Marcin Książak: Trzeba wiedzieć, jak zagrać
Jak to się stało, że specjalista od klasycznego biznesu, doradzający wielkim korporacjom medycznym i ubezpieczeniowym, dziś tworzy muzyczne przeboje i to w dodatku z nurtu disco polo?
Brzmi nieprawdopodobnie? (Śmiech). Czy gdyby to był inny nurt muzyczny, byłoby lepiej? Szczerze mówiąc, jako przedsiębiorca patrzę na biznes w kategorii możliwości, a nie własnych preferencji muzycznych, a zapewniam, że te mam zdecydowanie inne. Poza tym zawsze lubiłem konkretne wyzwania. Swoją drogą, disco polo już dawno temu wyszło z tzw. podziemia, obecnie przeżywa wręcz rozkwit i „weszło na salony”. Największe stacje muzyczne i telewizyjne grają piosenki tego gatunku. Do tego sukcesu niewątpliwie mocno przyczynił się internet. Mówi się, że „disco polo nikt nie słucha, a wszyscy znają” (śmiech). Ale na poważnie, muzyka jest moją pasją od liceum. Natomiast przedsiębiorcą w branży muzycznej stałem się w 2018 roku dzięki temu, że wnikliwie ją obserwowałem i analizowałem. Od dawna obserwując rynek showbiznesowy, widziałem pewne braki, potrzeby i co za tym idzie, ogromny potencjał i możliwości. Kluczowym elementem, jak w każdym innym biznesie, jest umiejętność wyciągania wniosków na podstawie danych, a tych, jeśli chodzi o muzykę, dziś nie brakuje. Problemem w branży moim zdaniem jest to, że za mało w Polsce analizuje się rynek muzyczny, trendy i przyszłość, co siłą rzeczy dla mnie, jako marketingowca i przedsiębiorcy podziałało na starcie motywująco – skoro jest nisza, to trzeba ją zagospodarować. Artyści często idą na żywioł. Wierzą w swoje piosenki i wierność fanów co jest plusem, ale myślą, że to wystarczy i popełniają przez to szereg istotnych błędów, które mają wpływ na to, czy artysta osiąga sukces wydawniczo-finansowy, czy nie. Czy wie pani, że na przykład więcej niż połowa zespołów, i to nie tylko jeśli chodzi o disco polo, nie ma własnej strony internetowej? To moim zdaniem bardzo duży błąd. Budowanie zasięgu wyłącznie na tzw. obcych platformach jest tym samym, co budowanie domu na cudzej działce. Ale artyści to artyści, chcą zajmować się muzyką nie marketingiem. Potrzebują specjalistów, czyli takich osób jak ja czy firm takich jak nasza (śmiech).
Wspomniał pan o brakach i potencjale – a to nie jest tak, że coś albo jest hitem, albo nie?
No właśnie niekoniecznie. Dziś przebój nie oznacza tego samego co dawniej. To, czy piosenka jest tzw. hitem, zależy od np. ilości odsłon na YouTubie. Są social media, internet to podstawa. Motorem napędowym show-biznesu są dziś bardzo młodzi ludzie, to oni często decydują swoją aktywnością w social mediach, czy artysta jest popularny, czy nie. Tego kiedyś nie było. Były koncerty, płyty. Dziś jeśli artysty nie ma w internecie, to jakby nie było go wcale. Ale powiedzmy sobie otwarcie, że rozwój technologii to również ogromne plusy – piosenka może stać się przebojem w zdecydowanie szybszym czasie niż kiedyś. Przykładem jest nasza kompozycja „Mama ostrzegała” zespołu Daj to Głośniej. W ciągu miesiąca od premiery nikomu nieznany zespół znalazł się na liście top w swoim nurcie. Marketing i promocja piosenki oraz charyzma zespołu i wokalistki odegrały tutaj przeogromną rolę. 165 mln odsłon na You Tubie w dwa lat od premiery! Niewielu artystów odniosło taki spektakularny sukces. Dla
nas to zdecydowanie bardzo ciekawy case study i model do wykorzystania na przyszłość. W biznesie chodzi przecież o powtarzalność sukcesu. Sukces „Mama ostrzegała” dał nam też mnóstwo motywacji do dalszego działania i rozwoju firmy.
