Forum: Produkty Benedyktyńskie - czy warto - art. spożywcze i przemysłowe 344

pawełww 19.02.2012 *.abiw116.neoplus.adsl.tpnet.pl

36

słuchaj jest jeszcze prokuratura która będzie badała wszystkie wątki

pawełww 20.02.2012 *.abjk151.neoplus.adsl.tpnet.pl

36

http://www.gazetakrakowska.pl/artykul/511541,benedyktyni-z-tynca-w-opalach,id,t.html

Proszę przeczytać artykuł o Benedicite chyba ktoś się wziął wreszcie za tą firmę i że to wszystko to jak pisali w FiM kity benedyktyńskie

kozofia 21.02.2012 *.ns367065.ovh.net

1
Link nie działa - znajdziecie w wyszukiwarce po haśle \"benedyktyni z tyńca w opałach\"

kefas 21.02.2012 *.89-69-35-174.dynamic.chello.pl

13

oczywiście że nie działa bo został tu zablokowany, wystarczy skopiować link i wkleić do wyszukiwarki od razu będziemy mieć właściwy rezultat, proszę go do końca przeczytać wraz z opiniami całkiem na dole strony, bardzo ciekawe wypowiedzi

Franczyzobiorca66 24.02.2012 *.212.45.5.172

3

W interesie istniejących sklepów franczyzowych jest niewydawanie żadnych kart lojalnościowych klientom. Te karty lojalnościowe stanowią integralną część planu przejmowania sklepów franczyzowych lub zagospodarowywania pustych miejsc po nich i ich byłych klientów. Ściślej, chodzi po prostu o to, że karta wraz z ankietą klienta jest wpisywana do bazy danych. Potem, po bankructwie franczyzobiorcy, taka ankieta wraz z adresem i danymi odbiorcy służy do odzyskania takiego klienta lub \"podebrania\" go franczyzobiorcy, jeśli ten pozostawił sklep, ale pod inną postacią. Niestety te wszystkie konkursy na wydawanie jak największej liczby kart służyły właśnie tylko i wyłącznie temu celowi. Jest to element strategii długofalowej BENEDICITE opracowanej już przez p. dyrektora Piotra F. wraz z o. Zygmuntem G. Aby potwierdzić to wszystkom wystarczy zapytać te sklepy, które się \"zwinęły\" lub przekształciły, czy ich klienci lub byli klienci nie wspominali przypadkiem o ulotkach otrzymanych z JG. Sprawa jest oczywista. Prokuratura.

iwona-krk 27.02.2012 *.eez190.internetdsl.tpnet.pl

1

Zapraszam do dyskusji:
http://www.tyniec.mm.com.pl/pl/forum/temat:230.htm

gerilla 05.03.2012 *.afmb23.neoplus.adsl.tpnet.pl

1

a ja próbuję skontaktować się z 

pawełww

i nie mogę :(

.. a może nie umiem :(

maile za pośrednictwem forum nie \"wychodzą\"

co zrobić??

pawełww 06.03.2012 *.ackw32.neoplus.adsl.tpnet.pl

36

niestety zauważyłem że niektóre wiadomości są blokowane

Pody 12.03.2012 *.user-164-127-107-189.play-internet.pl

18

No wreszcie http://finanse.wp.pl/kat,104128,title,Szok-Oto-prawda-o-miodzie-od-benedyktynow,wid,14323085,wiadomosc.html?ticaid=1e13c&_ticrsn=3

pawełww 13.03.2012 *.abjb197.neoplus.adsl.tpnet.pl

36

i kolejny piekny artykuł o benedicite w gazcie wyborczej http://krakow.gazeta.pl/krakow/1,44425,11331390,Wyroby_benedyktynskie_naturalne_tylko_w_recepturze.html

Dziwnym trafem Inspektorat Jakości Handlowej sie wycofuje i będzie ich szkolił, a inne firmy za takie same rzeczy dostają nawet po kilkaset tyśięcy złotych kary!!! I to ma byc sprawiedliwość? Trzeba chyba skończyć z przywilejami kościelnymi!

pawełww 13.03.2012 *.abjb197.neoplus.adsl.tpnet.pl

36

A oto opis konfitur benedyktyńskich  z strony benedicite.pl:

Przygotowanie naszych konfitur wymaga stosunkowo dużo czasu i jest dość kosztowne. Do produkcji bierzemy owoce najbardziej dojrzałe, soczyste, odpowiedniej barwy i wielkości
oraz o dużej zawartości cukru (60- 70 %). Konfitury są wytwarzane ręcznie tak jak robiły to nasze babcie i prababcie.

