Na produkty marek Louis Vuitton, Gucci, Chanel, Dior, Prada czy Armani stać nielicznych. Ale dzisiaj luksus niejedno ma imię. Pomimo trudnych warunków gospodarczych nasze społeczeństwo się bogaci. Polaków stać na coraz więcej i lubią wydawać pieniądze na produkty i usługi dobrej jakości. Coraz częściej szukają też oryginalnych rozwiązań i doznań. Chętnie dbają o drobne przyjemności i czas tylko dla siebie. Wolą, kiedy ktoś ich wyręczy w czynnościach, na które nie mają czasu albo których nie lubią robić. Niewątpliwie chcą się też bawić i nie szczędzą na to środków. Piękno, wygoda, oryginalność i czas na przyjemności – to prawdziwy luksus. Na spełniających te potrzeby produktach i usługach można dzisiaj zarobić. Przedsiębiorcy, którzy stawiają na jakość i proponują oryginalne rozwiązania, nie narzekają na brak klientów, nawet jeśli za ich wytwory trzeba zapłacić więcej. Poniżej prezentujemy kilka marek, które rozwijają się prężnie, sprzedając produkty i usługi premium.
Oryginalna biżuteria
Dla wielu kobiet wciąż luksusem jest dobra biżuteria. Ale nie srebro czy złoto wiedzie dzisiaj prym. Na rynku biżuteryjnym pojawia się coraz więcej oryginalnych produktów, które ręcznie tworzą pasjonaci tego rzemiosła. Chętnych na takie wytwory przybywa. Emilia Juzwiszyn, właścicielka marki Czarowanie, tworzy oryginalne produkty, w kolczykach, pierścionkach, bransoletkach i naszyjnikach zamykając kawałek natury.
– Kiedyś bałam się, że trudno będzie wybić się na rynku, nie oferując produktów pierwszej potrzeby. Myliłam się. Polacy chcą otaczać się wyjątkowymi i pięknymi przedmiotami. Dzięki nim czują się lepiej – mówi Emilia Juzwiszyn.
Jej marka powstała z miłości do roślin. Z zawodu jest projektantem ogrodów. Od dwudziestu lat komponuje układy roślinne, a rośliny i kwiaty to jej codzienność. Pewnego dnia postanowiła nauczyć się zamykać kompozycje roślinne i skrawki ogrodów w biżuterii.
– Uczyłam się sama, metodą prób i błędów. Myślę, że to zamiłowanie do roślin widać w mojej biżuterii
– mówi Emilia Juzwiszyn.
Wypracowała swój własny, niepowtarzalny styl. Sama zbiera i suszy rośliny. Większość z nich pochodzi z jej łąki kwietnej, którą założyła we własnym ogrodzie.
– W biżuterii, którą tworzę, można znaleźć moją pasję i zamiłowanie do natury. Poszerzyłam też ofertę o ceramikę z odciskami prawdziwych roślin, naturalne mydła i kadzidła, również wykonywane z naszych rodzimych ziół – mówi Emilia Juzwiszyn.
Dodaje, że zainteresowanie klientów oferowanymi przez nią produktami regularnie rośnie. Jej praca, która na początku miała być tylko hobby, już stała się głównym źródłem utrzymania.
– To najlepszy dowód na to, że klienci szukają produktów, które zbliżą ich do natury. W ostatnich latach na rynku można zaobserwować trend naturalnych produktów i wzrost zainteresowania ziołami i artykułami słowiańskimi. Staram się wychodzić naprzeciw zapotrzebowaniu klientów – mówi Emilia Juzwiszyn.
Jej marka cały czas jest w fazie rozwoju. Słucha klientów i zmienia asortyment zgodnie z ich potrzebami.
– Czarowanie jest odbierane przez klientów pozytywnie i jest duże zapotrzebowanie na produkty zielarskie, dlatego będę chciała rozwijać markę w tym kierunku, rozszerzając asortyment o dodatkowe produkty – mówi Emilia Juzwiszyn.
