Kwota inwestycji to 60 tys. zł. W tym mieści się m.in. opłata licencyjna oraz podstawowy pakiet sprzętu, maszyn i środków koniecznych na start w tym biznesie. Franczyzobiorca musi jednak jeszcze dodatkowo wydać pieniądze na kupno samochodu dostawczego, którym będzie woził sprzęt.
Sobota
29.10.2016
Mr Green Grass szuka franczyzobiorców, którzy chcieliby poprowadzić biznes w Poznaniu i Szczecinie.
 

Firma Mr Green Grass od 2000 roku zajmuje się pielęgnacją trawników. Swoje usługi kieruje zarówno do właścicieli domków jednorodzinnych, jak i do firm, hoteli czy nawet gmin i szkół, którym składa oferty pielęgnacji dużych powierzchni, np. boisk.
– Nie chodzi tu o koszenie trawników, bo tego akurat nie robimy w ogóle – zastrzega Olaf Obruśnik, właściciel marki Mr Green Grass. – Wykonujemy profesjonalne zabiegi pielęgnacyjne, jak np. wertykulacja, aeracja, wapnowanie, regeneracja trawnika. Oprócz tego montujemy również systemy nawadniające, a od niedawna dystrybuujemy i serwisujemy roboty koszące.
Nie da się ukryć, że jest to zajęcie sezonowe. Jak przyznaje licencjodawca, praca w terenie trwa od marca do połowy listopada.
– Martwy sezon zaczyna się w drugiej połowie listopada i kończy na początku lutego. Wtedy wprawdzie jeszcze nie ruszamy w teren, ale zaczynamy kontaktować się z klientami, wysyłać im oferty, umawiać się na wizyty – tłumaczy Olaf Obruśnik.

Firma chce mieć franczyzobiorcę w każdym województwie i jest już bliska celu. W tej chwili szuka osoby, która przejmie działający już oddział w Poznaniu oraz kolejnej, która zdecyduje się na uruchomienie od podstaw oddziału w Szczecinie. Kandydat na franczyzobiorcę nie musi mieć doświadczenia w ogrodnictwie.
– Nawet wręcz przeciwnie, wolimy szkolić od podstaw osoby, które nie mają jeszcze żadnych złych nawyków – podkreśla franczyzodawca.
Szkolenia dzielą się na teoretyczne i praktyczne, każda część trwa pięć dni. Praktyka odbywa się w przynajmniej dwóch różnych oddziałach firmy. W każdym roku są też nieobowiązkowe szkolenia dodatkowe.
Kwota inwestycji to 60 tys. zł. W tym mieści się m.in. opłata licencyjna oraz podstawowy pakiet sprzętu, maszyn i środków koniecznych na start w tym biznesie. Franczyzobiorca musi jednak jeszcze dodatkowo wydać pieniądze na kupno samochodu dostawczego, którym będzie woził sprzęt. Auto musi być w kolorze białym.
– Przez pierwsze dwa sezony franczyzobiorca jest w stanie sam obsługiwać klientów, zatrudniając tylko w razie potrzeby pracowników sezonowych – mówi Olaf Obruśnik. – Oczywiście wraz z rozwojem firmy przybywa klientów i co za tym idzie pojawia się konieczność zatrudnienia większej liczby osób. Podobnie jest ze sprzętem. Ale też droższe maszyny, np. do pielęgnacji boisk, kupujemy w centrali i mogą z nich korzystać franczyzobiorcy z kilku rejonów.
Miesięczna opłata na rzecz franczyzodawcy to 10 proc. od sprzedaży netto (tym mieści się też opłata marketingowa). Według licencjodawcy biznes zaczyna być rentowny po przekroczeniu liczby 50 stałych klientów. Może się to stać już w pierwszym lub w drugim sezonie działalności. Jednym z głównych źródeł klientów jest strona internetowa firmy – rocznie generuje ponad 1 tys. zleceń. Do tego dochodzi lokalny marketing. W miarę, jak franczyzobiorca zdobywa renomę na rynku, może też oczywiście liczyć na klientów z polecenia.
– Niektórzy franczyzobiorcy zarabiają tyle, że zimą mogą odpoczywać. Ale niektórzy muszą w tym czasie szukać dodatkowego zajęcia – przyznaje właściciel Mr Green Grass.