Wróćmy do Fabryki Przebojów. Już sama nazwa brzmi kusząco dla potencjalnego artysty – załóżmy, że potrafię śpiewać, zgłaszam się do firmy, kupuję przebój i… jestem sławna?
To nie do końca tak działa (śmiech). Nie ma czegoś takiego jak „gwarancja na piosenkę” czy „gwarancja na hit”. Jeśli ktoś pyta mnie o taką gwarancję, żartobliwie mówię, że gwarancję możemy dostać w sklepie AGD na czajnik, telewizor czy odkurzacz, bo to urządzenia i mogą się popsuć, a tutaj mamy do czynienia z twórczością i innego rodzaju produktem. Sukces piosenki i to, czy stanie się przebojem, zależy od bardzo wielu czynników. Nasza Fabryka od początku działa na jasno określonych zasadach. Nasza, ponieważ firmę prowadzę wspólnie z fantastycznym wspólnikiem, Łukaszem Sienickim, który jest jednym z najlepszych producentów muzycznych w Polsce. Pomysł na Fabrykę Przebojów zrodził się w mojej głowie już w 2016 roku. Wtedy też kupiłem domenę internetową fabrykaprzebojow.pl i wymyśliłem nazwę start-upu, choć jeszcze nie wiedziałem, na jaką skalę będę robił ten biznes. Fabryka powstała tak naprawdę wtedy, kiedy pojechałem na szkolenie z produkcji muzyki do Łukasza Sienickiego. Po tym spotkaniu „zaiskrzyło biznesowo”. Stworzyłem biznesplan i ponownie spotkałem się z Łukaszem. Pomysł mu się spodobał, dlatego postanowiliśmy połączyć nasze siły i wystartowaliśmy z Fabryką.
Fabryka Przebojów to pierwsza tego typu firma na polskim rynku?
Tak. Jako pierwsi w Polsce zaczęliśmy oferować piosenki jako klasyczny produkt, który można kupić i który ma ogromny potencjał, aby stać się przepustką do kariery. To narzędzie, które ją ułatwia. No i dajemy kolejne narzędzia… Naturalną rzeczą jest to, że klient, który kupił naszą piosenkę, potrzebuje też np. do niej teledysku. Zresztą, zwykle pisząc piosenkę, pomysł na scenariusz teledysku już mamy w głowie (śmiech). Z piosenką i teledyskiem coś trzeba dalej zrobić – i tu mamy kolejną niszę: budujemy relacje ze stacjami radiowymi i telewizyjnymi, czyli torujemy drogę naszemu artyście w mediach. Zresztą w interesie naszym oraz samych artystów jest to, aby piosenka była jak najczęściej obecna w mediach. Naszym kolejnym zadaniem jest dziś już nie tylko dostarczanie produktu, ale także edukacja. Przyznam szczerze, że to jeden z trudniejszych elementów. W biznesie liczy się efektywność. Dlatego mamy coraz więcej klientów, którzy nam ufają, ponieważ widzą naszą skuteczność. To, co było nowe w naszym biznesie i stanowiło przewagę rynkową, to fakt, że byliśmy pierwszą firmą oferującą artystom kompletny produkt, a nie, że ktoś pisze słowa, ktoś przypadkowy wymyśla melodię i aranż. My dajemy gotowe rozwiązanie. Potem trzeba piosenkę „tylko” nagrać i pokazać światu, czyli wypromować i zastanawiam się, co jest trudniejsze (śmiech).
A jak to konkretnie działa? Najpierw szukacie potencjalnego artysty czy pierwsza jest piosenka?