 

Owoce są podgrzewane przez kilka dni w garnkach o grubym dnie,aż osiągną odpowiednią gęstość. Stopniowo dodawany jest cukier i dodatki takie, jak przyprawy czy orzechy. Na 1 kg oczyszczonych owoców przewiduje się około 1,2 - 2 kg cukru.

 

Owoce muszą być podgrzewane powoli, nie można dopuścić do ich wrzenia. Co pewien czas trzeba zestawiać garnek z ognia i potrząsać ruchem kolistym zbierając gromadzącą się pianę. Owoce wolno nasiąkają cukrem, nie rozpadają się podczas gotowania, jeśli podgrzewanie przerywamy na kilka lub kilkanaście godzin. Po upływie tego czasu ponownie je podgrzewamy. Konfitura jest gotowa, kiedy owoce są zawieszone w syropie i nie wypływają na powierzchnię. Na samym końcu dodawany jest alkohol (aby nie wyparował). Nie potrzebujemy więc żadnych sztucznych dodatków czy wzmacniaczy smaku, gdyż smak zawarty jest w samych owocach i w miarę smażenia jest coraz intensywniejszy. Na koniec słoiki pasteryzujemy czyli gotujemy we wrzątku kilka - kilkanaście minut, co konserwuje nasze przetwory.

 

Trwałość takich przetworów nie może się równać z tymi zawierającymi konserwanty, które mogą być przechowywane nawet przez kilka lat. Uważamy jednak, że smaki naszych konfitur, przypominające te zapamiętane z dzieciństwa, rekompensują tę niedogodność.

 

Staramy się, aby nasze przetwory różniły się od tych produkowanych masowo. Dodajemy więc czasem niespotykane w konfiturach dodatki - przyprawy korzenne, rodzynki, migdały, orzechy czy alkohole. Do końcowego rezultatu dochodzimy metodą prób i błędów - tak długo mieszamy owoce z różnymi dodatkami aż końcowy efekt wywoła zachwyt na twarzach próbujących nowego specjału .

 

Konfitury przechowujemy w temperaturze zbliżonej do pokojowej, aby uniknąć scukrzenia.

Z tekstu wynika wprost że Benmedyktyni sami produkują te konfitury, nie ma tam słowa o firmach produkujących konfitury

pawełww 13.03.2012 *.abjb197.neoplus.adsl.tpnet.pl

36

a to opis musztardy prosze zwrócić uwagę na pogrubione zdanie:

Musztarda powstała w starożytnym Rzymie na początku naszej ery i od początku uznawano ją za przyprawę o wartościach leczniczych - leczy bóle reumatyczne, poprawia trawienie tłuszczu , działa antybakteryjnie oraz obniża ciśnienie krwi.

 

Musztarda powstaje w wyniku łączenia ziaren gorczycy (zwykle mielonych) z octem. Przez dodanie różnego rodzaju przypraw, wykorzystanie różnych gatunków gorczycy i sposobu jej mielenia, powstało wiele odmian musztardy.

 

Benedyktyni przygotowali różne smaki musztard tak, aby zaspokoić najbardziej wybredne smaki.


wynika z tego zdania iż to mnisi je przygotowywują

GordBene11 14.03.2012 *.ns367065.ovh.net

6
SPROSTOWANIE DO SPROSTOWANIA BENEDICITE WYSŁANEGO DO GAZETA.PL A OPUBLIKOWANEGO NA STRONIE BENEDYKTYNÓW W p.2 Zarząd Benedicite pisze \"Oznaczenia naszych produktów zasadniczo dokładnie określały miejsce ich powstania, jak i skład. Stąd sugerowanie, iż wprowadzaliśmy kogokolwiek w błąd może kwalifikować się według prawa jako pomówienie.\" KOMENTARZ - Jest to ewidentne mijanie się z prawdą przez mnichów. Na etykietach swoich produktów Benedyktyni blisko dwa lata temu usunęli wszystkie nazwy producentów, zastępując je nic nie mówiącymi kodami, uniemożliwiając w ten sposób dotarcie do informacji, kto naprawdę jest producentem. Odnalezienie dowodów tych działań niezgodnych z prawem, nie będzie stanowiło większego problemu. No ale skoro Benedicite woli nazywać to pomówieniem i grozić sądem, zamiast po chrześcijańsku okazać skruchę, to owe dowody niezgodnych z prawem pewnie się da bez problemu dostarczyć na salę sądową. Czekamy z niecierpliwością na proces wytoczony gazetom piszącym PRAWDĘ o klasztornym biznesiku.

