Postawiliśmy na naturę
Skąd pomysł na własny glamping? Tego typu luksusowe kempingi nie są jeszcze w Polsce popularnymi miejscami do wypoczynku.
Ilona Wrońska: Pomysł kiełkował w nas od wielu lat. Od dawna chcieliśmy stworzyć coś swojego od początku do końca. Takie miejsce, w którym przede wszystkim my czulibyśmy się świetnie. W 2021 roku pomyśleliśmy, że jest to dobry czas na to, by zacząć realizować marzenia swoje, a nie cudze. I dlatego… powstał Forrest Glamp (śmiech). Nazwę wymyśliliśmy razem: jedno z nas Forrest, drugie Glamp. Zresztą wszystko na naszym glampingu zostało stworzone wspólnie, zawsze w porozumieniu i z dobrą energią, uzupełniając się. Dlaczego glamping? W dzisiejszym zabieganym świecie cisza staje się luksusem. To jest dla nas właśnie ten luksus glampingowy: spokój, odcięcie od codziennych rozpraszaczy, śpiew ptaków zamiast telewizora. Najprostsze rzeczy cieszą szczególnie wtedy, kiedy prowadzi się dość zabiegany tryb życia. Zawsze potrzebowaliśmy bliskości natury, uciekaliśmy tam wyczerpani pracą, aby naładować akumulatory. Forrest Glamp to miejsce stworzone dla tych, którzy na chwilę potrzebują się „odłączyć”, zwolnić, zastanowić. Proszę mi wierzyć, ten sam czas tutaj inaczej płynie, nie odliczamy godzin, zapominamy, jaki jest dzień. Forrest Glamp to także w pewnym sensie alternatywa do dość kapryśnego zawodu aktora.
Dlaczego wybór padł akurat na Jaśliska, miejscowość na granicy Beskidu Niskiego i Bieszczad? Wiem, że był tam realizowany film „Boże Ciało” w reżyserii Jana Komasy, w którym grał pan Leszek. Miejsce więc nie było przypadkowe?
Leszek Lichota: W Jaśliskach rzeczywiście był realizowany film „Boże Ciało”, w którym grałem. Już wtedy zachwyciło mnie to miejsce. Po kilku tygodniach spędzonych na planie czułem, że chciałbym tu często wracać. Trudno to wytłumaczyć, ale moim zdaniem albo coś poczujesz do danego miejsca, albo nie. My poczuliśmy oboje. Podczas kręcenia filmu dobrze poznałem tutejsze tereny, czułem dobrą energię zarówno miejsca, jak i ludzi. Z tej synergii powstał pomysł, aby zrobić coś tutaj trwałego i naszego. Ale gdyby nie „Boże Ciało” nie wiem, czy poznałbym Jaśliska i czy to właśnie tutaj byłby nasz Forrest Glamp.
A propos mieszkańców – nie obawialiście się państwo, że będą kręcić nosami na „znane gwiazdy”, które tylko robią dużo zamieszania na ich terenie?
Ilona Wrońska: W żadnym wypadku, miejscowi zaakceptowali nas. Zależało nam od samego początku, żeby stworzyć glamping z poszanowaniem natury i ciszy, która tu panuje, nie zniszczyliśmy tego wszystkiego swoją obecnością, Myślę, że dlatego ludzie mieszkający od zawsze w Jaśliskach przyjęli nas pod swoje skrzydła. Zresztą my nie narzucamy się ze swoją obecnością, jesteśmy raczej na uboczu. Staramy się nie przeszkadzać, tylko raczej wtopić w to miejsce. W żadnym wypadku nie epatujemy sobą, ważny jest Forrest Glamp, a nie aktorzy, którzy to miejsce stworzyli.
Gdyby nie Jaśliska, jakimi wyznacznikami kierowalibyście się w poszukiwaniu idealnego terenu pod glamping? Morze, Mazury?
