Zarabiać wespół w zespół

Tomasz Szczepanik, lider zespołu Pectus (drugi od lewej) / „Kiedyś warunki dyktowały wytwórnie fonograficzne. Dziś rynek jest zupełnie inny. W rozgłośniach słychać utwory, które najpierw zyskują popularność w internecie”.
Środa
02.08.2023
– Na sukces w branży muzycznej składa się wiele części składowych. Jedną z nich jest szacunek do pracy, współpracowników i odbiorców – podkreślają Tomasz Szczepanik, lider zespołu Pectus oraz Monika Paprocka-Szczepanik, menedżerka grupy.
 

Jak śpiewał Jerzy Stuhr: „Każdy śpiewać może, trochę lepiej lub trochę gorzej…”. Szczególnie dziś, w czasach, gdy można szybko zaistnieć w internecie, zespoły muzyczne powstają jak grzyby po deszczu. Czy to znaczy, że praca w tej branży to łatwy kawałek chleba i finansowy dobrobyt?

Monika Paprocka-Szczepanik: Rzeczywiście, w Polsce można „żyć z muzyki”, jednak to nie jest wcale takie proste. To, co na pewno pomaga pod kątem biznesowym, to fakt, że jesteśmy na tyle dużym krajem, że może jednocześnie współistnieć wiele nurtów, gatunków muzycznych i modeli biznesowych w branży muzycznej. W związku z tym polscy artyści mają przestrzeń do budowania swojego grona odbiorców. Niedawno wróciliśmy z koncertu w Wilnie na Litwie, kraju znacznie mniejszego od Polski. I tam możliwości funkcjonowania w show-biznesie, wyłącznie z muzyki, są mniejsze. Polska to duży kraj, a rynek odbiorców muzyki i sztuki stale się powiększa. Jest miejsce dla różnych gatunków i wszystkie radzą sobie całkiem nieźle. Na renomę i sympatię fanów trzeba jednak sobie zapracować. A to może potrwać. Zmiany technologiczne mocno wpłynęły na rozwój tego rynku. Polscy artyści z różnych nurtów są w stanie zapełniać sale koncertowe, sprzedaż biletów liczy się w dziesiątkach tysięcy. Zanim Dawid Podsiadło zapełnił stadion, właściwie udawało się to jedynie gwiazdom zagranicznym. Nastąpił widoczny przełom, który bardzo mnie cieszy. Optymistyczne jest również, że młodzi ludzie kupują bilety na wydarzenia artystyczne.

Czy koncerty takich zespołów, jak Pectus wymagają dużych inwestycji?

Monika Paprocka-Szczepanik: Funkcjonowanie zespołu wymaga stworzenia swego rodzaju warsztatu pracy, na który składają się instrumenty, wzmacniacze, okablowanie, mikrofony, efekty specjalne, sale prób oraz inne technologie używane podczas wydarzeń na żywo. Każdy zespół poszukuje swego koncertowego brzmienia, które tworzą zarówno muzycy, jak i sposób miksowania dźwięku live przez realizatora. Dobór takiej osoby odbywa się przede wszystkim przez pryzmat charakterystyki, którą tworzy osoba miksująca dźwięk na tzw. FOH. Od kilku lat pracujemy z Remigiuszem Białasem, osobą niezwykle doświadczoną, która lubi brzmienia live, a nie efekt studyjny podczas koncertów Pectus. Staramy się, aby podobny poziom brzmień utrzymywać na każdym z występów, by to osiągnąć, musieliśmy stworzyć własne rozwiązania technologiczne, które wozimy na każdy koncert. Nasza ekipa techniczna to bardzo profesjonalne osoby, które również są gwarancją jakości. Kolejny element show to reżyseria świateł i obrazu, za którą odpowiada u nas Kajetan Gostomski, na co dzień współtworzy największe telewizyjne widowiska koncertowe. Dodatkowo, koncertujemy z diodami, a wszystko jest sobą połączone media serwerem. Ostateczny kształt koncertów Pectus to połączenie dobrego brzmienia i efektów wizualnych, dające niezły show.

Tomasz Szczepanik: Mamy to szczęście, że jako zespół Pectus współpracujemy z fantastyczną ekipą. Ważne jest dbanie o dobrą atmosferę w ekipie, gdyż wszelkie nastroje wpływają na to, jak będzie wyglądać koncert.

