Firma, w której pracują pszczoły
– Pasieki nie może założyć każdy. Trzeba mieć wiedzę, doświadczenie i serce – mówi Remigiusz Dutkowiak, właściciel gospodarstwa pszczelarskiego w województwie lubuskim. Pierwsze sześć uli postawił w 1982 roku. Po 35 latach liczba pszczelich rodzin w jego pasiece sięga niemalże dwóch tysięcy (w lecie robotnic w roju, czyli rodzinie, może być nawet 100 tys.!). Jak sam przyznaje, większość producentów miodu jest pasjonatami w swojej dziedzinie i traktuje tę działalność amatorsko. Jedynie 1,4 tys. spośród 68 tys. pszczelarzy w Polsce ma pod swoją opieką więcej niż 80 uli. Właściciele, którzy chcą rozpocząć swój biznes pełną parą, potrzebują ich znacznie więcej.
Firma miodem płynąca
Pierwszym krokiem w kierunku zarobkowej działalności pasiecznej jest zakup działki bądź dzierżawa gruntu pod pasieczysko. Teren musi być oddalony o co najmniej 10 metrów od najbliższego domu, aby pszczoły nie przeszkadzały sąsiadom. W przeciwnym wypadku właściciel jest zobowiązany do ogrodzenia działki trzymetrowym płotem lub żywopłotem. Dużą rolę odgrywa również sama lokalizacja pasieki. Pszczoły, które mają przynosić produkty pszczelarskie na dużą skalę, potrzebują stałego dostępu do pyłków kwiatowych. Najbardziej miododajne rośliny w Polsce to rzepa, akacja, lipa i gryka. Niektórzy producenci wykorzystują także pola nawłoci czy wrzosu. Do produktów pszczelarskich poza samym miodem zalicza się pyłek kwiatowy, pierzgę czy propolis.
Niejeden pszczelarz przekazuje tajemną wiedzę na temat produkcji miodu z pokolenia na pokolenie. Ci, którzy nie wyrośli z tradycji pszczelarskiej, muszą szukać innych drzwi do pszczelarskiego fachu.
– Przed założeniem pasieki warto zapisać się na kurs, który obejmuje część teoretyczną i praktyczną prowadzenia tego biznesu. Szkolenia organizują między innymi Wojewódzkie Związki Pszczelarzy – mówi Mateusz Morawski, który własną pasiekę założył w wieku 14 lat. Jako nastoletni chłopak pomagał doświadczonemu pszczelarzowi, wykonywał proste prace pasieczne i uzupełniał wyposażenie gospodarstwa. W końcu sam postawił pierwsze cztery ule. – Najlepiej zacząć od 4-5 uli i do każdego zakupić rodzinę pszczelą. Wtedy ma się większą pewność, że część rodziny przetrwa zimę i na wiosnę da miód – mówi Mateusz Morawski.
O powodzeniu decyduje odpowiedni dobór gatunku zwierząt. – Pszczoły rozwojowe, czyli młode, zabiorą się do pracy dopiero po 2-3 latach. Efekty pracy pszczół hodowlanych widać natomiast już następnej wiosny – tłumaczy Remigiusz Dutkowiak. Ceny rodziny wahają się od 300 zł za młodych mieszkańców, do nawet 800 zł za bardziej pracowite pszczoły. Sam ul kosztuje około 300 zł.
Pszczelarze grają fair
Zakup uli wraz z owadami to niejedyny element wkładu kapitałowego w pasiekę. Każdy z uli należy zaopatrzyć w kilka drewnianych ramek do utrzymania stabilności plastrów miodu, węzy pszczele, które pomagają odpowiednio odbudować plastry, a także kraty odgrodowe, oddzielające gniazdo od miodni (części do magazynowania miodu). Podczas miodobrania pszczelarz nie obejdzie się bez miodarki służącej do odwirowywania miodu z plastrów, a także beczek. Sami pracownicy również potrzebują odpowiednich akcesoriów: bluzy pszczelarskiej, kapelusza, szczoteczki i dłuta. W ramach przygotowania pszczół do zimy trzeba pokryć stałe koszty, związane z zakupem karmy i leków dla zwierząt.
Miodowy biznes jest objęty przepisami prawnymi. Każda pasieka podlega obowiązkowej rejestracji u Powiatowego Lekarza Weterynarii. Właściciel zarejestrowanego przedsiębiorstwa dostaje indywidualny numer identyfikacyjny, którym opatruje sprzedawane słoiki miodu. Jest to pozbawione opłat. Inaczej traktuje się samą sprzedaż produktów pasiecznych. Pszczelarz, który chce handlować miodem czy pyłkiem kwiatowym, zgłasza się do Powiatowego Inspektora Weterynaryjnego.
– Lekarz weterynarii sprawdza konstrukcję pracowni, wyposażenie, technologię. Przeprowadza też kontrolę jakości wody i karmy dla pszczół. Dopiero po pozytywnej weryfikacji można zacząć sprzedawać miód. W dłuższej perspektywie kontrola weterynaryjna odbywa się co dwa lata – opisuje Mateusz Morawski.
