Płatna miłość bez podatku
Choć w Polsce prostytucja nie jest karana, to nie można jednak zbudować legalnego biznesu na usługach seksualnych. A tego domagają się coraz częściej osoby wykonujące najstarszy zawód świata. Czynem zabronionym jest sutenerstwo, stręczycielstwo i kuplerstwo (np. wynajmowanie pomieszczeń umożliwiających prostytucję). Kara za stręczycielstwo, czyli nakłanianie do prostytucji, to do trzech lat więzienia, natomiast sutenerstwo, czyli czerpanie korzyści majątkowych z czyjejś prostytucji zagrożone jest karą do pięciu lat pozbawienia wolności. Nie można opodatkować pracy pań do towarzystwa, ponieważ tym samym, zdaniem wielu ekspertów z dziedziny prawa karnego, państwo postawione byłoby w roli… sutenera.
Kolejna kwestia, przez którą najstarszy zawód świata spychany jest do podziemi, to brak możliwości oficjalnego żądania zapłaty za wykonane czynności seksualne. Dlaczego? Gdyby urząd skarbowy dopatrzył się dochodów czerpanych z tego tytułu, potraktowałby je jako „źródła nieujawnione” i opodatkował stawką 75 proc. Tymczasem szara strefa związana z tą branżą to olbrzymie pieniądze. Według danych Głównego Urzędu Statystycznego, prostytucja stanowi ponad 0,05 produktu krajowego brutto. Jak w każdej branży, także i w tym przypadku zarysowuje się wyraźny podział pod kątem sektorów i dochodów. Te są tym wyższe, im bardziej luksusowa prostytutka.
A zawód idzie mocno z duchem czasu – przedstawicielki tzw. luksusowego sektora, czyli sekworkerki i eskortki, jak mówią o sobie nowoczesne panie do towarzystwa, nie chcą być kojarzone z klasycznymi prostytutkami pracującymi w tym fachu z powodu ubóstwa. Ich nikt nie zmusza do zawodu. To, czym się zajmują, wybrały świadomie, aby żyć na bardzo wysokim poziomie. Są wykształcone (często po studiach), znają języki obce, wyglądają jak modelki (wiele z nich pracowało w tym zawodzie), a ich zarobki liczone są w tysiącach euro (te najlepiej opłacane rzadko rozliczają się z klientem w złotówkach). Seksworkerki i eskortki nie tylko uprawiają seks za pieniądze, towarzyszą klientom w kolacjach i spotkaniach biznesowych, wyjeżdżają z nimi na wakacje. Z ich usług korzystają znani celebryci, politycy, sportowcy, ludzie z show-biznesu. Można je wynająć na wesele czy inną rodzinną uroczystość.
– W ciągu miesiąca mam kilka wyjść biznesowych, zwykle z panami, którzy są innej orientacji seksualnej, ale nikt poza mną o tym nie wie. Ale nie jest to regułą. Sylwestra spędziłam w USA, gdzie na początku stycznia znany w Polsce biznesmen podpisywał nowy kontrakt w swojej branży. Uznał, że na kontrahencie zrobi lepsze wrażenie, jeśli przyjedzie z atrakcyjną, elokwentną narzeczoną. Oficjalnie nie jest z nikim związany, ponieważ nie chce. Za granicą towarzyszyłam mu już czwarty raz – mówi Katarzyna Witkowska, seksworkerka z kilkuletnim stażem. Mieszka w dwóch krajach, w Polsce i Hiszpanii. W Madrycie i w Warszawie ma apartamenty kupione na własność, w Sopocie dwa mieszkania na wynajem dla turystów.
– Sekworkerką jestem nieoficjalnie. Mam drugi legalnie działający biznes. Prowadzę go jedynie na papierze. Firma zarejestrowana jest jako salon kosmetyczny. Prowadzi go moja koleżanka, ja w niego mocno inwestuję. Proszę mi wierzyć, wygląda bardzo luksusowo, mieści się w Warszawie. Legalna praca pomaga mi np. w zakupie nieruchomości i uniknięciu kłopotów ze strony urzędu skarbowego, gdyby kazał wykazać mi pochodzenie dochodów – mówi Katarzyna Witkowska. Przyznaje, że w jeden dzień jako seksworkerka może zarobić tyle, ile niektórzy przez miesiąc, o ile zarabiają średnią krajową.
Eskortką została przypadkiem. Sześć lat temu, podczas wyjazdu na wakacje ze znajomymi do Hiszpanii, poznała atrakcyjną Polkę mieszkającą na stałe w Barcelonie, pracującą w branży beauty. Przynajmniej tak na początku Katarzyna myślała. Zaprzyjaźniły się. Z czasem nowa znajoma powiedziała jej prawdę, czym się zawodowo zajmuje. Zapytała, co Katarzyna robi w Polsce i czy nie chciałaby spróbować jako seksworkerka.
