Toy Planet wyprzedził Smyka

Toy Planet cały czas pracuje nad rozbudową swojej sieci sprzedaży, jednak teraz dużo więcej uwagi przywiązuje do wyboru miejsca, w którym prowadzony będzie sklep. Od niedawna firma zaczęła otwierać swoje punkty w mniejszych miastach liczących nawet 20 tys. mieszkańców, chociaż wcześniej skupiała się wyłącznie na największych aglomeracjach.

- Małe miasta przeważnie nie mają jeszcze specjalistycznych sklepów dla dzieci, a ryzyko wejścia konkurencji, na przykład Smyka, praktycznie nie istnieje. Oczywiście nie można liczyć na obroty, jakie uzyskuje się w największych centrach handlowych, ale koszty prowadzenia działalności, przede wszystkim wysokość czynszu, są również dużo niższe - mówi Robert Momocki, właściciel sieci sklepów z zabawkami Toy Planet.

Sklepy Toy Planet mają od 50 do 120 m² powierzchni i znajdują się w centrach handlowych lub przy głównych ulicach miast. W zależności od wielkości lokalu, na inwestycję trzeba przeznaczyć co najmniej 150 tys. zł. Prowadząc sklep z artykułami dla dzieci trzeba liczyć się z sezonowością tej branży. Najlepszy okres na uruchomienie nowego sklepu to przełom marca i kwietnia oraz listopada i grudnia. Wówczas przedsiębiorca może zacząć zarabiać już od pierwszego miesiąca.

- Sytuacja na rynku nie należy do najłatwiejszych, a spowolnienie gospodarcze zaczyna być coraz bardziej widoczne. Odczuwamy to przede wszystkim w malejących wydatkach na zabawki. Dlatego staramy się podejmować działania, które pozwolą naszym franczyzobiorcom zwiększyć obroty i jednocześnie zredukować koszty prowadzenia działalności – wyjaśnia Momocki.

W całej Polsce działa 28 sklepów Toy Planet, z których 23 prowadzą franczyzobiorcy. Franczyzobiorca może liczyć na pomoc w pozyskaniu lokalu, prowadzeniu rekrutacji, szkoleniu personelu oraz na wsparcie koordynatora, który opiekuje się konkretnym franczyzobiorcą.

(mak)