Co więcej, pszczelarze mogą czerpać korzyści finansowe z Agencji Rynku Rolnego. Aby ubiegać się o dopłaty lub refundację, muszą zapisać się do Polskiego Związku Pszczelarskiego. To on odpowiada za podział środków pieniężnych z agencji. Pszczelarze, szukający dofinansowania z zewnątrz, muszą prowadzić swoje gospodarstwo co najmniej rok i wyposażyć je w więcej niż 10 uli. Poza dystrybucją środków z Agencji Rynku Rolnego, Polski Związek Pszczelarski działa jako platforma wiedzy i wymiany doświadczeń pomiędzy właścicielami pasiek.
Pracowici jak pszczoły
Hobbystycznym pozyskiwaniem miodu można zająć się samemu, z drobnym wsparciem pozostałych członków rodziny. Ci, którzy zdecydują się na produkcję na większą skalę, muszą zatrudnić 2-3 osoby do pracy przy ulach, i dwoje dodatkowych pracowników w czasie odbioru miodu. W większych pasiekach, takich jak lubuskie gospodarstwo Dutkiewiczów, na etacie pracuje nawet kilkanaście osób. Gospodarstwa pasieczne funkcjonują w zgodzie z naturą. Zadania w konkretnych porach roku są uwarunkowane cyklem życia pszczół. Owady stawiają zaś na pracę sezonową. Na początku marca, gdy temperatura powietrza przewyższa 12 stopni, zaczyna się oficjalne przygotowanie do sezonu pszczelarskiego. Właściciele pasiek oczyszczają ule z osypu zimowego i ogrzewają je, powoli wybudzając pszczoły ze snu zimowego. Wygłodniałe owady dostają dawkę energetyczną w postaci miodowo-cukrowego ciasta. Dzięki wiosennemu dokarmianiu, właściciele pasiek kierują zwierzęta na właściwe tory.
– Na wiosnę pszczoły poszerzają gniazda, produkują wosk i nowe plastry. Następnie wraz z właścicielami czekają na pierwsze wiosenne pożytki – mówi Mateusz Morawski.
Począwszy od maja bądź czerwca do maksymalnie połowy września, pracownicy muszą zakasać rękawy. Wyłącznie w tym okresie, czyli tak zwanych miesiącach pszczelarskich, odbywa się zbiór miodu. Zawodowe pasieki są najczęściej pasiekami wędrownymi. Podczas jednego sezonu pszczelarze parokrotnie przenoszą ule pomiędzy pożytkami, czyli skupiskami odpowiednich roślin. To one są źródłem nektaru kwiatowego. Wędrówki z ulami pozwalają pszczołom na zapylenie kilku gatunków kwiatów jednego lata, a właścicielom na sprzedaż kilku różnych rodzajów miodu. Z jednego ula można pozyskać średnio od 15 do 60 litrów miodu rocznie. Przychody sięgają nawet 100 tys. zł podczas 365 dni.
W zdrowym ciele zdrowy miód
Większość gospodarstw pszczelich kończy pozyskiwać miód pod koniec lipca. Pasieki, które wykorzystują nawłoć bądź wrzos, mogą wydłużyć ten okres do drugiej połowy września. Wraz z zakończeniem lata, pszczoły pod okiem gospodarzy zaczynają przygotowania się do długiego snu zimowego. Pszczelarze dostarczają owadom syropu cukrowego, który ma dawać złudzenie pożytku. Następnie wydobywają miód z uli. Aby uchronić pszczoły przed chorobami, podają im leki przeciwko wirusom. Odpowiedzialność za większość roznoszonych zakażeń ponoszą kleszcze. Kolejnym punktem w kalendarzu właścicieli pasiek jest główne karmienie na okres zimowy. Jedna pszczela rodzina otrzymuje 12-15 kg pokarmu w formie cukru lub skrobi ze zbóż, rozłożonej do postaci cukrów prostych. Tak przygotowane pszczoły zapadają w sen zimowy. Owady są wyjątkowo odporne na zimno, mogą zimować w ulach nawet w temperaturze minus 30 stopni. Aż do pierwszych dni wiosny pszczelarze zachowują dystans od uli.
– Ważne, aby w zimie nie przeszkadzać pszczołom. Jeśli chcemy, żeby funkcjonowały w odpowiednim cyklu, trzeba zapewnić im spokój. W momencie gdy do nich zaglądamy, pukamy w ule, podnosimy klapy, owady się wybudzają – podsumowuje Mateusz Morawski.
Miodowe lata
– Bez pszczół tego zamknąć nie idzie – tak Remigiusz Dutkowiak podkreśla istotę pszczelej pracy w przyrodzie. Pszczoła to jedyny gatunek owadów, który bez problemu zapyli wszystkie kwiaty. I jedyny, który napędzi lokalną sprzedaż. Przed właścicielami pasiek stoi kilka możliwości zbytu miodu. Pasieki o wyższej mocy przerobowej mogą oddawać produkty pszczele do skupu. Ceny za słoik są tu jednak znacznie niższe niż na lokalnym rynku. Jeden słoik miodu wielokwiatowego w obrocie hurtowym jest wyceniany na 11-13 zł. Za ten sam miód na targu indywidualny klient zapłaci 25-30 zł. – Prowadzimy wyłącznie sprzedaż bezpośrednią. Rozprowadzanie miodu podczas jarmarków czy kiermaszu, pozwala nam na zachowanie wyższej rentowności niż poprzez sprzedaż hurtową – mówi Mateusz Morawski. W 2017 roku dzięki sprzedaży bezpośredniej na polskim rynku znalazło się 84,4 proc. miodu. Reszta trafiła do skupu hurtowego.