Ilona Wrońska: To nie jest tak, że Jaśliska były jedyną opcją, na którą zdecydowaliśmy się bez analizy i oglądania innych miejsc. Szukaliśmy odpowiedniej działki także nad morzem i w Bieszczadach. Ja pochodzę z okolic Łeby, natomiast Leszek z Dolnego Śląska. Wszędzie braliśmy wszystkie „za i przeciw”. Otwarcie glampingu wymaga przemyślanej koncepcji, to inwestycja, która ma się z czasem zwrócić i zarabiać, a nie przynosić straty. Ostatecznie wybór padł na Jaśliska, ponieważ zauważyliśmy ogromny potencjał tej lokalizacji. Forrest Glamp z jednej strony jest w ustronnym i kameralnym miejscu nad górską rzeką Jasiołką, a z drugiej miejscem świetnie skomunikowanym. Od nas jest zaledwie w linii prostej 900 metrów do centrum Jaślisk. To, że wybór był trafiony, świadczy choćby fakt, że Forrest Glamp z sukcesem działa już czwarty sezon.
Forrest Glamp otwarty jest przez cały rok czy tylko w sezonie?
Ilona Wrońska: Jesteśmy otwarci od majówki do końca października. W zeszłym roku otworzyliśmy z przyjacielem i jednocześnie wspólnikiem glamping nad Soliną w Polańczyku, który jest zupełnie innym miejscem, ponieważ przeznaczonym dla osób chcących czynnie spędzić wolny czas, np. żeglując. Solina Glamp to nasze drugie miejsce, kto wie, może kiedyś uda się stworzyć coś w moich rodzinnych stronach, czyli nad morzem? Czas pokaże (śmiech). Biznes glampingowy w Polsce sprawdza się tylko w ciepłe miesiące. Wypróbowaliśmy to. Zimą, kiedy temperatury wskazują -20 stopni Celsjusza, to w namiotach, nawet przy włączonym grzejniku, jest po prostu za zimno. Nam jednak pasuje ta sezonowość. Dlatego że jesteśmy jeszcze zaangażowani w projekty aktorskie i im poświęcamy też dużo czasu, udaje się nam połączyć obie prace. Najważniejsze dla nas jest to, żeby trwać w równowadze, bardzo tego pilnujemy. Jeżeli jest intensywny czas pracy, to później jest proporcjonalnie do tego dużo odpoczynku.
Forrest Glamp ruszył w 2021 roku, a prace nad stworzeniem tego miejsca trwały pół roku – co było najtrudniejszym wyzwaniem? Miejsce stworzyliście państwo dosłownie do zera.
Leszek Lichota: Na dwuhektarowej polanie było tyle krzaków i chaszczy, że trudno było przejść… Ale nas to nie przerażało, bo już wtedy wiedzieliśmy, jak to wszystko ma wyglądać. Mieliśmy konkretną wizję Forrest Glamp. To ważne przy takiej inwestycji, aby wiedzieć, czego się chce i oczekuje od danego miejsca. Od początku byliśmy na miejscu podczas wszystkich etapów jego powstawania. Od razu wspólnie zdecydowaliśmy, że nie będziemy korzystać z usług projektantów, architektów itp. Pomyśleliśmy, że skoro tylko my wiemy, jak ma to wyglądać, to i tak będziemy musieli wszystko tłumaczyć architektowi… Więc to byłaby podwójna robota. Najpierw mieliśmy Forrest Glamp w głowie, później na papierze i słownie przekazywaliśmy osobom robiącym np. w drewnie, czego potrzebujemy. Często też wykorzystywaliśmy pomysły innych pracujących z nami specjalistów, więc każdy ma swój osobisty wkład w to miejsce. Jest twórcą, a nie tylko odtwórcą. Nasz glamping to nie tylko my, to też ludzie, którzy nam pomagali na co dzień, i też tacy, którzy wspierali na odległość i czuli, że jest w tym pomyśle potencjał, by stworzyć coś wyjątkowego. To także wyjątkowi ludzie, z którymi teraz współpracujemy i którzy dbają o Forrest Glamp, kiedy nas tam nie ma. Możemy na nich polegać w stu procentach.