Do artystów docieramy, działając w modelu „newsletterowym”. Mamy bazę klientów. Komponujemy piosenkę, nagrywany demo z wokalem i wysyłamy je za pomocą newslettera do bazy naszych klientów. Piosenka jest kompletna: zawiera tekst, melodię, aranżację. To daje pewną przewagę – można „poczuć” nasz produkt. Artysta słysząc finalny produkt, jest w stanie ocenić, czy pasuje do niego, czy wywołuje emocje etc. To, co jeszcze nam przyświeca przy tworzeniu, to fakt, że mniejsza lub większa część fanów ma widzieć w piosence siebie. I tu mistrzem jest mój wspólnik. Nie ma sobie równych, jeżeli chodzi o talent do komponowania ciekawych melodii i pisania dobrych tekstów. Zdarza się, że komponujemy razem, ale to Łukasz jest tym diamentem i talentem od kompozycji, ja zajmuję się częścią operacyjną, czyli przede wszystkim marketingiem, sprzedażą, zwiększaniem bazy klientów, poszukiwaniem nisz biznesowych, rozwojem naszej marki, skalowaniem biznesu i kontaktem z mediami, promowaniem piosenek. Nasze usługi kierowane są zarówno do gwiazd muzyki disco polo, jak i debiutantów.
Jak powstaje przebój? Choćby „Mama ostrzegała”, bo to idealny przykład. Sukces tej piosenki jest ogromny.
Prace nad piosenką wyglądają różnie. Czasem najpierw powstaje melodia, później tekst, czasem zaczynamy od aranżacji, a czasem te elementy powstają równocześnie. Siłą rzeczy nasze własne, codzienne doświadczenia przekładają się na nasze piosenki. Jesteśmy ludźmi takimi jak inni więc, wszyscy zakochujemy się, rozchodzimy, cierpimy lub jesteśmy szczęśliwi w danym momencie z jakiegoś powodu i te doświadczenia rzutują zapewne na to, jakie później są nasze piosenki. Mamy też własną bazę tzw. ciekawych tytułów. Sięgamy do niej, jak nie mamy weny (śmiech). Inspirujemy się tytułem, to właśnie on podpowiada nam resztę. Jest takim naszym flow (śmiech). Przebój „Mama ostrzegała” powstał jednego dnia. Pamiętam, że kilku znanych na rynku artystów uznało wtedy, że nie czują w niej potencjału. Ja czułem od pierwszej chwili. I wtedy zgłosił się zespół, który jeszcze… nie miał nawet nazwy. Był to wrzesień 2018 roku – premiera odbyła się w 2019 na Dzień Matki. Folkowa nuta zawsze dobrze się sprzedaje w Polsce, więc byłem wewnętrznie bardzo mocno przekonany, że numer odniesie spektakularny sukces. Dodatkowo „zagrały” nazwa zespołu, charyzma wokalistki i działania marketingowe. Zespół z naszą piosenką bardzo szybko wskoczył do tzw. czołówki. Był powód, żeby napić się szampana i ochota na to, by sukces też powtórzyć w przyszłości – pracujemy nad tym.
Były sytuacje, że do jednej piosenki zgłosiło się więcej jej potencjalnych wykonawców?
Oczywiście, to w zasadzie standard, że mamy kilkunastu chętnych na zakup każdej z naszych kompozycji. To nie jest fajny moment, kiedy musimy wybrać tego jednego artystę, naprawdę, bo przecież każdy chce, a ty musisz wybrać. Gdybyśmy kalkulowali „tu i teraz”, to w sumie sprzedawalibyśmy piosenki tylko gwiazdom, ale wtedy nie byłoby takich zespołów i spektakularnych debiutów jak Daj to Głośniej (śmiech). Prawda jest jednak taka, że chcemy także kreować nowe gwiazdy i z takim założeniem startowaliśmy z Fabryką Przebojów. Nie jest to łatwe, ale też to właśnie sprawia, że gdy startowaliśmy, byliśmy jedyną i pierwszą firmą tego typu na rynku. W marketingu kieruję się zasadą „bądź pierwszy”. To zresztą, moim zdaniem, jedna z najważniejszych zasad marketingu i w biznesie. Jeśli nie możesz być z jakiegoś względu pierwszy, to znajdź niszę, w której… będziesz pierwszy (śmiech).
