Na razie, ze względów logistycznych oraz marketingowych, chcemy skupić się na rozwoju sieci w woj. łódzkim i ościennych.
Mariola Pietrzko, współwłaścicielka sieci Fiero! Pizza
Poniedziałek
30.12.2013
Trudno utrzymać lojalność klienta, który często zmienia sieć i idzie na pizzę tam, gdzie znajdzie lepszą promocję - mówi Mariola Pietrzko, współwłaścicielka Fiero! Pizza.
 

Powoli dobiega końca 2013 rok, jaki był ten rok dla sieci Fiero! Pizza?
Śmiało możemy zaliczyć rok 2013 do udanych. Pod logo Fiero! Pizza funkcjonuje dziś 7 pizzerii, dwie z nich prowadzą franczyzobiorcy. Utrzymaliśmy naszą sieć w niezmienionym kształcie, nie tracąc w mijającym roku żadnej placówki. Na rynku pizzerii to nie lada wyczyn, bo wiele sieci więcej placówek zamyka, niż otwiera. My postawiliśmy na stabilny i spokojny rozwój, zamiast później martwić się z franczyzobiorcą brakiem klientów.

Fiero! Pizza działa głównie na obszarze województwa łódzkiego. Czy planujecie otwarcia pizzerii również w innych częściach kraju?
Sieć Fiero! liczy pięć pizzerii w Łodzi i po jednej w Zgierzu oraz w Tomaszowie Mazowieckim. Teraz prowadzimy rozmowy z potencjalnymi franczyzobiorcami z Radomska oraz z Kielc. Na razie, ze względów logistycznych oraz marketingowych, chcemy skupić się na rozwoju sieci w woj. łódzkim i ościennych, ale mam nadzieję, że z czasem, kiedy nasza marka będzie lepiej rozpoznawalna, pizzerie Fiero! pojawią na terenie całego kraju.

Powiedziała pani, że utrzymanie sieci pizzerii w niezmienionym kształcie to nie lada wyczyn, czy na rynku dalej odczuwalny jest kryzys?
Niestety tak. Odnoszę wrażenie, że ludzie przestali wierzyć w to, że kryzys kiedykolwiek się skończy i dobrze pilnują wydawanych pieniędzy. Chociaż wskaźniki makroekonomiczne mówią, że już jest po kryzysie, to w portfelu przeciętnego Kowalskiego z Łodzi kryzys trwa w najlepsze. Ludzie oszczędzają, a to odbija się na ich wydatkach na szeroko pojęte rozrywki, czy jedzenie poza domem. Jeszcze kilka lat temu klienci przychodzili do pizzerii raz w tygodniu, dziś odwiedzają pizzerie raz w miesiącu, żeby spotkać się ze znajomymi. Dużo trudnej jest też utrzymać lojalność klienta, który często zmienia sieć i idzie na pizzę tam, gdzie znajdzie lepszą promocję. Z drugiej strony kryzys daje nam wiele możliwości negocjacyjnych, kontrahenci, którzy nie mają zbyt wielu odbiorców mogą nam zaoferować atrakcyjniejsze warunki dostaw. Na szczęście można już dostrzec pierwsze symptomy ożywienia i delikatny ruch w interesie, więc mam nadzieję, że niebawem kryzys skończy się nie tylko w statystykach.

Rozmawiała (mak)