Ilona Wrońska: Lechu był mózgiem całego przedsięwzięcia, ma do tego zdolności, ponieważ uwielbia tworzyć i wymyślać. Ja byłam jego uzupełnieniem, wzięłam na siebie urządzanie namiotów, wybieranie sprzętów, rzeczy, drobiazgów, dopieszczanie detali. Powiem szczerze, to było bardzo czasochłonne (śmiech). Na rynku jest mnóstwo rzeczy i w końcu przychodzi czas, że na coś trzeba się zdecydować. Wszystkie kluczowe decyzje podejmowaliśmy razem. A kiedy trzeba było wziąć grabki i taczkę w swoje ręce, to też braliśmy. Nie boimy się pracy fizycznej. Ograniczał nas tylko brak umiejętności w niektórych dziedzinach, np. w stolarce, hydraulice czy elektryce (śmiech).
Nie obyło się bez błędów i porażek?
Ilona Wrońska: Wszystko było tak, jak miało być. Nawet jeśli „po drodze” coś się zdarzało nieprzewidzianego, to pewnie też było to po coś. Bardzo często prace były uzależnione od pogody, a jest ona kapryśna wiosną w Beskidzie Niskim. Musieliśmy to zaakceptować. Nie denerwowaliśmy się i nie martwiliśmy tym, że z czymś nie zdążymy. Nauczyliśmy się podczas budowy naprawdę bardzo dużo. Z drugiej strony mieliśmy i mamy wokół siebie wspaniałych ludzi, dzięki nim to wszystko się udaje. Turystyka to dla nas nowa droga zawodowa, ale chcieliśmy jej doświadczyć. I jeszcze ani razu tej decyzji nie żałowaliśmy.
Dlaczego do Forrest Glamp zdecydowaliście się państwo na ofertę z namiotami, a nie np. na modne ostatnio jurty?
Leszek Lichota: Mieliśmy różne pomysły, nie wykluczaliśmy wcale jurt. Ostatecznie jednak wybór padł na namioty. Ale nie są to takie namioty, jakie rozkłada się na kempingach. Nasze namioty sprowadziliśmy z Holandii, wszystkie są rozbite na drewnianych konstrukcjach, mają podłogi. Posiadają wszystkie atesty wytrzymałościowe. Namioty typu standard są dwuosobowe z dostawką, ale nie posiadają kuchni, każdy z nich ma swoją łazienkę. Namioty comfort są czteroosobowe z kuchnią i dobudowaną do namiotu łazienką, w niektórych jest klimatyzacja, a w innych wentylator i grzejnik. Namioty premium są sześcioosobowe, dodatkowo mają ekspresy przelewowe do kawy, a Namiot De lux jest siedmioosobowy z antresolą. Fantastycznie jest móc wypocząć w luksusowym namiocie w sercu dzikiej przyrody.
Ilona Wrońska: Zadbaliśmy o to, żeby w każdym namiocie były wygodne łóżka i pościel hotelowa. W wyposażeniu jest wszystko to, czego potrzebujemy, wyjeżdżając na wakacje. Urządzając namioty, pamiętałam chyba o każdym szczególe i każdej rzeczy, którą sama chciałabym mieć, przyjeżdżając w takie miejsce (śmiech). Są więc ręczniki, żele do mycia ciała i włosów, suszarka do włosów, w pełni wyposażona kuchnia, nawet w sól, pieprz i cukier – tego u nas nie trzeba kupować „na zewnątrz”. Są też ekspresy, tostery, gry planszowe, książki, mapy dotyczące tego miejsca, koce, grill, zestawy wypoczynkowe, hamaki, zioła w skrzynkach… Zadbaliśmy o każdy szczegół, goście niejednokrotnie są bardzo zaskoczeni i pod wrażeniem.
