Wtorek
08.11.2022
Czy licencja na biznes musi być droga? Nie. Są koncepty, które nie zrujnują naszego budżetu. I w których możemy liczyć na wsparcie franczyzodawcy.
 

Wejście w biznes nie musi oznaczać rujnujących wydatków. Wśród ok. 1,3 tys. systemów franczyzowych znajdziemy koncepty o różnych stopach inwestycji – od kilkutysięcznych po kilkumilionowe. Jeśli nasz budżet wynosi np. maksymalnie 100 tys. zł, mamy spory wybór, i to w różnych branżach. – Franczyzy z niską kwotą inwestycji to doskonałe rozwiązanie dla tych, którzy poszukują pomysłu na biznes, a niekoniecznie posiadają doświadczenie w danej branży i nie dysponują wysokim kapitałem – mówi Wojciech Goduński, właściciel firmy Wojtex, która ma w swoim portfolio wiele konceptów, w których próg wejścia mieści się w kilkudziesięciu tysiącach złotych. – To najprostszy sposób otworzenia własnego biznesu pod znaną i sprawdzoną marką. Warto jednak pamiętać o podejmowaniu współpracy wyłącznie z profesjonalistami.
Oto kilka propozycji franczyz z kwotą inwestycji do 50 i do 100 tys. zł.

Własne biuro nieruchomości

W ostatnich latach nieruchomości powstawały i sprzedawały się na pniu. Teraz rynek nieco zwolnił. Jak się to przekłada na koniunkturę biur nieruchomości? – Jeszcze w ubiegłym roku nieruchomości praktycznie sprzedawały się same, tak duży był popyt – potwierdza Piotr Bezler, odpowiedzialny za rozbudowę sieci franczyzowej Park Home. – Teraz zauważamy, że podaż nadal jest duża, ale sprzedaż spowalnia. Klienci staranniej selekcjonują oferty, szukając przy tym pomocy i rady doświadczonych pośredników.

Oferta franczyzowa Park Home skierowana jest do szerokiego grona – mile widziani są oczywiście agenci nieruchomości, zdecydowani na otwarcie własnego biura oraz już działające agencje, które chciałyby dołączyć do większej sieci. Ale franczyzobiorcami mogą zostać również przedsiębiorcy, prowadzący pokrewne biznesy, którzy chcieliby poszerzyć swoją ofertę. – Mogą to być np. eksperci finansowi czy biura ubezpieczeniowe – wyjaśnia Piotr Bezler. – Mogą wówczas oferować komplementarne usługi: zakup nieruchomości, pozyskanie finansowania i ubezpieczenie. Oczywiście wszystkim osobom, które przychodzą do nas spoza branży, zapewniamy szkolenia. Biuro nieruchomości pod szyldem Park Home można otworzyć w miastach liczących od 20 tys. mieszkańców. – Najwięcej zgłoszeń i otwarć mamy jednak w miastach 100-, 200-tysięcznych – dodaje Piotr Bezler.

W przypadku miast do 300 tys. mieszkańców franczyzobiorca otrzymuje wyłączność terytorialną. Sam decyduje, czy chce pracować w pojedynkę, czy też zbudować większy zespół agentów. Licencjodawca zapewni wszystkim szkolenia, nie tylko na początku, ale też cyklicznie w trakcie trwania współpracy. Fizycznie agenci pracują w biurze franczyzobiorcy, on też ich rekrutuje, ale to centrala ich formalnie zatrudnia i rozlicza ich płace. – Chcemy maksymalnie odciążyć naszych franczyzobiorców od tych wszystkich obowiązkowych, ale uciążliwych spraw administracyjnych, aby mogli skupić się na budowaniu zespołu, sprzedaży oraz powiększaniu obrotów – podkreśla Piotr Bezler. – Zapewniamy wsparcie w postaci m.in. windykowania faktur, obsługi kadrowej, bieżącej pomocy prawnej oraz wsparcia w procedurach sądowych. To wszystko nasz partner ma już w cenie, kiedy decyduje się przystąpić do franczyzy. Dzięki temu może się zająć rozwojem biznesu.

Franczyzobiorcy, którzy do końca sierpnia zdecydują się na podpisanie umowy z Park Home, są zwolnieni z opłaty licencyjnej, która standardowo wynosi 10 tys. zł. Natomiast inwestycja w samo biuro zależy od wielkości miasta i lokalu, który wybierzemy. W przypadku mniejszych miast – jak zapewnia franczyzodawca – wydatki na inwestycję mogą zamknąć się w kwocie 20 tys. zł, w większych – w 100 tys. zł. Najlepiej znaleźć lokal na parterze, z witrynami i dostępem do parkingu. Biuro nie musi być zlokalizowane w ścisłym centrum, ale ważne, aby był do niego dobry dojazd. – Nowe biuro potrzebuje do sześciu miesięcy, aby się rozkręcić. Posiadając 100 ofert w bazie, zaczyna już zarabiać – ocenia Piotr Bezler. – My oczywiście w tym pomagamy, np. dostarczając bazę ofert z rynku pierwotnego.

