Zarabiamy jako podkuwacz koni
Jest jednym z najstarszych zawodów świata. I właśnie przeżywa renesans w związku z dynamicznym rozwojem sportów jeździeckich oraz popularnością jazdy konnej. Bez względu na miejsce zamieszkania jest to sport dostępny praktycznie dla każdego. Hodowcy i właściciele koni świetnie zdają sobie sprawę z tego, jak ważne są końskie kopyta i utrzymanie ich w dobrym stanie. Przed II wojną światową polscy podkuwacze uznawani byli za najlepszych w Europie. Obecnie także należą do czołówki, ale wciąż nie jest ich zbyt wielu. W filmach niemal każdy widział, jak kowal podkuwa konie – w praktyce wygląda to inaczej, ponieważ podkuwanie koni to zadanie podkuwacza, a nie kowala. Zwykle oferują oni swoje usługi na zasadzie mobilnego warsztatu z pracą wykonywaną bezpośrednio u klienta, jak robi to m.in. Adam Jankowiak, zajmujący się podkuwaniem koni.
– Zawód podkuwacza koni nie tylko wrócił do łask, profesjonalni podkuwacze nie mogą narzekać na brak pracy. Przybywa koni podobnie jak osób, które na nich jeżdżą, sport jeździecki mocno się rozwija. Na rynku dostępnych jest sporo seminariów, kursów i szkoleń poświęconych podkuwaniu, ale tu byłbym bardzo ostrożny. Ktoś, kto decyduje się na taką pracę oprócz solidnej wiedzy, której nie zdobędzie się w ciągu miesiąca czy nawet roku, musi po prostu konie kochać, a nie tylko umieć się z nimi obchodzić. Zwierzę momentalnie wyczuwa brak odpowiedniego podejścia – podkreśla Adam Jankowiak.
On sam wychował się z końmi. A że zawsze miał zdolności manualne, w pewnym momencie życia postanowił te dwie kwestie połączyć. Przygodę z podkuwaniem zaczął jednak nie w Polsce tylko w Norwegii, gdzie mieszkał 10 lat.
– Uczyłem się tam od najlepszych w swoim fachu. Uważam, że zanim ktoś wpadnie na pomysł, aby zostać podkuwaczem, powinien jak najwięcej dowiedzieć się o samych koniach, poznać, jakimi są zwierzętami, co lubią, a czego nie tolerują. Ważna jest także ich fizyczna budowa, jakie mogą mieć np. kłopoty ze zdrowiem. Oprócz wiedzy i miłości do koni miałem także do tego zawodu predyspozycje fizyczne, o czym też nie należy zapominać. Podkuwając konia, jesteśmy długi czas w specyficznej pozycji, narażeni na kłopoty z kręgosłupem. Niezbędna jest także, jak ja to nazywam, odporność mentalna. Podczas pracy z każdym zwierzęciem, a koniem w szczególności, trzeba świadomie kontrolować emocje. Mamy do czynienia z różnymi końmi. Spokój to podstawa – mówi Adam Jankowiak.
Freelancer w drodze do konia
Podkuwacz zajmuje się korekcją i podkuwaniem koni. Koń w podkowie powinien czuć się wygodnie, inaczej prędzej czy później pojawią się u niego problemy ze zdrowiem. Dobry podkuwacz dokształca się na bieżąco, śledzi informacje związane z tym fachem, w miarę możliwości uczestniczy w specjalistycznych warsztatach, ofert jest na rynku dość sporo. Na zajęcia przyjeżdżają najlepsi fachmani z całej Polski i nie tylko, aby dzielić się swoją wiedzą.
– Ten fach to permanentna nauka. Jeśli ktoś uważa, że pojął już całą wiedzę, może się oszukać i zrobić krzywdę zwierzęciu, a nie mu pomóc – mówi Adam Jankowiak.