Jakie atrakcje czekają na gości w Forrest Glamp?
Ilona Wrońska: Myślę, że każdy znajdzie coś dla siebie. Jest przygoda w lesie, czyli spotkanie z Dzikiem Beskidem, miłośnikiem przyrody i karpackich lasów. Jest także spotkanie z zielarzem, na którym goście dowiadują się, jak z darów lasu zrobić np. eliksiry do leśnej apteczki. Miłośnicy warsztatów z drewnem mogą spędzić czas na warsztatach łyżkarskich, jest spacer szlakiem filmowym. U nas nie ma nudy. Ofertę z roku na rok rozszerzamy. Chcemy dołączyć wycieczki do Tokaju, do którego od nas są niecałe trzy godziny. Poza tym tworzymy ofertę dla szkół, obozy, zielone szkoły, mamy stworzony swój program. Zależy nam, aby mocno promować lokalnych wytwórców, których szczerze polecamy gościom Forrest Glamp, ponieważ sami, będąc tutaj, korzystamy tylko z regionalnych produktów: mamy swoje miejsca, gdzie kupujemy pstrągi, pieczywo, sery czy miód.
Wiem po opiniach gości, że stworzone przez państwa miejsce chętnie polecają sobie przedsiębiorcy. Czyli zamiast na modny Zanzibar, jedź do Jaślisk?
Ilona Wrońska: (Śmiech). Wszystko zależy od tego, czego oczekujemy po wypoczynku. Proszę mi wierzyć, u nas nawet powietrze inaczej pachnie… Często słyszymy od gości, że kiedy siedzą z kubkiem kawy czy herbaty na tarasie, słuchają ptaków i szumu drzew, to czas jakby się zatrzymał. Ani przez sekundę nie myślą o pracy. Przeciwnie. Przypominają im się najpiękniejsze chwile z dzieciństwa, beztroska, spokój…
Leszek Lichota: Ważne jest dla nas to, że goście wracają, co znaczy, że docenili wyjątkowość Forrest Glamp. Są osoby, które przyjeżdżają nawet kilka razy w jednym sezonie. Chętnie także miejsce rezerwują firmy, aby pracownicy wspólnie wypoczęli i znaleźli balans między pracą a czasem dla siebie.
Goście przyjeżdżający do Forrest Glamp mogą „po sąsiedzku” zobaczyć wypoczywających na leżakach gospodarzy?
Ilona Wrońska: (Śmiech). Rzadko. Kiedy tutaj przyjeżdżamy, przede wszystkim nadrabiamy zaległości biznesowe związane z prowadzeniem glampingu. Mamy mnóstwo pomysłów, które realizujemy małymi kroczkami. Niektóre podpowiadają nam sami goście. Takim strzałem w dziesiątkę okazały się sauna i balia opalane drewnem. Bez względu na to, co jeszcze się pojawi w Forrest Glamp, najcenniejsze jest samo miejsce: namioty z widokiem na rzekę, śpiew ptaków, bogactwo atrakcji w pobliżu naszego glampingu. Skoro my odkryliśmy dobrą energię tego miejsca, wierzę, że nasi goście też ją tutaj odnajdą i docenią. Przyroda daje nam wiele możliwości. Wystarczy to dostrzec i z szacunkiem wykorzystać.
Rozmawiała Beata Rayzacher
PRZECZYTAJ ARTYKUŁY
– Zainwestowałem w branżę kosmetyczną, ponieważ wiem, jak powinien dbać o siebie prawdziwy facet. Proponuję takie produkty, po które sam sięgnąłbym bez wahania – mówi Artur Szpilka, jeden z czołowych polskich bokserów.
– Od zawsze chciałam być niezależna i mieć swoje pieniądze. W liceum namówiłam koleżankę i zatrudniłyśmy się na pół etatu na poczcie jako sprzątaczki. Niestety, szybko nas wywalili, bo kompletnie nie umiałyśmy sprzątać – mówi Grażyna Wolszczak, aktorka i współwłaścicielka Teatru Garnizon Sztuki.
