Nie wszystkie biznesy ucierpiały z powodu epidemii. Stava - lider rynku usług kurierskich dla restauracji - rośnie szybko, rozszerza ofertę o dowozy zakupów i otwiera kolejne oddziały.
 

Od połowy marca blisko 70 tysięcy lokali gastronomicznych w Polsce opiera swoje działanie wyłącznie na zamówieniach na wynos oraz z dowozem. Sprzyja to dzisiaj tym firmom, które na dowozy postawiły już znacznie wcześniej.

Istniejąca od 2014 roku Stava, prowadzi obecnie 28 oddziałów franczyzowych w 25 miastach w Polsce i specjalizuje się w profesjonalnym dowozie posiłków z restauracji do klientów. W związku z szybko rosnącym zapotrzebowaniem na dowozy zakupów ze sklepów, firma otworzyła również nową gałąź swojej działalności. 

- Jesteśmy dla restauracji alternatywą do zatrudniania własnych kurierów. Nasza usługa jest przeciętnie o 20 - 25% tańsza niż własny kurier, a jednocześnie skraca czas oczekiwania klienta na posiłek średnio o 20 - 30 minut. Do tego restaurator otrzymuje od nas niezawodność dostaw i najzwyczajniej w świecie spokojną głowę - mówi Paweł Aksamit, prezes Stava. - Ostatnio, w związku z epidemią, rosnącą popularnością cieszą się również dowozy zakupów. W sklepach, które oferowały taką usługę wcześniej, na termin dostawy czeka się dzisiaj nawet kilka tygodni. My dostawy ze współpracujących sklepów realizujemy tego samego dnia - dodaje Aksamit.

Te cechy, w połączeniu - jak twierdzi franczyzodawca - z najwyższą efektywnością logistyczną, zapewniły Stavie szybki rozwój i pozycję lidera rynku. Od 2 lat biznes Stava rośnie w tempie ponad 10% miesięcznie, a po miesiącu od zamknięcia restauracji dla gości w związku z koronawirusem, oddziały Stava notują dzienne wzrosty liczby dowozów rzędu 20% względem okresu sprzed zamknięcia. Franczyzobiorcy sieci Stava obsługują wielu największych klientów w branży gastronomicznej, w tym marki takie jak KFC, Pizza Hut, Burger King, Sphinx, Bobby Burger, Telepizza, czy North Fish.

- Jesteśmy dumni z tego, że najlepsi współpracują ze Stavą. Klienci tacy jak KFC, czy Pizza Hut są w ścisłej czołówce jeżeli chodzi o liczbę realizowanych dowozów w Polsce. Przez lata próbowali różnych rozwiązań, w tym usług różnych firm zewnętrznych. Ostatecznie zdecydowali się oprzeć rozwój swoich dowozów właśnie o nasze usługi - mówi Paweł Aksamit.

Fundamentem biznesu Stava jest zaawansowana wiedza logistyczna oraz technologia, której znaczenie oraz unikatowość podkreśla Grzegorz Aksamit, wiceprezes oraz CIO Stava. - Z zewnątrz każdy system logistyczny wygląda podobnie. To jednak niewidoczne gołym okiem niuanse sprawiają, że jesteśmy w stanie zapewnić restauracjom lepsze ceny i czasy dostaw niż przy zatrudnianiu własnych kurierów oraz jednocześnie zysk dla franczyzobiorców i dla nas. To są zagadnienia, które trudno ocenić niedoświadczonej osobie z zewnątrz. O klasie naszych rozwiązań świadczy jednak 6 lat doświadczenia, stabilny i szybki wzrost, dziesiątki firm, które bez powodzenia próbowały z nami konkurować w międzyczasie oraz grono naszych największych klientów. Niektórzy z nich przyglądali się naszym rozwiązaniom przez 3 lata, zanim zdecydowali się wdrożyć je szeroko w swoich restauracjach. Myślę, że to mówi samo za siebie - podkreśla Grzegorz Aksamit.

Do otwarcia oddziału Stava wystarczy 50 tys. zł kapitału, z czego nie mniej niż 20 tys. zł środków własnych. Franczyzodawca pomaga w pozyskaniu finansowania na pozostałą kwotę. Stava szuka partnerów, którzy mieszkają w miejscu prowadzenia oddziału oraz są gotowi w 100% poświęcić się prowadzeniu oddziału.

O wymaganiach i wyzwaniach biznesu Stava opowiada Jarosław Chłopecki, kierownik ds. rozwoju sieci. - Prowadzenie oddziału Stava to nie jest zajęcie dla każdego. Wymaga dużego zaangażowania, łatwości nawiązywania relacji oraz odporności na stres. Franczyzobiorca otrzymuje od nas najlepsze narzędzia, automatyzujące znaczną część pracy potrzebnej do zarządzania oddziałem, oraz wsparcie ze strony centralnego zespołu koordynacji. Nie każdą sytuację da się jednak rozwiązać automatycznie lub zdalnie. Oddział pracuje 7 dni w tygodniu, a najważniejszą pracę - czyli rozwożenie posiłków - wykonują w nim ludzie, nie roboty. To wszystko sprawia, że prowadzenie oddziału jest wymagające i nie każdy się do tego nadaje.

Franczyzodawca przeprowadza kandydatów przez wieloetapowy proces rekrutacji, a następnie kompleksowych szkoleń. - Każdy kandydat przechodzi przez rekrutację, która przy jego dużym zaangażowaniu zajmuje około tygodnia. W tym czasie potencjalny franczyzobiorca ma okazję porozmawiać średnio z 10 osobami z sieci. Są to zarówno pracownicy centrali, jak i obecni franczyzobiorcy. Ma okazję również przyjrzeć się z bliska na czym polega codzienne prowadzenie oddziału. Dzięki temu, podpisując umowę wiemy, że przyszły franczyzobiorca jest świadomy z jakimi zadaniami będzie się mierzył w codziennym prowadzeniu biznesu. Następnie, zapewniamy kilkutygodniowe szkolenia teoretyczne i praktyczne, połączone z równoległymi przygotowaniami do startu oddziału - dodaje Chłopecki.

- Zależy nam na wysokiej satysfakcji zarówno restauracji, jak i franczyzobiorców. Żeby to osiągnąć, kluczowa jest właściwa osoba na właściwym miejscu - podkreśla Paweł Aksamit.

Jak podaje franczyzodawca, oddział może osiągnąć rentowność już przy 30 - 60 dostawach dziennie. W prawidłowo zarządzanym oddziale każdy zaangażowany w realizację dowozów samochód generuje zysk rzędu 1000 - 2500 zł miesięcznie. W chwili obecnej, najmniejsze oddziały angażują po kilka, a największe po kilkadziesiąt samochodów. Liczba dowozów w sieci rośnie w tempie średnio 11% miesięcznie.

Aby dowiedzieć się więcej lub skontaktować się z franczyzodawcą, należy odwiedzić stronę https://franczyza.stava.pl