Im starsze, tym droższe
Nowe auto traci na wartości nawet 15 proc. z chwilą wyjazdu z salonu, jeszcze więcej po 2-3 latach użytkowania – te słowa jak mantrę przekazują specjaliści z branży motoryzacyjnej. Inaczej jest w przypadku samochodów typu oldtimer (czyli z datą produkcji powyżej 25 lat) oraz youngtimer (wyprodukowanych 20-25 lat temu, choć w niektórych krajach, jak np. Francji i Niemczech jest to 30 lat, w Holandii 40) – w tym przypadku zasada stopniowego obniżania ceny wraz z wiekiem pojazdu nie działa. Wręcz przeciwnie, auta tego typu notują średnio kilkunastoprocentowy wzrost na cenie w skali roku, a według analityków w najbliższych latach te notowania będą jeszcze lepsze.
– Jest kilka powodów, dla których warto inwestować w klasyczne samochody. Najważniejszy to fakt, że żadna inna inwestycja nie daje tyle radości z jej posiadania. Jeśli chodzi o aspekt finansowy, to na moim przykładzie mogę powiedzieć, że przez ostatni rok auta podrożały o 20-25 proc. Oczywiście, ten czas był dość wyjątkowy ze względu na różne zawirowania na świecie. Niemniej w tym trudnym czasie auta z naszej kolekcji lepiej przechowały wartość kapitału niż np. kryptowaluty – mówi Mateusz Lipiński z firmy „Inwestuj w Klasyka”.
Nie każdy jest pewniakiem
Według światowych przepisów prawa o ruchu drogowym, za samochód kolekcjonerski możemy uznać każde auto wyprodukowane przed 1980 rokiem. Polski ustawodawca w ustawie „Prawo o ruchu drogowym” traktuje w naszym kraju oldtimery jako pojazdy wpisane do ewidencji zabytków ruchomych bądź wpisane do tzw. inwentarza muzealiów. Rejestracja „na zabytek” wiąże się jednak z dużą biurokracją oraz konkretnymi przepisami (np. auto powinno posiadać 75 proc. oryginalnych części), w związku z tym wielu właścicieli z tej możliwości rezygnuje. Choć klasyka nie wychodzi z mody, to w przypadku inwestowania w auto liczy się nie tylko wiek pojazdu – znaczenie mają marka, unikatowość (rzadka, limitowana seria), wyposażenie oraz historia (np. użytkowanie w filmie przez słynnego aktora, itp.). Co za tym idzie, nie każdy zakup starego auta to potencjalny zysk z nawiązką. Pojazdy uznawane za inwestycyjne powinny spełniać także określone warunki, takie jak m.in.: dobry stan techniczny, profesjonalne naprawy z używaniem oryginalnych części, niski przebieg.
Czym się więc kierować, szukając idealnego auta pod inwestycję? Dla laika nie jest to sprawa łatwa. Rzadko udaje się znaleźć wyjątkową okazję, przeglądając wyłącznie ogłoszenia motoryzacyjne. Czekając na perełki, obserwują je również zawodowi handlarze, a z nimi trudno rywalizować. Dlatego nie znając rynku, bardziej opłaca się zwrócić o pomoc do profesjonalnych firm, które zajmują się doradzaniem, poszukiwaniem, sprowadzeniem z zagranicy oraz naprawą klasyków. Dodatkowo pomagają w uzyskaniu opinii rzeczoznawcy odnośnie oryginalności i wartości auta.
– Przy autach o wartości około 50 tys. zł raczej skupiłbym się na poszukiwaniach w Polsce lub Europie, ponieważ koszty sprowadzenia mogą okazać się być nieopłacalne. Ważne jest też to, czego szukamy – podkreśla Mateusz Lipiński. – Aktualnie rynek jest bardzo interesujący. Jeszcze dwa lata temu te najbardziej unikatowe np. z seryjnie produkowanych mustangów, np. mustang fastback GT '67 lub mustang mach 1 428 cobra jet '69, taniej i łatwiej było kupować w USA. Jednak w ostatnim czasie zupełnie zniknęły tam z portali ogłoszeniowych, a ceny w Europie jeszcze ich nie dogoniły. Miesiąc temu znalazłem dla klienta unikatowego mustanga mach 1 z 1969 roku, z siedmiolitrowym silnikiem cobra jet, w Holandii, który był tańszy niż w USA. Z kolei nadal w USA lepiej jest kupować auta mniej unikatowe, np. mustang mach 1 z 1970 roku z „małym silnikiem” o pojemności 5,7 l.
Inwestowanie w auta podlega prawom popytu i podaży, nie mają znaczenia notowania akcji czy walut. Dużo zależy od emocji, jakie budzi dany model, często także wpływ ma moda – posiadanie fiata 126 p jest trendy, „maluchy” w najlepszym stanie osiągają coraz wyższe ceny na aukcjach. Wśród zabytkowych aut z ogromnym potencjałem w ścisłej czołówce nieprzerwanie jest ford mustang. Według Raportu Instytutu Badań Rynku Motoryzacyjnego Samar, tylko w roku 2020 sprzedaż tych kultowych aut w Polsce wzrosła o kilkanaście procent.
