Na inwestycję w burgerownię trzeba przeznaczyć – według wyliczeń licencjodawcy Zdrowa Krowa – minimum 120 tys. zł. Potrzebny jest lokal o powierzchni przynajmniej 80 m2.
Sobota
27.08.2016
Franczyzodawca Zdrowej Krowy uważnie dobiera franczyzobiorców. Z tymi, którzy nie dotrzymują standardów jakości, rozwiązuje umowy.
 

Lokale z szyldem Zdrowa Krowa Slow Food Fast serwują burgery, przygotowane z wysokiej jakości wołowiny, pieczywa i warzyw. Koncept sprawdził się już na Śląsku, gdzie funkcjonuje od kilku lat. Stacjonarne burgerownie działają w Katowicach i Gliwicach, funkcjonują też dwa food trucki. Wszystko to jednostki własne franczyzodawcy.
– Food trucki działały wcześniej we franczyzie, ale kontrola nad nimi były utrudniona, w związku z tym przejęliśmy je we własne zarządzanie – nie ukrywa Robert Kuc, właściciel marki Zdrowa Krowa. – W naszym koncepcie bardzo ważna jest jakość. A franczyzobiorcy próbowali wprowadzać własne produkty, nie odpowiadające naszym standardom. Trudno było to na bieżąco kontrolować, bo food trucki to specyficzna działalność, co chwilę są w innym miejscu. Dlatego zrezygnowaliśmy z franczyzy w ich przypadku.

Ale nadal we franczyzie można otworzyć lokal stacjonarny. Na taką inwestycję trzeba przeznaczyć – według wyliczeń licencjodawcy – minimum 120 tys. zł. Na burgerownię potrzebny jest lokal o powierzchni przynajmniej 80 m2, w mieście powyżej 100 tys. mieszkańców. Najchętniej widziane przez franczyzodawce lokalizacje to miejsca przy ruchliwych ulicach, rynkach, głównych deptakach, w okolicach nocnych klubów, gdzie jest dużo młodzieży. W galeriach handlowych burgerownię Zdrowa Krowa można otworzyć, ale tylko poza strefą food court, by nie była kojarzona z obecnymi tam zwykle fast foodami. Opłata wstępna wynosi 15 tys. zł. W zamian franczyzobiorca otrzymuje m.in. pakiet szkoleń, obrandowanie lokalu, pomoc przy rekrutacji pracowników i otwarciu punktu, oprogramowanie POS, tzw. starter marketingowy. Miesięczna opłata to 6 proc. od obrotu, plus 2 proc. na fundusz marketingowy. Ta ostatnia opłata nie jest obowiązkowa, franczyzobiorca może sam zająć się marketingiem, według wytycznych licencjodawcy. Właściciele lokali zaopatrują się w produkty u wskazanych przez licencjodawcę dostawców.
– Trudno budować sieć opartą na produktach wysokiej jakości – mówi Robert Kuc. – Dlatego starannie segregujemy franczyzobiorców. Na 80 bardzo konkretnych rozmów ostatecznie na razie wyłoniliśmy tylko jedną osobę, która we wrześniu otworzy lokal franczyzowy w Katowicach. Ale nie chcemy rozwijać się kosztem obniżenia jakości.
Okres oczekiwania na rentowność lokalu jak wynika z doświadczeń franczyzodawcy wynosi od 6 do 8 miesięcy.