Alkohol robi wrażenie
Zanim Arkadiusz Osowski został franczyzobiorcą Al. Capone przez trzy lata pracował w ogólnopolskiej firmie zajmującej się obsługą nieruchomości. Biuro miał w Krakowie, a mieszkał pod Tarnowem. Więc od poniedziałku do piątku nie widział rodziny, bo do domu wracał tylko na weekendy.
– W końcu pomyślałem, że warto otworzyć coś swojego – wspomina Arkadiusz Osowski. – A zawsze miałem sporo pomysłów na biznes. Już w trzeciej klasie podstawówki sprzedawałem kolegom ciastka, które mama dawała mi do szkoły na drugie śniadanie.
Ciągle jednak brakowało mu odwagi, żeby otworzyć własną firmę. Aż od kolegi usłyszał o sieci Al. Capone.
– Zajrzałem do jednego ze sklepów i muszę przyznać, że prawie 2,5 tys. różnych rodzajów alkoholi na półkach zrobiło na mnie wrażenie – uśmiecha się franczyzobiorca.
Po rozmowach z licencjodawcą i z kuzynem, który został jego wspólnikiem, podjął ostateczną decyzję. Pod koniec października 2014 roku odszedł z korporacji, a już w grudniu otwierał pierwszy sklep.
Nie zawsze jest łatwo
Al. Capone to sieć sklepów oferujących alkohol ze średniej i wyższej półki cenowej. Na inwestycję w punkt marki franczyzobiorca musi przeznaczyć mniej więcej 155 tys. zł. Co istotne, franczyzodawca wymaga od licencjobiorcy pełnego zaangażowania w uruchamiany biznes: poszerzania wiedzy o asortymencie, udziału w szkoleniach i degustacjach, a także stałego kontaktu z opiekunem sklepu. Opłata za przystąpienie do sieci wynosi 25 tys. zł, w zamian przedsiębiorca otrzymuje wizualizację zewnętrzną sklepu, projekt wnętrza, odzież firmową. Korzysta z polityki handlowej sieci, która obejmuje promocje, warunki handlowe i zakupy pakietowe niedostępne dla pojedynczego sklepu. Właściciele sklepów licencyjnych korzystają także ze szkoleń branżowych, z sieciowych akcji marketingowych. Opłata na fundusz marketingowy to 1 proc. miesięcznie od sprzedaży netto.
– Pierwsze tygodnie po otwarciu naszego sklepu były bardzo intensywne, bo to był okres przedświąteczny – opowiada Arkadiusz Osowski. – Nawet w Boże Narodzenie mieliśmy otwarte, a ja sam stałem wtedy za ladą praktycznie 48 godzin. A potem przyszły słabe miesiące, aż do Wielkanocy. Przyznam, że trochę się załamałem, ale nie zniechęciłem.
Nie zostawił sklepu samemu sobie. Codziennie go doglądał, stawał za ladą, rozmawiał z klientami. Jego starania zaprocentowały i w końcu klienci zaczęli wracać po kolejne zakupy, a obroty wzrosły. Już w maju 2015 roku franczyzobiorca uruchomił kolejny sklep pod szyldem Al.Capone.
– Nie wróciłbym już na etat – zapewnia Arkadiusz Osowski. – Mam teraz swobodę decyzji jeśli chodzi o prowadzenie biznesu, mogę sam organizować swój czas. Ale też dzięki franczyzie dostałem wsparcie, które nie skończyło się na starcie firmy. Opiekun sieci jest z nami w stałym kontakcie, pomaga w rozwiązywaniu ewentualnych trudności. To bardzo ważne przy prowadzeniu biznesu.
PRZECZYTAJ ARTYKUŁY
Co zrobić, by dorobić się majątku, prowadząc własną firmę? Ciężka praca, odwaga, elastyczność, wyczucie rynku – może to truizmy, ale to też najlepsza droga do biznesowego sukcesu.
Wrześniowy numer magazynu "Własny Biznes FRANCHISING" już w sprzedaży! Sprawdź, o czym w nim przeczytasz.
Sieć sklepów z alkoholem w minionym roku otworzyła znacznie więcej placówek, niż planowała. Dlaczego?
Typowi mężczyźni mają smykałkę do sportu, majsterkowania, motoryzacji i alkoholu. Prezentujemy kilka pomysłów na biznes właśnie dla nich.
– Dojrzałe sklepy osiągają zyski od kilkunastu do kilkudziesięciu tysięczny miesięcznie – mówi Marcin Górski, właściciel sieci Al. Capone.
NAJCZEŚCIEJ CZYTANE
Połączenie restauracji z produkcją piwa przyciąga klientów. Browar Korona postanowił to wykorzystać.
Z kosmetyczną marką Yves Rocher można współpracować w dwóch modelach. Czym się różnią?
Żeby myśleć o otwarciu własnego McDonalda nie wystarczą tysiące ani setki tysięcy złotych . Potrzeba więcej. Ile? I co franczyzobiorca Złotych Łuków dostanie w zamian?
Pieczarkarnia to opłacalny biznes nawet na niedużą skalę. Właściciel jednej hali zbiera plony co sześć tygodni. Gdy ma się więcej pomieszczeń – wtedy na zyski można liczyć co tydzień.
Bilard jest popularną rozrywką i dość prostą grą. Trzeba kijem posłać bilę do łuzy. Kto trafia, ten wygrywa – tak samo jak w biznesie. Własny klub bilardowy może być trafną inwestycją.
POPULARNE NA FORUM
Franczyza Odido w nowym wydaniu: Odido Elevator
Witam. ja w tym roku podpisałem umowę na 5 punktów 2 mam już zrealizowane niestety pozostałe trzy jeszcze nie, niewiem kiedy to nastapi bo pojawia się coraz więcej...
Carrefour Express - supermarket na licencji
Dzień dobry. Szukam chętnych prowadzących sklepy Carrefour do podjęcia współpracy w zakresie umieszczenia na terenie sklepu małego automatu paczkowego. Może być w...
sklepy spożywcze
Pozycjonowanie lokalne to kluczowa strategia dla firm pragnących zwiększyć swoją widoczność wśród lokalnej społeczności. Proces ten skupia się na optymalizacji...
Franczyzodawca otwarty na osoby z niepełnosprawnościami
Jestem osobą niepełnosprawną ostatnio umiarkowanym czy jest szansa żebym mogła wejść we franczyznę i jako osoba niepełnosprawna
Franczyza Odido w nowym wydaniu: Odido Elevator
Witam, Czy ktoś może zdecydował się na współpracę z zOdido w ramach Odido Elevator i może podzielić się doświadczeniami? Chodzi o twardszą franczyzę / wyposażenie...
Nagrodzeni franczyzobiorcy
Należałoby zostawić sobie te nagrodę na spłatę powstających lawinowo długów franczyzobiorców, którzy przez kanibalizacje lokalizacji padają po kilku miesiącach....
sklepy spożywcze
Polecam Franczyzę sklepów Cortez szybko rozwijająca się marka.
Jubileuszowy sklep
Pani Julito proszę uciekać z sieci póki jeszcze dług nie urósł do niebotycznych rozmiarów