Jak na razie nie ma dużej konkurencji w swojej działce i jest przekonana, że walka o miejsce na rynku jej nie będzie dotyczyć. To dlatego, że rękodzieło jako sposób na biznes nie jest do końca traktowane poważnie.
– Wiele nowo powstałych marek szybko kończy swoją działalność, ponieważ nie zdają sobie sprawy, jak wiele pracy własnej wymaga prowadzenie takiej działalności. Mamy trudniej niż wielkie marki zatrudniające specjalistów od wszystkiego. My rękodzielnicy długo robimy wszystko sami i musimy posiadać naprawdę dużo wiedzy i umiejętności, aby prowadzić dochodowy biznes. Trzeba się stale uczyć i podejmować wyzwania z dziedzin, które są dla nas czasami kompletnie niezrozumiałe. Nie każdy, niestety, jest w stanie temu podołać – przekonuje Emilia Juzwiszyn.
Niszowa usługa
W branży urody można zarobić także na sprzedaży usług premium. Dobrym przykładem jest Eyebar. To brow-bar, czyli salon stylizacji brwi. Osiem lat temu stworzyły go dwie przyjaciółki – Aleksandra Głos i Eliza Moczydłowska.
– Wtedy pielęgnacja brwi była traktowana w Polsce po macoszemu. Kosmetyczki wykonywały zabiegi regulacji pęsetą za 25 zł przy okazji innych zabiegów kosmetycznych. My uznałyśmy, że brwiom należy się większy szacunek – opowiada Aleksandra Głos.
Nikt nie wierzył, że ich firma odniesie sukces. Ale one nie miały wątpliwości. Poleciały do Londynu, gdzie brow-barów jest mnóstwo i tam podpatrywały ich działanie. Ich pierwszy salon pod szyldem Eyebar rozpoczął swoją działalność w 2016 roku w Warszawie. Dziś mają pięć placówek i apetyt na więcej. Dowiodły, że Polki też chcą korzystać z usług premium.
Przy tym właścicielki Eyebaru tłumaczą, że premium w ich salonach ma kilka wymiarów. Świadczy o tym nie tylko fakt, że poświęcają gros uwagi jednej, zdawałoby się, niszowej usłudze, która jest wykonywana w mało popularny sposób – brwi są bowiem regulowane tradycyjną techniką nitkowania.
– To także fakt, że nasze salony są zlokalizowane w warszawskich biurowcach premium. Ponadto dużo uwagi poświęcamy jakości obsługi klientek. Stawiamy na jej dobre samopoczucie. Chcemy, żeby każdy czuł się u nas wyjątkowo. Na tym skupia się cały proces obsługi klienta i szkoleń w tym zakresie – tłumaczy Eliza Moczydłowska.
Salony zapewniają parking, dobrą kawę i dużą dostępność terminów.
– Do nas można się umówić praktycznie od ręki, dopasowujemy do tego liczebność zespołów. Chcemy, aby każdy klient został obsłużony właśnie wtedy, kiedy chce i ma na to czas – podkreśla Aleksandra Głos.
Właścicielki Eyebaru zauważają jednak, że rzeczywistość gospodarczo-ekonomiczna od momentu otwarcia ich biznesu znacznie się zmieniła i rozwijać się dzisiaj w branży premium jest trudniej. Firma czuje skutki pandemii, inflacji, wojny w Ukrainie i ciągłych zmian w prawie.
– Mamy sporą grupę zamożnych klientek, dla których trudniejsze czasy to nie problem. One nadal nas odwiedzają i chętnie wybierają dobrze zlokalizowane salony, które spełniają ich oczekiwania. Zauważamy też jednak, że pewna część naszych klientek odwiedza nas rzadziej, ale nie chce rezygnować całkowicie z wysokiej jakości usług – mówi Eliza Moczydłowska.
Przy tym Eyebar w ostatnim czasie ewoluował, proponując też dodatkowe usługi. Wciąż numerem jeden jest stylizacja brwi, ale w Eyebarze można też zrobić sobie makijaż, paznokcie i zadbać o rzęsy.
