Joanna Gregor (pierwsza od prawej) wraz ze swoją wspólniczką Martą Pogoreło zatrudniają w swoim biurze trzy agentki. Są zgodne, że w tym biznesie zgrany zespół to podstawa.
Sobota
21.11.2015
Joanna Gregor, otwierając biuro Freedom Nieruchomości założyła sobie szybki zwrot z inwestycji. Nam opowiedziała, czy się udało.
 

Joannę Gregor zawsze ciągnęło do nieruchomości. Pracowała w branży deweloperskiej, budowlanej, inwestowała na rynku nieruchomości. O otwarciu własnego biura pośrednictwa myślała już na początku ubiegłej dekady, ale odstraszyła ją zaciekła konkurencja w branży. 
– Uznałam, że jeśli wchodzić w ten biznes, to tylko we franczyzie, żeby na starcie móc wykorzystać sprawdzoną markę. Nie chciałam jednak wyrzekać się niezależności, toteż szukałam sieci, która da mi zarówno wolność, jak i wsparcie w prowadzeniu firmy – mówi Joanna Gregor.

To połączenie znalazła w ofercie Freedom Nieruchomości. Rozmowy o przystąpieniu do sieci rozpoczęły się w marcu 2015 roku, a trzy miesiące później biuro w wielkopolskim Lesznie otworzyło drzwi dla klientów.

Mocny start

Lokal udało się znaleźć w zasadzie za pierwszym podejściem. Placówka nie dość, że znajdowała w odpowiedniej lokalizacji, to jeszcze została wcześniej wyremontowana i wykończona w kolorystyce pokrywającej się z tą stosowaną w biurach Freedom. W kolorystyce ścian dominowały biel i szarość.
– Aby ograniczyć początkowe koszty, sprzęt biurowy został wydzierżawiony, a meble kupione w IKEA, oczywiście w zgodzie ze standardami sieci – mówi Joanna Gregor.

Pierwsze miesiące po otwarciu upłynęły właścicielce i jej wspólniczce, Marcie Pogoreło, na ciężkiej pracy – również po godzinach. Wspólniczki w swoim biznesplanie przewidziały rezerwę finansową na trzy miesiące działalności, na wypadek, gdyby interes się nie kręcił. Założyły jednak również, że chcą jak najszybciej osiągnąć próg rentowności.
– Na początku pracowałyśmy same, dopiero później zdecydowałyśmy się zatrudnić pracowników. Trud się opłacił, bo przychody nie tylko szybko zaczęły pokrywać bieżące koszty, ale też przełożyły się na zwrot zainwestowanych na początku środków – mówi Joanna Gregor.

Dziś wspólniczki zostają po godzinach tylko wówczas, gdy wymaga tego sytuacja. A nawet kiedy to się zdarza, nie widzą powodów do narzekań.
– Do moich obowiązków należy koordynacja pracy zespołu, Marta zajmuje się techniczno-organizacyjną stroną biznesu. Oprócz tego obie obsługujemy swoich klientów. Lubimy pracę z ludźmi – przyznaje właścicielka biura w Lesznie.

Jaskółki się myliły

Joanna Gregor wyznaje zasadę: cokolwiek robisz, polegaj wyłącznie na sobie. A jednak własne biuro zdecydowała się otworzyć wraz ze wspólniczką. To tym większy paradoks, że w przeszłości miała dość niekorzystne doświadczenia z działaniem w ramach spółki – nierzetelni partnerzy doprowadzili do upadku jednego z jej przedsięwzięć.
– Przed otwarciem biura Freedom znalazłam się na zawodowym rozdrożu, nie byłam pewna, jak dalej działać. Decyzja o założeniu spółki okazała się jednak strzałem w dziesiątkę. Każdemu życzę tak udanej współpracy, jak nasza – przyznaje Joanna Gregor.

Ona wniosła do biznesu swoją doświadczenie i wiedzę, jej wspólniczka – kapitał na start.
– Dobrze się rozumiemy, a pracuje nam się tym łatwiej, że dajemy sobie wzajemnie prawo do błędów. Tak samo, jak naszym trzem współpracowniczkom – mówi Joanna Gregor.

Partnerki w biznesie już mają ochotę na kolejne otwarcia. 60-tysięczne Leszno to mały rynek, ale z dużą lokalną konkurencją. W planach jest więc otwarcie punktu w większym mieście.
– Przez ostatnie miesiące uczyłyśmy się, jak prowadzić biuro nieruchomości. Teraz czas na kolejne wyzwanie – zapowiada Joanna Gregor.


Grzegorz Morawski
dziennikarz