Trend na second hand

Kiedyś kupowanie w second handach było nieco wstydliwe. Dziś te sklepy są bardzo trendy – chętnie kupują tam zwłaszcza kobiety, które szukają alternatywy dla masowej produkcji, dostępnej w sieciówkach. Celebrytki chwalą się, jakie perełki wygrzebały wśród odzieży z drugiej ręki. Drugi powód to filozofia zero waste, która ma coraz więcej zwolenników. No i oczywiście jest też aspekt finansowy, bo w second handach można po prostu ubrać się taniej.

Inwestycja w sklep z używaną odzieżą to przede wszystkim inwestycja w towar. Dla franczyzobiorców sieci Family Shop cena 1 kg towaru to 23 zł netto. – Jeśli nowy franczyzobiorca kupi od nas na początek jedną tonę towaru, nie pobieramy od niego opłaty wstępnej. Natomiast zapewniamy wszystko, co w ramach tej opłaty standardowo się mieści: reklamę zewnętrzną sklepu, karty stałego klienta, ulotki oraz koszty transportu pierwszego zatowarowania – mówi Magdalena Sulwińska, właścicielka konceptu Family Shop. – W przypadku mniejszego zamówienia opłata wstępna wynosi 5 tys. zł.

Zdaniem franczyzodawczyni tona wystarczy na zatowarowanie sklepu o powierzchni 60-70 m2. Takie właśnie placówki są najpopularniejsze. Oczywiście, potrzebne są jeszcze meble. Franczyzodawca współpracuje z firmą produkującą meble na wymiar. – Można też kupić meble używane. Cała inwestycja powinna zamknąć się w kwocie ponad 30 tys. zł – ocenia Magdalena Sulwińska.

Sklepy zaopatrują się w towar w centrali. Odzież jest sprowadzana z całej Europy. Franczyzodawca przygotowuje dostawy dla każdego ze sklepów. – W momencie gdy franczyzobiorca sprzeda 300 kg towaru, robimy wymianę całego asortymentu, także pozostałych 700 kg – podkreśla Magdalena Sulwińska. – Przy czym franczyzobiorca płaci tylko za 30 proc. towaru.

Sklepy Family Shop działają w różnej wielkości miastach – m.in. w Warszawie, Chełmie, Elblągu, Nowej Rudzie. – Niektóre sklepy wyglądają jak butiki, franczyzobiorczynie są aktywne w social mediach, prowadzą nawet relacje online, prezentując nową ofertę – dodaje franczyzodawczyni. – My doradzamy, jak można wyeksponować towar, jak zaaranżować sklep, ale to franczyzobiorcy decydują, jak będzie ostatecznie wyglądał. Sami też ustalają ceny towaru, dostosowując je do lokalnego rynku.
A jakie są marże w tej branży? – Kilogram towaru kosztuje u nas 23 zł netto, a w sprzedaży cena wynosi 60-90 zł – wyjaśnia Magdalena Sulwińska. – Łatwo więc policzyć, że to dochodowy biznes.

Edukacja biznesowa

Edukido to oferta zajęć edukacyjnych z wykorzystaniem klocków Lego. Na czym to polega? – Uczymy dzieci o otaczającym świecie, na podstawie budowli z klocków Lego – wyjaśnia Anna Stasiuk, dyrektor operacyjny Edukido Polska. – Nasi kursanci np. budują mikser kuchenny i nie tylko poznają przy tym zasady jego działania, ale też dowiadują się, jak dawniej ubijano ciasto na dworach królewskich. Albo budują samochód z żaglem i uczą się, jak wykorzystać energię wiatrową do jego napędu, używając przy tym wentylatorów. Nasze zajęcia są dostosowane do wieku dzieci i programu nauczania, ale ich zakres jest szerszy od szkolnego programu.Franczyzobiorcy otrzymują dostęp do ok. 300 takich scenariuszy. Zajęcia (dla dzieci w wieku od 3 do 12 lat) odbywają się w 10-osobowych grupach.

Wśród franczyzobiorców Edukido są nauczyciele, kobiety po urlopie macierzyńskim, byli pracownicy korporacji, przedsiębiorcy z innych branż, ale też osoby, które do tej pory nie prowadziły żadnego biznesu. – Na początek prosimy, aby franczyzobiorca zrobił rozeznanie w swoim rejonie, mapę szkół, przedszkoli, osiedli z młodymi rodzinami, na których mogą powstać nowe placówki oświatowe – mówi Anna Stasiuk. – Po szkoleniach, na których franczyzobiorca zdobywa umiejętności sprzedażowe i narzędzia marketingowe, może z naszą ofertą w ręku pójść na rozmowy.