– Idziemy z duchem czasu, proponując wciąż nowe usługi. Nie zmieniło się jednak to, że nadal stawiamy na naturalność. Sztucznym rzęsom mówimy nie. Proponujemy laminację rzęs i brwi, ich naturalne podkręcenie i pogrubienie. To współgra z dzisiejszym wizerunkiem kobiety, która chce być piękna, ale jednocześnie naturalna – mówi Eliza Moczydłowska.
Eyebar chce się także dalej rozwijać i myśli nad kierunkami tego rozwoju. Firma rozważa nawiązanie współpracy z większym partnerem, który pomógłby jej rozwijać się w dodatkowych obszarach.
– Rozmawiamy z inwestorami, bo potrzebujemy kapitału, żeby wyjść z ofertą na całą Polskę. Wiemy, że mamy sprawdzony model biznesowy, który można kopiować na inne miasta Polski. Dlatego musimy ruszyć dalej – mówi Aleksandra Głos.
Chwila przyjemności
Zamożni Polacy coraz chętniej pozawalają sobie także na chwilę przyjemności i szukają w tym zakresie oryginalnych rozwiązań. Odpowiedzią może być balijski masaż. Ewa Ludyga na otwarcie pierwszego salonu Jasmine Spa zdecydowała się w trudnym i niepewnym czasie. Był 2020 rok, szalała pandemia i panowała ogólna niepewność co do przyszłości. Były też duże ograniczenia w podróżowaniu, a wiele usług nie mogło funkcjonować. Pomimo tego założycielka Jasmine Spa postanowiła uruchomić salon w Katowicach. Przygotowywała się już od dłuższego czasu i bardzo wierzyła w leczniczą moc orientalnego masażu.
Od wielu lat jest pasjonatką Azji i dużo podróżuje w te rejony. Jest też osobą, która intensywnie uprawia sport. W pewnym momencie zauważyła, że naturalnym czynnikiem związanym ze sportem jest odnowa biologiczna w postaci masażu. A masaż orientalny ma szczególnie wiele właściwości i potrafi zdziałać cuda.
– Co prawda w Polsce już od jakiegoś czasu funkcjonują salony masażu orientalnego, ale żaden z nich nie spełniał takich standardów, na jakich mi zależało. Chciałam stworzyć miejsce, które zapewni kompleksową odnowę biologiczną – wspomina Ewa Ludyga.
Na początek sprowadziła do Polski dwie terapeutki z Azji. Pierwszy salon Jasmine Spa był bardzo niewielki. Szybko jednak zyskał wielu zwolenników.
– Choć czasy były trudne, to ludzie zaczęli bardziej zwracać uwagę na sprawy związane ze zdrowiem i dobrym samopoczuciem. A to właśnie daje dobry, wykonany przez najlepsze terapeutki, masaż. Szybko okazało się, że na rynku jest spora luka – mówi Ewa Ludyga.
Zainteresowanie klientów było tak duże, że salon Jasmine szybko rozrósł się i zaczęło w nim pracować osiem terapeutek. Ponieważ nie starczało terminów w kalendarzu, żeby zapisać wszystkich chętnych na masaż, właścicielka Jasmine Spa otworzyła kolejny salon, a potem jeszcze jeden. Docelowo właścicielka chce otworzyć dziesięć własnych salonów, a dodatkowo postanowiła rozwijać swój koncept we franczyzie.
Zdaniem Ewy Ludygi potencjał do rozwoju Jasmine Spa jest duży.
– Pomimo że salonów, które oferują orientalny masaż, jest w Polsce całkiem sporo, szczególnie w dużych miastach, to klientów przybywa, bo świadomość zdrowotna Polaków rośnie. Ponadto usługi oferowane przez takie placówki są na różnym poziomie i nie zawsze gwarantują odpowiednie efekty. W naszym przypadku klienci przychodzą i wracają, bo widzą, że nasze masaże działają. Wielu z nich pozbywa się dzięki nim bólu, który towarzyszył im od dawna
– twierdzi Ewa Ludyga.