– W Hiszpanii Joanna mieszka od ośmiu lat. Żyje na bardzo wysokim poziomie. Z jej usług korzystają znani hiszpańscy celebryci, w tym także piłkarze. Wtedy byłam singielką, po studiach polonistycznych na Uniwersytecie Warszawskim, szukałam pracy. Wiedziałam, że jestem atrakcyjną kobietą, zarabiałam na utrzymanie w stolicy jako modelka. Pochodzę z Mazur. Po wakacjach pojechałam do Joanny. Wprowadziła mnie do zawodu, przekazała kilka kontaktów. Mieszkałam u niej, ale już po roku kupiłam własne, małe mieszkanie. Z czasem zasugerowała, żebym założyła w Polsce działalność gospodarczą taką samą, jaką ona prowadzi w Hiszpanii i zaczęła inwestować pieniądze. Radziła kupować nieruchomości – opowiada Katarzyna Witkowska. – Drugą pensję dostaję w postaci prezentów. To są zwykle biżuteria i kosmetyki. W prezencie pod choinkę od biznesowego klienta dostałam auto, kilkuletnie bmw X5, którym jeżdżę. Także sporo sprzętów w apartamencie jest sponsorowanych, niewiele kupiłam za własne pieniądze.
Luksus ma swoją cenę
Seksworkerki często w mediach wypowiadają się, że chciałaby mieć możliwość prowadzenia legalnego biznes, ale polskie prawo im to uniemożliwia. Za przykład podają te Polki, które wyemigrowały i pracują jako eskortki w krajach, gdzie prostytucja jest legalna, mają ubezpieczenie, legalnie wykazują zyski, mogą inwestować bez obaw, że fiskus coś zakwestionuje. We własnej ojczyźnie też chciałaby mieć taką możliwość. Uważają, że każdy ma prawo decydować o swoim ciele i robić z nim, co zechce. Podkreślają, że ich praca jest ciężka i wymagająca, narażona na niebezpieczeństwa, a legalność zatrudnienia pomogłaby im w ochronie własnych praw. Problem dotyczy nie tylko kobiet, również mężczyzn i osób transpłciowych, ponieważ oni także pracują w branży, o czym rzadko się mówi.
– Seksworking to nie jest praca jak każda inna. Nie można w niej kierować się emocjami, tylko kalkulacją. To nie jest łatwy pieniądz, jak myślą niektórzy. Gdybym oficjalnie założyła agencję towarzyską, mogłabym zatrudnić panie na bardzo dobrych warunkach, płacić za nie składki, odprowadzać podatki. Do tego doszliby kierowcy, ochroniarze. Wszyscy byliby zadowoleni. Tymczasem, choć wiadomo, że biznes kwitnie i przynosi spore zyski, jest w szarej strefie, co powoduje nadużycia i przemoc – mówi Katarzyna Witkowska.
Nic nie ma za darmo. Bycie seksworkerką ściśle związane jest z inwestowaniem w siebie, przede wszystkim swój wygląd. Wizyty na siłowni i trener personalny to podstawa. Markowe ubrania, najdroższe kosmetyki czy fryzjerzy to wszystko ma wysoką cenę. Dlatego też opłaty za usługi luksusowych seksworkerek słono kosztują. Oprócz wyglądu ważne jest także towarzyskie obycie. Katarzyna Witkowska biegle mówi w języku angielskim i hiszpańskim, uczy się francuskiego. W wolnym czasie chodzi na wystawy, do galerii, kultowe muzeum w Madrycie Prado odwiedziła kilkanaście razy, dużo czyta, na bieżąco jest z informacjami politycznymi i gospodarczymi na świecie. Dzięki temu, podczas oficjalnych wyjść na imprezy, klient ma pewność, że jego towarzyszka podczas rozmowy wykaże się elokwencją i inteligencją. Zabłyśnie przed innymi gośćmi. I właśnie to ma swoją cenę. Godzina z luksusową seksworkerką kosztuje średnio od 200 do 500 euro. Cena wzrasta, jeśli w grę wchodzi wspólne wyjście na kolację połączone z nocą – minimum 2 tys. euro. Dla większości zamożnych klientów cena jednak nie gra roli. Wśród klientów Katarzyny jest niepełnosprawny biznesmen, Anglik. Jeździ na wózku inwalidzkim, mieszka pod Paryżem. Katarzyna przyjeżdża do niego raz na dwa miesiące, czasami raz w miesiącu, na weekend. Podróż w obie strony ma opłaconą. Do wynagrodzenia zawsze Anglik dokłada premię.
