Anna Anasychin-Kożuch, franczyzobiorczyni Banku Millennium: / "Nie mam wyznaczonej górnej granicy przychodów, co jest bardzo przyjemną perspektywą."
Sobota
30.07.2022
Praca z ludźmi i dla ludzi – tak o bankowym biznesie mówi Anna Anasychin-Kożuch, franczyzobiorczyni Banku Millennium.
 

Anna Anasychin-Kożuch jest związana z branżą finansową od kilkunastu lat. Zaczynała od stanowiska doradcy w eurobanku, była specjalistką ds. sprzedaży i menedżerką oddziału w Rzeszowie. Na krótki czas zmieniła bank na inny, ale wróciła do eurobanku na stanowisko dyrektora regionu. Momentem przełomowym w jej karierze był powrót z urlopu macierzyńskiego.

– Doszłam do wniosku, że w zasadzie mogłabym robić to samo, ale jako partner prowadzący placówkę bankową – wspomina Anna Anasychin-Kożuch. – Zakładałam kilka korzyści: własny biznes, większą samodzielności i bardziej efektywne zarządzanie czasem. Uznałam, że czas pójść na swoje.

Pierwszą lokalizacją Anny Anasychin-Kożuch był Wieluń i przejęta placówka eurobanku z kilkuletnią historią i przeciętnymi wynikami. Franczyzobiorczyni wspomina, że pierwsze miesiące były dla niej dość trudnym, ale bardzo ważnym okresem. Pracownik korporacji dostaje wsparcie na każdym odcinku, zaś świeżo upieczony przedsiębiorca musi nauczyć się wielu rzeczy od zera – podstawowe kwestie dotyczące księgowości, prawa pracy, planowania w oparciu o rachunek zysków i strat etc. Najważniejszą zmianą dla Anny Anasychin-Kożuch była jednak konieczność podejmowania samodzielnych decyzji bez konsultacji z kimkolwiek, co wiąże się ze 100 proc. odpowiedzialnością.
Na początku franczyzobiorczyni zatrudniała dwóch pracowników i sama doraźnie obsługiwała klientów. Bardzo szybko zatrudniła menedżera, a po pewnym czasie dodatkowego doradcę.

– Moim najważniejszym celem było wprowadzenie placówki na wyższe obroty oraz podniesienie standardów obsługi klienta – mówi. – Ani przez chwilę nie pomyślałam, że mogę nie dać rady. Wiedziałam też, że będę chciała się rozwijać.

Przez pół Polski do pracy

Po trzecim miesiącu od przejęcia pierwsza placówka Anny Anasychin-Kożuch zaczęła realizować sprzedażowe cele. Po sześciu miesiącach franczyzobiorczyni uznała, że jej biznes jest stabilnym, dobrze funkcjonującym oddziałem bankowym. Zgłosiła więc centrali gotowość uruchomienia lub przejęcia kolejnej placówki. Taka możliwość pojawiła się w sierpniu 2020 roku. Do wzięcia był jednak oddział w Sanoku, oddalonym od Wielunia o ponad 400 km. Anna Anasychin-Kożuch mówi jednak, że to jej nie zniechęciło.

– To moje rodzinne strony. Chciałam tam wrócić – wspomina. – Wiedziałam też, że nie oddam Wielunia, bo włożyłam tam mnóstwo pracy, która zaczęła przynosić satysfakcjonujące efekty. Uznałam, że przy dobrym zespole, sprawnym zarządzaniu i narzędziach do pracy zdalnej powinnam sobie z tym poradzić. Naturalnie wiedziałam, że znacznie więcej czasu będę spędzać w samochodzie – dodaje.

Sanocki oddział Anny Anasychin-Kożuch także wymagał dużego zaangażowania. Franczyzobiorczyni mówi, że zastosowała sprawdzoną w Wieluniu metodę – intensywną systematyczną pracę nad zespołem i z zespołem: szkolenia, motywowanie, wyznaczanie i realizację celów. Także tutaj udało się osiągnąć cele sprzedażowe już w drugim miesiącu po przejęciu. Ostatnim nabytkiem Anny Anasychin-Kożuch jest przejęta w maju tego roku placówka w Staszowie.