Jaki jest klucz doboru współpracowników zespołu muzycznego?

Tomasz Szczepanik: Nasza ekipa to od lat stała kadra naprawdę zgranych osób. Działamy na tyle długo na rynku muzycznym, że mamy ustaloną pewną hierarchię w pracy, trochę jak w przedsiębiorstwie (śmiech). Jest szef ekipy technicznej, z którym wszystko ustalają technicy, Monika wchodzi dopiero wtedy do akcji, kiedy trzeba rozwiązać poważniejszy problem. Zresztą nasza pani menedżer tak układa zadania, aby wszyscy nie zajmowali się wszystkim, tylko każdy miał określone obowiązki w zespole i wiedział, z kim może o nich porozmawiać czy z kim rozwiązać dany problem.

Monika Paprocka-Szczepanik: Przy koncercie plenerowym pracuje zwykle 15-16 osób, podczas kiedy na scenie jest tylko czterech muzyków. Czasami niedoświadczony organizator jest zaskoczony, kiedy analizuje umowę koncertową, ile osób będzie razem z nami, myśli, że rodzinę ze sobą wozimy… Ale jak przyjeżdża cała nasza produkcja i zabiera się do pracy, to wtedy kontrahenci rozumieją, z czego wynikają nasze stawki finansowe. Rzeczywiście, nie mamy problemu z pozyskiwaniem ludzi do pracy, ponieważ jesteśmy zespołem grającym przez cały rok, a nie wyłącznie sezonowo. Potrafimy zapewnić finansowanie, a pracują z nami ludzie, którzy mają rodziny, kredyty, muszą się utrzymać.  

Gracie również w małych miastach. Tymczasem wielu artystów występuję wyłącznie w metropoliach, na biletowanych koncertach. 

Tomasz Szczepanik: Zespół nie tworzy dla siebie tylko dla odbiorców. Nie da się ich dzielić na „tych z Warszawy czy Wrocławia” i reszty… Wdzięcznie się gra w każdym mieście czy miejscowości. Być może są artyści, którzy swoją drogę biznesową związali z wielkimi miastami i koncertami biletowanymi, nie przyjeżdżają na imprezy otwarte. Dla nas nie ma znaczenia miejsce – istotne jest natomiast spełnienie warunków. Jesienią i zimą z powodzeniem gramy koncerty akustyczne, biletowane. Cieszy nas, że bilety na nasze koncerty sprzedają się całkiem szybko (śmiech).

Monika Paprocka-Szczepanik: Od lat pracujemy na wizerunek. Nasze koncerty nie należą do najtańszych, nie każdy organizator może sobie na nie pozwolić, ale jak już się pojawimy, to chcemy, aby koncert zostawił wrażenie. Podczas show wykorzystujemy diody, kamery z realizacją na żywo, pracujemy z profesjonalnymi realizatorami dźwięku, świateł, obrazu, to pewnych kosztów nie da się obniżyć, ale przekłada się to na jakość koncertu. Natomiast podczas tras akustycznych nacisk kładziemy na kontakt pomiędzy tym, co się dzieje na scenie a reakcją i komunikacją z publicznością. Te kameralne koncerty mają niepowtarzalny klimat, który również doceniają zarówno organizatorzy, jak i widzowie. Tutaj produkcja jest nieco tańsza, co pozwala nam występować także na mniejszych salach. 

Muzyka ze świata realnego mocno przenosi się do tego wirtualnego. Siła serwisów streamingowych jest ogromna. Online chętnie oglądamy swoje ulubione zespoły. Uwzględniacie to w działalności zespołu Pectus?

Monika Paprocka-Szczepanik: My wciąż uczymy się tej nowej rzeczywistości. Zdajemy sobie sprawę z tego, że ta droga jest w jedną stronę, nie zawrócimy z niej, czy się to komuś podoba, czy nie. Od internetu nie ma odwrotu. Zmienił wszystko na świecie, także naszą branżę muzyczną. Dlatego musimy umieć się w nim poruszać i wykorzystywać. Dla młodych artystów i zespołów to świat naturalny, weszli w życie, obcując z nowymi technologiami. Rozumieją ten świat inaczej niż my, czyli ludzie zaczynający karierę zawodową w czasach „przed internetem”. To, co dzieje się teraz w sieci, kiedyś działo się w prasie czy np. w ulotkach. One były nośnikami reklamy i promocji. Dobrym łącznikiem z nowoczesnością są nasze własne dzieci (śmiech). To one nam pokazują perspektywę młodych ludzi, trendy, sposób komunikacji, staramy się iść z duchem czasu.  

