Agnieszka Kaczorowska rozkręca szkołę tańca
Agnieszka Kaczorowska, tancerka
Szkół tańca jest wiele, również tych prowadzonych przez znanych tancerzy. Na dodatek ich właściciele twierdzą, że boom na taniec już minął, a o kursantów coraz trudniej. Nie boi się pani, że biznes nie wypali?
Taniec jest taką formą aktywności, który owszem, ma jakieś przypływy popularności przy okazji różnych programów medialnych, ale też ludzie zawsze się go uczyli i zawsze uczyć będą. Tworząc Danceworld, nie chcę do końca wchodzić na rynek, który już jest. Nasza szkoła jest wyjątkowa, bo łączy taniec z rozwojem osobistym. Poprzez taniec chcemy budować uniwersalne i wszechstronne umiejętności, zwłaszcza u dzieci. Zatrudniłam starannie wyselekcjonowaną kadrę nauczycieli, bo chcę, żeby przekazywali wszystkim uczestnikom coś więcej niż taniec. Zresztą takie jest hasło naszej szkoły. Taniec jest niesamowitym narzędziem do rozwoju, budowania własnej świadomości, do zagłębiania się w siebie, w swoje emocje, do tego, żeby naprawić, ulepszyć, wzmocnić relację między partnerem a partnerką. To jest narzędzie do odkrywania kobiecości, do przełamywania barier u mężczyzn, do budowania ich pewności siebie. Mężczyźni często stronią od tańca. Oni z góry zakładają, że się do tego nie nadają. Trzeba udowodnić im, że taniec jest czymś, co rozwinie ich w każdej dziedzinie życia.
Czym w takim razie Danceworld różni się od innych szkół tańca? Co ją wyróżnia?
Moja szkoła to nadal szkoła tańca, a nie rozwoju, ale ja na taniec patrzę inaczej. Nie jak na układ figur, ruch, zestaw kroków. Taniec jest narzędziem do budowania siebie. Dlatego w moim autorskim programie dla dzieci są ujęte różne formy taneczne. Chcę, żeby dzieci budowały swoją wszechstronność, żeby mogły na początku spróbować swoich sił w różnych rodzajach tańca. Dopiero po dwóch latach same będą mogły zdecydować, w którym tańcu chciałyby się specjalizować. Poza tym w treningi taneczne mają wpleciony też trening mentalny. Jest specjalny zestaw ćwiczeń na cały rok, opracowany system motywacyjny, żeby dzieci nie traciły zaangażowania, które jest zazwyczaj na początku, a potem trochę zanika. To wszystko ma budować nie tylko silnych tancerzy, lecz także młodych silnych ludzi, którzy w dzisiejszym świecie muszą sobie wszędzie radzić. I potrzebują być pewni siebie, potrafić się komunikować z innymi ludźmi, umieć koncentrować, motywować czy zarządzać swoimi emocjami, z którymi niejeden dorosły człowiek nie umie sobie poradzić. A co dopiero dziecko.
Po emisji programów „Taniec z gwiazdami” czy „You can dance” szkoły tańca wyrastały jak grzyby po deszczu. Niejednokrotnie były zakładane przez ludzi, którzy nie mieli doświadczenia w tańcu. A jak jest obecnie?
W Warszawie, bo ten rynek obserwuje, są tzw. masowe szkoły tańca, osiedlowe szkółki i kluby sportowe. Kursanci w klubach sportowych trenują bardzo często w wynajętych salach w szkole. Cel jest jeden – nauczyć się zawodowo tańczyć i wygrywać turnieje tańca. Z kolei osiedlowe szkoły tańca wypełniają się uczniami, którzy mieszkają nieopodal. W nich nie tyle chodzi o naukę tańca, co o zabawę poprzez taniec. Nauczyciele w takich szkołach są różni, nie chcę nikogo deklasować, ale nie ma pewności, czy w takich miejscach uczy zawodowiec, tancerz posiadający najwyższą klasę taneczną. Są też szkoły masowe, czyli główni gracze na rynku. I to są szkoły, do których Danceworld stawiam w opozycji. W mojej szkole grupy nie mogą być liczne. Wiem, że to jest biznes, że liczą się pieniądze. Ale trzeba sobie zadać pytanie: po co otwieram szkołę tańca? Do tych szkół zapisuje się mnóstwo dzieci, ale mnóstwo też odchodzi. Wolę otworzyć szkołę z misją. Z większym celem niż tylko zarabianie pieniędzy. Misją Danceworld jest wychować silnych ludzi, którzy kochają taniec. Czy będą tańczyć zawodowo? Występować na scenie? My każdego będziemy popychać w kierunku, w którym ma największe predyspozycje. A nawet jeśli nasi podopieczni nie będą zawodowymi tancerzami, to będą silnymi ludźmi, którzy w każdej dziedzinie życia sobie poradzą. U nas nie ma mowy, żeby grupa dzieci przekroczyła 10-12 osób. U maluszków do szóstego roku życia sześć osób to jest maksimum. U dorosłych też, żeby można było każdemu zapewnić indywidualne podejście, te grupy będą małe. Kierujemy naszą ofertę do klienta premium, który pragnie wyjątkowości i indywidualności. My znamy imiona wszystkich naszych kursantów, wiemy, kto na jakie zajęcia uczęszcza i kiedy ma urodziny.