Mniej więcej połowa franczyzobiorców prowadzi stacjonarną placówkę, reszta działa mobilnie, organizując zajęcia w szkołach i przedszkolach. Centrala zresztą rekomenduje, aby własny lokal franczyzobiorcy otwierali po jakimś czasie, gdy już rozwiną biznes. Dzięki temu będą mogli np. organizować urodziny czy półkolonie, co pozwoli na dodatkowe dochody.

Według informacji franczyzodawcy, całkowita kwota inwestycji początkowej dla obszaru od 40  do 140 tys. mieszkańców zamyka się w widełkach od 18,5 do 33,5 tys. zł netto. Jednak do połowy sierpnia można skorzystać z promocyjnej oferty – franczyzodawca obniża bardzo mocno opłatę wstępną, z 22 tys. zł brutto do 2460 zł brutto. Jednocześnie nie trzeba też na starcie inwestować całej kwoty w klocki i akcesoria niezbędne do prowadzenia biznesu. Jest możliwość rozłożenia płatności na dwanaście rat po 1467 zł brutto miesięcznie. Franczyzobiorca otrzymuje wyłączność terytorialną i prawo pierwokupu sąsiedniego obszaru, szkolenia  (także dla instruktorów). Ma dostęp do scenariuszy zajęć, podręczników, instrukcji, oferty sprzedażowej, pakietu marketingowego, platformy zakupowej.

Opłaty miesięczne przez pierwsze trzy miesiące współpracy wynoszą 615 zł brutto. Następnie opłata wzrasta do 1230 zł, a po 17 miesiącach do 1845 zł.

Własna ścieżka rozwoju

Dla Kamila Ogórka franczyza nie była obcym zjawiskiem. Pracował jako koordynator w oddziale franczyzowym jednej z sieci z branży edukacyjnej. – Chciałem się rozwijać i zrobić kolejny krok na swojej drodze zawodowej – opowiada Kamil Ogórek. – Tamten koncept w moim mieście miał już placówkę, postanowiłem więc poszukać innych możliwości.

Pozostając w branży edukacyjnej, Kamil Ogórek wybrał franczyzę Edukido. Niecałe trzy lata temu przejął oddział własny marki w Lublinie. Na początku próbował łączyć dotychczasową pracę z prowadzeniem biznesu, ale – jak przyznaje – na dłuższą metę nie dało się tak funkcjonować. – Mój biznes potrzebował stałego nadzoru i dużego zaangażowania osobistego. Zwłaszcza że chciałem go rozwinąć – podkreśla franczyzobiorca.

I faktycznie, mocno się zaangażował. Pytał innych franczyzobiorców, jak działają, co u nich się sprawdza, a co nie. – Po wielu rozmowach z innymi przedsiębiorcami doszedłem do wniosku, że nie ma jednej uniwersalnej metody. Każde miasto ma inną specyfikę. Musiałem wypracować własną drogę – opowiada Kamil Ogórek.

Zaczynał z liczbą 150-200 uczniów. I wykluczając okres pandemii, cały czas notuje stałe wzrosty. Ale nawet tamten czas franczyzobiorca postanowił wykorzystać. – W momencie gdy nie mogliśmy prowadzić zajęć, postawiliśmy na budowanie relacji z rodzicami poprzez stały kontakt z nimi. Później zorganizowaliśmy zajęcia online, a gdy tylko było to możliwe, organizowaliśmy je stacjonarnie w ścisłym reżimie sanitarnym – relacjonuje Kamil Ogórek. – Pracowaliśmy nad tym, aby jak najwięcej podopiecznych wróciło do nas po pandemii.

W ostatnim roku lubelski oddział Edukido miał ok. 700 uczniów. Jaki jest więc sposób Kamila Ogórka na rozwój biznesu? – Na starcie trzeba nawiązywać relacje i odbywać jak najwięcej rozmów z dyrektorami szkół, przedszkoli – wyjaśnia franczyzobiorca. – I nie zniechęcać się, ponieważ nie wszystkie rozmowy idą pomyślnie. Następnie należy dbać o odpowiednią jakość prowadzenia zajęć i kontaktu z rodzicami. Do tego niezbędny jest odpowiedni zespół. Bardzo dużą wagę przykładam więc do rekrutacji. Pomocna może być także elastyczność, np. w kwestii systemu rozliczania opłat. Czasem warto pójść na rękę placówce oświatowej, współpracować na wygodniejszych dla niej zasadach, niż nie współpracować wcale. Ale to moje zdanie i wiem, że są różne podejścia do tej kwestii. Nieustannie trzeba także pamiętać o tym, aby podczas rozwoju utrzymywać odpowiednią jakość usług i zajęć. W innym wypadku nawet biznes o dużej skali może się okazać kolosem na glinianych nogach.