Menedżer to osoba, bez której artysta czy zespół w zasadzie nie istnieje. To człowiek orkiestra. Musi znać się na wszystkim. Pani Moniko, jak kobiecie pracuje się z zespołem, w którego skład wchodzą wyłącznie mężczyźni? Na dodatek część z nich należy do pani rodziny.

Monika Paprocka-Szczepanik: Świetnie (śmiech)! Lubię pracować z mężczyznami z zespołu Pectus, ponieważ są samodzielni i samowystarczalni. W pracy z rodziną warto na pewno zwrócić uwagę na emocje. Najtrudniejsza w moim przypadku jest rozmowa z Tomaszem, który prywatnie jest moim mężem, a w pracy liderem i kompozytorem piosenek. Siłą rzeczy jestem pierwszym recenzentem twórczości. Trudno czasami nieprzyjemną, ale szczerą opinię powiedzieć mężowi dlatego, że skutki tej szczerości, przekładają się potem na atmosferę w domu. Praca z rodziną wymaga być może większej dyplomacji, niż byłoby to w sytuacji, gdybym była tylko menedżerem i obcą osobą dla rozmówcy. Oprócz męża mam w zespole trzech szwagrów, zatem wszyscy musimy się starać, aby później móc spotkać się na grillu (śmiech). W innej sytuacji wyraziłabym swoją opinię i zamknęła za sobą drzwi studia, mniej przejmując się reakcją rozmówcy. Koniec tematu. Praca to praca.  

Tomasz Szczepanik: Na szczęście nauczyliśmy się ze sobą rozmawiać i rozwiązywać tego typu kwestie, ale wiadomo, że zdarzają się różne sytuacje. Posługujemy się tym samym językiem w komunikacji i łatwiej iść nam na kompromis. Jest natomiast ogromna zaleta w prowadzeniu wspólnej firmy – to obopólne zrozumienie specyfiki pracy. Trudniej byłoby zrozumieć muzyka i jego styl życia żonie pracującej w zupełnie innej branży. Związki, w których partnerzy wykonują różne zawody, wbrew pozorom trudniej utrzymać. My zbudowaliśmy naszą pracę i związek na zaufaniu oraz spokoju. Pomaga też doświadczenie. Nauczyliśmy się również nie przyjmować wszystkich propozycji, by stale za czymś nie gonić. To zostawiamy młodym zespołom (śmiech). Nasza rodzina jest dla nas numerem jeden. Praca to zdecydowanie numer dwa w życiu. Dlatego mamy czas na zorganizowanie w domu świąt czy innych uroczystości, pójście na przedstawienie do szkoły dziecka i tak po prostu spędzanie czasu bardzo rodzinnie. Bez wątpienia jednak zespół muzyczny jako firma rodzinna to zaufanie i pewność, że każdemu z członków Pectus zależy na tym samym, mamy wspólne cele i plany.

Monika Paprocka-Szczepanik: Od kilku lat nie jeżdżę na wszystkie koncerty, staram się bywać tylko na festiwalach czy wybranych wydarzeniach muzycznych. Ale jest to możliwe dzięki temu, że pracuję z fantastycznymi ludźmi, na których mogę polegać. Wiem, że wszystko na koncert przygotowane jest do A do Z. Każdy w pracy zna swoje obowiązki, w razie potrzeby służy pomocą innym.  

Zespół Pectus powstał w 2005 roku. Bez wsparcia mediów społecznościowych błyskawicznie podbił serca publiczności. Czy dziś, właśnie dzięki tym mediom i internetowi nowym zespołom jest łatwiej? Mam wrażenie, że obecnie wiele topowych, polskich gwiazd zaczyna od You Tube'a, TikToka itp.