– Dużo rozmawiamy. Kiedyś zaproponował mi małżeństwo. Chciał, abym odeszła z zawodu. Wytłumaczyłam mu, że nie poluję na bogatego męża. Traktuję swoją pracę jak… pracę. Jeśli z niej zrezygnuję, to na własnych warunkach i z konkretnym kapitałem na starość – mówi Katarzyna.
Niebezpieczni pod kontrolą
Oferta pań do towarzystwa ewoluuje wraz z rozwojem technologii. Kwitnie wideoprostytucja i prężnie rozwija się biznes erotycznych serwisów kamerkowych. Popularne są m.in. czaty erotyczne, zarobki są tym większe, im lepsza znajomość języków obcych, ponieważ najczęściej najlepiej płacący klienci są z zagranicy. Eskortka może pracować w studio (pieniądze płaci firma, która ją wynajmuje) lub na własny rachunek, w domu. Wiele wideoseksworkerek (tzw. CamGirl) to za granicą najczęściej modelki, w USA oficjalnie przyznają się do tej działalności nawet niektóre znane influencerki. W Polsce CamGirl są w każdym wieku. Ich ofertę można znaleźć na płatnych, erotycznych serwisach lub… w mediach społecznościowych typu Instagram czy Facebook. Oferta nie jest opisana wprost, ale jak mówią wtajemniczeni, ten, kto chce, wie, jak i gdzie szukać.
– Mam znajome w Polsce, które też tak pracują. Zdarza się, że czasami ze świata wirtualnego przechodzą na realny i spotykają się z klientem, którego znają z czata. Ale robią to sporadycznie. Zwykle to, co dzieje się w świecie internetu, tam też zostaje. Skąd taka popularność CamGirl? Moim zdaniem, to coś zupełnie innego niż np. wyreżyserowany film pornograficzny. Oglądający nigdy nie wie, co się wydarzy, myśli, że ma wpływ na kobietę, którą ogląda. I że ona dla niego zrobi wszystko. Zaspokoi każdy pomysł. Tak nie jest do końca. Choć wszystko dzieje się na żywo, jest pod całkowitą kontrolą. Ale jest na pewno bezpieczniejsze niż spotkanie z klientem w realu, szczególnie damskim bokserem – mówi Katarzyna.
Bo usługi pań do towarzystwa to nie tylko wysokie zarobki, to także druga strona zawodu, czyli niebezpieczni klienci. A ci zdarzają się zarówno wśród najbogatszych klientów, jak i klasy średniej. Najstarszy zawód świata narażony jest na więcej niebezpieczeństw niż każdy inny. Katarzyna jest przygotowana na taki scenariusz – sposób podpowiedziała jej Joanna z Barcelony.
– Wiąże się on z dodatkowymi kosztami, ale warto zainwestować. Pierwszy raz z klientem zawsze spotykam się u siebie w mieszkaniu, które jest naszpikowane kamerami. Znajomy, który dorabia u mnie jako ochroniarz, nagrywa „ten pierwszy raz”. Trzy razy zdarzyło się, że nowy klient podniósł na mnie rękę. Jednym z nich był lubiany hiszpański muzyk. Natychmiast wszedł ochroniarz, pokazał nagranie. Każdego z tych klientów ich brutalne zachowanie kosztowało kilka tysięcy euro i ostrzeżenie, że nagranie ujrzy światło dzienne – mówi Katarzyna.
Uważa, że legalnie działające agencje uchroniłyby kobiety przed przemocą ze strony brutalnych klientów oraz zlikwidowały choć częściowo bezwzględnych sutenerów, siłą zmuszających kobiety do prostytucji.
– Nie będę mówić, że nasz zawód ma coś wspólnego z romantyzmem czy kultowym filmem „Pretty Woman”. Bo nie ma. Zdaję sobie sprawę z tego, że jestem obiektem seksualnym do kupienia. Moja praca wiąże się z najbardziej intymną sferą życia i obcymi mężczyznami, którzy się w niej pojawiają. Nie znam przypadku dziewczyny, która jak Julia Roberts spotkałaby swojego królewicza. Jeśli któraś związała się z klientem i odeszła z zawodu, to raczej był to obustronny interes, a nie miłość. Znam za to osoby, które po odejściu z zawodu cierpiały na stres pourazowy i depresję. Mają pieniądze i spore problemy z psychiką. To nie jest przyjemna praca, choć opłacalna – podkreśla Katarzyna Witkowska.
Zaznacza, że najlepiej założyć sobie konkretny czas na seksworking. Ona planuje jeszcze maksymalnie dwa lata. Zamierza kupić kolejne mieszkanie nad polskim morzem i jedno w Hiszpanii, w okolicach Walencji.