Jak się szuka klienta premium?
To jest ciągle odkrywana przeze mnie sfera biznesu. Staramy się dotrzeć do naszych potencjalnych klientów m.in. poprzez media. To jest też kwestia networkingu i marketingu szeptanego. Ludzie wyżej postawieni bazują raczej na poleceniach. Najlepiej jeśli pozna się ich osobiście, samemu opowie o swoim biznesie, o tym, co się robi. Zaciekawi moją szkołą tańca.
Klientom, którzy zapisują do Danceworld siebie samych lub swoje dzieci, zależy, żeby to pani osobiście ich uczyła?
Oprócz tego, że jestem właścicielem tej szkoły i zajmuję się jej marketingiem oraz zarządzaniem, to jestem też trenerem i nauczycielem. Chcę być mentorem tanecznym. Raz na kilka zajęć przychodzę do każdej grupy na trening. W moim autorskim programie przeprowadzam ćwiczenia mentalne, sprawdzam postępy, ale też czasami po prostu uczę tańczyć. Wiem, że muszę być trochę jak wychowawczyni klasy. Nie prowadzę wszystkich lekcji, bo są to różne formy taneczne. Baletu, jazzu czy hip-hopu nie nauczę. Od tego mam trenerów, którzy są mistrzami w tych dziedzinach. Osobie, która jest ze środowiska, łatwiej zebrać grupę dobrych tancerzy niż takiej, która przychodzi z zewnątrz i po prostu wykłada kasę na biznes, jakim jest szkoła tańca. Nie ukrywam, że cały koncept szkoły, to jak ona ma wyglądać, co ma w niej być, jest oparty na moim doświadczeniu. Różni się ona od pozostałych szkół. Szkół tańca jest dużo, wchodzić na rynek z taką samą ofertą byłoby biznesową głupotą. Ale szkół premium brakuje. Może moda na taniec nie jest tak silna jak kiedyś, ale nacisk na rozwój osobisty jest ogromny. Dlatego z optymizmem patrzę w przyszłość.
Dlaczego wybrała pani warszawską Pragę na lokalizację swojej szkoły?
Bo na Pradze nie ma w zasadzie szkół tańca.
A klient premium jest?
Ta dzielnica się bardzo zmienia. Ma ogromny potencjał. Wiem, że to będzie jeszcze trwało, że potencjalnych klientów mojej szkoły nie ma tu na razie wielu. Chcę rosnąć razem z tą dzielnicą. Wiem, że początek nie będzie zbyt łatwy. Stąd też ten mój pomysł z dowozami dzieci. Jako Danceworld chciałabym uczestniczyć w metamorfozie Pragi. Ona powoli nabiera luksusowego, loftowego charakteru. Jeśli ludzie przekonają się, że naprawdę zapewniamy usługę na najwyższym poziomie, to szkoła ruszy pełną parą. I jej lokalizacja nie będzie miała większego znaczenia.
Przed otwarciem szkoły tańca robiła pani biznesplan?
Oczywiście. Ale rzeczywisty budżet znacznie przekroczył ten prognozowany. Teraz jestem na etapie tworzenia strategii biznesowo-marketingowej. O ile doświadczenie w marketingu mam, to w zarządzaniu dopiero zdobywam.
Ma pani wspólnika?
Tak, to inwestor. Od niego też się bardzo dużo uczę. On mnie bardzo wspiera, choć jest cichym wspólnikiem. Spotykamy się raz na miesiąc, czasem raz na trzy miesiące, żeby podsumować, co dotychczas zostało zrobione i nad czym jeszcze trzeba się skupić.
Po jakim czasie, według założeń, szkoła ma być rentowna?
Chcielibyśmy, żeby zarabiała na koszty po roku. A miejmy nadzieję po dwóch latach przynosiła już zysk.
Jeśli plan uda się zrealizować, będzie chciała pani otwierać kolejne szkoły?
Tak, chciałabym otwierać szkoły w dużych miastach Polski. Ale na pewno nigdy nie będę chciała zrobić z Danceworld sieci masowych szkół tańca. Mają to być małe, wyjątkowe, prestiżowe szkoły. Z indywidualnym podejściem do klienta. Nie należę do osób, których celem jest zrobione biznesu samego w sobie, zarobienie pieniędzy. Całe szczęście mam wspólnika (śmiech). Ja jestem wizjonerką z natury, taką mam osobowość. Lubię, jak to, co robię, coś zmienia, wnosi coś do świata i rozwiązuje pewne problemy. Dlatego moja szkoła to coś więcej niż typowa szkoła tańca.
