Inwestycja w lodziarnię Gotti wynosi 10-25 tys. zł. Na zdjęciu punkt w Bielsko-Białej.
Niedziela
03.08.2014
Katarzyna Gałka otworzyła wiosną lodziarnię we współpracy z Lodami Gotti. Nie przeszkadza jej to w prowadzeniu dwóch butików.
 

Katarzyna Gałka w tym roku zdecydowała się na otwarcie lodziarni we współpracy z Lodami Gotti. Doświadczenie w biznesie mieszkanka Bielsko-Białej zdobyła prowadząc dwa niewielkie butiki.
- W poprzednim roku spacerowałam z mężem po Starym Rynku, naszą uwagę przyciągnął lokal w jego okolicy. Miał kilka metrów kwadratowych, dlatego sklep odzieżowy w tym miejscu nie wchodził w grę. Mąż zasugerował lodziarnię – wspomina franczyzobiorczyni Lodów Gotti.

Później Katarzyna Gałka skontaktowała się z Lodami Gotti, które w swojej ofercie mają lody włoskie oraz świderki. Franczyzodawca pomógł w przygotowaniach lokalu do otwarcia oraz umożliwił zakup maszyny do robienia lodów w leasingu. Zmniejszyło to początkową inwestycję w biznes. Potrzebne było także szkolenie z obsługi urządzenia oraz działania marketingowe, w tym reklama na lokalnych portalach internetowych.

- Lodziarnia ruszyła w kwietniu, kiedy tylko zrobiło się cieplej. Lokal otwieramy w godzinach 9-21, w weekendy nawet dłużej. W trakcie roku szkolnego mieliśmy wielu klientów w godzinach przedpołudniowych, ale kiedy ruszyły wakacje najwięcej lodów zaczęliśmy serwować wieczorami. Poza tym latem w mieście przebywają turyści, także z zagranicy. W końcu Bielsko-Biała leży na drodze w góry. Mieszkam w okolicy Starego Rynku od dwóch lat, dlatego widzę, że ta część miasta ciągle się rozwija, co przejawia się w rosnącej liczbie klientów – wyjaśnia Katarzyna Gałka.

Ważną częścią prowadzenia tego biznesu jest monitorowanie prognozy pogody. Zapowiedź słonecznego dnia oznacza pracowity dzień, do którego trzeba się przygotować.
- Lubię kontakt z dziećmi i rodzinami. Cieszą nas każde komplementy na temat naszych lodów, bo marketing szeptany to najlepsza reklama. Im dłuższa kolejka, tym lepiej, ale po 12. godzinie pracy odczuwamy duże zmęczenie. Jesienią rozważamy prowadzenie sprzedaży naleśników lub gofrów. Chodzi o przetrwania trudnego dla lodziarni okresu – dodaje właścicielka.

W biznesie Katarzynie Gałce pomaga rodzina – mąż oraz mama, która pomaga w prowadzeniu jednego ze sklepów odzieżowych.
(dw)


Daniel Wilk
dziennikarz