Muzyczne alkohole Romualda Lipki

Rynek działa trochę na zasadzie błędnego koła: wielu czeka na pierwsze wyniki sprzedażowe, by ocenić, czy warto się naszą wódką zainteresować. Ale przecież żeby te wyniki mieć, to trzeba gdzieś sprzedawać.
Romuald Lipko, lider Budki Suflera
Wtorek
01.08.2017
Zdaję sobie sprawę, że dzisiaj próbuję swoich sił na mocno obsadzonym rynku. Mam jednak nadzieję, że się na nim zmieszczę – mówi Romuald Lipko, lider Budki Suflera i właściciel firmy Muzyczne Alkohole.
 

W Polsce w tym roku zostanie wyprodukowanych prawdopodobnie około 100 mln litrów wódki. Jaki procent tej produkcji będzie należał do pana?
Próbuje mnie pani namówić na kalkulację marzeń. A ja jestem na tym rynku malutką płotką. Byłoby dla mnie dużym osiągnięciem, gdybym w skali pierwszego roku działalności sprzedał 80-100 tys. butelek wódki. Nie mamy jeszcze zbyt dużo punktów sprzedaży, nie zaistnieliśmy w jeszcze wielu dużych czy mniejszych zorganizowanych sieciach handlowych. Nie jest to bowiem łatwe. Rynek działa trochę na zasadzie błędnego koła: wielu czeka na pierwsze wyniki sprzedażowe, by ocenić, czy warto się naszą wódką zainteresować. Ale przecież żeby te wyniki mieć, to trzeba gdzieś sprzedawać. Na szczęście niektórzy się jednak odważyli i w tej chwili można naszą wódkę kupić mniej więcej w 200 punktach. Jak na prawie pół roku obecności naszej firmy na rynku – a wzięliśmy się w sumie zupełnie znikąd – to podobno zupełnie niezły wynik. Wódka „Jolka, Jolka, pamiętasz” jest do kupienia w sieci Makro, a także w paru innych prestiżowych miejscach: na lotnisku Chopina, w hotelach Gołębiewski. To dobre miejsca na pierwsze spotkania z naszym wyrobem, ocenienia go, posmakowania. A o te oceny jestem zupełnie spokojny, bo jeśli chodzi o jakość „Jolki”, to jestem przekonany, że jest najwyższa z możliwych na naszym rynku. Produkujemy alkohole, którym ciężko cokolwiek zarzucić. Oczywiście, są różne gusta, no ale z tym się już nie dyskutuje – ludzkie smaki i upodobania mają prawo się od siebie różnić.
Wracając więc do naszego udziału w ogólnej polskiej produkcji wódki, pewnie to będzie jakiś promil procenta. Ale fajnie będzie się znaleźć w tym doborowym towarzystwie innych producentów.

A jaka docelowa roczna produkcja pana interesuje?
Sądzę, że milion butelek to jest coś realnego w skali roku. Po pierwsze, mamy wspomnianą już wysoką jakość. Po drugie, nazwa jest mocno sentymentalna, odwołująca się do emocji, wspomnień. Jest jakby nadaniem imienia i nazwiska butelce z wódką. Na najnowszych butelkach jest też moja osobista rekomendacja. Ale sam tytuł piosenki, od wielu dekad niebywale popularnej w Polsce, ma w sobie duży potencjał handlowy. Biorąc to wszystko pod uwagę, sadzę, że moje plany produkcyjne nie są wcale szalone i na wyrost. To chyba pierwszy alkohol, który ma tak osobistą nazwę. Może jeszcze Chopina można to takich zaliczyć czy Paderewskiego, wódki Baczewskiego, które niosą ze sobą tradycję lwowską – ale to już innego rodzaju sentymenty. Nie powstawały dotychczas wódki, których nazwy niosły ze sobą tak silny emocjonalny ładunek, jak w przypadku „Jolki”. Ta nazwa od razu budzi chęć do powspominania, nawiązania rozmowy o prywatkach, spotkaniach, młodości. Przy kieliszeczku wyśmienitego trunku.