Show-biznes nie jest łatwym i przyjemnym biznesem.
To prawda. W tym biznesie podstawą jest konsekwencja, wiedza i… zasoby finansowe. To nie działa tak, że masz fajną piosenkę, idziesz do wytwórni, a tam dostaniesz dużo pieniędzy. Zasoby finansowe pomagają w tym, aby skorzystać z usług profesjonalistów, jak Fabryka Przebojów. Marketing muzyczny to dziś jeden z bardzo ważnych elementów naszej oferty. To dziś podstawa sukcesu. Jeśli nie zasoby finansowe, to warto posiadać choćby kompetencje z zakresu marketingu, pomysłowość, patent, pomysł na siebie. Oczywiście, są takie perełki, że artysta sam potrafi dotrzeć do odbiorców i zadbać o swój marketing, ale proszę mi wierzyć, to naprawdę pojedyncze przypadki. Dobrze by było, aby artysta 20-30 proc. budżetu, który ma przeznaczony na piosenkę, wydawał na działania marketingowe. Można mieć najlepszy produkt, ale jeśli ludzie o nim się nie dowiedzą, to jakby się nic nie miało…
Nie tylko nurt disco polo jest dziś w kręgu zainteresowania Fabryki Przebojów?
Analizując to, co dzieje się na rynku muzycznym, mamy duże zapędy, aby otwierać się na inne gatunki muzyczne oraz szukać narybku za granicą. Jeśli chodzi o klientów, obsługujemy już artystów ze Szwecji, z Wielkiej Brytanii, ze Stanów Zjednoczonych, z Niemiec. Cały czas robimy networking i szukamy nisz oraz ciekawych ludzi do współpracy. I polecam to wszystkim przedsiębiorcom z różnych branż – warto otworzyć się na interesujących, pomysłowych wspólników. Pięć lat temu nie myślałem, że z takim zaangażowaniem będę robił biznes w branży muzycznej.
A przecież „mówiły jaskółki, że niedobre są spółki”.
Walczę często z tym polskim stereotypem. Sukces w biznesie to maksymalizacja zysków
i minimalizacja kosztów (my na plusie byliśmy już po pierwszym miesiącu działalności), kreowanie i wizja oraz wspólnicy. Łączenie potencjałów to składowa wielu dużych biznesów, które znam. Uważam, że aby sukces w biznesie był możliwy, przedsiębiorca, wspólnicy powinni się permanentnie rozwijać, szkolić, zdobywać nową wiedzę. Pomimo dużego doświadczenia i kompetencji cały czas mam swoich mentorów biznesowych, jeżdżę na szkolenia za granicę. Jeden z nich powiedział proste i bardzo prawdziwe słowa: „Nawet papier toaletowy, aby być użytecznym, musi się rozwijać”. Nic dodać, nic ująć. Jestem z tych osób, które uważają, że nie ma rzeczy niemożliwych. W USA przeprowadzono badania, z których wynika, że aby dodzwonić się do prezydenta USA, tak naprawdę potrzeba tylko czterech telefonów! Jest to policzalne, ponieważ każdy kogoś zna” i zawsze pokieruje nas dalej. Sukces to otaczać się właściwymi ludźmi, to podstawa działania Fabryki Przebojów.
Rozmawiała Beata Rayzacher
PRZECZYTAJ ARTYKUŁY
– Zainwestowałem w branżę kosmetyczną, ponieważ wiem, jak powinien dbać o siebie prawdziwy facet. Proponuję takie produkty, po które sam sięgnąłbym bez wahania – mówi Artur Szpilka, jeden z czołowych polskich bokserów.
