Joanna Jabłczyńska: Z serialu do własnej kancelarii

Aktorka radcą prawnym. Tego jeszcze nie grali.
Zgadza się. Psychologa, weterynarza czy inżyniera wśród aktorów już mieliśmy. Ale radcy prawnego nie.

Jak dla mnie oba te zawody są zupełnie z innego filmu.
Bo tak jest. Trudno je ze sobą połączyć. Rodzi to pewne ograniczenia. Odkąd jestem radcą prawnym, nie mogę chociażby wziąć udziału w wielu programach rozrywkowych, do których jestem zapraszana, a których formuła wymaga od uczestników włożenia np. odważnych strojów, krótkich sukienek, dużych dekoltów. Radcy prawnemu to nie przystoi. W końcu wykonuję zawód zaufania publicznego.

I roli każdej też już pani nie zagra. Dobrze, że Marta Hoffer z serialu „Na Wspólnej”, w której postać pani się wciela, to poczciwa dziewczyna.
Jak dostaję scenariusz kolejnych odcinków, to od razu sprawdzam, czy Marta zbytnio się nie rozszalała (śmiech). A tak na poważnie, to muszę tylko uważać na tzw. sceny łóżkowe. Jeśli takie się pojawią, negocjuję z reżyserem ich zakres. Nie ma mowy, żeby było widać w nich choćby kawałek intymnej części mojego ciała. Nie chcę podpaść rzecznikowi dyscyplinarnej okręgowej izbie radców prawnych.

Kilka tygodni temu wraz z Piotrem Podgórskim otworzyła pani kancelarię Clever One. Zazwyczaj w nazwie kancelarii widnieją nazwiska jej wspólników. Czemu wasza nie nazywa się Jabłczyńska & Podgórski?
Gdyby tak było, pewnie rozległyby się głosy, że chcemy budować markę kancelarii na moim nazwisku. Woleliśmy tego uniknąć.

Podobno najlepszą lokalizacją dla kancelarii prawnej są okolice sądu.
Bardzo często jest tak, że ktoś dostaje wezwanie do sądu, idzie obejrzeć akta, wychodzi, łapie się za głowę i mówi: Boże, o co w tym chodzi? Gdzie jest najbliższa kancelaria? Dlatego najlepiej jest, gdy kancelaria mieści się na parterze w najbliższym sąsiedztwie sądu.

W takim razie popełniliście wszystkie możliwe błędy przy wyborze lokalu (kancelaria Clever One mieści się przy ul. Wilczej w Warszawie, na drugim piętrze, z wejściem od podwórka – przyp. red.).
Naszą kancelarię celowo trochę schowaliśmy. Chcieliśmy uniknąć przypadkowych klientów, którzy wchodziliby do lokalu tylko po to, żeby zobaczyć, jak na żywo wyglądam. Poza tym gros naszych klientów to osoby z show-biznesu, które cenią dyskrecję. A nasza kancelaria im ją zapewnia.

Rozmawiała Anna Smolińska

Fragment wywiadu opublikowanego w miesięczniku "Własny Biznes FRANCHISING" nr 1/2015.