Lux Veritas 14.03.2012 *.ns367065.ovh.net

1
Myślę, że swoistą ciekawostka byłoby porównanie dat dostaw tzw. \"Piwa klasztornego\" z Browaru Fortuna wysyłanego do sklepów Benedyktyńskich z faktycznymi dostawami tego piwa wyprodukowanymi w Browarze Fortuna do Tyńca. Nie jest tajemnicą, iż Browar Fortuna zerwał współpracę z Benedicite na początku 2010. Tymczasem kilka miesięcy później w sieci na moment pojawiło się Piwo Klasztorne z Browaru Fortuna z dziwnie odlepiającymi się naklejkami i w niestandardowych kartonach. Po blisko rocznej przerwie Piwa Klasztorne już oficjalnie wróciły z powrotem do sprzedaży w sieci, jednak miały już drastycznie zmieniony smak. Nowy dostawca Browar Witnica nie był w stanie skopiować, rzekomo Benedyktyńskiej receptury, która okazała się niczym innym, tylko recepturą Browaru Fortuna. Ciekawe w jakich tak naprawdę warunkach i gdzie powstało Piwo Klasztorne w czerwcu 2010, kiedy browar Fortuna już nie dostarczał tych piw do Tyńca, a Browar Witnica jeszcze nie zaczął ich produkować. Czyżby Tyniec rozwiązał logistykę poruszania się w czasoprzestrzeni?

pawełww 15.03.2012 *.77-252-162-150.ip.netia.com.pl

36
zapraszam na strone benedicite.pl poczytajcie odpowiedzi na artykuły gazeta.pl i fakt, bardzo zabawny artykuł

pawełww 16.03.2012 *.abjk76.neoplus.adsl.tpnet.pl

36

http://www.polskatimes.pl/artykul/531839,produkty-benedyktynskie-nie-roznia-sie-od-tych-z-marketu,id,t.html

Artykuł roku!!!!!!!!! Pokazuje całą prawdę, warto czyta!!!!!

pawełww 16.03.2012 *.abjk76.neoplus.adsl.tpnet.pl

36

Widzę  że Opat wszystko zrzuca na franczyzobiorców że sklepy upadają bo biorą sie za prowadzenie sklepów osoby niekompetentne a producentów którzy z nimi współpracują że oszukują i produkują niezgodnie z recepturami! Mozna powiedzieć tylko jedno : OBŁUDA!!!!! i to jeszcze w klasztorze

