Artur Kozłowski: Firma jak maraton

Artur Kozłowski, właściciel firmy SportQuality IT, wielokrotny medalista i mistrz Polski w bieganiu długodystansowym / "Moim zdaniem cechy nabyte przez lata uprawiania sportu mogą tylko pomóc w rozwijaniu swojego pomysłu na życie. Szczególnie w sportach indywidualnych i tak ciężkiej konkurencji, jaką jest bieg maratoński, który uprawiałem".
Czwartek
01.04.2021
– Wchodzimy w erę załatwiania większości spraw przez internet. Mnie również pandemia zmotywowała do działania. Rozwijam aplikację do treningu online – mówi Artur Kozłowski, właściciel firmy SportQuality IT, wielokrotny medalista i mistrz Polski w bieganiu długodystansowym.
 

Przebiegł pan tysiące kilometrów, zdobywając wiele medali, startował w igrzyskach olimpijskich. A jak radzi sobie pan w biznesie?

Sportowcy trafiają do biznesu zazwyczaj już po zakończeniu kariery, więc mają już ukształtowany charakter przez lata rywalizacji sportowej. Moim zdaniem, cechy nabyte przez lata uprawiania sportu mogą tylko pomóc w rozwijaniu swojego pomysłu na życie. Szczególnie w sportach indywidualnych i tak ciężkiej konkurencji, jaką jest bieg maratoński, który ja uprawiałem. A to z tego względu, że maraton jest mocno wymiernym sportem, czyli tyle, ile poświęcisz na trening, tyle potem odbierzesz na mecie. Jasne, że liczą się również pewne cechy i talenty, które posiadamy od urodzenia, ale mimo wszystko lata spędzone na budowaniu kariery sportowej mocno ułatwiają później budowanie własnego biznesu, choć znam przypadki sportowców, którzy jednak w życiu „posportowym” nie do końca potrafili się odnaleźć.

Jakie cechy, pana zdaniem, są najważniejsze w biznesie?

Zdecydowanie postawiłbym na cierpliwość, regularność i wytrwałość w dążeniu do celu. Moim zdaniem tylko mądre planowanie i to takie długofalowe, gdzie wiemy, co chcemy robić i kim być za kilka lat, może pozwolić odnieść nam sukces. Czasem nawet kosztem poświęcenia kilku lat na budowanie swojej marki i ciągłego inwestowania w rozwój siebie i swojego biznesu. Często mamy pod górkę i nie jest kolorowo, ale jasno postawiony cel i konsekwentne podejście do niego na końcu drogi przynosi wymierne korzyści.

Tenisistka Venus Wiliams w jednym z wywiadów przyznała, że cechy, które wykorzystywała w grze, przydały jej się później podczas prowadzenia firmy. „Tym, co łączy tenis i biznes, jest ciężka praca. Musisz też być pewny siebie, kontrolować emocje i mieć osobowość zwycięzcy”. Zgadza się pan z tymi słowami?

Na pewno jest w tym dużo racji. Bez ciężkiej pracy nie ma potem sukcesów, chociaż tu też dość dużo zależy od specyfiki danego sportu. Niektórzy twierdzą, że ciężka praca to 70 proc. sukcesu, a talent to jedynie 30 proc. Kiedy zabrakło mi 28 sekund w maratonie (niecałą sekundę na każdym kilometrze dystansu maratońskiego - 42 km) do osiągnięcia limitu, aby dostać się na igrzyska olimpijskie w Londynie w 2012 roku, niemal w tym samym momencie zacząłem planować, jak dostać się na kolejne igrzyska olimpijskie w Rio de Janeiro… I po tych czterech latach próba zakończyła się sukcesem. Całe te cztery lata to była właśnie ciężka praca i mozolnie pokonywane kilometry na treningach (niemal 6-7 tys. kilometrów rocznie). Wszystko poświęciłem właśnie walce o realizację marzenia, jakim był start olimpijski. To mnie dość mocno ukształtowało jako sportowca, ale również człowieka dążącego do realizacji wyznaczonych celów.

Pana firma działa w branży IT. W SportQuality IT tworzycie aplikacje, strony oraz sklepy internetowe, oferując jednocześnie ich pełną dokumentację oraz obsługę. Jak to się stało, że zajął się pan akurat tą branżą? Dlaczego nie postawił pan wszystkiego na jedną kartę, czyli bieganie?