Na gruntach pasiecznych ciągle jest miejsce dla nowych uli. Choć apetyt na miód, podobnie jak liczba uli, nadal rośnie, polscy pszczelarze posiłkują się importem. Na sklepowych półkach poza polskimi produktami, znajdują się miody z chińskim i ukraińskim rodowodem. Większość z przedsiębiorców nie decyduje się na eksport swoich produktów. Gra o wpływy na lokalnym rynku toczy się na dwóch frontach: pszczelarze konkurują o klientów, pszczoły o kwiatowy nektar.
Artykuł pochodzi z numeru 8/2018 miesięcznika "FRANCHISING".
PRZECZYTAJ ARTYKUŁY
Warsztaty kulinarne dla dzieci, które łączą zabawę z nauką zdrowych nawyków żywieniowych, to dobry pomysł na biznes, zwłaszcza w czasach, gdy coraz więcej osób zwraca uwagę na zdrowy styl życia.
Świąteczne warsztaty dla rodzin i firm przez cały grudzień cieszą się dużym zainteresowaniem. Kto może w ten sposób zarabiać?
Zamiast kupować, można pożyczyć. Zysk z pożyczania mają ci, którzy użyczają rzeczy, a także ci, którzy je użytkują. Na zarobek liczą też pośrednicy. Dla nich to dobry sposób na biznes.
Bilard jest popularną rozrywką i dość prostą grą. Trzeba kijem posłać bilę do łuzy. Kto trafia, ten wygrywa – tak samo jak w biznesie. Własny klub bilardowy może być trafną inwestycją.
Firmy oferujące warsztaty malowania połączone z degustacją wina zyskują na popularności. Jak otworzyć taki biznes?
NAJCZEŚCIEJ CZYTANE
Gastronomia, bankowość, usługi? Sprawdzamy, jakie branże i koncepty franczyzowe dobrze radzą sobie na rynku i jaki pomysł na biznes najprawdopodobniej sprawdzi się w 2024 roku.
Żeby myśleć o otwarciu własnego McDonalda nie wystarczą tysiące ani setki tysięcy złotych . Potrzeba więcej. Ile? I co franczyzobiorca Złotych Łuków dostanie w zamian?
Paweł Marynowski z ZapieCKanek startuje z franczyzą. Czym zapiekanki jego marki wyróżniają się od konkurencji?
Pieczarkarnia to opłacalny biznes nawet na niedużą skalę. Właściciel jednej hali zbiera plony co sześć tygodni. Gdy ma się więcej pomieszczeń – wtedy na zyski można liczyć co tydzień.
Wiele osób wciąż myli franczyzę z franszyzą, która jest pojęciem z rynku ubezpieczeń. Niepoprawna jest również franczyzna czy też franszczyzna.
POPULARNE NA FORUM
Co sądzicie o Oskrobie?
Witam, Z calego serca odradzam jakąkolwiek wspolprace z ta firma. Okolo 2 miesiące temu zglosilam sie do Oscroby bedac zainteresowana franczyza ich sieci. Wyslalam do nich...
Planuję założyć własną działalność - od czego zacząć?
Najlepiej zacząć od kupna gotowej spółki . Zakup gotowej spółki daje pewność, że firma istnieje i ma już zarejestrowany kapitał zakładowy, co może być ważne z...
Oszukani przez franczyzodawcę
Wspolpraca z firma Ship Center jako franczyzobiorca??? ODRADZAM SPRAWDZ ICH UMOWE U SWOJEGO PRAWNIKA, jest ona jednostronna i ukierunkowana na kary umowne ktore sobie sami...
Czy na odzieży można jeszcze zarobic?
Ja kupuję na hurtowni stradimoda.pl od jakiegoś roku nie zawiodłam się doradzą zawsze dobrze dbają o klienta a uwierzcie mi jest dużo hurtowni które chcą tylko...
piszę pracę na temat franchisingu :)
hej, tez poszukuję danych, znalazłaś coś może oprócz ilości placówek i marek franczyzowych?
Sukcesja w Intermarché i Bricomarché
przeciez to złodzieje
piszę pracę na temat franchisingu :)
Szukam szcegółowego raporty na temat franczyzy w latach przed pandemią i po. Rozumiem że osttani raport opublikowany był za rok 2010 ale niestety jego również nię mogę...
Praca magisterska - licencjacka o franchisingu
Witam, Jestem studentką III roku Finansów i Rachunkowości na Uczelni Łazarskiego w Warszawie. Obecnie prowadzę badania w ramach seminarium dyplomowego. Poniższa ankieta...