Zapieksownię można otwierać w dwóch formatach: jako przyczepę gastronomiczną albo lokal stacjonarny.
Poniedziałek
30.11.2015
Marzena Skwarek, gdy odchowała dzieci, postanowiła założyć własny biznes. Zainwestowała w przyczepę z zapiekankami firmy Zapieksownia.
 

– Bardzo długo byłam nieaktywna zawodowo, ponieważ wychowywałam dzieci – opowiada Marzena Skwarek, franczyzobiorczyni Zapieksowni. – Ale bardzo chciałam znów wrócić do pracy. Zastanawialiśmy się z mężem, co byłoby najlepsze dla naszej rodziny. Zdecydowaliśmy, że otworzymy biznes we franczyzie. Przyczepy Zapieksowni pani Marzena widywała na ulicach miasta. Smakowały jej sprzedawane w nich zapiekanki. I doszła do wniosku, że skoro jest zadowolona jako klientka, to może też być zadowolona jako właścicielka.
– Półtora roku temu przejęliśmy pierwszą przyczepę, zaraz później drugą. Obie stoją w centrum Gliwic – dodaje Marzena Skwarek.

Zapiekanki i latem i zimą

Zapieksownia ma w tej chwili 10 punktów własnych i trzy franczyzowe. Przyczepy stoją w miastach południowej Polski, ale marka szuka franczyzobiorców w całym kraju. Punkty można otwierać w dwóch formach. Wspomniana przyczepa, w pełni wyposażona, to koszt 50 tys. zł. Nie ma opłaty wstępnej, comiesięczna opłata franczyzowa to 700 zł netto. Druga możliwość to lokal stacjonarny. Kwota inwestycji – według obliczeń franczyzodawcy – zaczyna się od 60 tys. zł. Opłata wstępna wynosi 7 tys. zł, a miesięczna 700 zł. Więcej o lokalizacji dla przyczep Zapieksowni przeczytasz w artykule Miejsce na food trucka na portalu Lokalnabiznes.pl.
– Street food staje się coraz bardziej popularny – przekonuje Bartosz Kuc, współwłaściciel Zapieksowni. – W 2014 roku w sezonie letnim braliśmy udział tylko w trzech eventach. A w tym roku już w 50 dużych festiwalach i imprezach. Ale to nie jest biznes tylko sezonowy. Przyczepy działają przez cały rok. Są ogrzewane, mają specjalną zabudowę z pleksi. Na zimę wprowadzamy zmiany do menu. Proponujemy ciepłe zupy, gorącą kawę i czekoladę oraz herbatę ze słoja. Ten ostatni produkt to herbata o konsystencji marmolady, w której owoce stanowią 90 proc.

Czas na pracę i dom

Marzena Skwarek nowej pracy uczyła się w jednej z działających przyczep. Do tej pory sama często zajmuje się sprzedażą, choć zatrudnia pracowników. Oprócz szkoleń franczyzodawca zapewnia też m.in. pomoc w wyborze lokalizacji i uzyskaniu odpowiednich pozwoleń, pełny projekt technologiczny, będący podstawą do otrzymania od Sanepidu zgody na prowadzenie działalności gastronomicznej, pomoc w załatwieniu leasingu lub kredytu, dostawy produktów, materiały reklamowe, zaproszenia na imprezy.
– Dostajemy spis eventów i wybieramy, na które chcemy jechać – opowiada Marzena Skwarek. – Oczywiście, da się zauważyć w tym biznesie sezonowość, ale na pewno różnica w obrotach nie jest tak duża, żeby na zimę przyczepę trzeba było zamykać. Dla mnie dodatkowym plusem jest fakt, że mogę godzić tę pracę z obowiązkami domowymi. Staram się bywać w każdym punkcie codziennie, ale nie muszę być tam ośmiu godzin, a istnienie firmy nie zależy od tego, czy jestem akurat w pracy, czy nie.