– Od zawsze chciałam być niezależna i mieć swoje pieniądze. W liceum namówiłam koleżankę i zatrudniłyśmy się na pół etatu na poczcie jako sprzątaczki. Niestety, szybko nas wywalili, bo kompletnie nie umiałyśmy sprzątać – mówi Grażyna Wolszczak, aktorka i współwłaścicielka Teatru Garnizon Sztuki.
W The Protocol School of Poland założonej przez dr Irenę Kamińską-Radomską, mentorkę znaną m.in. z programu telewizyjnego „Projekt Lady”, przedsiębiorcy podczas szkoleń dowiadują się, jak dzięki etykiecie biznesowej szybciej osiągnąć zamierzone cele.
– Na sukces w branży muzycznej składa się wiele części składowych. Jedną z nich jest szacunek do pracy, współpracowników i odbiorców – podkreślają Tomasz Szczepanik, lider zespołu Pectus oraz Monika Paprocka-Szczepanik, menedżerka grupy.
– Prowadzę rozmowy o możliwości wydawania audiobooków. Przeliczam, czy pomysł nie tylko się zwróci, ale współpraca będzie finansowo korzystna – mówi Laura Breszka, aktorka, lektorka, bizneswoman.
NAJCZEŚCIEJ CZYTANE
Żeby myśleć o otwarciu własnego McDonalda nie wystarczą tysiące ani setki tysięcy złotych . Potrzeba więcej. Ile? I co franczyzobiorca Złotych Łuków dostanie w zamian?
Pieczarkarnia to opłacalny biznes nawet na niedużą skalę. Właściciel jednej hali zbiera plony co sześć tygodni. Gdy ma się więcej pomieszczeń – wtedy na zyski można liczyć co tydzień.
Z kosmetyczną marką Yves Rocher można współpracować w dwóch modelach. Czym się różnią?
Połączenie restauracji z produkcją piwa przyciąga klientów. Browar Korona postanowił to wykorzystać.
Fiskus walczy z tzw. fikcyjnym samozatrudnieniem, traktując umowy B2B jako unikanie opodatkowania.
POPULARNE NA FORUM
Co sądzicie o Oskrobie?
Witam, Z calego serca odradzam jakąkolwiek wspolprace z ta firma. Okolo 2 miesiące temu zglosilam sie do Oscroby bedac zainteresowana franczyza ich sieci. Wyslalam do nich...
Planuję założyć własną działalność - od czego zacząć?
Najlepiej zacząć od kupna gotowej spółki . Zakup gotowej spółki daje pewność, że firma istnieje i ma już zarejestrowany kapitał zakładowy, co może być ważne z...
Oszukani przez franczyzodawcę
Wspolpraca z firma Ship Center jako franczyzobiorca??? ODRADZAM SPRAWDZ ICH UMOWE U SWOJEGO PRAWNIKA, jest ona jednostronna i ukierunkowana na kary umowne ktore sobie sami...
Czy na odzieży można jeszcze zarobic?
Ja kupuję na hurtowni stradimoda.pl od jakiegoś roku nie zawiodłam się doradzą zawsze dobrze dbają o klienta a uwierzcie mi jest dużo hurtowni które chcą tylko...
piszę pracę na temat franchisingu :)
hej, tez poszukuję danych, znalazłaś coś może oprócz ilości placówek i marek franczyzowych?
Sukcesja w Intermarché i Bricomarché
przeciez to złodzieje
piszę pracę na temat franchisingu :)
Szukam szcegółowego raporty na temat franczyzy w latach przed pandemią i po. Rozumiem że osttani raport opublikowany był za rok 2010 ale niestety jego również nię mogę...
Praca magisterska - licencjacka o franchisingu
Witam, Jestem studentką III roku Finansów i Rachunkowości na Uczelni Łazarskiego w Warszawie. Obecnie prowadzę badania w ramach seminarium dyplomowego. Poniższa ankieta...