Założył pan firmę Muzyczne Alkohole nie z kolegami z zespołu, ale z rodziną.
Tak, założyliśmy spółkę z o.o. Ja jestem prezesem, moja żona wiceprezesem, syn pracuje jako dyrektor handlowy. Jest jeszcze trzech naszych bardzo bliskich współpracowników, którzy przez wiele lat działali ze mną w biznesie muzycznym. I taką w sumie niewielką grupą ludzi realizujemy ten projekt. Oczywiście, w sensie administracyjnym, koncepcyjnym, planowaniu sprzedaży czy produktów. Tworzymy taką „forpocztę mózgową”. Jeśli chodzi o receptury i opracowywanie smaków, to współpracujemy z międzynarodowym gronem koneserów i kiperów, którzy pomagają nam je tworzyć. Kolejnym ogniwem jest Wielkopolska Wytwórnia Wódek Polanin, która nasze wódki produkuje i rozlewa.

Inwestycja też była rodzinna?
Na początku zainwestowaliśmy w ten biznes 1 mln zł. Później ta kwota powiększyła się do około 1,3 mln zł, choć chętnie pewnie przeznaczyłbym na ten projekt więcej. Jakaś jedna piąta całej inwestycji to były moje oszczędności, reszta pochodziła z kredytu.

Jak długo przygotowywaliście się do wejścia na rynek, zanim ruszyła produkcja? Zrobiliście jakieś rozeznanie, żeby sprawdzić, czy jest miejsce dla takiego produktu, jakim jest „Jolka”?
Szczerze mówiąc, nie robiliśmy żadnego rozeznania. Ktoś mógłby więc ocenić, że jestem szaleńcem, który wykłada duże pieniądze bez żadnego wcześniejszego przygotowania. Ale ja po prostu mocno wierzyłem w sentymentalizm naszego społeczeństwa. I wierzę nadal. Wydaje mi się, że są hasła, które mocno zakorzeniły się w ludzkich wspomnieniach i gdy powiąże się je z konkretnym produktem, to dają konkretny efekt sprzedażowy. Moja żona pochodzi z Zamościa i do dziś wspomina ciasta od pana Pachudy. Za każdym razem, gdy jest w Zamościu, musi te ciasta kupić, bo to jest jej wspomnienie z dzieciństwa. My odwołujemy się do podobnych reakcji. Naszym produktem jest alkohol, którego nie powinno się reklamować. My jednak nie namawiamy ludzi do picia. Alkohol od dawna jest na rynku i jest przeznaczony do rozsądnego konsumowania. Nasza wiśniówka ma wspaniały smak i aromat, jest 40-procentowa, co jest wyjątkiem wśród smakowych wódek. Marzy mi się, żeby ludzie siedzieli z jej kieliszkiem w dłoni jak z kieliszeczkiem cherry. I jeszcze spoglądając na etykietę, myśleli: „O, to jest piosenka naszej młodości”. Ten sentyment właśnie był moim biznesplanem.

Jaka jest pana grupa docelowa, jeśli chodzi o klientów? „Jolka” nie należy do najtańszych wódek, sam pan ją określa jako segment premium.
Moja grupa docelowa to każda osoba, która doszła do wniosku, że może warto wypić mniej, ale zdrowiej, na wyższym poziomie i bez wątpienia w lepszej jakości. Nie mnie oceniać ludzi, którzy piją, bo muszą i sięgają po najtańsze produkty na półkach. Ja produkuję wódki dobrej jakości, w atrakcyjnym designie, z dodatkowym elementem sentymentalnym i „duszą”. Liczę na to, że sięgną po nie ludzie, którzy powiedzą: może lepiej wypić 0,7 „Jolki” niż cokolwiek tańszego, ale i byle jakiego. My prosimy o to, by naszego alkoholu nie chłodzić. Czemu? Bo ma swój określony smak, którym trzeba się delektować. Nie trzeba tego płynu wlewać do gardła z myślą, by jak najszybciej go przełknąć. Co ciekawe, mamy też wódki bezglutenowe.