Rozmawiała Anna Smolińska
Fragment wywiadu opublikowanego w numerze 11/2017 miesięcznika "Własny Biznes FRANCHISING".
PRZECZYTAJ ARTYKUŁY
– Zainwestowałem w branżę kosmetyczną, ponieważ wiem, jak powinien dbać o siebie prawdziwy facet. Proponuję takie produkty, po które sam sięgnąłbym bez wahania – mówi Artur Szpilka, jeden z czołowych polskich bokserów.
– Od zawsze chciałam być niezależna i mieć swoje pieniądze. W liceum namówiłam koleżankę i zatrudniłyśmy się na pół etatu na poczcie jako sprzątaczki. Niestety, szybko nas wywalili, bo kompletnie nie umiałyśmy sprzątać – mówi Grażyna Wolszczak, aktorka i współwłaścicielka Teatru Garnizon Sztuki.
W The Protocol School of Poland założonej przez dr Irenę Kamińską-Radomską, mentorkę znaną m.in. z programu telewizyjnego „Projekt Lady”, przedsiębiorcy podczas szkoleń dowiadują się, jak dzięki etykiecie biznesowej szybciej osiągnąć zamierzone cele.
– Na sukces w branży muzycznej składa się wiele części składowych. Jedną z nich jest szacunek do pracy, współpracowników i odbiorców – podkreślają Tomasz Szczepanik, lider zespołu Pectus oraz Monika Paprocka-Szczepanik, menedżerka grupy.
– Prowadzę rozmowy o możliwości wydawania audiobooków. Przeliczam, czy pomysł nie tylko się zwróci, ale współpraca będzie finansowo korzystna – mówi Laura Breszka, aktorka, lektorka, bizneswoman.
NAJCZEŚCIEJ CZYTANE
Gastronomia, bankowość, usługi? Sprawdzamy, jakie branże i koncepty franczyzowe dobrze radzą sobie na rynku i jaki pomysł na biznes najprawdopodobniej sprawdzi się w 2024 roku.
Żeby myśleć o otwarciu własnego McDonalda nie wystarczą tysiące ani setki tysięcy złotych . Potrzeba więcej. Ile? I co franczyzobiorca Złotych Łuków dostanie w zamian?
Paweł Marynowski z ZapieCKanek startuje z franczyzą. Czym zapiekanki jego marki wyróżniają się od konkurencji?
Pieczarkarnia to opłacalny biznes nawet na niedużą skalę. Właściciel jednej hali zbiera plony co sześć tygodni. Gdy ma się więcej pomieszczeń – wtedy na zyski można liczyć co tydzień.
Wiele osób wciąż myli franczyzę z franszyzą, która jest pojęciem z rynku ubezpieczeń. Niepoprawna jest również franczyzna czy też franszczyzna.
POPULARNE NA FORUM
Co sądzicie o Oskrobie?
Witam, Z calego serca odradzam jakąkolwiek wspolprace z ta firma. Okolo 2 miesiące temu zglosilam sie do Oscroby bedac zainteresowana franczyza ich sieci. Wyslalam do nich...
Planuję założyć własną działalność - od czego zacząć?
Najlepiej zacząć od kupna gotowej spółki . Zakup gotowej spółki daje pewność, że firma istnieje i ma już zarejestrowany kapitał zakładowy, co może być ważne z...
Oszukani przez franczyzodawcę
Wspolpraca z firma Ship Center jako franczyzobiorca??? ODRADZAM SPRAWDZ ICH UMOWE U SWOJEGO PRAWNIKA, jest ona jednostronna i ukierunkowana na kary umowne ktore sobie sami...
Czy na odzieży można jeszcze zarobic?
Ja kupuję na hurtowni stradimoda.pl od jakiegoś roku nie zawiodłam się doradzą zawsze dobrze dbają o klienta a uwierzcie mi jest dużo hurtowni które chcą tylko...
piszę pracę na temat franchisingu :)
hej, tez poszukuję danych, znalazłaś coś może oprócz ilości placówek i marek franczyzowych?
Sukcesja w Intermarché i Bricomarché
przeciez to złodzieje
piszę pracę na temat franchisingu :)
Szukam szcegółowego raporty na temat franczyzy w latach przed pandemią i po. Rozumiem że osttani raport opublikowany był za rok 2010 ale niestety jego również nię mogę...
Praca magisterska - licencjacka o franchisingu
Witam, Jestem studentką III roku Finansów i Rachunkowości na Uczelni Łazarskiego w Warszawie. Obecnie prowadzę badania w ramach seminarium dyplomowego. Poniższa ankieta...