Wiking jeździ traktorem

W sklepach sieci znajdziemy części do ciągników i maszyn rolniczych oraz akcesoria ogrodnicze.
Piątek
07.03.2014
Doświadczenie techniczne przydaje się franczyzobiorcom prowadzącym sklepy Grene.
 

Produkcja rolna w Polsce stale rośnie, a w rolnictwie pracuje prawie dwa miliony osób. Dzięki unijnym dotacjom standardy pracy w tej gałęzi gospodarki zmieniły się na korzyść. Dzisiaj rolnik jest niczym biznesmen, którego stać nawet na najdroższe narzędzia pracy. Dzięki temu na polskim rynku na dobre zadomowiła się firma Grene, pochodzący z Danii właściciel sieci sklepów z artykułami dla rolnictwa.

Firma posiada 90 sklepów własnych i 30 franczyzowych w całej Polsce. W sklepach sieci znajdziemy części do ciągników i maszyn rolniczych oraz akcesoria ogrodnicze. Jednym z pierwszych franczyzobiorców Grene jest Marzena Nowacka, prowadząca placówkę w Szczecinku (40 tys. mieszkańców), w województwie zachodniopomorskim. - Regularnie zaopatrują się u nas rolnicy z okolic. Stworzyliśmy z mężem bazę stałych klientów, którym dostarczamy niezbędne części do ciągników i maszyn rolniczych. Mamy też klientów okazjonalnych, często zatrzymują się pod sklepem samochodami na obcych rejestracjach, bo już kojarzą markę Grene – mówi właścicielka sklepu.

- Cieszymy się ze stałego wzrostu zainteresowania naszą ofertą – wyjaśnia Leszek Niewiedziała, szef działu rozwoju sieci. - Coraz częściej wśród kandydatów na franczyzobiorców pojawiają się przedsiębiorcy, którzy dotychczas działają w naszej branży lub branżach pochodnych, co ułatwia nam wspólnie uruchamianie sklepów rolniczo-technicznych Grene.
Wiedza praktyczna i teoretyczna jest istotna przy prowadzeniu tego rodzaju działalności, co potwierdza fakt, że w przypadku sklepu prowadzonego przez Marzenę Nowacką 70 proc. produktów stanowią artykuły specjalistyczne, na przykład części maszyn. Zatowarowanie nowego sklepu kosztuje około 180 tys. zł, a budowa i umeblowanie lokalu 120 tys. zł. Opłata licencyjna wynosi 20 tys. zł.

Grene zapewnia franczyzobiorcom wyłączność terytorialną, preferuje też lokalizacje w dzielnicach przemysłowych, w pobliżu sklepów konkurencji. Jak opisuje Marzena Nowacka: - Oparliśmy rozwój firmy na bezpośrednim kontakcie z klientem, współpracujemy z dużymi gospodarstwami dostarczając stale artykuły rolnicze, mąż serwisuje maszyny klientom i nie bierze za to pieniędzy.

Najważniejsze jest więc osobiste zaangażowanie, które przy odpowiednim nakładzie pracy zrekompensuje braki w wiedzy technicznej. - Tworzyliśmy i rozwijaliśmy naszą ofertę z myślą o franczyzobiorcy - zorientowanym biznesowo, ale bez doświadczenia branżowego. Postawiliśmy szczególny nacisk na szkolenia wstępne, przygotowanie sklepu, a w trakcie działalności regularne i intensywne treningi przynoszące coraz więcej korzyści o wymiernym, ekonomicznym charakterze – dodaje Leszek Niewiedziała.

(mbw)


Maksymilian Wudecki