Z pomocą przychodzi nowoczesna technologia – na rynku pojawiają się coraz to nowe narzędzia pomagające w pracy, np. pozwalające zredukować ból kręgosłupa, ramion i nadgarstków podkuwacza. Jednak to związane jest z wysokimi kosztami, rzędu nawet kilku tysięcy za pomocne akcesoria. O tego typu nowinkach technologicznych można dowiedzieć się, śledząc z uwagą branżę (w mediach społecznościowych są grupy podkuwaczy, którzy wymieniają się doświadczeniem) i np. uczestnicząc w kursach, których ceny są mocno zróżnicowane. W kraju prężnie działa także Polskie Towarzystwo Podkuwaczy, które m.in. promuje standardy Europejskiej Federacji Związków Podkuwaczy (EFFA) i organizuje szkolenia oraz zawody w podkuwaniu (odbywają się np. mistrzostwa Polski). Zawód podkuwacza koni można uzyskać na drodze tzw. kształcenia rzemieślniczego. Jedną z najważniejszych w Polsce placówek i pierwszą w kraju profesjonalną szkołą podkuwaczy jest szkoła założona w 1997 roku przez Antoniego Chłapkowskiego w Jaszkowie.
– Zanim jednak ktoś zdecyduje się na ten fach i zechce iść na profesjonalne i kosztowne szkolenie, warto, aby spróbował sił na tańszym, krótkim kursie. Już po pierwszych zajęciach może uznać, że to jednak praca nie dla niego, choć muszę powiedzieć, że nie tylko panowie sprawdzają się w roli podkuwacza. Coraz więcej w naszym zawodzie jest także pań – mówi Adam Jankowiak.
Swoją pracę porównuje do pracy freelancera: jedzie tam, skąd dostanie zlecenie.
– W większości wypadków podkuwacze prowadzą jednoosobowe działalności gospodarcze. Na początku samemu trzeba szukać zleceń, mocno promując swoją ofertę. Jeśli profesjonalnie wykonuje się swój zawód, pocztą pantoflową szybko zdobędzie się nowych klientów. Ja zaczynałem w Norwegii w stajni, gdzie podkuwacze akurat byli na wakacjach. Dostałem dwa konie. Moja praca się spodobała na tyle, że dość szybko poproszono o podkucie kolejnych czterech. Jeszcze tej samej jesieni obsługiwałem już całą stajnię. Możliwości pracy jest sporo bez względu na kraj, gdzie pracujemy. Klientami są m.in. osoby, które hobbystycznie posiadają konie, właściciele profesjonalnych stajni, ośrodki jeździeckie, gospodarstwa agroturystyczne, ponieważ tam konie są jedną z atrakcji – mówi Adam Jankowiak.
Mobilny nie znaczy niedbały
Zdrowe kopyta są bardzo ważne dla ogólnego stanu konia, dlatego ich pielęgnacja ma wpływ nie tylko na samopoczucie zwierzęcia, ale przede wszystkim jego dobrą kondycję. Podkuwanie ma na celu ochronę kopyta przed nadmiernym ścieraniem się i urazami. Podkowa pomaga utrzymać stabilną równowagę, zapobiega poślizgom, jest tym dla konia, czym buty dla człowieka. Prawidłowe podkuwanie nie sprawia zwierzęciu bólu. Jest zabiegiem bezbolesnym i stosunkowo prostym, jeśli posiada się niezbędną wiedzę. Na rynku są różne rodzaje podków, prawidłowo dobrane i dopasowane skutecznie chronią zwierzę. Są także specjalnie podkowy lecznicze dla koni, które mają kłopoty z chodzeniem lub wspomagające w przypadku leczenia kontuzji.
– Podkuwacz jest często mylony z kowalem, osoby niezwiązane z branżą mają przed oczami kowala, który sam wykuwa podkowę ze stali, a potem podkuwa nią konia. Ja nie jestem kowalem, nie mam kuźni, nie wytapiam podków. W zasadzie czasy, kiedy kowal kuł podkowy ręcznie, minęły. Kupuję różne modele gotowych podków, dopasowuję odpowiednie dla danego konia. Oczywiście, mam do tego niezbędne narzędzia, no i przede wszystkim umiejętności – mówi Adam Jankowiak.
Podkowy wytwarza się masowo w fabrykach, nierzadko wykorzystywane są w tym celu wysoko zautomatyzowane linie produkcyjne z robotami przemysłowymi. W mniejszych zakładach praca fizyczna człowieka sprowadza się do podawania metalu pod prasy i pakowania gotowych produktów. Inną kwestią jest zaprojektowanie podkowy oraz stworzenie modelu – matrycy, która służy do nadawania kształtu kawałkom stali i z którą porównywane będą potem gotowe wyroby. To zadanie dla najlepszych. Jednym z największych i cenionych producentów podków jest firma Mustad z Holandii.
