Franczyzobiorca, który chciał poprowadzić lokal Häagen-Dazs musiał liczyć się z inwestycją minimum 125 tys. euro.
Poniedziałek
30.12.2013
Może się okazać, że już wkrótce w Polsce lody Häagen-Dazs będzie można kupić tylko w delikatesach.
 

Wśród działających w naszym kraju lodziarni dominują te sezonowe - działające od maja do końca lata. Wszystko dlatego, że w Polsce dominuje przekonanie, że lody kupuje się wyłącznie latem. Nie zmienia tego fakt, że coraz więcej lodziarni znajduje lokale w centrach handlowych, gdzie pogoda nie ma większego wpływu na liczbę odwiedzających klientów.
- Próbowaliśmy różnych sposobów na przedłużenie sezonu – poszerzaliśmy ofertę o gofry, rurki z kremem, ciastka. Jednak w naszym klimacie koniec września oznacza zwykle koniec sprzedaży - przyznaje Radosław Charubin, właściciel sieci Lody Bonano.

Mimo to Lody Bonano współpracują z prawie setką franczyzobiorców, którzy otwierają swój biznes na kilka miesięcy. Häagen-Dazs przyjął inną strategię. Pochodząca z USA sieć luksusowych lodziarni planowała otwierać lokale w najbardziej prestiżowych miejscach - docelowo miało ich być 150. Skończyło się na dwóch punktach w Warszawie - w Galerii Mokotów i na Nowym Świecie oraz we Wrocławiu. Dwa z nich zostały zamknięte. Pozostała jedynie lodziarnia w centrum stolicy. Jak donosi Puls Biznesu Häagen-Dazs w ogóle może w najbliższym czasie wycofać się z Polski, bo klientów na lody, których gałka kosztuje ok. 9 zł jest jak na lekarstwo. Dla międzynarodowej firmy nie będzie to jednak duża strata, bowiem marka działa w 70 krajach całego świata. Być może powtórzy się scenariusz Burger Kinga, który zaliczył nieudany debiut nad Wisłą, ale po kilku latach powrócił - z sukcesem.

Häagen-Dazs nie zniknie całkowicie z rynku. W wielu sklepach, między innymi w delikatesach Almy Market ich sprzedaż ma się całkiem dobrze. Ten kanał dystrybucji jest po prostu tańszy i nie wymaga tak dużych nakładów inwestycyjnych jak w lodziarnię. Franczyzobiorca, który chciał poprowadzić lokal Häagen-Dazs musiał liczyć się z inwestycją minimum 125 tys. euro.

(dw)


Daniel Wilk
dziennikarz