Franczyzobiorca103 16.03.2012 *.ns367065.ovh.net

3
W ODPOWIEDZI NA SŁOWA OPATA BERNARDA S. Z DZISIEJSZEJ GAZETY KRAKOWSKIEJ, ZARZUCAJĄCEGO NIEKOMPETENCJĘ PRZEDSIĘBIORCOM WSPÓŁPRACUJĄCYM Z TYŃCEM (W KANALE DYSTRYBUCJI) WKLEJAM WIELOKROTNIE CENZUROWANY POST WŁAŚCICIELA SKLEPU \"BENEDYKTYŃSKIEGO\" Z UB.ROKU OPISUJĄCY \"KOMPETENCJĘ\" TYŃCA. DZIŚ GDY INFORMACJE TE POTWIERDZA JUŻ WIELE PUBLIKACJI PRASOWYCH I POŚREDNIO SAM TYNIEC (np.UPADEK SKLEPÓW, PRAWDZIWOŚĆ RECEPTUR), NIE MA JUŻ CHYBA POWODU BY DALEJ CENZUROWAĆ TEN POST. Wiem ze podcinam gałąź na której siedzę wraz z moją rodziną, jako że ujawnienie prawdy o tej sieci zła, może wpłynąć na moją przyszłość. Już dziś z siecią nie za bardzo chcą współpracować dostawcy (głośne zerwanie umowy przez Browar Fortuna, do którego mnisi długo nie chcieli się przyznać podrabiając własne „piwo klasztorne”), którzy w okresie świątecznym wstrzymują dostawy towarów do sieci, bo mnisi słabo płacą. Z drugiej strony cóż mi zostało – choć jestem w sieci od niedawna, dziś jestem już w trakcie bankructwa. Prowadzę działalność w średnim mieście, gdzie zaporowe ceny produktów zabijają sensowny obrót. Dość zmowy milczenia – pijawki w habitach wciąż czekają na kolejne ofiary by je wyssać do cna. W trakcie negocjacji przed podpisaniem umów pokazywano nam za wzór sklepy w dużych miastach tymczasem te bankrutują najszybciej. I tak z mapy sieci benedyktyńskiej po cichu usuwane są z oficjalnych wykazów kolejne znikające sklepy m.in.: Berlin, Białystok (ul.Malmeda), Tomaszów Maz., Katowice, Koszalin, Kołobrzeg, Częstochowa (ul.Kilińskiego), Gliwice, Elbląg, Pruszków, Zabrze, Leszno (Szkolna), Piotrków Trybunalski, Wrocław (Piłsudskiego), dwa w Warszawie (Racławicka i Wilcza), dwa w Krakowie (ul.Rajska i Rakowicka) i wiele innych (łącznie ponad 20 placówek przy 40 dziś działajacych!!!). Na skraju bankructwa stoją wszystkie pozostałe. W miejsce bankrutujących mnisi sprzedają kolejne franszyzy, kasując 30.000 zl netto za franczyzę, oraz następne kilkanaście tysięcy haraczu za wyposażenie sklepu, którego cena jest zawyżona o 20%-30% w odniesieniu do ceny rynkowej. Wyśrubowane marże benedyktynów na meblach odbijają się na jakości – meble po roku obłażące z okleiny wyglądają jak gierkowskie meblościanki znalezione na śmietniku. Bankructwa sklepów opłacają się benedyktynom najbardziej. Bez względu na koniunkturę na rynku i sprzedaż, benedyktyni z samych tylko franczyz, oraz marży z pierwszego zatowarowania i wyposażania (meble i tzw. stanowisko franczyzowe) zarabiają krocie – te 20 zbankrutowanych sklepów to ponad milion zł na czysto wyciągnięty z kieszeni naiwnych właścicieli sklepów, którym wmówiono, że zrobią interes życia. W miejsce zbankrutowanego sklepu pojawia się następny jeleń, któremu sprzedaje się kolejną franczyzę i kasuje na czysto z narzutów i franczyzy grubo ponad 50.000 zł –klasztorny interes się kręci! Z dnia na dzień znikają również kolejni cywilni menadżerowie średniego i wyższego szczebla zarządzający siecią, co bynajmniej nie zwalnia ich ze współodpowiedzialności za to co tu się dzieje. Od roku obserwujemy chocholi taniec kolejnych dyrektorów (od grudnia mamy już trzeciego, swieckiego dyrektora zarządzającego siecią), kierowników i specjalistów. Przychodzą, robią zamieszanie, znikają, po nich przychodzą następni i tak w kółko. Najbardziej cynicznymi, kłamliwymi i bezwzględnymi jednostkami w tym biznesie są jednak duchowni - przed kamera udają niewinne baranki, w życiu biznesowym te uśmiechnięte bezwzględni gracze dobijający swe ofiary bez chwili wahania, mimo iż kilka miesięcy wcześniej zachwalali im ten biznes jako mlekiem i miodem płynący, prezentując nieprawdziwe, trzykrotnie nawet zawyżone wyniki finansowe! To zachwieje najsilniejsza nawet wiarą franczyzobiorców. Benedyktyni nieustająco szantażują nas wstrzymaniem dostaw jeśli nie zapłacimy haraczu, toniemy w długach i nikt nie chce nam dać kolejnych pożyczek, by spłacać zobowiązania wobec Klasztoru. Rentowność franczyzy w tej sieci jest ujemna! By