Gotowi na wydatki / Da Grasso przed zawarciem umowy franczyzy przedstawia kandydatom na licencjobiorców kalkulację kosztów przyszłej inwestycji.
Piątek
19.07.2019
Osiem lat temu Leszek Murawski zaryzykował, pożyczył pieniądze i otworzył własną pizzerię. Szybko okazało się, że ryzyko się opłaca.
 

Wśród konceptów, oferujących otwarcie pizzerii na licencji, franczyzobiorcy mają szeroki wybór. Na tej liście są m.in. Biesiadowo, New York Pizza Department, Gruby Benek, Domino’s Pizza. Największa obecnie franczyzowa sieć pizzerii w Polsce to Da Grasso. Średnio rocznie marka otwiera 8-10 nowych lokali, obecnie ma ich wszystkich ponad 180. I to nie tylko w dużych, ale też w naprawdę niewielkich miastach.
Leszek Murawski swoją pierwszą pizzerię uruchomił w 2011 roku w Wysokiem Mazowieckiem, które liczy ok. 9 tys. mieszkańców.
– Ale za to powiat jest spory, bo ma ok. 60 tys. mieszkańców – mówi Leszek Murawski. – Decydując się wtedy na inwestycję, postawiłem wszystko na jedną kartę. Po pierwsze nie miałem doświadczenia w gastronomii. Po drugie otwarcie sfinansowałem nie za gotówkę, ale z dotacji otrzymanej z Urzędu Marszałkowskiego i z kredytu. Lokal jest duży, 300 m2 plus 100 m tarasu, więc i i inwestycja była duża, ok. 0,5 mln zł. Ale miałem wtedy 25 lat, wysokie aspiracje, nie bałem się ryzyka.
Szybko okazało się, że ryzyko popłacało. Lokal ruszył pełną parą. Franczyzobiorca zapewnia, że od początku nie dołożył nawet złotówki do jego funkcjonowania. Po niespełna dwóch latach otworzył kolejną pizzerię w Olsztynie, a później trzecią w Łomży. 
– Po pięciu latach tę w Olsztynie sprzedałem, ale nie dlatego, że nie przynosiła zysków. Wręcz przeciwnie, działała bardzo dobrze. Zdecydowały po prostu sprawy rodzinne – podkreśla Leszek Murawski.
W prowadzenie pizzerii zaangażował też członków rodziny.  Biznes rozkręcił się na tyle, że teraz franczyzobiorca szuka lokalizacji pod budowę własnego budynku w Zambrowie, w którym chce otworzyć kolejną pizzerię. 
– Da Grasso jest rozpoznawalną marką, która oferuje uczciwe warunki współpracy dla franczyzobiorców – podkreśla Leszek Murawski. – Co nie zmienia faktu, że samemu też trzeba ciężko pracować. Ja przez rok po uruchomieniu pierwszej pizzerii praktycznie nie wychodziłem z lokalu. Wracałem do domu tylko po to, aby wziąć prysznic i się przespać. Za to dziś jestem już na tym etapie, że większość obowiązków mogę oddelegować doświadczonym współpracownikom.

Da Grasso przed zawarciem umowy franczyzy przedstawia kandydatom na licencjobiorców kalkulację kosztów przyszłej inwestycji. Minimalna kwota, jaką należy na to przewidzieć – przy założeniu że lokal funkcjonował wcześniej jako placówka gastronomiczna – wynosi 150 tys. zł. Opłata licencyjna to 12 tys. zł, bieżąca opłata franczyzowa uzależniona jest od wybranych pakietów menu, a jej podstawowy koszt to 1464 zł. Koszty marketingowe oscylują w granicach 300 zł miesięcznie. Da Grasso przed uruchomieniem każdego lokalu przygotowuje także biznesplan, uwzględniający stopień rentowności planowanej inwestycji.


Wszystko na jedną kartę / Leszek Murawski pierwszy lokal franczyzowy Da Grasso otworzył dzięki dotacji i kredytowi.