Z racji tego, że podkuwacze przyjeżdżają do klienta, warto zadbać o odpowiedni transport. Koszt mobilnego warsztatu jest różny w zależności od wieku auta (zwykle wykorzystywane w tym celu są busy) oraz wyposażenia. Może więc to być od kilku do kilkudziesięciu tysięcy złotych. Adam Jankowiak w tym celu samodzielnie wyremontował przyczepę, która jest jego znakiem rozpoznawczym.
– Uważam, że jak cię widzą, tak cię piszą. A ja chcę swoją działalność zaprezentować w jak najlepszy sposób pod każdym względem, przywiązując uwagę do najdrobniejszych szczegółów. Nie przyjeżdżam brudnym i wysłużonym autem do stajni, w której właściciel trzyma bajecznie drogie konie. Mój mobilny zakład świadczy nie tylko o mnie, ale wystawia także wizytówkę klientowi, który mnie wynajął – podkreśla Adam Jankowiak.
Za podstawę posłużyła mu przyczepa do przewożenia koni z lat 80. Zainspirowany podkuwaczami koni z USA remontował ją samodzielnie krok po kroku.
– Zwykle podkuwacze przyjeżdżają do klienta busem, ja postanowiłem się wyróżniać. Po pierwsze dzięki przyczepie nie muszę dźwigać kowadła i innych narzędzi, mam chowaną podłogę, czyli nie nadwerężam kolan, a cały warsztat rozkładam w mniej niż 60 sekund. Nie mam też brzydkiego zapachu w aucie, które prowadzę, a nieraz do klienta muszę przejechać pół Polski. Jeśli chcę, to odpinam przyczepę i wykorzystuję auto według potrzeb. No i taki mobilny warsztat jest moim znakiem rozpoznawczym. Mogłem ją przystosować tak, jak chciałem, ponieważ niezależnie posiadam własny warsztat spawalniczy, gdzie tworzę różne projekty – mówi Adam Jankowiak.
W pracy podkuwacza trzeba się liczyć z różnymi sytuacjami. Często konie mają mocno zaniedbane kopyta, nie są przyzwyczajone do podkuwacza, który coś przy nich robi. Wtedy pomocne jest obycie z tymi zwierzętami, znajomość ich psychiki. To praca wymagająca przede wszystkim na cierpliwości. Konie, jak ludzie, są różne. Bywają także złośliwe, ale przede wszystkim są nieprzewidywalne.
– Kiedyś od zdenerwowanego konia nagle dostałem „strzał prosto w zęby”. Wybił mi je, miałem rekonstrukcję całej szczęki – mówi Adam Jankowiak. – W naszej pracy niezbędna jest pokora. Nawet jeśli kocha się konie i one to czują, to są zwierzętami. Kiedy nagle poczują zagrożenie, nie będą patrzeć na to, czy nas kochają, czy nie. Będą próbowały uciec, a wtedy wszystko może się zdarzyć. Mój wypadek jest tego najlepszym przykładem. Mimo tego nie zamieniłbym mojego zawodu na żaden inny. Znajomi mówią o mnie włóczykij, ponieważ jeżdżę do koni w całej Polsce. Ale mnie takie określenie wcale nie przeszkadza, a nawet wręcz przeciwnie. Doceniam je. Nie ma zdrowego konia bez zadbanych kopyt, a tych nie będzie bez dobrego podkuwacza.
ZARABIAMY NA PODKUWANIU KONI
KOSZTY INWESTYCYJNE
- strona internetowa: 2 tys. zł
- zakup używanego auta (najlepiej bus) i narzędzi oraz podków: 40 tys. zł
- obecność na kursach i szkoleniach: 10 tys. zł
- opcjonalnie nauka jazdy konnej: 3 tys. zł
RAZEM: 55 tys. zł
KOSZTY MIESIĘCZNE
- obecność na targach branżowych, reklama w internecie i mediach społecznościowych: 1 tys. zł
- koszta związane z eksploatacją auta, paliwo, zakup podków niezbędnych narzędzi: 4 tys. zł
RAZEM: 5 tys. zł
SPODZIEWANE PRZYCHODY MIESIĘCZNE
- stałe zlecenia od ośrodków jeździeckich, stajni itp.: 8 tys. zł
- opieka okazjonalna: 3 tys. zł
RAZEM: 11 tys. zł
SPODZIEWANE DOCHODY MIESIĘCZNE
11 tys. zł minus 5 tys. zł
DOCHÓD PRZED OPODATKOWANIEM
6 tys. zł
Przedstawione zestawienie jest jedynie przykładowe – sugerujemy wykonanie własnego biznesplanu dla konkretnych warunków biznesowych.