nie być gołosłownym zaprezentuje wewnętrzne dane Benedicite dla franczyzobiorców - najlepszy ze sklepów w I kwartale 2010 (zawierającym zakupy wielkanocne) miał obrót nieco ponad 200 tyś zł, czyli nieco ponad 70.000 miesięcznie. Średnia marża jest ponizej 30% - w tym przypadku optymistyczne ok. 20.000 zł. Koszty prowadzenia sklepu w dużym mieście to ponad 20.000 zł bez uwzględnienia amortyzacji inwestycji i franczyzy. Statystyczny sklep miał już obrót nieco ponad 50.000 – przy tych kosztach to droga do błyskawicznego bankructwa. Średni obrót ujawniony przez mnichów rok później tj. w styczniu 2011 to nieco ponad 31 tysięcy zł, co przy marży nie przekraczającej 30% i stratach poświątecznych oznacza zysk nie większy niż 7-8 tysięcy zł!!! Przy kosztach stałych dwu- trzykrotnie wyższych!!! Zaznaczam że są to dane średnie – w moim mieście nieosiągalne!!! Z rozmów z innymi sklepami wynika że ¾ sklepów jest poniżej tej średniej. Benedyktyni sami ujawniają katastrofalne wyniki co świadczy o tym że ich znajomość ekonomi jest żadna, a co przy ich pazerności i chciwości jest absolutnie katastrofalne dla nas. Destrukcyjne jest tez zatrudnianie w administracji Benedicite ludzi przypadkowych, „krewnych królika”, znajomych z kółek różańcowych itp., jednym słowem ludzi którzy nie mając zielonego pojecia o funkcjonowaniu przedsiębiorstwa w XXI wieku spychają wszystkich pozostałych na dno. W efekcie dziś nie stać mnie na nic, a na wyprawkę dla dzieci do szkoły będzie trzeba wziąć kredyt. Pracowników, którzy w przeciwieństwie do mnie zarabiali jakieś pieniądze już dawno musiałem zwolnic - osobiście harując od świtu do zmierzchu! Umowa franczyzowa, ten swoisty pakt z szatanem tj. Benedicite podpisujemy na 7 lat bez możliwości wypowiedzenia! Każdy krok obwarowany jest karą 30.000. zł, nawet mówienie prawdy jak tutaj. Ci którzy mieli odwagę głośno mówić już dawno zostali uciszeni a ich sklepy po cichu wymazano z oficjalnej listy placówek. Ci którzy ich uciszali także zostali usunięci! Nie wiem czy ten koszmar przetrwa moja rodzina, nie wiem czy starczy mi sił by dłużej żyć, nie wiem jak mam patrzyć w oczy własnym dzieciom, które znów jadą na wakacje do babci! Do własnego sklepu chodzę w stanie skrajnego załamania, bez żadnej nadziei na poprawę sytuacji – zupełnie niczym w obozie karnym. Do dziś nie mogę sobie tego darować że udało się im mnie tak omamić – mam spore doświadczenie w handlu detalicznym, prowadzenie w życiu kilka sklepów w rodzinie! Skąd wzięła się ta ślepa wiara w mnichów? Wmawiamy sobie że klasztor jako instytuacja jest wiarygodny! A przecież gdy się spojrzy z boku na umowę, cenniki, ofertę, czy znikające sklepy, to gołym okiem widać, że ten interes śmierdzi na odległość! Umowa franczyzowa jest zaciskającą się pętlą. Podpisując cyrograf zgadzamy się na wszystko, więc na żadną „sprawiedliwość” przed sądem nie ma już co liczyć. Jeśli przeżyje te 7 lat do końca tej umowy to wyjdę z niej niczym z więzienia – nago i samotnie! Benedyktyni nie mają w umowie jasno sprecyzowanych obowiązków, nawet obowiązek dostarczania towaru czy prowadzenia reklamy w mediach nie jest jasno sformuowany! Natomiast każdy „fałszywy” ruch franczyzobiorcy jest karany karą 30.000 zł. Afery w biedronce to małe piwo z tym co przeżywają właściciele sklepów produkty benedyktyńskie. Kiedy kilkunastu zrozpaczonych franczyzobiorców spróbowało dwa lata temu powołać Stowarzyszenie mające reprezentować ich interesy przed zakonem, zostali błyskawicznie uciszeni! Najgroźniejsze zjawiska i grzeszki w tej sieci to: –umowa zmusza franczyzobiorcę by brał pełen asortyment (w tym również towary arcydrogie, lub klasztorne buble jak np. tragiczne kalendarze), - pakowanie produktów w duże, niezbywalne jednostki zbiorcze pompujące straty i stany magazynowe - nagminne dostarczanie towarów tuż przed upływem terminu ważności - beznadziejny proces reklamowania towarów – połowa reklamacji ginie w przepastnych biurkach niekompetentnych pracowników, którzy dla świętego spokoju starają się