokali sprzedających głównie burgery, a warto pamiętać, że kiedy nastało „burgerowe szaleństwo” to burgery do swojej oferty wprowadziła też większość lokali gastronomicznych. Sięgnęły po nie nawet restauracje sushi, czy serwujące potrawy góralskie – mówi Krzysztof Kołaszewski, właściciel sieci Bobby Burger. - Wejście na rynek nie jest więc łatwe, chyba, że zrobi się pod sprawdzoną marką.

Mimo to, a może właśnie z tego względu, właściciele burgerowni postanowili podzielić się swoim pomysłem na biznes i recepturami z franczyzobiorcami. W Olsztynie działa już pierwszy franczyzowy foodtruck Soul Food Bus. Franczyzobiorców poszukuje także Bobby Burger, który chce w przyszłym roku otworzyć przynajmniej sześć franczyzowych lokali w największych polskich miastach.

Przystosowanie samochodu do świadczenia usług gastronomicznych kosztuje co najmniej 50 tys. zł. W wyposażeniu foodtrucka powinien być grill, lodówka, okap i miejsce do przechowywania składników i przygotowywania burgerów. Do tego trzeba jeszcze doliczyć koszty zakupu samochodu, najczęściej używanego, chociaż nowe gastrobusy i przyczepy gastronomiczne ma w swojej ofercie coraz więcej firm.

Nową mobilną gastronomię, od znanych z lat 90. ubiegłego stulecia budek z hot-dogami odróżnia wysoka jakość serwowanych potraw. Nie ma tu kotletów wyciąganych z zamrażalnika i hot-dogów podgrzewanych w mikrofalówce. Właściciele foodtrucków deklarują, że ich znakiem rozpoznawczym jest jedzenie zdrowe, naturalne, a przede wszystkim świeże.

(mak)


Magdalena Krocz