Sphinx w restrukturyzacji, Żabka rośnie

Przedsiębiorcy żyją w niepewności, związanej z szalejącą pandemią. Ale to nie znaczy, że rynek zamarł.

Bio-energia dodaje gazu

Orlen chwali się dobrymi wynikami finansowymi, uzyskanymi pomimo trudnej sytuacji ogólnej. W trzecim kwartale 2020 roku PKN Orlen osiągnął 23,9 mld zł przychodów ze sprzedaży, 2 mld zł zysku EBITDA LIFO oraz 0,7 mld zł zysku netto. Największy wpływ na te wyniki miał segment energetyczny (wzrost o 98 proc. r/r) oraz detaliczny (o 12 proc.). Jeśli chodzi o energetykę, to aż 75 proc. produkcji energii pochodziło z odnawialnych źródeł. Tymczasem prezesi PGNiG, które właśnie łączy się z Orlenem, chcą stworzyć model franczyzowy, w którym przedsiębiorcy będą budowali biogazownie i sprzedawali koncernowi wyprodukowany w ten sposób biometan. Budowa sieci, która docelowo ma liczyć 1,5 tys. biogazowni, miałaby się zacząć w przyszłym roku.

Sfinks układa się z wierzycielami

Niewesoło za to w gastronomii. Zarząd Sfinks Polska podjął decyzję w sprawie przeprowadzenia Uproszczonego Postępowania Restrukturyzacyjnego przewidzianego w tzw. tarczy 4.0 z 23 czerwca 2020 roku. W rezultacie spółka przez cztery miesiące będzie prowadzić działania mające na celu zawarcie układu z wierzycielami.

– Sytuacja epidemiczna i w jej wyniku wprowadzenie kolejnego lockdown w gastronomii to ponowny, znaczący cios dla branży. Próbowaliśmy się podnieść po pierwszym zamknięciu, odbudowując sprzedaż, by w ten sposób nadrabiać straty notowane wiosną i coraz lepsze wyniki dobrze rokowały na przyszłość. Jeszcze wyniki sprzedażowe września nie wskazywały na taki rozwój sytuacji – mówi Sylewster Cacek, prezes Sfinks Polska. – Restauratorzy ponieśli duże koszty związane ze specjalnym wyposażeniem i stosowaniem podwyższonych standardów sanitarnych, co – jak pokazały realia – skutecznie chroniło pracowników i gości. Mimo to lokale gastronomiczne zostały uznane jako miejsca niebezpieczne i po serii ograniczeń godzin pracy ostatecznie zamknięte. Zostaliśmy znów niemal całkowicie pozbawieni przychodów, gdyż wpływy z delivery stanowią niecałe 12 proc. sprzedaży i nie są w stanie zrekompensować zamknięcia restauracji. Jednocześnie cały czas ponosimy koszty działalności, starając się utrzymać struktury operacyjne i miejsca pracy. Niestety, jak doświadczenie pokazuje, raczej nie możemy liczyć w większości przypadków na zrozumienie na rynku dla tej sytuacji, zwłaszcza ze strony wynajmujących, i w większości przypadków nie mamy szans na szybkie polubowne rozwiązanie sytuacji. Musimy się chronić, żeby całkowicie nie zdestabilizować naszej sytuacji. Tym bardziej, że luka przychodowa nie będzie dotyczyć tylko okresu lockdown, ale także wielu miesięcy po ponownym otwarciu. Dlatego zdecydowaliśmy się skorzystać z narzędzia w ramach czwartej tarczy, które da nam czas na wypracowanie rozwiązań umożliwiających restrukturyzację naszych zobowiązań oraz skuteczne dostosowanie kosztów do tempa wychodzenia z popandemicznej sytuacji. Uproszczone Postępowanie Restrukturyzacyjne to według naszych analiz obecnie najszybszy i najbardziej skuteczny tryb.

W związku z pandemią, w I połowie 2020 roku sprzedaż gastronomiczna grupy, uwzględniająca przychody wszystkich restauracji zarządzanych przez Sfinks Polska, także franczyzowych (z wyłączeniem sieci Piwiarnia Warki), zmniejszyła się o 43 proc. do poziomu 54,15 mln zł. Jednocześnie, przychody jednostkowe Sfinks Polska spadły do 39,62 mln zł, czyli o 49 proc., przy wyniku EBITDA na poziomie 5,8 mln zł wobec 17,50 mln zł rok wcześniej. Nastąpiło również pogłębienie straty na poziomie netto z -4,95 mln zł do -30,82 mln zł. Na wyniku zaciążyły bowiem – obok zmniejszenia sprzedaży – także zdarzenia jednorazowe, będące również w większości skutkami pandemii.

