Trudności do pokonania
Paulina Ratajczak studiowała teologię, ale po studiach wybrała zupełnie nie związaną z nimi drogę zawodową.
– Pracowałam w firmie oferującej terminale płatnicze, jako koordynator pracy przedstawicieli handlowych – opowiada obecna franczyzobiorczyni Komputrilo. – Powoli dojrzewałam do decyzji o otwarciu własnej działalności. Motywy początkowo były banalne: stres związany z pracą zawodową, potrzeba niezależności.
Chciała wejść w biznes związany z pracą z dziećmi. Wprawdzie miała przygotowanie pedagogiczne, ale żadnego doświadczenia. Pomyślała więc, że najlepszą drogą będzie franczyza. Tak trafiła na markę Komputrilo.
– Dzieciaki kochają gry komputerowe, szczególnie Minecrafta. A oferta Komputrilo zakłada naukę programowania w grze. Pomyślałam, że to po prostu musi się udać – mówi Paulina Ratajczak. – Tym bardziej, że nie musiałam wcale mieć wiedzy informatycznej, aby wejść w ten biznes. Wystarczyło zatrudnić odpowiednich współpracowników.
Trudne początki
Komputrilo to sieć akademii komputerowych, oferująca zajęcia w zakresie informatyki i nauki programowania dla dzieci i młodzieży oraz warsztaty dla dorosłych i seniorów. Oferta obejmuje m.in. programowanie z Minecraft dla dzieci szkolnych, programowanie dla młodzieży w Pythonie i Processingu, matematykę z programowaniem dla przedszkolaków, budowę stron WWW z grafiką. Współpracę z marką Paulina Ratajczak zaczęła w maju ubiegłego roku.
– Na początku założenie i prowadzenie firmy było dla mnie jak ogromna góra lodowa. Na szczęście ta góra stopniowo topniała – uśmiecha się franczyzobiorczyni. – Od początku dostałam duże wsparcie od franczyzodawcy. Przeszliśmy z mężem trzydniowe szkolenie z prowadzenia działalności, przyjrzeliśmy się jak wygląda sama praca z dziećmi według koncepcji Komputrilo. Nasi pierwsi pracownicy także zostali przeszkoleni przez franczyzodawcę. Dzięki temu uniknęliśmy wielu błędów, wiedzieliśmy na czym się skupić.
Paulina Ratajczak nie ukrywa, że nie wszystko szło jak po maśle.
– Nie mieliśmy własnego lokalu do zaadaptowania, a znalezienie takiego, który będzie spełniał konieczne warunki, gdzie będziemy przyjmować dzieci w wieku przedszkolnym i szkolnym, było dużym wyzwaniem – opowiada. – Bałam się, że nie zdążymy ze wszystkim. Mieliśmy plany, aby ruszyć w wakacje, a czasu było coraz mniej. W końcu trzeba było podjąć jakąś decyzję. Ostatecznie zrezygnowaliśmy z otwarcia jednej, stacjonarnej placówki, a postanowiliśmy skupić się na współpracy z domami kultury, wynajmując w nich sale na godziny. Finalnie ten pomysł okazał się bardzo dobry, bo dzięki temu dotarliśmy z naszą ofertą do większej liczby dzieci, i to w różnych częściach miasta.
Biznes ruszył z kopyta
Były wakacje, więc regularnych kursów i szkoleń jeszcze nie można było zorganizować. Co nie oznacza, że ten czas okazał się zmarnowany. Wręcz przeciwnie. Zwłaszcza, że franczyzodawca podpowiadał, gdzie i jak można poszukiwać i pozyskiwać klientów.
– Pojawialiśmy się na festynach dla dzieci i prowadziliśmy zajęcia w ramach półkolonii, organizowanych w domach kultury – wylicza Paulina Ratajczak. – Na rozpoczęciu roku szkolnego rozdawaliśmy ulotki w szkołach. Wykorzystaliśmy ten czas na reklamę i to zaprocentowało. Z ofertą prowadzenia zajęć wyszliśmy do kilku domów kultury i okazało się, że zainteresowanie i dyrektorów, i rodziców jest bardzo duże. Zapisy na nasze zajęcia zgromadziły powoli grupki na tyle liczne, że mogliśmy ruszyć od września. W czterech domach kultury było na kursach od 10 do 30 dzieci. Nawet mi się nie śnił taki efekt po trzech miesiącach działalności. Dodatkowo rodzice poprosili, aby zorganizować zajęcia w szkołach, w czasie, gdy dzieci są już po lekcjach i czekają w świetlicy na mamę czy tatę.
W start biznesu Paulina Ratajczak zainwestowała ok. 30 tys. zł. Najważniejszy wydatek to był zakup tabletów dla kursantów.
– Ale na początkowej inwestycji się nie kończy. Cały czas dokupowaliśmy sprzęt, aby móc rozwijać biznes i prowadzić zajęcia równolegle w kilku miejscach – podkreśla Paulina Ratajczak.