Gwarancja zysku

Stava działa na rynku dowozów jedzenia w Polsce. Ma 49 oddziałów w 44 miastach i kilka kolejnych w trakcie uruchamiania. Skąd pomysł na zapewnienie franczyzobiorcom gwarancji zysku? – Część konceptów franczyzowych, działających na polskim rynku, oferuje gwarancję przychodu. Jednakże przy trudno przewidywalnych kosztach, to nie jest wystarczające zabezpieczenie dla osób, które chcą zminimalizować ryzyko prowadzenia własnego biznesu – uważa Paweł Aksamit, prezes Stava SA. – Mamy sprawdzony model biznesowy, funkcjonujący w dużych i mniejszych miejscowościach. Działamy na rynku dowozów jedzenia od ponad siedmiu lat. W tym czasie zrealizowaliśmy miliony dostaw. Niemal 90 proc. naszych oddziałów jest rentownych, a średnia rentowność w naszej sieci wynosi aż 24 proc. To bardzo solidne podstawy do tego, aby dać naszym franczyzobiorcom gwarancję zysku.

Każdy z nowych franczyzobiorców Stava może, poza umową franczyzową, podpisać indywidualną umowę gwarancyjną. Warunki tego typu umów są zależne od kilku czynników, takich jak m.in. wielkość terytorium, na którym funkcjonuje oddział, uwarunkowań rynkowych oraz nakładów poniesionych na inwestycję w start biznesu. Stava gwarantuje na piśmie, że po spełnieniu odpowiednich warunków i przestrzeganiu zasad ustalonych z centralą, franczyzobiorca osiągnie zysk. Jakie to warunki? Franczyzodawca zastrzega, że to bardzo indywidualna sprawa – może np. chodzić o minimalizowanie kosztów poprzez wykonywanie części dowozów przez samego franczyzobiorcę, czy też utrzymanie konkretnej średniej ceny usług.

Indywidualnie ustalana będzie też wysokość gwarantowanego zysku. Jak informuje franczyzodawca, będą to kwoty między kilka a kilkanaście tysięcy złotych. Jeżeli pomimo przestrzegania zasad wynikających z umowy oddział zanotuje zysk niższy niż gwarantowany lub stratę, sieć pokryje różnicę z własnych środków.

Niewielka inwestycja

Obecnie próg wejścia we franczyzę Stavy wynosi 10 tys. zł. Resztę inwestycji można sfinansować leasingiem, część kosztów może pokryć też franczyzodawca (np. zakup telefonów, toreb do przewozu posiłków, terminali płatniczych). Co istotne, franczyzobiorca nie musi mieć kapitału własnego, aby móc skorzystać z leasingu. – Wspieramy go poprzez poręczenia umów lub finansowanie przez Stava opłaty wstępnej za samochody, dzięki czemu nie musi angażować z góry swojego kapitału – mówi Jarosław Chłopecki, kierownik rozwoju sieci Stava.

Nie ma opłaty za przystąpienie do sieci. Opłaty bieżące pobierane są od dowozu w proporcji mniej więcej 2:1 – dwie trzecie marży generowanej z dowozu zostaje u franczyzobiorcy, jedna trzecia trafia do franczyzodawcy. Stava nie pobiera opłat marketingowych. Franczyzobiorca otrzymuje pełne szkolenie praktyczno-teoretyczne, które przygotowuje go do samodzielnego prowadzenia oddziału, wsparcie w sprzedaży, otwarciu, rekrutacji pracowników. Ma opiekuna regionalnego – osobę odpowiedzialną za wsparcie na miejscu oraz zdalne, w trakcie otwierania i prowadzenia oddziału. Franczyzodawca zapewnia dostęp do umów sieciowych i narzędzie IT, które samodzielnie zarządza logistyką dostaw, wspiera administrację oraz pomaga nadzorować cash flow firmy.

Zarobek na wakacjach

Wakacje.pl są właścicielem największej sieci franczyzowej w branży turystyki zorganizowanej. Obecnie liczy blisko 300 salonów sprzedaży, działających pod dwoma szyldami: Wakacje.pl i Wakacyjny Świat. – Są jeszcze miasta i regiony, w których nie posiadamy odpowiedniej reprezentacji naszych salonów i tam planujemy rozwój. Do nich należy np. północno-zachodnia część kraju – informuje Wioletta Zarzycka, dyrektor sprzedaży i rozwoju sieci stacjonarnej w Wakacje.pl. – Preferujemy lokalizacje w miastach powyżej 30 tys. mieszkańców, ale tak naprawdę każde zgłoszenie rozpatrujemy indywidualnie, oceniając również potencjał sprzedażowy lokali w mniejszych miejscowościach.