Tomasz Szczepanik: Dziś jest na pewno inaczej. Kiedyś warunki dyktowały wytwórnie fonograficzne. Z drugiej strony, jedyną drogą promocji muzyki były rozgłośnie radiowe, które preferowały określony styl piosenek. Dziś rynek jest zupełnie inny. W rozgłośniach słychać utwory, które najpierw zyskują popularność właśnie w sieci. Są programy typu talent show będące trampoliną do kariery oraz inne narzędzie internetowe, gdzie piosenka może stać się przebojem. Mam wrażanie, że debiutanci, jeśli tylko zdobędą jakieś grono odbiorców, artystycznie mają większą wolność. Jednak budowanie kariery muzycznej to naprawdę złożony proces. Odbiorcy dość szybko zmieniają swoje zainteresowania i pytanie, na jak długo młodzi artyści będą w stanie utrzymać zainteresowanie swoją twórczością.  

Monika Paprocka-Szczepanik: Trudno powiedzieć, czy łatwiej, czy trudniej. Wcześniej, gdy większe znaczenie odgrywały wytwórnie fonograficzne, to one zajmowały się marketingiem i promocją, ale trzeba było taki kontrakt zdobyć. Dziś każdy może tworzyć, ale musi zdobyć swoje grono fanów, im większa kreatywność, tym większa szansa na przebicie się. Nie wystarczy tworzyć, trzeba wykonać własną pracę w mediach społecznościowych. Sukces w dużej mierze zależy od opinii w internecie. W efekcie istnieje ryzyko zatracenia tego, co jest wartościowe artystycznie na rzecz tego, co zostało stworzone tylko po to, aby dobrze na tym zarobić. Wierzę jednak, że przetrwają najzdolniejsi. A my, jak to mówił Wojciech Młynarski, „róbmy swoje”. 

Rozmawiała Beata Rayzacher


Monika Paprocka-Szczepanik, menedżerka zespołu Pectus / „W Polsce można „żyć z muzyki”, jednak to nie jest wcale takie proste. To, co na pewno pomaga pod kątem biznesowym, to fakt, że jesteśmy na tyle dużym krajem, że może jednocześnie współistnieć wiele nurtów, gatunków muzycznych i modeli biznesowych w branży muzycznej. W związku z tym polscy artyści mają przestrzeń do budowania swojego grona odbiorców”.

POPULARNE NA FORUM

Planuję założyć własną działalność - od czego zacząć?

Najlepiej zacząć od kupna gotowej spółki . Zakup gotowej spółki daje pewność, że firma istnieje i ma już zarejestrowany kapitał zakładowy, co może być ważne z...

33 wypowiedzi
ostatnia 08.01.2024
Oszukani przez franczyzodawcę

Wspolpraca z firma Ship Center jako franczyzobiorca??? ODRADZAM SPRAWDZ ICH UMOWE U SWOJEGO PRAWNIKA, jest ona jednostronna i ukierunkowana na kary umowne ktore sobie sami...

48 wypowiedzi
ostatnia 22.09.2023
Czy na odzieży można jeszcze zarobic?

Ja kupuję na hurtowni stradimoda.pl od jakiegoś roku nie zawiodłam się doradzą zawsze dobrze dbają o klienta a uwierzcie mi jest dużo hurtowni które chcą tylko...

40 wypowiedzi
ostatnia 22.09.2023
piszę pracę na temat franchisingu :)

hej, tez poszukuję danych, znalazłaś coś może oprócz ilości placówek i marek franczyzowych?

14 wypowiedzi
ostatnia 24.05.2023
Sukcesja w Intermarché i Bricomarché

przeciez to złodzieje

1 wypowiedzi
ostatnia 04.05.2023
piszę pracę na temat franchisingu :)

Szukam szcegółowego raporty na temat franczyzy w latach przed pandemią i po. Rozumiem że osttani raport opublikowany był za rok 2010 ale niestety jego również nię mogę...

14 wypowiedzi
ostatnia 23.04.2023
Praca magisterska - licencjacka o franchisingu

Witam, Jestem studentką III roku Finansów i Rachunkowości na Uczelni Łazarskiego w Warszawie. Obecnie prowadzę badania w ramach seminarium dyplomowego. Poniższa ankieta...

211 wypowiedzi
ostatnia 13.03.2023
Hodowla psów: Trudne życie hodowcy

Znam osoby gdzie rocznie zarabiają 300 tys złotych prosze nie łżeć że hodowla się nie opłaca.

4 wypowiedzi
ostatnia 10.02.2023