– Nie dlatego chcę odejść, ponieważ będę za stara. Znam panie po 50., które wyglądają jak milion dolarów i mają stałych klientów. Myślę o założeniu rodziny. Mimo że mam nieruchomości w Polsce i w Hiszpanii, zamierzam mieszkać w innym kraju, jeszcze nie zdecydowałam się na kierunek, może Australia? Mam tam rodzinę – mówi Katarzyna Witkowska. – Wiem, że moją prawdziwą pracą nie mogę chwalić się przed bliskimi czy znajomymi. Planuję niedługo otworzyć kolejny salon kosmetyczny. Na przyjaciółce, która oba będzie prowadzić, mogę polegać. Z takiego układu obie czerpiemy korzyści. Rodzina myśli, że branża beauty to moja pasja, dla której zrezygnowałam z polonistyki. I niech tak zostanie. Kto wie, może w przyszłości naprawdę się tym zajmę?
PS Imię i nazwisko bohaterki zostały zmienione.
PRZECZYTAJ ARTYKUŁY
Warsztaty kulinarne dla dzieci, które łączą zabawę z nauką zdrowych nawyków żywieniowych, to dobry pomysł na biznes, zwłaszcza w czasach, gdy coraz więcej osób zwraca uwagę na zdrowy styl życia.
Świąteczne warsztaty dla rodzin i firm przez cały grudzień cieszą się dużym zainteresowaniem. Kto może w ten sposób zarabiać?
Zamiast kupować, można pożyczyć. Zysk z pożyczania mają ci, którzy użyczają rzeczy, a także ci, którzy je użytkują. Na zarobek liczą też pośrednicy. Dla nich to dobry sposób na biznes.
Bilard jest popularną rozrywką i dość prostą grą. Trzeba kijem posłać bilę do łuzy. Kto trafia, ten wygrywa – tak samo jak w biznesie. Własny klub bilardowy może być trafną inwestycją.
Firmy oferujące warsztaty malowania połączone z degustacją wina zyskują na popularności. Jak otworzyć taki biznes?
NAJCZEŚCIEJ CZYTANE
Jeśli marzysz o własnym biznesie, szukasz inspiracji lub chcesz dowiedzieć się więcej o franczyzie – teraz jest idealny moment, by działać!
Kredigo otwiera więcej biur niż planował. Partnerzy, żeby zarobić, muszą nauczyć się dobrze weryfikować klientów.
Żeby myśleć o otwarciu własnego McDonalda nie wystarczą tysiące ani setki tysięcy złotych . Potrzeba więcej. Ile? I co franczyzobiorca Złotych Łuków dostanie w zamian?
Pieczarkarnia to opłacalny biznes nawet na niedużą skalę. Właściciel jednej hali zbiera plony co sześć tygodni. Gdy ma się więcej pomieszczeń – wtedy na zyski można liczyć co tydzień.
Wiele osób wciąż myli franczyzę z franszyzą, która jest pojęciem z rynku ubezpieczeń. Niepoprawna jest również franczyzna czy też franszczyzna.
POPULARNE NA FORUM
Co sądzicie o Oskrobie?
Witam, Z calego serca odradzam jakąkolwiek wspolprace z ta firma. Okolo 2 miesiące temu zglosilam sie do Oscroby bedac zainteresowana franczyza ich sieci. Wyslalam do nich...
Planuję założyć własną działalność - od czego zacząć?
Najlepiej zacząć od kupna gotowej spółki . Zakup gotowej spółki daje pewność, że firma istnieje i ma już zarejestrowany kapitał zakładowy, co może być ważne z...
Oszukani przez franczyzodawcę
Wspolpraca z firma Ship Center jako franczyzobiorca??? ODRADZAM SPRAWDZ ICH UMOWE U SWOJEGO PRAWNIKA, jest ona jednostronna i ukierunkowana na kary umowne ktore sobie sami...
Czy na odzieży można jeszcze zarobic?
Ja kupuję na hurtowni stradimoda.pl od jakiegoś roku nie zawiodłam się doradzą zawsze dobrze dbają o klienta a uwierzcie mi jest dużo hurtowni które chcą tylko...
piszę pracę na temat franchisingu :)
hej, tez poszukuję danych, znalazłaś coś może oprócz ilości placówek i marek franczyzowych?
Sukcesja w Intermarché i Bricomarché
przeciez to złodzieje
piszę pracę na temat franchisingu :)
Szukam szcegółowego raporty na temat franczyzy w latach przed pandemią i po. Rozumiem że osttani raport opublikowany był za rok 2010 ale niestety jego również nię mogę...
Praca magisterska - licencjacka o franchisingu
Witam, Jestem studentką III roku Finansów i Rachunkowości na Uczelni Łazarskiego w Warszawie. Obecnie prowadzę badania w ramach seminarium dyplomowego. Poniższa ankieta...