Jeśli chodzi o wymagania wobec kandydatów, to – jak mówi franczyzodawca – doświadczenie w branży turystycznej ułatwia prowadzenie biura podróży, ale nie jest warunkiem koniecznym. – Dostarczamy naszym partnerom wsparcia w czterech głównych obszarach: sprzedażowym, marketingowym, logistycznym i administracyjnym. W zamian oczekujemy chęci rozwoju marki na rynku lokalnym, zatrudnienia wykwalifikowanych doradców z doświadczeniem w branży turystycznej lub sprzedaży, otwartości na zmiany oraz gotowości do udziału w szkoleniach, które prowadzimy – wylicza Wioletta Zarzycka. Do sieci Wakacje.pl i Wakacyjny Świat mogą przystąpić zarówno właściciele nowo otwieranych salonów, jak i agenci działający już pod własnym brandem czy w innej sieci agencyjnej.

Rekomendowane lokalizacje dla salonów to miejsca o dużym przepływie ludzi, z łatwym dojazdem i dostępnością miejsc parkingowych. Mogą to być lokale w galeriach handlowych lub w ich pobliżu, najlepiej z dużą witryną lub zlokalizowane w centrum miasta, w ciągach handlowych. Powierzchnia sali sprzedaży salonu Wakacje.pl powinna mieć powyżej 20 m2. Może to być również wyspa o powierzchni 10-20 m2 w pasażu handlowym.

– Oczywiście, udzielamy naszym partnerom wsparcia w wyborze optymalnej lokalizacji salonu, a także w zaprojektowaniu jego wnętrza i witryny – dodaje Wioletta Zarzycka.– Sami pozyskujemy również lokalizacje, które jesteśmy w stanie zaoferować kandydatom. Pomagamy również w realizacji formalności związanych z udostępnieniem ofert poszczególnych touroperatorów oraz promocji salonu.

Łączny koszt inwestycji w salon Wakacje.pl to ok. 30 tys. zł netto. Kwota ta obejmuje opłatę licencyjną, wyposażenie lokalu, jego branding i materiały marketingowe na start. Jednorazowa opłata licencyjna wynosi 10 tys. zł netto.

– Od naszych partnerów nie pobieramy dodatkowych opłat miesięcznych. Bezpłatne jest dla nich korzystanie z naszego autorskiego systemu CRM, szkoleń wewnętrznych, obsługi helpdesk czy porad z zakresu public relations i marketingu – zapewnia Wioletta Zarzycka. – Na przestrzeni 23 lat działalności w Wakacje.pl wypracowaliśmy skuteczne sposoby przedstawiania i sprzedaży oferty. Tymi technikami sprzedaży i wieloletnim doświadczeniem na rynku turystyki zorganizowanej dzielimy się z naszymi partnerami podczas cyklicznych szkoleń. Ponadto, franczyzobiorcy zyskują dostęp do szerokiej oferty touroperatorskiej, uproszczonego systemu rozliczeń, preferencyjnych warunków sprzedaży usług dodatkowych (ubezpieczenia, parkingi) i unikalnych produktów, a także możliwość korzystania z umów podpisanych przez Wakacje.pl z różnymi podmiotami, m.in. SixPayment, Sodexo i My Benefit.

Franczyzobiorcy zarabiają na prowizji od sprzedanych wycieczek i produktów dodatkowych (np. biletów czarterowych).

Franczyza w gastronomii

Franczyzy z niską inwestycją to specjalność firmy Wojtex – a konkretnie franczyzy z branży gastronomicznej. Jednym z konceptów jest Western Tortilla. To sieć lokali specjalizujących się w sprzedaży tortilli w różnych smakach, w menu są także tacos, burgery, sałatki i inne przekąski. Atutem konceptu jest m.in. krótki czas przygotowania, a także oczekiwania na posiłek oraz pełna mobilność usługi. Inwestycja w lokal z okienkiem podawczym, o powierzchni min. 10 m2 zaczyna się od 29 tys. zł. Nieco więcej kosztuje lokal z miejscami siedzącymi, o minimalnej powierzchni 30 m2. Jak szacuje franczyzodawca, to wydatek zaczynający się od 44 tys. zł. Miesięczna opłata franczyzowa wynosi  800 zł, plus 1 proc. od obrotu. Koncept ma obecnie 10 lokali i sześć kolejnych w planach.

Kolejna propozycja Wojteksu to Amori Pomodori. – Koncept powstał w odpowiedzi na zapotrzebowanie klientów na oryginalną kuchnię włoską – mówi Wojciech Goduński. – Jako specjaliści od pizzy postawiliśmy na pizzerię w prawdziwie włoskim stylu. Poza oryginalnymi włoskimi potrawami, pizzą i przekąskami Amori Pomodori, to także starannie wyselekcjonowane wina dopasowane do karty menu. Chcemy tworzyć lokale o niepowtarzalnym włoskim klimacie. Ciasto do pizzy przygotowujemy z najlepszej jakości składników. Jako jedyni na rynku posiadamy własne centrum dystrybucyjne, co gwarantuje powtarzalność smaków we wszystkich lokalach.