– Warto inwestować w mustanga, ale nie w każdego. Skupiłbym się na tych bardziej unikatowych wersjach nadwozia, tj. fastbackach GT i sportsroof mach 1, których ceny w tym momencie zaczynają się od 250 do 300 tys. zł – radzi Mateusz Lipiński. – Jeśli chodzi o inne modele, to szukałbym auta w limitowanych wersjach i pożądanych rocznikach. Ja takie modele nazywam „autami z plakatu”. Chodzi o to, żeby samochód, który kupimy, był samochodem, który podoba się większości pasjonatów. Multipla nawet w najbardziej unikatowej wersji nie będzie pożądanym samochodem. Osobiście specjalizuję się w amerykańskich autach z lat 60. i gdy mustangi podrożały, kupiliśmy kilka innych „muscle carów”, które naszym zdaniem będą zyskiwać na wartości, np. plymoutha road runnera, który w 1969 roku został wybrany samochodem roku przez magazyn „Motor Trend”, był spartańsko wykonany, ale za to tani i szybki. Dodatkowo nazywa się „Struś Pędziwiatr” i tą kreskówką był reklamowany, a jego klakson brzmi jak klasyczne „beep beep”. Jest to samochód nieoczywisty, ale taki, który zapisał się na kartach historii. Innym autem, który kupiliśmy, była impala z 1967 roku, taka jak grała w filmie „Supernatural”, wybraliśmy jednak model dwudrzwiowy, ponieważ jest ładniejszy. Mamy również takie ikony jak dodge charger R/T '68, dodge challenger R/T '70, chevrolet camaro RS/SS '68, czyli typowe, jak wspomniałem, „auta z plakatu”.
Czas to sprzymierzeniec
Dysponując większym kapitałem, warto szukać egzemplarzy wyprodukowanych w mniejszej ilości, z tzw. krótkich serii. Początkujący inwestorzy, którzy mają niski budżet na starcie i chcą samodzielnie, bez wsparcia profesjonalnych doradców, zacząć przygodę z inwestowaniem w auta, mogą ją rozpocząć od zakupu którejś z polskich motoryzacyjnych perełek z czasów PRL. Wydatek związany z zakupem auta to niejedyne koszty, z którymi należy się liczyć. Te dodatkowe i nieraz bardzo wysokie związane są z naprawą i renowacją pojazdu. Wprawdzie po remoncie można osiągnąć przy sprzedaży cenę dwukrotnie i więcej wyższą, jednak jest to loteria. Oryginalne części nie należą do najtańszych, są też trudniej dostępne.
– Unikałbym „superokazji”. Lepiej jest na początku zapłacić więcej, niż później dużo dokładać. Przestrzegałbym inwestorów także przed zakupem złomów. Wprawdzie można takie auta uratować, ale naprawa pociągnie za sobą olbrzymie koszty. Często jest to droga przez mękę, która może zniechęcić do dalszego inwestowania – mówi Mateusz Lipiński.
Zaletą inwestowania w klasyczne samochody jest to, że tego typu inwestycja jest stosunkowo bezpieczna, a dynamika wzrostu cen według ekspertów powinna przyspieszyć. Jest to także inwestycja odporna na kryzysy finansowe i gospodarcze. Minus to utrzymanie auta, które musi być garażowane, odpowiednio zabezpieczone przed np. korozją. I auta koniecznie trzeba w miarę możliwości używać – choć raczej nie jako codzienny środek transportu.
– Posiadanie klasyka to odpowiedzialność. Warto pamiętać, że każdy samochód, także tego typu, lubi jeździć. Im bardziej będziemy o niego dbać, tym będzie mniej awaryjny i jeszcze bardziej zyska na wartości. Pięćdziesięcioletni samochód nawet w najlepszym stanie może się jednak w końcu psuć. Trzeba to zaakceptować i znaleźć dobry warsztat, który będzie sprawnie naprawiał usterki. Jeśli tego nie zaakceptujemy, to klasyczny samochód nigdy nie będzie nas satysfakcjonował. W rezultacie wiele osób zechce się pozbyć problemu, czyli szybko go sprzedać. Może się jednak okazać, że cena będzie musiała być atrakcyjna nie tyle dla sprzedawcy, ile dla kupującego – mówi Mateusz Lipiński.
To, kiedy warto sprzedać auto z zyskiem, zależy od różnych czynników. Zasadą jest, że im dłużej będziemy zwlekać z tą decyzją, tym prawdopodobniej zyskamy wyższą cenę sprzedaży. Warto jednak śledzić rynek, ponieważ niektóre modele samochodów szybciej tracą na wartości. Nie bez znaczenia przy sprzedaży jest także stan pojazdu.