Dodaje, że dobrze zrobiony masaż potrafi zastąpić rehabilitację. Przy tym, żeby oferować taką usługę na dobrym poziomie, kluczowy jest dobór odpowiednich pracowników. Jasmine bardzo starannie ich wybiera. Właścicielka jeździ do Tajlandii, Bali i Indonezji i osobiście składa oferty odpowiednim osobom.
– Jesteśmy nastawieni nie tylko na piękny wygląd salonów, ale także skuteczność i najwyższy poziom wykonywanych masaży. Klienci widzą efekty naszych masaży i chętnie do nas wracają – zapewnia Ewa Ludyga.
Bezcenne zdrowie
Polacy nie oszczędzają też na pielęgnacji, szczególnie jeśli w grę wchodzą zdrowe i naturalne kosmetyki. Takich produktów przybywa. W 2014 roku w naturalną pielęgnację zainwestowała Anna Rutkowska-Didiuk, współzałożycielka i współwłaścicielka marki Mokosh. Jej firma działa od 2014 roku i sprzedaje swoje produkty nie tylko w Polsce, ale i w 40 krajach na całym świecie.
Właścicielka przekonuje, że Mokosh dba o jakość i skuteczność. Kosmetyki produkuje w Polsce i pomimo że są naturalne, to ładnie pachną, a na efekty ich działania nie trzeba długo czekać.
– Duży nacisk kładziemy na badania. Jest oczywiste, że robimy te, do których zobowiązuje nas prawo, ale wychodzimy też o krok naprzód, zlecając dodatkowe badania m.in. na cerach wrażliwych, żeby mieć pewność, że do konsumenta trafia naprawdę wyjątkowy produkt – przekonuje Anna Rutkowska-Didiuk.
Dodaje, że firma ma lojalnych klientów i sporą rzeszę fanów zarówno w Polsce, jak i za granicą.
– Nie narzekamy na brak zainteresowania, co nas ogromnie cieszy, bo czasy są dość trudne. Jednak polskie społeczeństwo jest coraz bardziej świadome. Konsumenci czytają skład produktów i ma on dla nich znaczenie. Oczekują nie tylko spełnienia obietnicy marki, ale także „value for money”, obsługi na wysokim poziomie, a wręcz bardzo spersonalizowanego podejścia. Potrzebują być wysłuchani. W naszym poczuciu to właśnie jest premium i to zapewniamy naszym klientom. Naszym zdaniem uczciwość i transparentność wobec konsumenta jest bardzo ważna, szczególnie że po produkty premium sięgają bardzo wymagający klienci – mówi Anna Rutkowska-Didiuk.
Jej zdaniem, potencjał do rozwoju w branży jest ogromny, ale trzeba mieć na uwadze, że świadomość i wymagania klientów rosną.
– Widzimy naprawdę wielką różnicę, między tym, co było na początku naszej drogi dziewięć lat temu, i tym, co jest teraz – podsumowuje właścicielka Mokosh.
Dobra jakość, ciekawa stylistyka
Rosnącym zainteresowaniem cieszą się także dobrej jakości ubranka i akcesoria dla dzieci oraz mam. Izabela Lewandowska, właścicielka marki La Millou, wyczuła ten trend już w 2010 roku.
Urodziła wtedy córkę i zorientowała się, że polski rynek branży tekstylnej dla dzieci jest w powijakach.
– Niby wszystko było dostępne, ale do wyboru mieliśmy tylko sieciowe sklepy. Stylistyka i jakość oferowanych przez nie rzeczy nie do końca odpowiadały moim potrzebom i marzeniom – wspomina Izabela Lewandowska.
Pomyślała, że warto wypełnić tę niszę produktami jej marzeń. Razem ze wspólniczką postanowiła stworzyć próbną partię produktów dla dzieci.
– Nie było to proste zadanie i kilka miesięcy nam zajęło, zanim wystartowałyśmy. Pojawiłyśmy się ze swoimi produktami na targach konsumenckich i zainteresowanie przekroczyło nasze najśmielsze oczekiwania. Nie byłyśmy przygotowane na tak dużą liczbę chętnych – wspomina Izabela Lewandowska.