Amori Pomodori ma obecnie trzy restauracje, cztery otwarcia są w najbliższych planach. Jak zapewnia franczyzodawca, koncept sprawdzi się w dużych miastach oraz w mniejszych miejscowościach. Najważniejsze, aby pizzeria znajdowała się w miejscu o dużym natężeniu ruchu, np. na osiedlu mieszkaniowym, w galerii handlowej. Jeśli chcemy otworzyć biznes w mniejszej miejscowości, ale cechuje się ona zadowalającym natężeniem ruchu, liczba mieszkańców nie ma znaczenia. Lokal powinien mieć minimum 70 m2 – na takiej powierzchni możemy już otworzyć pizzerię z salą obsługi klienta oraz pełnym zapleczem gastronomicznym. Mile widziane jest miejsce na ogródek – w okresie letnim przyciąga większą liczbę klientów. –  Od potencjalnych franczyzobiorców nie wymagamy doświadczenia w branży. Liczy się zaangażowanie i motywacja do prowadzenia własnego biznesu. Zapewniamy pomoc oraz pełne wsparcie podczas otwarcia lokalu, jak i w trakcie prowadzenia działalności. Franczyzobiorca może też liczyć na darmowe szkolenia personelu – wyjaśnia Wojciech Goduński. Koszt inwestycji przy lokalu o powierzchni 70 m2 zaczyna się od 45,7 tys. zł. Opłata franczyzowa –  1250 zł miesięcznie, plus 1 proc. od obrotu.

Sztandarowym konceptem Wojteksu jest sieć pizzerii Biesiadowo, licząca ponad 100 lokali. Marka istnieje na rynku od 2007 roku. Jest jednym z najbardziej znanych brandów w segmencie pizzerii. Ma lokale w całej Polsce, obecnie kładzie nacisk na ekspansję na południu kraju. Na pizzerię potrzebny jest lokal o minimalnej wielkości 70 m2 (optymalny metraż to 100-120 m2). Koszt inwestycji rozpoczyna się od 54 tys. zł. Nie ma opłaty za przystąpienie do sieci. Opłata franczyzowa jest taka sama, jak w poprzednich konceptach. – Nie wymagamy doświadczenia w branży. Nasz dział szkoleniowy w pełni przygotuje franczyzobiorcę oraz jego personel do prowadzenia gastronomii. Ponadto w ramach marki oferujemy pełne wsparcie profesjonalnych menedżerów na każdym etapie współpracy – zapewnia Wojciech Goduński. – Podstawą prowadzenia biznesu jest jednak zaangażowanie franczyzobiorcy oraz udział w bieżącym funkcjonowaniu lokalu. Właściciel pizzerii powinien uczestniczyć w prowadzeniu biznesu już od momentu podpisania umowy franczyzowej. Każdy etap powstawania lokalu i jego prowadzenia powinien być nadzorowany przez franczyzobiorcę. Dopilnowany biznes to dochodowy biznes.

Otwieramy burgerownię

I tak przeszliśmy do franczyz z nieco wyższą kwotą inwestycji, do 100 tys. zł. Pozostając w branży gastronomicznej – taka suma może wystarczyć na otwarcie burgerowni Cochise Burger. Ten łódzki koncept powstał cztery lata temu. Pierwszy lokal z tym szyldem powstał blisko pięć lat temu. Otworzył go Mateusz Lesiak wraz z żoną. Franczyzodawca Cochise Burger przyznaje, że w rozkręcenie biznesu trzeba było włożyć dużo pracy. Ale udało się. Po półtora roku otworzył kolejny lokal, a dziś w Łodzi ma już pięć lokali stacjonarnych. Dalej chce się rozwijać przez franczyzę.

Według franczyzodawcy, koncept sprawdzi się w miastach liczących powyżej 50 tys. mieszkańców. Wybór konkretnej lokalizacji zależy od specyfiki danej miejscowości. – Dwa z naszych lokali prowadzimy na dużych osiedlach, kolejny jest w centrum miasta – mówi Mateusz Lesiak, franczyzodawca Cochise Burger. – Każdy ma własnych klientów.

Trzeba znaleźć lokal wielkości min. 60 m2 (a najlepiej 80 m2). Franczyzodawca przygotowuje dla niego projekt technologiczny oraz aranżacji wnętrza. Wszystkie burgerownie utrzymane są w stylistyce Dzikiego Zachodu. Kwota inwestycji uzależniona jest od stanu technicznego lokalu i jego wielkości. – Jeśli znajdziemy lokal już przystosowany do potrzeb gastronomii, co jest najbardziej opłacalne, zamknięcie się w 100 tys. zł na inwestycję jest realne – podkreśla Mateusz Lesiak. – Wydatki na sprzęt to ok. 40 tys. zł, drugie tyle należy przeznaczyć na aranżację. Natomiast jeżeli lokal nie jest przystosowany do potrzeb gastronomii, trzeba będzie doliczyć koszty wentylacji, kanalizacji i wówczas wydatki w istotny sposób wzrosną.

