Kawa w pośpiechu, biznes przemyślany

Take Away Coffee planuje otwarcia franczyzowych kawiarni we Wrocławiu, Warszawie i Gdyni.
Wtorek
04.11.2014
Take Away Coffee zapowiada otwarcie w 2015 roku 20 kawiarni.
 

Take Away Coffee to nietypowy koncept kawiarniany ze względu na powierzchnię lokalu, w którym działa. Wystarczy już 6 m2. Właśnie tyle liczy placówka we Wrocławiu, która do niedawna należała jeszcze do franczyzodawcy. Teraz zarządza nią partner.
- Partner, który przejął od nas kawiarnię, prowadzi równolegle inną działalność. Przedstawiliśmy mu wyniki finansowe uzyskiwane przez Take Away Coffee w tym miejscu. Przedsiębiorca kontaktował się z nami już kilka miesięcy temu, ale właśnie teraz dysponował odpowiednim budżetem niezbędnym do odkupienia lokalu – wyjaśnia Michał Meller z Take Away Coffee.

Kolejny franczyzowy punkt ruszył w centrum Kielc. Do końca roku franczyzodawca zapowiada powstanie jeszcze pięciu kawiarni, a w przyszłym roku nawet 20. - Obecnie finalizujemy rozmowy z inwestorem, który zapewni nam odpowiednią dynamikę rozwoju - dodaje menedżer.

Kawiarnie zlokalizowane w centrach handlowych dedykowane są klientom, którzy chcą usiąść i odpocząć od zakupów. Take Away Coffee, jak sama nazwa wskazuje, celuje w kawoszy, którym bardziej niż na atmosferze zależy na dobrej kawie i na czasie. Chcą szybko zamówić i odebrać kawę. Dlatego najlepsze lokalizacje to okolice dużych skupisk ludzi, w tym sąsiedztwo dworców, przystanków, urzędów, szpitali, biurówców, uczelni wyższych i akademików.

Franczyzobiorca, który chce zainwestować w kawiarnię Take Away Coffee, powinien dysponować kwotą ok. 30 tys. zł, z czego 25 tys. zł należy przeznaczyć na zakup sprzętu, a pozostałe 5 tys. zł na remont lokalu.
- Franczyzobiorca jest do zaopatrywani się w produkty, w tym kawę, bezpośrednio u nas, pozostały asortyment może kupować na własną rękę. Organizujemy partnerowi praktyczne szkolenie, które porusza zagadnienia związane z przygotowywaniem wszystkich rodzajów kawy, sposób obsługi klientów oraz skutecznych działań marketingowych - mówi Michał Meller. (dw)


 

 


Daniel Wilk
dziennikarz