Kawiarnia dla rodziców i dzieci

Jeżeli rozważa się założenie kawiarni dla rodzin z dziećmi, należy zdawać sobie sprawę z obecności konkurencji w postaci klubów maluchów, które również oferują stałe zajęcia dla dzieci w wieku 1-3. Przewagą kawiarni jest brak konieczności płacenia czesnego i większa elastyczność cenowa dla rodziców.
Sobota
05.09.2015
Wciąż brakuje kawiarni, których głównymi klientami z założenia mają być rodziny. A rodzice coraz częściej szukają takich miejsc.
 

Klubokawiarnie dla rodziców z dziećmi wypełniły niedostrzeganą dawniej niszę: zaoferowały odpoczynek i relaks osobom na co dzień opiekującym się maluchami. Taką przestrzeń na jednym z zamkniętych osiedli na warszawskim Żoliborzu stworzyła Aleksandra Zalewska. W jej kawiarni Lemonka można nie tylko napić się kawy i zjeść domowe ciasto, lecz także zostawić dziecko na jednym z wielu warsztatów.

Właścicielka klubokawiarni przed rozkręceniem własnego biznesu przez siedem lat pracowała w przedszkolach. Miała doświadczenie w kontakcie z dziećmi i wiedziała, że tym właśnie chce się zajmować w najbliższej przyszłości. Jednocześnie w domowym zaciszu oddawała się innej pasji – piekła torty, ciasta z babcinych przepisów i tarty. Odkrycie, że można połączyć obie te czynności, zaowocowało stworzeniem miejsca przyjaznego dzieciom i rodzinom, z kawą i słodkościami dla opiekunów oraz ofertą edukacyjną dla dzieci.

Dokładnie w takim miejscu jak Lemonka mogłam połączyć wszystkie swoje pasje – mówi Zalewska. – Tutaj mam kontakt z dziećmi, rodzicami i innymi klientami. Mogę stale się rozwijać i wymyślać nowe atrakcje dla dzieci. Zdecydowanie nigdy się nie nudzę. Z dziewczynami, które u mnie pracują, tworzymy zgrany zespół i ciepłą, rodzinną atmosferę.

Zawiązywanie lokalnej społeczności

Dotarcie do klientów i wyrobienie renomy kawiarni nie było jednak takie proste i wymagało od właścicielki dużo czasu, a także niezwykłej elastyczności. Obecny sukces Lemonka zawdzięcza w dużej mierze całościowej ofercie i zżyciu się z lokalną społecznością. Dzięki temu mamy przyprowadzające tu swoje dzieci chętnie uczestniczą we współtworzeniu lokalu.

Znamy imiona prawie wszystkich dzieci, często rozmawiamy z rodzicami, wspólnie wymyślamy nowe rzeczy do Lemonki. Odbieramy dzieci z pobliskiej szkoły, zajmujemy się nimi, jak rodzice chcą wyjść na randkę, nawet karmimy zwierzęta, kiedy ich właścicieli nie ma w domu. Nasza działalność kawiarniano-zajęciowa staje się lokalną społecznością, do której dołączają stale nowe rodziny ‒ tłumaczy Aleksandra Zalewska.

Nowe zajęcia powstają głównie na podstawie zgłaszanego zapotrzebowania rodziców. W tym roku Lemonka rozszerzyła ofertę zajęć przedprzedszkolnych oraz tych dla dzieci poniżej roku, jak „Gordonki” (zajęcia stymulujące rozwój muzyczny dziecka według teorii uczenia się muzyki prof. Eliasa E. Gordona) czy „Plastyka dla malucha”. Właścicielka wprowadziła także spotkania teatralne.

Staramy się, aby wszystko było na najlepszym poziomie. Jednak największą uwagę przykładamy do zajęć, głównie tych przygotowujących dzieci do przedszkola. Ostatnio rozszerzamy ofertę w tym zakresie. Zajęcia będą odbywały się codziennie. Podczas siedmiu lat pracy w przedszkolach miałam aż trzy grupy maluchów, więc znane mi są „tragedie” związane z rozpoczęciem życia przedszkolnego. Nasze zajęcia przedprzedszkolne sprawiają, że dzieciom łatwiej przywyknąć do nowej sytuacji. Najlepszym tego przykładem jest Kubuś, który przychodził pilnie na zajęcia w zeszłym roku i pierwszego dnia przedszkola stwierdził, że te dzieci płaczą pewnie dlatego, że nie chodziły do Lemonki ‒ śmieje się Aleksandra Zalewska.

Ważnym elementem działalności Lemonki jest organizowanie przyjęć urodzinowych dostosowanych do zainteresowań dzieci. Właścicielka wraz z animatorami tworzy odpowiednie scenariusze imprezy i wspólnie z rodzicami dobiera przekąski. Jeśli jest zapotrzebowanie, piecze również torty na zamówienia.