To ostatecznie przekonało ją, że jest ogromny popyt na dobrej jakości produkty dla dzieci, które mają ciekawe wzornictwo, nawet jeśli są droższe niż te dostępne do tej pory na rynku. Otworzyły firmę La Millou, która dzisiaj jest znana w wielu krajach świata.
– Działamy w kilkudziesięciu krajach. Mamy sklepy na Tajwanie, w Chinach i Grecji oraz dystrybutorów na całym świecie, nawet w Australii – mówi Izabela Lewandowska.
Firma w planach ma dalszy rozwój w Europie Zachodniej i buduje nową stronę internetową. Myśli także o franczyzie.
– Mamy jeden sklep własny na warszawskim Wilanowie i on bardzo dobrze funkcjonuje, pomimo drogiego czynszu. Działa na osiedlu z dużą liczbą młodych rodzin i wiem, że jak znajdziemy kilka podobnych miejsc w Polsce, to na pewno będą rentowne biznesy – mówi Izabela Lewandowska.
Zanim otworzyła La Millou, 11 lat pracowała w agencji reklamowej, ale nie chciała tam wracać.
Zapragnęła realizować własne pomysły, mieć wpływ na produkt i proces jego powstawania.
– Miałam silną potrzebę zmiany – wspomina Izabela Lewandowska.
Inwestycja we własny biznes się opłaciła. Dzisiaj produkty La Millou to synonim dobrej jakości. Wiele mam nie szczędzi na nie środków.
Auto z głowy
Polacy, szczególnie ci zamożni, coraz częściej zlecają także różne obowiązki firmom i osobom, którym mogą zaufać. Dobrze to wiedzą Jakub Zapart i Jakub Dudzik, właściciele firmy Forza Enginieering, która oferuje car concierge. Jednak jej usługi to więcej niż tylko naprawa i konserwacja auta. Firma zapewnia kompleksową opiekę nad samochodem.
– Nie ma na rynku spółki, która działałaby podobnie. Co prawda jest trochę podmiotów oferujących car concierge, ale zajmują się one głównie logistyką i transportem samochodów do serwisów i naprawy. Umawiają wizyty. My obsługujemy klienta od momentu zakupu auta do czasu jego sprzedaży, w dodatku kompleksowo. Żywo uczestniczymy w jego naprawach, weryfikujemy ich zasadność i prawidłowość, znamy się na technologii i procedurach oraz na mechanice. Jesteśmy doradcą i opiekunem klienta, na każdym etapie serwisowania oraz obsługi samochodu – tłumaczy Jakub Dudzik. Dodaje, że Forza Engineering zajmuje się wszystkim, czego w zakresie obsługi samochodu klient sobie zażyczy.
– Nie jesteśmy pojedynczym warsztatem, ale współpracujemy z wieloma warsztatami. Wybraliśmy naszym zdaniem najlepszych specjalistów na rynku, w każdej dziedzinie. Jak ktoś oddaje auto w nasze ręce, to może mieć pewność, że będzie to wykonane przez najlepszych i najlepiej – tłumaczy Jakub Dudzik.
Ponadto usługi Forza Engineering nie wyróżniają się tylko tym, że właściciele wiedzą, do kogo się udać z danym problemem. Oni wiedzą także, na czym polega problem i potrafią samodzielnie ocenić, czy dany zakres naprawy albo serwisu jest konieczny, czy nie.
– Nadzorujemy naprawy, patrzymy na ręce serwisanta i decydujemy, czy dana usługa ma zostać zrobiona, czy nie. Nie raz się zdarzyło, że zaoszczędziliśmy dla klienta dużą kwotę dzięki naszemu nadzorowi – tłumaczy Jakub Dudzik.
Taka obsługa pozwala zaoszczędzić klientom czas i pieniądze, dlatego chętnie do Forza Engineering wracają i polecają tę spółkę innym. Firma najczęściej obsługuje zamożne osoby, które chcą komuś zaufanemu kompleksowo powierzyć opiekę nad swoim samochodem.