Na początku marca br., przed zamknięciem branży na skutek pandemii, spółka Sfinks Polska zarządzała 168 lokalami gastronomicznymi na terenie Polski. Obecnie jest ich 145.

Królowa się nie boi

Pomimo zawirowań na rynku gastronomicznym na rozwój kolejnego konceptu franczyzowego zdecydowała się Magda Gessler. Znana restauratorka prowadzi już lodziarnie Ice Queen, a teraz rozszerza je o koncept kawiarni pod szyldem Ice Queen Cafe. Pierwsze miejscowości, w których pojawiły się lokale to Gdańsk i Jarosław. Do końca roku planowane są otwarcia kolejnych m.in. w Rzeszowie i Zielonej Górze.

– Ice Queen Cafe to moja propozycja dla każdego, kto czuje siłę przedsiębiorcy, ale wolałby bazować na bezpiecznym i sprawdzonym biznesie. Ryzyko w przypadku franczyzy nie jest tak duże, jak wtedy gdy zakładamy własny interes, natomiast sukces może okazać się znacznie większy. W obliczu zmieniających się trendów i niepewnej sytuacji na rynku, wsparcie franczyzodawcy może okazać się bezcenne. Wierzę, że doświadczenie i wiedza są w stanie zakiełkować w każdym, kto otrzyma profesjonalne wsparcie oraz znak jakości – mówi Magda Gessler.

Tymczasem jednak, z powodu ponownego lock downu gastronomii, kawiarnie znów musiały zamknąć się na głucho. Nie oznacza to jednak, że Polacy przestali pić kawę. Z badań rynku wynika, że nasi rodacy gremialnie zaczęli kupować ekspresy do kawy. W czerwcu w ujęciu rocznym ich sprzedaż niemal się podwoiła. W tej chwili Polska jest pod tym względem czwartym rynkiem w Europie, pozostawiając w tyle nawet Włochy. Czyżby pandemia odwróciła dopiero zresztą wykształcający się w Polsce trend picia kawy poza domem? Czas pokaże.

Spożywka na rekord

Ruch za to panuje w branży spożywczej. Żabka bije kolejne rekordy. Ma już 6,6 tys. sklepów – co zresztą ogłoszono na tegorocznych Targach Franczyza – i 5 tys. franczyzobiorców. Sklepy Żabka odwiedza codziennie ok. 2,5 mln klientów w całej Polsce.

Z kolei liczbę 2 tys. sklepów partnerskich osiągnęła Grupa Chorten. Swoją działalność rozpoczęła w grudniu 2009 roku od 20 sklepów w województwie podlaskim.

– W ciągu ponad 10 lat zbudowaliśmy silną grupę polskich sklepów, które wyróżniają się bliskością miejsca zamieszkania klientów i dostosowaniem oferty do potrzeb lokalnej społeczności. W tym roku osiągnęliśmy zasięg ogólnopolski, a jednocześnie bardzo się cieszymy, że ten dwutysięczny sklep otworzyliśmy właśnie na Podlasiu, z którego się wywodzimy – komentuje Krzysztof Pakuła, prezes Grupy Chorten.

Im słodsze, tym droższe

Jednak i tę branżę czeka wyzwanie. Coraz bliżej do wejścia w życie opłaty cukrowej. Stanie się to już 1 stycznia 2021 roku, więc przedsiębiorcy mają coraz mniej czasu na przygotowania. Nowy podatek zapłacą podmioty zaangażowane w łańcuch dostaw napojów z dodatkiem cukru, substancji słodzących, kofeiny i tauryny. Zwolnione są z niego m.in. wyroby medyczne, suplementy diety, napoje objęte akcyzą, izotoniki, czy napoje z zawartością min. 20 proc. soku w składzie. Wysokość opłaty jest uzależniona od składu napoju. Od produktu, w którym jest nie więcej niż 5 g cukru na 100 ml należy zapłacić 0,5 zł. Każdy kolejny gram kosztuje dodatkowe 0,05 zł. Maksymalna wysokość opłaty cukrowej to 1,2 zł w przeliczeniu na litr produktu. Kto będzie musiał płacić? Producenci, importerzy, podmioty nabywające napoje w ramach wewnątrzwspólnotowej dostawy towarów, przedsiębiorcy sprzedający napoje do punktów sprzedaży detalicznej.

– Opłata cukrowa drastycznie wpłynie na cenę napojów, a fakt, że my sprzedajemy je w opakowaniach zbiorczych (24 butelki w skrzynce) utrudnia ocenę, w jaki sposób wpłynie ona na naszą strukturę sprzedaży oraz rentowność – mówi Dawid Płuciennik, franczyzodawca marki Pierrot, która jest producentem i dystrybutorem butelkowanej wody źródlanej i napojów.