uwalić część reklamacji, przyjmując notorycznie stronę producentów - praktycznie nieistniejacy przepływ informacji na temat produktów, zmian asortymentowych, czy brakach w zaopatrzeniu - niekompletne dostawy (w okresie świąt zdarzało się dostawać mniej niż połowę zamówionego towaru). - stosunkowo uboga oferta jak na tego typu sklep (około 500 artykułów), co negatywnie wpływa na obroty - benedyktyni nie zgadzają się na rozwinięcie w posiadanym lokalu żadnej innej działalności, choćby uzupełniającej, która pozwoliła by przeżyć np. wypełniając luki w ofercie - brak ciągłości zatowarowania – ciągle jakieś produkty znikają z magazynu. Tak było z wędlinami – nagle zamieniono pięciu dostawców (Bacówka, Fołta, Wolarek, Mądry, ADOZ) jednym (Daleszyce). Zanim ten nauczył się robić w miarę względne i przede wszystkim nie psujące się wędliny, większość klientów zdążyła przejść do konkurencji, choćby Bacówki, gdzie mogli dostać to samo, tylko z inną etykietą. Inną katastrofą był brak „piw klasztornych” z Fortuny w sezonie 2010 – strat nikt nam nie zrekompensował do dziś, a za wykupioną koncesję na sprzedaż piwa nikt pieniędzy nam nie zwrócił. - nieustanne niedoważanie towarów rozważanych (wędliny) – co w normalnej współpracy z masarniami jest na ogół na odwrót. - zamiatanie pod dywan wszystkich bez wyjątku problemów. Mnisi mają do perfekcji rozwinięta umiejętność nabierania wody w usta i czekanie aż sprawa przyschnie. - skłonności biurokratyczne. Niedouczeni pracownicy by uzasadnić swoje istnienie co chwilę zmuszają sklepy do sporządzania kolejnych raportów, tabelek czy zestawień, mimo iż większość danych mają w klasztornych bazach komputerowych. - niekompetentny personel – zmianę stawek VAT robiliśmy jeszcze w marcu. Benedyktyni podali nam błędne stawki (notabene dostaliśmy je na ostatnią chwilę tj. 30 grudnia), przeprogramowanie kas i korygowanie błędnie wystawionych paragonów trwało w nieskończoność! - kolejna rzecz zrzucona na naszą głowę to wymiana starych banderol na dostarczonym alkoholu na nowe. Benedyktyni dostarczali nam alkohol z niebieskimi banderolami do końca 2010, gdy się okazało że są ważne do 31 grudnia 2010, zamiast przejąć od nas towar i wymienić banderole centralnie zmusili nas byśmy z kilkoma butelkami przechodzili procedurę celną jak importer alkoholi. Prościej było wypić i rozdać ten alkohol! - zmuszanie sklepów do kupowania towarów praktycznie po cenach komercyjnych. często produkty tego samego producenta można kupić w innych sklepach po cenie niższej, niż ta którą musi zapłacić właściciel franszyzy. - fatalny i niekompetentny marketing. Reklama ogólnopolska nie istnieje lub jest fatalna, jak choćby koszmarny spot z Ojcem Leonem, za który w normalnej firmie twórca wyleciałby z roboty. Innym absurdem jest reklamowanie arcydrogich produktów w… Gościu Niedzielnym! Można powiedzieć ze głównym zajęciem marketingu dziś jest… nieustający konkurs na sklep który klientom wydal największa liczbę kart lojalnościowych… w sytuacji gdy wszystko się wali!!! - koszmarna logistyka – towar dostajemy firmą kurierską – czasami jest spóźniony o całą dobę, co w przypadku pieczywa i innych produktów świeżych jest zabójcze. Niejednokrotnie wynajmujemy własny transport by złapać kuriera gdzieś na rogatkach lub trasie by mieć pieczywo po 24 a nie 48 godzinach! Starego chleba nikt ode mnie nie kupi, a mnisi nie są wyrywni do uznawania reklamacji - aroganckie traktowanie franczyzobiorców jak podwładnych, nieliczenie się z ich zdaniem, nie odpowiadanie na maile, nie dostrzegania problemów, tuszowanie wszelkich błędów - prezentowanie nieprawdziwych danych marketingowych, nie tylko w trakcie negocjowania umów franczyzowych, ale również wywiadów prasowych - łatwy do rozszyfrowania mit „klasztornych receptur” i abstrakcyjne ceny. Choć dziś dane producentów zostały ukryte pod symbolami, nikt z klientów nie wierzy już w „klasztorną jakość” czy „klasztorne pochodzenie” - niskie marze sklepów i duże straty wynikające ze źle rotujących produktów, pakowanych