Co prawda firmie nie pomagają wymagające warunki w motoryzacji – galopująca inflacja, zmieniające się preferencje klientów i niedobór elementów elektronicznych. Klienci mają też coraz wyższe oczekiwania i wymagania. Ale jednocześnie ten sektor oferuje duże możliwości rozwoju i całkiem dobrego zarobku.
– W osiągnięciu sukcesu w tej branży bardzo pomaga nam budowanie relacji i długoletnich więzi z klientem, które opierają się na wzajemnym zaufaniu. Na ten aspekt kładziemy największy nacisk. Wygrywamy m.in. tym, że jesteśmy małą firmą, która nie ma rozwiniętej biurokracji. U nas decyzje są podejmowane niemal natychmiast, a klient zawsze ma do nas dostęp, ponieważ w każdą sprawę angażujemy się indywidualnie – mówi Jakub Zapart.
Porządek z architektem
Polacy coraz chętniej zlecają na zewnątrz także sprzątanie swoich domówi i mieszkań. I w tym zakresie są otwarci na nowości. Jedną z niszowych usług w tej branży jest decluttering, czyli odgracanie przestrzeni. To nowy zawód, którym jako jedna z pierwszych osób w Polsce zaczęła się parać Agnieszka Witkowska. Działa ona pod marką Architekt Porządku i obsłużyła już niejednych zamożnych Polaków. W przeprowadzce do nowych domów pomagała m.in. Małgorzacie Rozenek-Majdan i Annie Lewandowskiej. Dzięki niej skarpety leżą w rządku, a produkty spożywcze ustawione są na półkach smakami i kolorami. Wszystko wygląda jakby przeszło solidną musztrę.
Zanim Agnieszka Witkowska trafiła na decluttering, założyła firmę sprzątającą.
– Szukałam biznesu, z którym można wystartować praktycznie bez większej gotówki. Jednego wieczoru postawiłam niskobudżetową stronę internetową, a rano zaczęłam sprzedawać swoją usługę sprzątania za pośrednictwem portali prowadzących sprzedaż grupową. Byliśmy pierwszą w Polsce firmą sprzątającą, która zaoferowała swoje usługi na portalu zakupów grupowych – opowiada Agnieszka Witkowska.
Tym sposobem sprzedało się prawie 500 usług sprzątania. Każdy klient dostawał propozycję podpisania umowy abonamentowej na sprzątanie. Dzięki temu firma zdobywała stałych klientów. Potem zaczęła pozyskiwać większych na obsługę powierzchni biurowych. Biznes stał się stabilny i dochodowy, a rola Agnieszki Witkowskiej ograniczyła się do wprowadzania nowych pracowników do klientów.
– Spędzałam u klientów sporo czasu, obserwując, jak ktoś sprząta. Doszłam do wniosku, że obsługa firmy sprzątającej świadczącej standardowy zakres usług nie gwarantuje w domu porządku. Mimo tego, że u klientów było czysto, to jednak bałagan tworzyło zupełnie coś innego: nadmiar rzeczy i brak organizacji – opowiada Agnieszka Witkowska.
Dzisiaj nie narzeka na brak klientów, a świadomość odnośnie declutteringu rośnie. Declutter pomaga klientom odgracać domy, mieszkania, garaże i schowki, a przy okazji wspiera ich w podejmowaniu decyzji odnośnie tego, co powinno zostać, a czego mogą się pozbyć. Kiedy rzeczy są już posegregowane, to pomaga im zaprojektować i zaaranżować przestrzeń do przechowywania w taki sposób, żeby porządek utrzymał się w domu dłużej.
To tylko kilka przykładów marek, które jakością i oryginalnością podbijają rynek. Przykładów jest jednak dużo więcej. Niewątpliwie jako społeczeństwo jesteśmy coraz bardziej otwarci na dobrej jakości produkty i usługi, nawet jeśli trzeba za nie słono zapłacić.
