Herbata i jogurt łączą siły

Dostosowanie istniejącego lokalu wymaga inwestycji na poziomie 35 tys. zł.
Środa
11.12.2013
Yogo Factory & Bubble Tea Concept próbuje zmienić konserwatywne gusta Polaków. Pewny sukces czy chwilowa moda?
 

Koncept Yogo Factory & Bubble Tea oferuje produkty, które już od kilku lat próbują na stałe zaistnieć w świadomości kulinarnej polskich konsumentów. Zaistnieć, dodajmy, z różnym skutkiem. Polacy są bowiem w kwestiach gastronomicznych usposobieni bardzo konserwatywnie – lody jadamy głównie latem, a herbatę pijemy głównie ciepłą. A jednak na rynku nie brakuje sieci, które próbują gusta Polaków aktywnie kształtować. Jedną z nich jest Yogo Factory, która w swoich lokalach zamierza serwować klientom mrożone jogurty i bąbelkową herbatę.

- Branża jogurtów mrożonych oraz bubble tea w Polsce jest w fazie początkowego rozwoju. Jest to bardzo obiecujący i szybko rosnący rynek. Obserwując inne wysokorozwinięte kraje europejskie, nie mówiąc już o azjatyckich czy amerykańskich, jesteśmy przekonani o wielkiej przyszłości i potencjale rynku jogurtów mrożonych – przekonuje Izabela Urbańska, PR manager sieci. - Widzimy coraz większą świadomość zdrowych trendów żywieniowych wśród konsumentów oraz panującą modę na bycie „fit”. Najwięcej klientów wybiera nasze produkty jako popołudniową przekąskę, ale nie brakuje również tzw. klientów „lunchowych”.

W sieci działają obecnie dwa punkty franczyzowe. Plany rozwoju na 2014 rok zakładają cztery nowe otwarcia w miastach powyżej 50 tys. mieszkańców.
– Preferowanymi lokalizacjami są dobrze funkcjonujące centra i pasaże handlowe oraz newralgiczne punkty w centrach miastach. Obecnie poszukujemy franczyzobiorców w Trójmieście, Zielonej Górze, Koszalinie i Lesznie – wylicza Izabela Urbańska.

Koncept skierowany jest zarówno do właścicieli istniejących już lokali gastronomicznych, jak i przedsiębiorców, którzy dopiero chcą wejść na rynek. W pierwszym przypadku wystarczy placówka o powierzchni 5 m2, nowy lokal powinien mieć od 15 do 80 m2. Dostosowanie istniejącego lokalu wymaga inwestycji na poziomie 35 tys. zł, natomiast do budowy punktu Yogo Factory od zera w galerii handlowej potrzeba kwoty przekraczającej 120 tys. zł netto.
- Możliwy termin zwrotu z inwestycji to okres od 10 do 24 miesięcy - mówi Izabela Urbańska.

Jej zdaniem właśnie teraz jest najlepszy czas, by wejść na rynek.
- W tym segmencie działa obecnie tylko kilka systemów franczyzowych. Wszystkie tak naprawdę są w początkowej fazie rozwoju. Z naszych analiz wynika, że nie ma jeszcze w Polsce dużych sieci które stanowiłyby o przewadze konkurencyjnej – analizuje Izabela Urbańska. - Myślimy, że dopiero w perspektywie kolejnych 5-10 lat będziemy mogli mówić o tzw. leaderach w naszej branży. Obecnie większość marek na polskim rynku jest dla klientów praktycznie nierozpoznawalna, dlatego aspekt wyboru franczyzodawcy nie powinien odgrywać większej roli u potencjalnych franczyzobiorców.

(gum)


Grzegorz Morawski
dziennikarz