Ponad połowa ankietowanych w badaniu Instytutu Homo Homini zadeklarowała, że na jedzenie poza domem wydaje jednorazowo od 10 do 35 zł.
Wtorek
04.11.2014
W Elblągu otworzył się pierwszy bar Meat & Fit. Franczyzodawca chce przyciągnąć inwestorów z mniejszym budżetem.
 

Pierwszy punkt Meat & Fit ruszył pod koniec października w centrum Elbląga. W menu znalazły się niskokaloryczne sałatki, a także burgery wołowe i panierowane kawałki kurczaków. Nowy koncept wpisuje się w trend street foodu – tylko w dniu otwarcia elbląski bar obsługiwał klientów do 4 rano. Lokalizacja w centrum miasta zapewnia ruch w późnych godzinach nocnych.
Z badania wykonanego w 2013 roku przez Instytut Homo Homini dla Makro Cash&Carry wynika, że co dziesiąty Polak je kilka razy w tygodniu na mieście, 43,5 proc. – raz w tygodniu, zaś 47 proc. – rzadko lub nigdy. Coraz większą część rynku stanowi jedzenie uliczne, tzw. street food, rozumiane już nie tylko jako budki z kebabami, hot dogami i zapiekankami. Cena dania w restauracji zawiera w sobie koszt obsługi kelnerskiej, czynszu za lokal i oczywiście samego posiłku.

W przypadku jedzenia ulicznego duża część tych kosztów w ogóle nie istnieje, bo klient sam odbiera zamówienie, a lokal znajduje się na niewielkiej powierzchni. Tak właśnie jest w przypadku Meat & Fit, nowego konceptu gastronomicznego, który wdrożył właściciel sieci 7th Street. Restauracje 7th Street powstają w centrach handlowych i przy głównych ulicach miast, przez co kwota inwestycji w biznes może dojść do 250 tys. zł. Rozbudowane menu zawiera steki, żeberka, krewetki oraz burgery i panierowane kurczaki. Franczyzodawca wprowadzając nowy koncept liczy na przyciągnięcie inwestorów z budżetem poniżej 100 tys. zł zainteresowanych otwarciem własnego lokalu gastronomicznego. Ryzyko dla franczyzobiorcy polega na tym, że koncept Meat & Fit nie został jeszcze sprawdzony przez właściciela licencji. Ten jednak podpiera się doświadczeniem w prowadzeniu restauracji 7th Street.

- Trudno mówić o lokalu, bardziej adekwatną nazwą będzie raczej określenie punkt gastronomiczny. W Meat & Fit przewidujemy maksymalnie 2-5 stolików lub sprzedaż tylko na wynos z tzw. okienka – mówi Łukasz Błażejewski, menedżer ds. franczyzy 7th Street i Meat & Fit. - Nie są to lokale typu fast food, ale zamówienie na pewno dostaniemy znacznie szybciej niż w restauracji 7th Street, gdyż nie występują tutaj procesy pośrednie, tak jak zebranie zamówienia, wprowadzenie go do systemu POS (komputer z dotykowym ekranem – przyp. red.), przekazanie do kolejki na kuchni itd. W Meat & Fit od razu po złożeniu zamówienia zaczyna się proces przygotowania dania. Dodatkowo fakt, że wszystkie dania robione są na oczach klienta sprawia, że czas oczekiwania w świadomości klienta staje się krótszy.

- Większość klientów odwiedzających nas w pierwszych dniach to osoby w wieku 14-40 lat. Skonstruowaliśmy menu na każdą kieszeń - osoby młode z mniej zasobnym portfelem kupują małe zestawy panierowanych kurczaków poniżej 10 zł lub kanapki, natomiast osoby z nieco zasobniejszym portfelem przeważnie decydują się na burgery wołowe. Trudno nazwać nas fast foodem, bo wszystkie dania robimy od początku, np. grillujemy surową wołowinę do naszych burgerów, kurczaki ręcznie panierujemy na oczach klientów – dodaje Łukasz Błażejewski.

Jeszcze w tym roku pod logo Meat & Fit powstanie kolejny stacjonarny punkt. Ponadto franczyzodawca realizuje zamówienie na trzy mobilne punkty gastronomiczne w formie przyczep, które będą funkcjonowały w sezonie letnim 2015. Przedsiębiorcy zainteresowani otwarciem stacjonarnego baru Meat & Fit muszą liczyć się z inwestycją w wysokości ok. 60 tys. zł, natomiast osoby zdecydowane na mobilny punkt gastronomiczny w postaci przyczepy lub food trucka ok. 98 tys. zł.

Konkurencją dla Meat & Fit będą modne ostatnio lokale z burgerami, na przykład Bobby Burger, Western Chicken oferujący kurczaka w panierce oraz debiutujące w tym roku we franczyzie Groole, serwujące potrawy z ziemniaków. (dw)


Daniel Wilk
dziennikarz