Brak wakacji na start

Zanim takie miejsce jak Lemonka zacznie przynosić zyski, należy wyrobić sobie markę, pobiegać z ulotkami i być w pracy ok. 12 godzin dziennie. Jak mówi właścicielka Lemonki, o wakacjach w pierwszym roku działalności można zapomnieć. W pewnym momencie pomysłodawczyni biznesu musiała nawet wykluczyć wolne weekendy oraz większość przyjemności, które wcześniej wykonywała po pracy.

Moje „po pracy” to często godzina 23, kiedy skończę zakupy i upiekę ciasto. Czasem padam z nóg, ale następnego dnia jestem znowu pełna energii do działania. Tak jest, jak robimy to, co naprawdę kochamy ‒ dodaje.

Jak w każdym biznesie, i tu trzeba być odpornym na porażki. Wierzyć w sens tego, co się robi, i nie zrażać przeciwnościami. Nie każdy pomysł musi przecież załapać.

Najtrudniej jest mi pogodzić się z niepowodzeniami. Kiedy wkładam w coś całe serce i spotyka się to z negatywnym przyjęciem, nachodzi mnie czasem zwątpienie i wtedy tracę siły. Na szczęście to szybko przechodzi, wpadam na nowy pomysł i ruszam do działania ‒ przyznaje Aleksandra Zalewska.

Dwojaka konkurencja

Jeżeli rozważa się założenie kawiarni dla rodzin z dziećmi, należy zdawać sobie sprawę z obecności konkurencji w postaci klubów maluchów, które również oferują stałe zajęcia dla dzieci w wieku 1-3. Przewagą kawiarni jest brak konieczności płacenia czesnego i większa elastyczność cenowa dla rodziców, co niesie również istotne zagrożenie dla płynności finansowej przedsiębiorcy. Czasem trudno przewidzieć miesięczne przychody.

W planowaniu przychodów nie można zapominać o starszym kliencie. Kawa i ciasta muszą być naprawdę wyśmienite, a miejsce skierowane również do osób dorosłych, tak by konkurować nie tylko z klubami malucha, lecz także z pobliskimi tradycyjnymi kawiarniami. Oznacza to m.in. konieczność zaoferowania bezprzewodowego internetu, gdyż większość rodziców z pewnością przyniesie ze sobą laptopy, tablety, smartfony. Przyda się także torba z czasopismami, dla tych, co przyjdą po prostu posiedzieć. Niezwykle ważne, by nie przesłodzić z wystrojem czy muzyką. Miejsce ma być wprawdzie dla dzieci, ale lepiej nie zamykać się na inne grupy klientów. Może się wtedy okazać, że w poszukiwaniu dobrych wypieków zaczynają do nas trafiać ‒ jak w przypadku Lemonki ‒ także kontrahenci biznesowi.

Przychodzą do nas całe rodziny oraz klienci, którzy nie mają dzieci. Czasem nawet odbywają się u nas spotkania biznesowe, ponieważ mamy spokój, piękny widok z okien. Często słyszymy, że goście wybierają nasze miejsce ze względu na atmosferę, przestronne jasne pomieszczenie i pyszną kawę oraz domowe zupy i wypieki ‒ tłumaczy Zalewska.

W oczekiwaniu na zyski

Lwia część inwestycji w otwarcie takiego miejsca to koszt dostosowania lokalu i zakupu zabawek. Warto, by obok stolików dla rodziców znajdowała się przestrzeń z ogrodzonym kojcem, w którym spokojnie można zostawić raczkujące maleństwo. W Lemonce działa osobno sala zabaw z drewnianym domkiem i zabawkami oraz osobno sala edukacyjna z kolorowymi kredkami, plasteliną, farbami, kolorowankami i książkami. Wygospodarowano również miejsce do przewijania i karmienia piersią.

Kolejnym dużym wydatkiem jest zakup części kawiarnianej, czyli lodówek, ekspresu do kawy, kuchni czy lady. Wszystko musi spełniać wymogi sanepidu i Państwowej Inspekcji Przeciwpożarowej. Przed wybraniem miejsca warto więc zorientować się, czy planowany lokal ma szansę spełnić wymagania.

Aleksandra Zalewska przyznaje, że prowadzenie kawiarni dla dzieci nie przynosi szybkiego zwrotu inwestycji, choć daje dużo satysfakcji.

Panie, które chcą założyć takie miejsce, muszą mieć dużo siły, cierpliwości i posiadać wiedzę dotyczącą rozwoju dzieci. Ważne, by oferowane zajęcia były nie tylko atrakcyjne, lecz także dostosowane do wieku i możliwości dzieci. Nie należy też liczyć na wielkie zyski na początku ‒ radzi.


Anna Wrona
dziennikarz
/8/
ZOBACZ WIĘCEJ