Najpierw franczyzobiorczyni próbowała łączyć swoją etatową pracę z prowadzeniem firmy. Ale po kilku miesiącach okazało się, że biznes rozwinął się na tyle, że jest to już niemożliwe.
– Od początku w prowadzeniu firmy wspierał mnie też mąż. W końcu i on zrezygnował ze swojej pracy zawodowej, aby móc na 100 proc. zaangażować się w nasz projekt – dodaje Paulina Ratajczak.
Obecnie poznański oddział Komputrilo prowadzi zajęcia w sześciu domach kultury i w jednej szkole. Łącznie ma 124 uczniów.
– Oprócz tego mamy także zajęcia w jednej z poznańskich szkół prywatnych – mówi Paulina Ratajczak. – Zatrudniam studentów informatyki, którzy są pasjonatami gry Minecraft oraz nauczyciela wychowania przedszkolnego. Na części zajęć ja też jestem obecna, jako osoba wspomagająca.
Zajęcia odbywają się w ciągu roku szkolnego. Natomiast w ferie i wakacje franczyzobiorczyni organizuje zimowe i letnie warsztaty z Minecraftem, kiedy grupowo można po prostu pograć. W ofercie oddziału jest też możliwość zorganizowania urodzin tematycznych.
ZOBACZ W KATALOGU
PRZECZYTAJ ARTYKUŁY
Nie trzeba mieć wykształcenia pedagogicznego, żeby móc prowadzić biznes edukacyjny. Licencję na biznes w tej branży znajdziemy na Targach Franczyza, które odbędą się już 24-26 października.
– Wystarczy 5 tys. zł na opłatę franczyzową i około 10 tys. zł na wynajem i wyposażenie lokalu, aby otworzyć szkołę językową – mówi Katarzyna Albecka, właścicielka Speaky Frog.
Marek Karwański, masterfranczyzobiorca szkoły muzycznej Yamaha, 30 lat temu jako pierwszy otworzył w Polsce placówkę pod tym szyldem.
Zanim Szymon Fenikowski zdecydował się na współpracę z Edukido, dzwonił do innych partnerów z pytaniem, jak im idzie. Co odpowiadali?
Szkole La Mancha przybywa partnerów i klientów. Co przyciąga Polaków do nauki hiszpańskiego?
NAJCZEŚCIEJ CZYTANE
Kredigo otwiera więcej biur niż planował. Partnerzy, żeby zarobić, muszą nauczyć się dobrze weryfikować klientów.
Żeby myśleć o otwarciu własnego McDonalda nie wystarczą tysiące ani setki tysięcy złotych . Potrzeba więcej. Ile? I co franczyzobiorca Złotych Łuków dostanie w zamian?
Pieczarkarnia to opłacalny biznes nawet na niedużą skalę. Właściciel jednej hali zbiera plony co sześć tygodni. Gdy ma się więcej pomieszczeń – wtedy na zyski można liczyć co tydzień.
Wiele osób wciąż myli franczyzę z franszyzą, która jest pojęciem z rynku ubezpieczeń. Niepoprawna jest również franczyzna czy też franszczyzna.
Paweł Marynowski z ZapieCKanek startuje z franczyzą. Czym zapiekanki jego marki wyróżniają się od konkurencji?
POPULARNE NA FORUM
Żłobek
Hej! Chciałabym otworzyć żłobek- macie doświadczenia z jakąś franczyzą? Może jest tutaj jakis właściciel, który zechciałby ze mną porozmawiać nt. opłacalności...
Praca licencjacja - franczyza McDonald's
Piszę pracę licencjacką na temat franczyzy jako formy prowadzenia działalności gospodarczej na przykładzie McDonald 's. Bardzo proszę o wypełnienie ankiety...
Akademia Bystrzaka
Podłączam się do pytania.
Akademia Bystrzaka
Witam serdecznie Zastanawiam się nad Akademia Bystrzaka. Macie jakieś doświadczenia?
Wirtualna Asystentka?
Moja siostra i jest bardzo zadowolona. Z tego co wiem to swój poczatek miała po kursie Poli Sobczyk z Barand Assist. I potem zaangażowała się w to całkowicie i dziś...
Wirtualna Asystentka?
Czy ktoś może pracuje jako WA i może podzielić się opinią? Zastanawiam się nad taką pracą. Znalazłam kilka kursów od Poli Sobczyk właśnie dla Asystentek i wygląda...
Czy warto zainwestować w szkołę językową?
Moim zdaniem warto. Jestem pewien, że znajomość języka angielskiego na pewno ci się przyda w przyszłości. Znając jakiś język obcy możesz też starać się o lepszą...
Z korepetytora na dyrektora
Fajny artykuł o ciekawej historii. Trzeba przyznać, że pomysł jest dość oryginalny i na pewno jest na to zapotrzebowanie. Sama chodziłam na korepetycje z matmy, więc...