PRZECZYTAJ ARTYKUŁY

Świece sojowe zdobywają serca klientów, a ich produkcja kusi jako pomysł na biznes, który łączy pasję z dochodem. Czy faktycznie można na tym zarobić?
Dofinansowane posiłki w pracy to nie tylko benefit dla pracowników, ale także sprawdzony model biznesowy. SmartLunch łączy interesy firm, restauratorów i dostawców, upraszczając sposób zamawiania jedzenia.
Każdy chce pachnieć wyjątkowo. Jednak nie każdy potrafi odnaleźć swój zapach przez ogromną ilość perfum na rynku. Z pomocą przychodzi stylista zapachowy. Ten stosunkowo nowy zawód w Polsce zdobywa coraz większą popularność.
Makrama może być dobrym pomysłem na biznes dla osób uzdolnionych artystycznie. Ręcznie robione, oryginalne produkty z makramy są coraz bardziej popularne i sprzedają się za wysoką cenę.
Wzrosło zainteresowanie Polaków bushcraftem oraz surwiwalem. Szkolenia, obozy czy tego typu wyprawy outdoorowe to pomysł dla ludzi z pasją, wiedzą i umiejętnościami. Rynek weryfikuje firmy, które liczą w tej branży wyłącznie na szybki zysk.
NAJCZEŚCIEJ CZYTANE

Emotka – sieć edukacyjna oferująca zajęcia dla dzieci – rozwija się w modelu franczyzowym i poszukuje nowych partnerów. Firma specjalizuje się w programach uczących dzieci radzenia sobie z emocjami i budowania relacji społecznych.
Najlepsze rozwiązania rodzą się z potrzeby. Nie inaczej było w przypadku robota Fidi. Polskie rozwiązanie ma szansę podbić międzynarodowy rynek medyczny.
Marka Quiosque do końca tego roku otworzy 20 nowych salonów. Jakie warunki trzeba spełnić, aby zostać się franczyzobiorcą marki?
Plenti oferuje dostęp do innowacji za ułamek ich ceny. Ma też propozycje dla franczyzobiorców.
– Większość podłóg i drzwi sprzedaje się wraz z usługą montażu, dlatego ekipy montażowe to bardzo ważna część mojego biznesu – mówi Radosław Chabowski, franczyzobiorca DDD Dobre Dla Domu.
POPULARNE NA FORUM
Co sądzicie o Oskrobie?
Witam, Z calego serca odradzam jakąkolwiek wspolprace z ta firma. Okolo 2 miesiące temu zglosilam sie do Oscroby bedac zainteresowana franczyza ich sieci. Wyslalam do nich...
Planuję założyć własną działalność - od czego zacząć?
Najlepiej zacząć od kupna gotowej spółki . Zakup gotowej spółki daje pewność, że firma istnieje i ma już zarejestrowany kapitał zakładowy, co może być ważne z...
Oszukani przez franczyzodawcę
Wspolpraca z firma Ship Center jako franczyzobiorca??? ODRADZAM SPRAWDZ ICH UMOWE U SWOJEGO PRAWNIKA, jest ona jednostronna i ukierunkowana na kary umowne ktore sobie sami...
Czy na odzieży można jeszcze zarobic?
Ja kupuję na hurtowni stradimoda.pl od jakiegoś roku nie zawiodłam się doradzą zawsze dobrze dbają o klienta a uwierzcie mi jest dużo hurtowni które chcą tylko...
piszę pracę na temat franchisingu :)
hej, tez poszukuję danych, znalazłaś coś może oprócz ilości placówek i marek franczyzowych?
Sukcesja w Intermarché i Bricomarché
przeciez to złodzieje
piszę pracę na temat franchisingu :)
Szukam szcegółowego raporty na temat franczyzy w latach przed pandemią i po. Rozumiem że osttani raport opublikowany był za rok 2010 ale niestety jego również nię mogę...
Praca magisterska - licencjacka o franchisingu
Witam, Jestem studentką III roku Finansów i Rachunkowości na Uczelni Łazarskiego w Warszawie. Obecnie prowadzę badania w ramach seminarium dyplomowego. Poniższa ankieta...