Czy inwestowanie w klasyki całkowicie wyklucza nowe auta jako dobrą lokatę kapitału? Biorąc pod uwagę, że firmy produkcyjne znacznie zmniejszają wielkość produkcji, w niektórych przypadkach także warto wziąć je pod uwagę. Według Raportu Instytutu Badań Rynku Motoryzacyjnego Samar, w ciągu ostatnich dwóch lat w Polsce znacznie wzrosła sprzedaż aut klasy premium. Pierwsze miejsce przypadło marce BMW, drugie zajął Mercedes, na podium znalazło się także Audi. Według analityków rynku, nie bez znaczenia jest fakt, że najprawdopodobniej od 2035 roku będzie obowiązywał zakaz rejestracji nowych aut z silnikiem spalinowym, a tym samym zakup nowego, luksusowego auta traktowany jest także jako inwestycja.
– Trudno jest porównać zakup klasycznego mustanga do nowego ferrari, ponieważ nawet mustang mustangowi nie jest równy. Jeden może być warty 100 tys. zł i od pięciu lat nie drożeć, a drugi może być warty 500 tys. zł i przez ostatnie pięć lat dwukrotnie zyskać na wartości – mówi Mateusz Lipiński. – Nie jestem specjalistą w dziedzinie nowych samochodów, ale słyszałem, że nowe auta, szczególnie limitowane wersje, również mogą być ciekawą alternatywą ze względu na regulacje ekologiczne. Jednak, co warto podkreślić, moim zdaniem utrzymanie auta zabytkowego jest tańsze niż utrzymanie nowego supersamochodu.
PRZECZYTAJ ARTYKUŁY
Fiskus walczy z tzw. fikcyjnym samozatrudnieniem, traktując umowy B2B jako unikanie opodatkowania.
Przedsiębiorcy zbyt nisko wyceniają produkty i usługi ze strachu przed utratą klienta. Tymczasem mądrze skalkulowana cena nie tylko przynosi zyski, lecz także pomaga w budowaniu prestiżu marki.
Franczyza to sprawdzona metoda współpracy, z której korzystają tysiące przedsiębiorców na całym świecie. Na czym polega ten model biznesowy?
Warto zacząć od prewencji, aby nie wpaść w spiralę zadłużenia. Co robić, jeśli pomimo tego problemy się pojawią?
Ile można zarobić na wynajmie mieszkań? I jak się do tego zabrać, żeby maksymalizować korzyści i minimalizować ryzyka?
NAJCZEŚCIEJ CZYTANE
Gastronomia, bankowość, usługi? Sprawdzamy, jakie branże i koncepty franczyzowe dobrze radzą sobie na rynku i jaki pomysł na biznes najprawdopodobniej sprawdzi się w 2024 roku.
Żeby myśleć o otwarciu własnego McDonalda nie wystarczą tysiące ani setki tysięcy złotych . Potrzeba więcej. Ile? I co franczyzobiorca Złotych Łuków dostanie w zamian?
Kredigo otwiera więcej biur niż planował. Partnerzy, żeby zarobić, muszą nauczyć się dobrze weryfikować klientów.
Pieczarkarnia to opłacalny biznes nawet na niedużą skalę. Właściciel jednej hali zbiera plony co sześć tygodni. Gdy ma się więcej pomieszczeń – wtedy na zyski można liczyć co tydzień.
Joanna i Paweł Sobkowiakowie szukali biznesu, który będzie dodatkowym źródłem dochodu. Ważne dla nich było też to, żeby dało się go połączyć z prowadzeniem ich dotychczasowej firmy, a także wychowaniem małego dziecka. Na jaką franczyzę postawili?
POPULARNE NA FORUM
Co sądzicie o Oskrobie?
Witam, Z calego serca odradzam jakąkolwiek wspolprace z ta firma. Okolo 2 miesiące temu zglosilam sie do Oscroby bedac zainteresowana franczyza ich sieci. Wyslalam do nich...
Planuję założyć własną działalność - od czego zacząć?
Najlepiej zacząć od kupna gotowej spółki . Zakup gotowej spółki daje pewność, że firma istnieje i ma już zarejestrowany kapitał zakładowy, co może być ważne z...
Oszukani przez franczyzodawcę
Wspolpraca z firma Ship Center jako franczyzobiorca??? ODRADZAM SPRAWDZ ICH UMOWE U SWOJEGO PRAWNIKA, jest ona jednostronna i ukierunkowana na kary umowne ktore sobie sami...
Czy na odzieży można jeszcze zarobic?
Ja kupuję na hurtowni stradimoda.pl od jakiegoś roku nie zawiodłam się doradzą zawsze dobrze dbają o klienta a uwierzcie mi jest dużo hurtowni które chcą tylko...
piszę pracę na temat franchisingu :)
hej, tez poszukuję danych, znalazłaś coś może oprócz ilości placówek i marek franczyzowych?
Sukcesja w Intermarché i Bricomarché
przeciez to złodzieje
piszę pracę na temat franchisingu :)
Szukam szcegółowego raporty na temat franczyzy w latach przed pandemią i po. Rozumiem że osttani raport opublikowany był za rok 2010 ale niestety jego również nię mogę...
Praca magisterska - licencjacka o franchisingu
Witam, Jestem studentką III roku Finansów i Rachunkowości na Uczelni Łazarskiego w Warszawie. Obecnie prowadzę badania w ramach seminarium dyplomowego. Poniższa ankieta...