Już w wieku 15 lat zdobyłem swój pierwszy medal mistrzostw Polski w biegu na 1000 metrów i ten pierwszy sukces pokazał mi, że można skutecznie spełniać swoje sportowe marzenia. Bieganie zawsze było mi bliskie i dobrze się w tym realizowałem, jednak zawsze miałem wpojone od rodziców to, żeby dbać również o wykształcenie i swoją przyszłość. Wiadomo, sportowcem się nie jest wiecznie, czas nas goni nieubłaganie i zawsze trzeba dbać o tę stronę pozasportową. Dlatego też równolegle do kariery sportowca zawsze stawiałem również na naukę i rozwijanie się w swojej drugiej, czyli informatycznej pasji. Po skończeniu studiów przyszedł czas na konkretną decyzję – czy postawić tylko na sport, czy iść do pracy. Ze względu na to, że bieganie w tamtych czasach nie było ani nazbyt medialne, ani dochodowe, to ta druga opcja sama się nasunęła (śmiech). Na szczęście, pracując, trafiałem do firm, gdzie mogłem dostosowywać swój czas pracy do treningów i kiedy miałem mocniejsze treningi czy cięższy okres przygotowywania się do maratonu, mogłem pracować mniej, a potem po starcie maratońskim wszystko nadrabiałem. Tak naprawdę w tamtych latach bliżej mi było do poświęcenia się pracy niż do poświęcenia się sportowi, ale cieszę się, że wytrwałem w sporcie, bo pewnie do dzisiaj żałowałbym, że nie zawalczyłem o start i wyjazd na igrzyska olimpijskie. Czy osiągnąłbym więcej, poświęcając całe życie na sport? Tego już się nigdy nie dowiemy, ale czuję się sportowcem spełnionym, bo połączenie pracy zawodowej i uprawiania sportu na poziomie olimpijskim na pewno łatwe nie było.

Nasi fachowcy z branży IT są niezwykle cenieni za granicą. Gdyby pan teraz miał założyć własną firmę, co by pan zmienił? Czy na coś innego by pan położył nacisk?

Kluczowe przy stawianiu pierwszych kroków w branży IT jest ukierunkowanie się na jeden aspekt, czyli wybranie technologii lub dziedziny, w której się chce pracować i ciągłe doskonalenie się. Niesamowite jest to, że jest tu tak ogromna dynamika, że wciąż trzeba podążać za nowymi trendami i przewidywać, co przyniesie przyszłość. Zawsze przy współpracy z klientami staram się im doradzać, żeby myśleli, jakie będzie zapotrzebowanie na ich produkty za kilka lat, i wdrażali już systemy, które za pięć lat będą już normalnością. Na pewno mamy ku temu świetnych specjalistów w Polsce, a branża wciąż się rozwija, bo choć technologicznie nie odstajemy od Zachodu, to stawki zarobków wciąż są w tyle i wiele zachodnich firm korzysta z naszego outsourcingu właśnie ze względu na koszty.

Pandemia zmieniła wiele branż. Czy zmieniły się też trendy q IT?

Moim zdaniem, pandemia rozwinęła branżę IT. Wiele firm szukając alternatyw dla stacjonarnych biznesów zaczęło uciekać do sieci. My również mieliśmy sporo zapytań o wdrożenie różnych rozwiązań z zakresu przenoszenia handlu czy kontaktów z klientem do internetu, ale również powstaje wiele szkoleń online czy rozwiązań umożliwiających pracę zdalną. I wydaje mi się, że to jeszcze nie koniec przeobrażania się pewnych schematów, po prostu wchodzimy w erę załatwiania większości spraw online. Sam jestem również trenerem biegowym i rozwijam aplikację do treningu online, a pandemia tylko zmotywowała mnie, żeby jeszcze bardziej rozwijać aplikację i dodawać np. moduły do samodzielnego wykonywania treningu uzupełniającego przez zawodników w domu czy rozpisywania konkretnej diety.

Ma pan na koncie mnóstwo sportowych sukcesów, firma jest ceniona na rynku. Czy kontakty zdobyte podczas kariery sportowej w tym panu pomogły?

Na początku prowadzenia firmy miałem wiele zleceń z branży okołosportowej, głównie od osób, które poznałem podczas swojej sportowej ścieżki. Te światy potrafią bardzo skutecznie się przenikać i razem współpracować. Sport, jakim jest bieganie, w Polsce też ciągle się rozwija, również pod kątem technologicznym, korzystamy z coraz większej liczby urządzeń czy sprzętu sportowego, z usług doradców, trenerów, dietetyków i to też często odbywa się online. Także na pewno można te światy połączyć ze sobą i rozwijać się zarówno w branży sportowej, jak i informatycznej.

Z których sukcesów firmy jest pan szczególnie dumny?

Bardzo się cieszę z rozwoju mojej aplikacji biegowej, ponieważ dała mi ona mnóstwo satysfakcji. Mogłem w niej połączyć moje sportowe doświadczenia jako zawodnika, a przy okazji przenieść je na komputerowe algorytmy i pomóc wielu biegaczom amatorom w rozwoju. Dodajemy ciągle nowe funkcje i niedługo wejdziemy we współpracę z największym biegowym portalem na rynku, czyli Bieganie.pl. Od zawsze było to moje marzenie, żeby nawet po karierze sportowej nie zostawić całkowicie biegania i w choćby minimalnym stopniu ciągle w nim trwać.