w duże opakowania zbiorcze - mnóstwo rzeczy w normalnym handlu oczywistych, u benedyktynów trzeba sobie załatwić, wybłagać u tego czy innego pracownika - przerzucanie praktycznie wszystkich kosztów na właścicieli sklepów - permanentne wycofywanie się z obietnic - niezrealizowanie zamówień lub obcinanie zamawianych ilości czasami o 90% - notoryczne wady produktów, regularnie wycofywanych ze sklepów - publiczne piętnowanie „niegrzecznych” sklepów, niczym na apelu na koloniach letnich - słaby wizerunkowo produkt, nieczytelne i po amatorsku projektowane etykiety, zapakowany w pylące się „kapturki” z juty, które zamieniają sklep w chlew, trudny do uprzątnięcia. - słabo rozpoznawalna marka – wielu klientów do nas nie zagląda myśląc że handlujemy dewocjonaliami - nierzetelna informacja o produkcie – brak konserwantów to mit, azotyn potasu jest w większości wędlin, w pozostałych produktach zdarzają się benzoesan sodu, askorbinian sodu, kwasek cytrynowy - konieczność zamawiania towaru w ciemno, bez znajomości daty przydatności, który często kończy swoją ważność, a zdarza się nawet przeterminowany - brak polityki upustów w przypadku klientów biznesowych (kosze świąteczne) gdzie ze strony Benedicite nie można liczyć na ulgę ani pomoc, choć wszelkie koszty konfekcjonowania i dostarczania kosztów pokryć ma sklep. Do tego dochodzi wewnętrzna konkurencja, jaką benedyktyni robią sklepom próbując oferować kosze tym samym klientom bezpośrednio. Do długiej liczby kłamstw, obok wielu drobnych kłamstewek wypowiadanych i pisanych co chwila, dochodzi wzajemne napuszczanie sklepów na dostawców i na odwrót. Sklepy informowane są że brak ciągłości dostaw wynika z powodu rzekomego spadku jakości (czym tuszowano przez pół roku brak piw z Fortuny) albo rzekomego bankructwa dostawcy (np. firmy Contimax robiącej różniące się głównie opakowaniem śledzie dla Reala, Lidla czy… Benedicite. Z drugiej strony dostawcom którzy nie dostają od mnichów pieniędzy mówi się że winne są sklepy, bo nie płacą. I tak zamyka się spirala klasztornego kłamstwa! Oszukiwani są także klienci! Ich rzekomo „klasztorne receptury” to mit, zaś 95% produktów to czysty rebranding. Najlepszym dowodem są znów owe „piwa klasztorne”, których receptury po odejściu Fortuny nie dało się odtworzyć. Jest też manipulacja – właścicielom sklepów wciąż zarzuca się brak umiejętności sprzedażowych, wysyła się im szpicli - tzw. Tajemniczych klientów sprawdzających kurz na obrazkach, wszystko by odwrócić kota ogonem. Benedyktyni są najbardziej bezwzględnymi i okrutnymi graczami w moim życiu! A ponieważ nie mają przy okazji zielonego pojęcia o biznesie, a ich franczyza to tylko współczesna odmiana feudalizmu, to jedynym pomysłem na biznes jest oszukiwanie klientów oraz wyzysk dostawców i franczyzobiorców. Chcą rozwijać swój klasztorny biznes bez ryzyka, ponoszenia kosztów inwestycyjnych, przy równoczesnym czerpaniu korzyści i profitów z cudzych inwestycji i cudzego zainwestowanego kapitału! Jedynym wyjściem dla nas jest dziś oflagowanie sklepów i ogłoszenie strajku pod hasłem „precz z klasztornym wyzyskiem”. Jednak łatwiej to powiedzieć trudniej zrobić, gdy na utrzymaniu rodzina, a dzieciom należą się wakacje i wyprawka do szkoły! Patrząc na to wszystko z teologicznego punktu widzenia mamy do czynienia z prawdziwą idolatrią czyli bałwochwalstwem. Już św. Paweł poszerzył pojęcie idolatri tj. bałwochwalstwa o chciwość (Kol 3,5; Ef 5,5) rozumianą jako kult pieniądza traktowanego jak bożek, któremu ludzie służą niczym Bogu najwyższemu oraz żądzę władzy (Ap 13,8). Zgodnie z „Regułą” św. Benedykta z Nursii, mnisi winni byli żyć w ubóstwie! Benedyktyni Tynieccy zrobią wszystko aby w ubóstwie żyli… ich franczyzobiorcy!!! A pytanie „czy warto wchodzić w ten biznes?” pozostawiam bez odpowiedzi, jest zbędna, a wszystko można zweryfikować „w terenie” lub studiując umowę, asortyment i ceny. Pytanie drugie – czy oni mogą się zmienić? Za nic w świecie w to nie uwierzę – idolatria to choroba w ich przypadku nieuleczalna!