W The Protocol School of Poland założonej przez dr Irenę Kamińską-Radomską, mentorkę znaną m.in. z programu telewizyjnego „Projekt Lady”, przedsiębiorcy podczas szkoleń dowiadują się, jak dzięki etykiecie biznesowej szybciej osiągnąć zamierzone cele.
– Na sukces w branży muzycznej składa się wiele części składowych. Jedną z nich jest szacunek do pracy, współpracowników i odbiorców – podkreślają Tomasz Szczepanik, lider zespołu Pectus oraz Monika Paprocka-Szczepanik, menedżerka grupy.
– Prowadzę rozmowy o możliwości wydawania audiobooków. Przeliczam, czy pomysł nie tylko się zwróci, ale współpraca będzie finansowo korzystna – mówi Laura Breszka, aktorka, lektorka, bizneswoman.
NAJCZEŚCIEJ CZYTANE
Żeby myśleć o otwarciu własnego McDonalda nie wystarczą tysiące ani setki tysięcy złotych . Potrzeba więcej. Ile? I co franczyzobiorca Złotych Łuków dostanie w zamian?
Gastronomia, bankowość, usługi? Sprawdzamy, jakie branże i koncepty franczyzowe dobrze radzą sobie na rynku i jaki pomysł na biznes najprawdopodobniej sprawdzi się w 2024 roku.
Planujesz zostać franczyzodawcą i chcesz rozwinąć sieć lub poprawić jej funkcjonowanie, ale nie wiesz jak? Eksperci od franczyzy podpowiedzą, jak to zrobić.
Pieczarkarnia to opłacalny biznes nawet na niedużą skalę. Właściciel jednej hali zbiera plony co sześć tygodni. Gdy ma się więcej pomieszczeń – wtedy na zyski można liczyć co tydzień.
Catering coraz częściej pojawia się nie tylko na imprezach firmowych, ale też na zwykłych domówkach czy uroczystościach typu komunia czy chrzciny. Jak zarabiać na cateringu okolicznościowym?
POPULARNE NA FORUM
Co sądzicie o Oskrobie?
Witam, Z calego serca odradzam jakąkolwiek wspolprace z ta firma. Okolo 2 miesiące temu zglosilam sie do Oscroby bedac zainteresowana franczyza ich sieci. Wyslalam do nich...
Planuję założyć własną działalność - od czego zacząć?
Najlepiej zacząć od kupna gotowej spółki . Zakup gotowej spółki daje pewność, że firma istnieje i ma już zarejestrowany kapitał zakładowy, co może być ważne z...
Oszukani przez franczyzodawcę
Wspolpraca z firma Ship Center jako franczyzobiorca??? ODRADZAM SPRAWDZ ICH UMOWE U SWOJEGO PRAWNIKA, jest ona jednostronna i ukierunkowana na kary umowne ktore sobie sami...
Czy na odzieży można jeszcze zarobic?
Ja kupuję na hurtowni stradimoda.pl od jakiegoś roku nie zawiodłam się doradzą zawsze dobrze dbają o klienta a uwierzcie mi jest dużo hurtowni które chcą tylko...
piszę pracę na temat franchisingu :)
hej, tez poszukuję danych, znalazłaś coś może oprócz ilości placówek i marek franczyzowych?
Sukcesja w Intermarché i Bricomarché
przeciez to złodzieje
piszę pracę na temat franchisingu :)
Szukam szcegółowego raporty na temat franczyzy w latach przed pandemią i po. Rozumiem że osttani raport opublikowany był za rok 2010 ale niestety jego również nię mogę...
Praca magisterska - licencjacka o franchisingu
Witam, Jestem studentką III roku Finansów i Rachunkowości na Uczelni Łazarskiego w Warszawie. Obecnie prowadzę badania w ramach seminarium dyplomowego. Poniższa ankieta...