Kariera w McDonald’s
Jacek Wyspiański przez dwanaście lat pracował w międzynarodowej firmie informatycznej. Pnąc się po szczeblach kariery, doszedł do stanowiska dyrektora handlowego. Lubił swoją pracę, ale… – Przyszedł czas, gdy dojrzałem do decyzji, aby zacząć pracować dla siebie – mówi Jacek Wyspiański, franczyzobiorca McDonald’s z ośmioletnim stażem. – Od dawna chodziła mi po głowie franczyza. A Złote Łuki to przecież światowy symbol franchisingu!
Któregoś wieczoru razem z żoną wypełnili dokumenty aplikacyjne. Już po kilku dniach otrzymali zaproszeni na pierwsze spotkanie rekrutacyjne. A później na kolejne. – Odbyliśmy szereg spotkań z działem franczyzy oraz zespołem finansowym. Przez dwa dni pracowaliśmy w jednej z warszawskich restauracji McDonald’s – opowiada franczyzobiorca. – Na końcu odbyło się spotkanie z zarządem firmy, który podejmuje ostateczną decyzję o nawiązaniu współpracy. Dla mnie była to decyzja pozytywna.
Kolejnym krokiem na drodze do zostania franczyzobiorcą McDonald’s jest wielomiesięczne szkolenie. – To był trudny okres – przyznaje Jacek Wyspiański. – Cały czas pracowałem jeszcze na etacie. W pracy starałem się nie obniżać lotów i jak najlepiej wywiązywać ze wszystkich obowiązków. Z drugiej strony musiałem też znaleźć czas na szkolenie w McDonald's.
Podczas dziewięciomiesięcznego szkolenia Jacek Wyspiański smażył frytki, przygotowywał hamburgery, uczył się obsługi gości, a także poznawał tajniki pracy restauracji i zarządzania personelem. – Dzięki temu wiem, jak działa każde ogniwo lokalu – podkreśla.
Klucze do pierwszej restauracji odebrał w 2011 roku. Franczyzodawca przekazał mu w pełni wyposażony, funkcjonujący już lokal z kompletnym personelem. – Z dnia na dzień zostałem szefem siedemdziesięcioosobowego zespołu. Dopiero wtedy tak naprawdę doceniłem wartość szkolenia, jakie wcześniej przeszedłem – uśmiecha się.
Półtora roku później Jacek Wyspiański otworzył kolejny lokal pod szyldem McDonald's. Tym razem tworzył go od podstaw, we wrocławskiej galerii handlowej. – Zaprocentowało wtedy moje dobre zintegrowanie z dotychczasowym zespołem pracowników. Zawsze staram się dbać o zespół, doceniać, wspierać w rozwoju. Dzięki temu mogłem od razu wyłonić obsadę, która objęła kluczowe stanowiska w nowej restauracji – opowiada. W tym samym, 2013 roku, Jacek Wyspiański kupił kolejną, trzecią w swoim portfolio restaurację McDonald’s. Dziś ma ich już dziewięć: siedem we Wrocławiu i po jednej w Dzierżoniowie i Oławie. Tę w Dzierżoniowie też budował „od zera”. – Gdy kupuje się od centrali już działającą restaurację, wejście w biznes wygląda inaczej niż w przypadku otwarcia nowej lokalizacji – mówi franczyzobiorca. – Miejsce jest już znane gościom, lokal ma pełną obsadę. Z kolei uruchomianie nowej restauracji wiąże się z koniecznością poszukiwania pracowników, budowania w lokalnej społeczności świadomości istnienia takiego miejsca. Niemniej, potencjał marki McDonald’s wiele ułatwia.
We wszystkich swoich restauracjach Jacek Wyspiański zatrudnia ponad sześćset osób. – Od początku wiedziałem, że przychodzę do McDonald’s na wiele lat i chcę się tutaj rozwijać. Tak budowałem i rozwijałem strukturę swojego biznesu, aby dołączanie kolejnych restauracji było naturalnym procesem, przejściem na wyższy poziom zarządzania – wyjaśnia Jacek Wyspiański. – Udało się to osiągnąć przede wszystkim dzięki doświadczeniu wyniesionemu z poprzedniej pracy oraz zaufanemu zespołowi pracowników, którzy według mnie są kluczowi, jeśli chcemy osiągnąć sukces.