Nie boi się pan, że ten sentyment, o którym ciągle mówimy, jest ograniczony wiekowo? Młodsi klienci mogą już nie być tak podatni na te emocje.
Trochę pewnie tak jest. Ale „Jolka” jako wódka weszła na rynek w momencie, gdy ta piosenka wciąż żyje. W ostatnim plebiscycie radiowej Trójki na Top Wszech Czasów zajęła szóste miejsce. Okazało się, że jest jednym z absolutnie ponadczasowych utworów. Ciągle gram ją na koncertach i ludzie przed sceną mają wówczas łzy w oczach. Moje pokolenie przekazało ją następnemu, młodzi słyszeli ją w pokoju rodziców. Myślę, że „Jolka” funkcjonuje już trochę jak kolęda – zna ją każdy. Opowiada też uniwersalną historię – ludzie nadal emigrują z Polski, szukając pracy i chleba.

Czy dotychczasowa sprzedaż jest zadowalająca?
Mnie zadowala każda sprzedaż, bo każda butelka to wiadomość dla kilkudziesięciu osób, że taki produkt istnieje. Oczywiście, od strony ekonomicznej ta sprzedaż nie jest jeszcze satysfakcjonująca, choć można powiedzieć, że wyniki nie są niepokojące i ciągle rosną.

A ile konkretnie sprzedało się do tej pory?
Jakieś kilkanaście tysięcy butelek, ale nie chcę mówić o szczegółach.

Rozmawiała Monika Wojniak-Żyłowska

Fragment wywiadu opublikowanego w numerze 8/2017 miesięcznika "Własny Biznes FRANCHISING".


POPULARNE NA FORUM

Planuję założyć własną działalność - od czego zacząć?

Najlepiej zacząć od kupna gotowej spółki . Zakup gotowej spółki daje pewność, że firma istnieje i ma już zarejestrowany kapitał zakładowy, co może być ważne z...

33 wypowiedzi
ostatnia 08.01.2024
Oszukani przez franczyzodawcę

Wspolpraca z firma Ship Center jako franczyzobiorca??? ODRADZAM SPRAWDZ ICH UMOWE U SWOJEGO PRAWNIKA, jest ona jednostronna i ukierunkowana na kary umowne ktore sobie sami...

48 wypowiedzi
ostatnia 22.09.2023
Czy na odzieży można jeszcze zarobic?

Ja kupuję na hurtowni stradimoda.pl od jakiegoś roku nie zawiodłam się doradzą zawsze dobrze dbają o klienta a uwierzcie mi jest dużo hurtowni które chcą tylko...

40 wypowiedzi
ostatnia 22.09.2023
piszę pracę na temat franchisingu :)

hej, tez poszukuję danych, znalazłaś coś może oprócz ilości placówek i marek franczyzowych?

14 wypowiedzi
ostatnia 24.05.2023
Sukcesja w Intermarché i Bricomarché

przeciez to złodzieje

1 wypowiedzi
ostatnia 04.05.2023
piszę pracę na temat franchisingu :)

Szukam szcegółowego raporty na temat franczyzy w latach przed pandemią i po. Rozumiem że osttani raport opublikowany był za rok 2010 ale niestety jego również nię mogę...

14 wypowiedzi
ostatnia 23.04.2023
Praca magisterska - licencjacka o franchisingu

Witam, Jestem studentką III roku Finansów i Rachunkowości na Uczelni Łazarskiego w Warszawie. Obecnie prowadzę badania w ramach seminarium dyplomowego. Poniższa ankieta...

211 wypowiedzi
ostatnia 13.03.2023
Hodowla psów: Trudne życie hodowcy

Znam osoby gdzie rocznie zarabiają 300 tys złotych prosze nie łżeć że hodowla się nie opłaca.

4 wypowiedzi
ostatnia 10.02.2023