Pieniądze z naleśników

W barze Pan Naleśnik oprócz naleśników serwowane są także m.in. zupy, tarty i ciasta. Przyszli franczyzobiorcy marki będą musieli trzymać się ustalonego menu i receptur.
Piątek
03.03.2017
Właściciel marki Pan Naleśnik zapewnia, że posiada know-how, które umożliwia barom osiągnięcie rentowności już po trzech miesiącach od otwarcia.
 

Lokal franczyzwoy w każdym dużym mieście, a w tym roku przynajmniej kilka nowych barów – taki cel wyznaczyła sobie Ewa Tatara, właścicielka baru pod marką Pan Naleśnik, który prowadzi od trzech lat. – Pomysł był prosty – stworzyć miejsce, w którym będzie panowała ciepła, domowa atmosfera i w którym można zjeść coś smacznego a zarazem zdrowego – mówi właścicielka firmy. Zapewnia, że potrawy serwowane w jej barze składają się ze świeżych, naturalnych składników. – Unikamy chemii i wszystko robimy sami, na miejscu. Składników do tworzonych przez nas potraw dostarczają regionalni producenci – mówi Ewa Tatara.

Jej zdaniem to jeden z najważniejszych elementów, które wyróżniają bar Pana Naleśnika na rynku. Oprócz naleśników firma oferuje także m.in. zupy, tarty i ciasta. Przyszli franczyzobiorcy będą musieli trzymać się ustalonego menu i receptur.

Jestem jednak także otwarta na nowe pomysły odnośnie potraw wprowadzanych do menu. Jednak za każdym razem franczyzobiorca będzie musiał go ze mną skonsultować – mówi Ewa Tatara.

Dodaje, że szuka franczyzobiorców, którzy mają serce do gastronomii.

To nie mogą być ludzie, którzy chcą tylko zainwestować pieniądze. Bez zaangażowania w ten biznes trudno będzie osiągnąć sukces – tłumaczy właścicielka Pana Naleśnika. Zapewnia, że zaangażowanie i stosowanie się do jej know-how sprawi, że nowo otwarty bar powinien być rentowny już po trzech miesiącach od otwarcia.

Sama potrzebowałam tylko tyle czasu, żeby zacząć wychodzić na swoje – opowiada Ewa Tatara.

Tyle też czasu będą mieli franczyzobiorcy na rozruch, zanim będą musieli płacić stałą opłatę na rzecz franczyzodawcy w wysokości 1,5 tys. zł miesięcznie (1,2 tys. zł opłaty bieżącej i 300 zł marketingowej).

Kosz opłaty franczyzowej wynosi 10 tys. zł (płatna jednorazowa). Na inwestycję trzeba mieć 100-150 tys. zł. Franczyzodawca szacuje, że remont i adaptacja lokalu będzie kosztować około 40 tys. zł, o ile będzie on już przystosowany do potrzeb gastronomii. Optymalny lokal powiniem minimum 55 m2 (plus miejsce na letni ogródek) i znajdować się w centrum miasta.


Dominika Pronarska
dziennikarz
/2/
ZOBACZ WIĘCEJ