Opłata za przystąpienie do sieci wynosi 15 tys. zł. Licencjobiorca przechodzi szkolenia z zakresu zarządzania restauracją, a jego pracownicy poznają receptury i technologię przygotowywania menu, system obsługi klienta. – Szkolimy franczyzobiorców w naszym lokalu własnym, a później jedziemy też do nich – informuje Mateusz Lesiak. – Jesteśmy w lokalu franczyzowym na kilka dni przed otwarciem i zostajemy jeszcze po jego uruchomieniu.

Jednorazowa opłata za przystąpienie do sieci wynosi 15 tys. zł. Miesięczna opłata franczyzowa to 5 proc. od obrotu.

Salon z wyposażeniem sypialni

Branża wyposażenia wnętrz korzysta w ostatnim czasie z hossy na rynku nieruchomości. Marka Dr Materac – oferująca materace, łóżka i wyposażenie sypialni – ma 12 sklepów ( w tym osiem franczyzowych) i przygotowuje trzy kolejne otwarcia. – Liczymy, że ten rok zamkniemy liczbą 15 salonów – mówi Sławomir Iskra, współwłaściciel konceptu Dr Materac. – Sklepy specjalistyczne, z dobrą obsługą i wysokiej jakości produktami, zawsze się obronią. My szczególną wagę przykładamy do oferty wysokiej klasy materacy. Mamy coraz więcej świadomych klientów, którzy wiedzą, jak ważny jest zdrowy sen.

Franczyzodawca zapewnia, że sklep można otworzyć już w mieście liczącym od 20 tys. mieszkańców. – Jeśli przyległy powiat jest duży, to w sumie stanowią odpowiedni rynek, dający dobry próg zwrotu z inwestycji – zapewnia Sławomir Iskra. – Razem z franczyzobiorcą szukamy lokalizacji, negocjujemy warunki umowy najmu.

Lokal na sklep powinien mieć duże witryny, znajdować się w ciągu handlowym, dobre jest też sąsiedztwo sklepów z pokrewnych branż. Funkcjonujące salony mają od 100 do 300 m2 powierzchni. Inwestycja zaczyna się od 500 zł za 1 m2. Jak podkreśla franczyzodawca, 80 proc. kwoty stanowi inwestycja w zatowarowanie. – Ryzyko jest więc znikome, ponieważ towar można w razie konieczności odsprzedać – podkreśla Sławomir Iskra.

Franczyzodawca nie stawia kandydatom na licencjobiorców twardych wymagań. – Ważna jest dla nas rozmowa z kandydatem, wiele można się na jej podstawie dowiedzieć – zapewnia Sławomir Iskra. – Często bardziej liczą się umiejętności miękkie niż doświadczenie zawodowe. Zależy nam na utrzymaniu odpowiedniego poziomu współpracy. Akceptujemy zarówno osoby, które chcą być inwestorami i powierzyć prowadzenie sklepu menedżerowi, jak i franczyzobiorców, którzy osobiście angażują się w biznes. Przy czym warto podkreślić, że ten drugi model jest bardziej efektywny.

Najlepiej, aby franczyzobiorca dysponował na starcie gotówką, ale franczyzodawca może też pomóc w znalezieniu finansowania. Jeżeli licencjobiorca zdecyduje się otworzyć kolejny sklep sieci, może liczyć na to, że centrala będzie partycypować w kosztach inwestycji. Do momentu, gdy sieć osiągnie liczbę 20 salonów, franczyzobiorcy są zwolnieni z opłaty wstępnej, nie ma też opłat miesięcznych.
Salony zaopatrują się w centrali. Zarabiają na marży od sprzedaży.

Licencja z wnętrzem

DDD Dobre Dla Domu to sieć specjalistycznych sklepów z podłogami, drzwiami oraz akcesoriami, czyli salonów z branży wykończenia i wyposażenia wnętrz ze średniej i wyższej półki cenowej. Na otwarcie takiego sklepu przyszły franczyzobiorca musi przeznaczyć 65-100 tys. zł. Kwota inwestycji będzie uzależniona od wielkości lokalu (koszty ekspozycji i zatowarowania). Optymalna lokalizacja na sklep DDD Dobre Dla Domu to miasto powyżej 20 tys. mieszkańców.

Przyszły franczyzobiorca firmy może liczyć na wsparcie zindywidualizowane pod kątem lokalnego rynku, na którym będzie prowadził działalność. Pierwszym jego etapem jest przygotowany przez centralę projekt salonu oraz wizualizacja zewnętrzna. Następnie DDD konsultuje z partnerem ofertę handlową sklepu oraz ekspozycję. Franczyzodawca zapewnia także wyposażenie sklepu – meble ekspozycyjne, elementy reklamy oraz wsparcia handlowego. Zatowarowanie sklepu odbywa się w oparciu o analizy danych sprzedażowych z analogicznych lokalizacji w całej Polsce. Centrala firmy rekomenduje franczyzobiorcy konkretne modele podłóg i drzwi, które z dużym prawdopodobieństwem trafią w gusta klientów w lokalizacji partnera.