Jakie było pana do tej pory największe wyzwanie sportowe, a jakie biznesowe?

Sportowe wyzwanie to z pewnością start na igrzyskach olimpijskich w Rio de Janeiro i całe przygotowania do nich, bo start w tak dla nas dalekim klimacie był ogromnym wyzwaniem. Samo przebiegnięcie ponad 42 kilometrów jest wyzwaniem, a przebiegnięcie ich w tropikalnym klimacie Rio de Janeiro wymagało ogromnej dawki treningu i motywacji. Ale cel uświęcał środki i wiedziałem, że to moja życiowa szansa na walkę z najlepszymi zawodnikami na świecie, więc motywacja była ogromna. A jeżeli chodzi o wyzwania biznesowe, to ciągle się nowe pojawiają. Staram się ciągle rozwijać i doskonalić swój warsztat, podążając za trendami, więc tu jest co prawda permanentna walka, ale jednak mniejszego kalibru (śmiech).

W sporcie jest jak w biznesie: musimy otaczać się ludźmi, którzy razem z nami pracują na sukces. Czy sport uczy takich relacji?

Mimo że maraton jest indywidualną konkurencją lekkoatletyczną, to tak samo ważne jest otoczenie. Pochodzę z małego miasteczka Sieradz, gdzie zawsze miałem grono zwolenników w mojej sportowej drodze, począwszy od najbliższej rodziny, żony, przez wszystkich kolegów klubowych, trenera i wiem, że gdyby nie oni, to nigdy nie wystąpiłbym na igrzyskach olimpijskich i już dawno rzuciłbym sport, zajmował się jedynie programowaniem. Ale na tyle fajnie się to potoczyło, że z częścią środowiska sportowego nadal współpracuję, prowadząc firmę, a przez te lata nasze relacje się tak zbliżyły, że potrafimy teraz współpracować już na pozasportowych polach. Zawsze wychodziłem z założenia, że praca zespołowa przynosi dużo bardziej wymierne korzyści niż praca w pojedynkę, nawet jeśli często byliśmy rywalami na starcie to poza areną sportową potrafiliśmy współpracować i razem tworzyć dobre projekty.

Rozmawiała Beata Rayzacher

Wywiad pochodzi z archiwalnego numeru miesięcznika "Własny Biznes FRANCHISING".


Pierwsze sukcesy / Artur Kozłowski pierwszy medal mistrzostw Polski w biegu na 1000 metrów zdobył, gdy miał 15 lat.

POPULARNE NA FORUM

Planuję założyć własną działalność - od czego zacząć?

Najlepiej zacząć od kupna gotowej spółki . Zakup gotowej spółki daje pewność, że firma istnieje i ma już zarejestrowany kapitał zakładowy, co może być ważne z...

33 wypowiedzi
ostatnia 08.01.2024
Oszukani przez franczyzodawcę

Wspolpraca z firma Ship Center jako franczyzobiorca??? ODRADZAM SPRAWDZ ICH UMOWE U SWOJEGO PRAWNIKA, jest ona jednostronna i ukierunkowana na kary umowne ktore sobie sami...

48 wypowiedzi
ostatnia 22.09.2023
Czy na odzieży można jeszcze zarobic?

Ja kupuję na hurtowni stradimoda.pl od jakiegoś roku nie zawiodłam się doradzą zawsze dobrze dbają o klienta a uwierzcie mi jest dużo hurtowni które chcą tylko...

40 wypowiedzi
ostatnia 22.09.2023
piszę pracę na temat franchisingu :)

hej, tez poszukuję danych, znalazłaś coś może oprócz ilości placówek i marek franczyzowych?

14 wypowiedzi
ostatnia 24.05.2023
Sukcesja w Intermarché i Bricomarché

przeciez to złodzieje

1 wypowiedzi
ostatnia 04.05.2023
piszę pracę na temat franchisingu :)

Szukam szcegółowego raporty na temat franczyzy w latach przed pandemią i po. Rozumiem że osttani raport opublikowany był za rok 2010 ale niestety jego również nię mogę...

14 wypowiedzi
ostatnia 23.04.2023
Praca magisterska - licencjacka o franchisingu

Witam, Jestem studentką III roku Finansów i Rachunkowości na Uczelni Łazarskiego w Warszawie. Obecnie prowadzę badania w ramach seminarium dyplomowego. Poniższa ankieta...

211 wypowiedzi
ostatnia 13.03.2023
Hodowla psów: Trudne życie hodowcy

Znam osoby gdzie rocznie zarabiają 300 tys złotych prosze nie łżeć że hodowla się nie opłaca.

4 wypowiedzi
ostatnia 10.02.2023