PRZECZYTAJ ARTYKUŁY
Adopt Parfums, francuska marka perfum i kosmetyków do pielęgnacji ciała i twarzy z ponad 30-letnią tradycją, rozpoczyna rozwój swoich sklepów w Polsce. Obecna w 80 krajach na całym świecie marka co dwie sekundy sprzedaje flakon perfum o pojemności 30 ml.
Emilia Piesik weszła we franczyzowy biznes razem z mamą. Dziś sama ma dzieci i wciąż chwali sobie współpracę z franczyzodawcą.
Citybox24.pl tworzy sieć magazynów samoobsługowych. To biznes dla pasywnych inwestorów. Na czym polega współpraca?
Pasywny biznes, który przynosi co miesiąc dochody bez żadnego wysiłku, to marzenie każdego z nas. Czy to w ogóle możliwe?
Co drugi przedsiębiorca decydujący się na franczyzę Fit Cake wybiera tę markę jako swój pierwszy krok w biznesie. Dlaczego?
NAJCZEŚCIEJ CZYTANE
Pieczarkarnia to opłacalny biznes nawet na niedużą skalę. Właściciel jednej hali zbiera plony co sześć tygodni. Gdy ma się więcej pomieszczeń – wtedy na zyski można liczyć co tydzień.
Żeby myśleć o otwarciu własnego McDonalda nie wystarczą tysiące ani setki tysięcy złotych . Potrzeba więcej. Ile? I co franczyzobiorca Złotych Łuków dostanie w zamian?
Gastronomia, bankowość, usługi? Sprawdzamy, jakie branże i koncepty franczyzowe dobrze radzą sobie na rynku i jaki pomysł na biznes najprawdopodobniej sprawdzi się w 2024 roku.
W związku z planowanym wejściem na warszawską giełdę Żabka – w ramach oferty publicznej – sprzedaje akcje inwestorom indywidualnym i instytucjonalnym. Ile trzeba za nie zapłacić?
Był jednym z pierwszych franczyzobiorców McDonald's w Polsce. Kiedy otwierał swoją pierwszą restaurację, nie spodziewał się, że zwiąże się z marką na kolejne 30 lat.
POPULARNE NA FORUM
Co sądzicie o Oskrobie?
Witam, Z calego serca odradzam jakąkolwiek wspolprace z ta firma. Okolo 2 miesiące temu zglosilam sie do Oscroby bedac zainteresowana franczyza ich sieci. Wyslalam do nich...
Planuję założyć własną działalność - od czego zacząć?
Najlepiej zacząć od kupna gotowej spółki . Zakup gotowej spółki daje pewność, że firma istnieje i ma już zarejestrowany kapitał zakładowy, co może być ważne z...
Oszukani przez franczyzodawcę
Wspolpraca z firma Ship Center jako franczyzobiorca??? ODRADZAM SPRAWDZ ICH UMOWE U SWOJEGO PRAWNIKA, jest ona jednostronna i ukierunkowana na kary umowne ktore sobie sami...
Czy na odzieży można jeszcze zarobic?
Ja kupuję na hurtowni stradimoda.pl od jakiegoś roku nie zawiodłam się doradzą zawsze dobrze dbają o klienta a uwierzcie mi jest dużo hurtowni które chcą tylko...
piszę pracę na temat franchisingu :)
hej, tez poszukuję danych, znalazłaś coś może oprócz ilości placówek i marek franczyzowych?
Sukcesja w Intermarché i Bricomarché
przeciez to złodzieje
piszę pracę na temat franchisingu :)
Szukam szcegółowego raporty na temat franczyzy w latach przed pandemią i po. Rozumiem że osttani raport opublikowany był za rok 2010 ale niestety jego również nię mogę...
Praca magisterska - licencjacka o franchisingu
Witam, Jestem studentką III roku Finansów i Rachunkowości na Uczelni Łazarskiego w Warszawie. Obecnie prowadzę badania w ramach seminarium dyplomowego. Poniższa ankieta...