Franczyzobiorca103 16.03.2012 *.ns367065.ovh.net

3
Przytoczę jeszcze kuriozalną wypowiedź Opata B. z dzisiejszej Gazety Krakowskiej, który potwierdza, że w umowach był zapis, by franczyzobiorcy się z sobą nie kontaktowali. A za każde naruszenie umowy groziła kara 30 tysięcy złotych. Ojciec B stwierdza: \"nie nakładaliśmy na nich kar za to, że korespondowali z sobą. Nie idziemy do sądów, żeby postępować po chrześcijańsku\" - na odległość pachnie to praktykami niedozwolonymi, by nie powiedzieć feudalizmem. Mnisi chyba nie zorientowali się że jesteśmy w XXI w. a nie w czasach świętej inkwizycji. Ciekawe co na tego typu zapisy w umowach ma do powiedzenia UOKiK, czy on tez podobnie do Inspekcji Handlowej kontrolującej Tyniec odstąpi od wymierzenia kary i zrobi mnichom szkolenie?

zwykły człowiek 17.03.2012 *.178.182.172.185.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl

1

jakies pół roku temu przymierzałem się do otwarcia sklepu z produktami benedyktyńskimi, jednak zrobiłem miesięczne rozeznanie w temacie, na 3 zapytane sklepy 2 mi odradziły po dłuższej rozmowie ten biznes, trzeci własciciel nie chciał za bardzo rozmawiać gdyz jak powiedział \\\"dość juz stracił pieniędzy i nerwów z powodu mnichów z Tyńca\\\", nikogo nie chce zniechecać bo każdy ma swój rozum ale radzę w kazdym przypadku najpierw zaciagnąć opinii juz działajacych sklepów i poczytać trochę o tym biznesie bo według większosci opinii jest to sponsoring klasztoru a nie działalność biznesowa

Pozostałe kategorie

PROFIT system informuje, że nie ponosi odpowiedzialności i nie ingeruje w treść wypowiedzi umieszczanych przez użytkowników na forum. Usuwane będą wypowiedzi o treści reklamowej lub rażąco sprzecznej z zasadami dobrego wychowania.

Wypowiedzi mogą zamieszczać tylko zarejestrowani użytkownicy. Adres IP osoby zamieszczającej wypowiedź jest prezentowany wszystkim użytkownikom. Konta użytkowników będą blokowane w przypadku zamieszczania wypowiedzi reklamowych, niekulturalnych lub naruszających czyjeś dobre imię. W przypadku zauważenia nadużyć prosimy o kontakt: redakcja@franchising.pl.

Administrator forum porządkuje forum łącząc wątki o podobnej tematyce oraz poprawia nazwy tematów.

Redakcja zastrzega sobie prawo do wykorzystywania całości lub części wypowiedzi zamieszczonych na forum portalu Franchising.pl w artykułach publikowanych na portalu Franchising.pl i w miesięczniku Własny Biznes FRANCHISING.