U siebie w banku

Obecnie franczyzobiorczyni zatrudnia dziewięć osób i rekrutuje dwie kolejne. W każdym z oddziałów Anna Anasychin-Kożuch spędza dwa dni raz na dwa tygodnie. Dużo czasu zajmują jej podróże samochodem, które wykorzystuje na rozmowy z pracownikami. Franczyzobiorczyni nie ukrywa, że chciałaby mieć więcej placówek. Jak mówi, czeka na kolejną okazję przejęcia lub otwarcia. Docelowo chciałaby zarządzać minisiecią, złożoną z sześciu oddziałów.
Zapytana o zalety bankowej franczyzy, Anna Anasychin-Kożuch mówi, że jest ich kilka. Najistotniejszy dla franczyzobiorczyni jest fakt, że jako prywatny przedsiębiorca może mieć własny bank i to pod jedną z najbardziej rozpoznawalnych marek bankowych. Dodaje też, że jako przedsiębiorca pracuje według własnych zasad i w tempie, które najbardziej jej odpowiada. Może również planować dalszy rozwój w oparciu o swoje możliwości i własne preferencje.

– Sama decyduję, kogo zatrudniam i jak zarządzam swoim czasem – mówi. – Nie do przecenienia jest również potencjał finansowy tego biznesu. Nie mam wyznaczonej górnej granicy przychodów, co jest bardzo przyjemną perspektywą. Trzeba jednak pamiętać, że jest to praca pod presją czasu i że co miesiąc zaczynamy od początku realizację planów – dodaje.

Na pytanie o najważniejszy element bankowego biznesu, franczyzobiorczyni odpowiada: ludzie.

– To praca z ludźmi i dla ludzi – wyjaśnia franczyzobiorczyni. – Jednych musisz zmotywować do efektywnej pracy i godziwie nagrodzić, drugich profesjonalnie obsłużyć i zbudować z nimi relacje, żeby chcieli wracać do placówki.

Własny bank

Bank Millennium precyzyjnie określił swoje cele dotyczące rozwoju sieci partnerskiej. Wyznaczył listę miejscowości, w których zamierza uruchamiać placówki partnerskie – najczęściej liczą one między 10 a 50 tys. mieszkańców. Nie znaczy to jednak, że zamyka się na propozycje franczyzobiorców.

– Partnerami Banku Millennium najczęściej zostają lokalni przedsiębiorcy, świetnie znający miejscowe warunki i potencjał rynku. Dlatego często zgadzamy się na miasta spoza listy, także o mniejszej od założonej w modelu biznesowym liczbie mieszkańców – wyjaśnia Tomasz Pawłowski z Departamentu Bankowości Detalicznej – Franczyza i Sprzedaż Ratalna w Banku Millennium.

Idealny lokal w modelu partnerskim Banku Millennium powinien mieć 35-40 m2 sali sprzedaży, dużą witrynę oraz dostępbezpośrednio z ulicy. Dobrze, jeśli będzie dostosowany do potrzeb osób z niepełnosprawnościami. Darmowy parking w pobliżu lokalu będzie również poważnym atutem.
Potencjalny franczyzobiorca Banku Millennium powinien dysponować kwotą min. 37 tys. zł. To kwota potrzebna na zakup wyposażenia lokalu. Koszty miesięczne franczyzobiorca ma szansę zamknąć w kwocie około 20 tys. zł (wliczając w to koszty najmu, wynagrodzenie podstawowe dwóch pracowników, opłaty na rzecz banku, media, marketing itp.). Co ważne, każda nowo otwarta placówka ma niemal od razu dostęp do pełnej oferty banku, zatem od razu nowy partner może budować swoją bazę przychodową w oparciu o wiele linii produktowych, maksymalizując przychody i zwiększając szansę na sukces dla obu stron. Kolejny krok to najczęściej otwarcie następnej placówki i dołączenie do grona multifranczyzobiorców banku.
 

WIZYTÓWKA BANKU MILLENIUM

Sieć placówek bankowych.

  • min. inwestycja 37 tys.
  • lokal 35-40 m2

Idealny lokal / Lokal w modelu partnerskim Banku Millennium powinien mieć 35-40 m2 sali sprzedaży, dużą witrynę oraz dostępbezpośrednio z ulicy.
doradca we franczyzie