– Przyszły franczyzobiorca naszej sieci musi być świadomy, że inwestuje w sklep specjalistyczny, w którym istotną rolę odgrywają wiedza i kompetencje obsługi oraz dostępność usługi montażu, gdyż większość towaru sprzedawana jest właśnie z montażem – wyjaśnia Paweł Soroka, dyrektor działu wsparcia sprzedaży DDD Dobre Dla Domu. – Oznacza to, że partner DDD Dobre Dla Domu będzie musiał dbać o szkolenia załogi oraz współpracować z ekipami montażowymi. Część z nich będzie pracować wyłącznie dla franczyzobiorcy.
Pierwsze zatowarowanie i ekspozycja drzwi to wydatek 50-60 tys. zł. Według szacunków centrali już w 3-4 miesiącu od otwarcia sklep powinien zacząć zarabiać – oczywiście przy zaangażowaniu partnera w pozyskiwanie klientów oraz działaniach zgodnych ze standardami. Najlepsze sklepy osiągają zwrot z inwestycji już po pierwszym roku swojej działalności.

Moda na konopie

Produkty z zawartością CBD cieszą się w Polsce rosnącym zainteresowaniem. Według ekspertów, w najbliższych latach Polska może być jednym z najszybciej rozwijających się rynków konopnych na świecie. Raport „The Poland Cannabis White Paper” przewiduje z kolei, że sprzedaż produktów konopnych nad Wisłą może w 2028 roku osiągnąć poziom nawet 2 mld euro. Sklep z tej branży może więc okazać się trafionym pomysłem biznesowym. Jedną z marek, która rozwija sieć takich placówek poprzez franczyzę, jest Dr Konopny. Pierwszy sklep pod tym szyldem powstał trzy lata temu w Koszalinie. Teraz działa ich osiem.

W ofercie sklepów Dr Konopny są m.in.: susze, żywność konopna, kawy, herbaty, kosmetyki, waporyzatory, akcesoria do palenia, fajki wodne i oczywiście duży wybór olejków CBD. – Jako nieliczni mamy tak szeroki wybór olejków, m.in. dla sportowców, dla zwierząt oraz olejki smakowe – podkreśla franczyzodawca. – Certyfikowany towar sprowadzamy ze sprawdzonych hurtowni z całego świata, m.in. z Włoch, Szwajcarii, Wielkiej Brytanii, Holandii. Mamy atrakcyjne rabaty, z których korzystają także nasi franczyzobiorcy.

Marka nie stawia ograniczeń, jeśli chodzi o wielkość miast, w których mogą powstawać sklepy. – Wszystko zależy od potencjału konkretnego rynku – wyjaśnia Brayan Żuwalski. – Mniejsze miasta wbrew pozorom też mogą być atrakcyjne, ponieważ jest tam mniejsza konkurencja. Jeśli chodzi o lokalizację, to możliwe jest otwarcie zarówno w galerii handlowej (np. jako wyspa handlowa), jak i w lokalizacji przyulicznej. W tym drugim przypadku najlepiej znaleźć lokal w centrum miasta, dobrze widoczny, w miejscu, gdzie jest duży ruch pieszy. Lokal na sklep nie musi być duży – wystarczy 20-30 m2.

Koszty inwestycji zależą m.in. od tego, czy wybieramy format wyspy, czy sklepu stacjonarnego, od wielkości lokalu. Używaną wyspę handlową możemy kupić za mniej więcej 15 tys. zł. Do tego należy doliczyć ok. 40 tys. zł na zatowarowanie. Franczyzodawca zapewnia, że całą inwestycję można zamknąć w kwocie 55 tys. zł netto.

Nie ma opłaty za przystąpienie do sieci ani opłat miesięcznych. Franczyzobiorcy zatowarowują się w centrali marki. – Zapewniamy franczyzobiorcom pełne szkolenia, zarówno z wiedzy o produktach, jak i z obsługi klienta, systemu kasowego – mówi Brayan Żuwalski. – W naszych sklepach staramy się również edukować klientów, dlatego naszym franczyzobiorcom i sprzedawcom zapewniamy odpowiedni poziom wiedzy.
Franczyzodawca podkreśla, że zyski w tej branży mogą być naprawdę wysokie. – Produkty konopne są wysokomarżowe – podkreśla Brayan Żuwalski.

Poza tym, że wśród konceptów franczyzowych można znaleźć takie z niewysokim progiem wejścia, to wielu franczyzodawców pomaga licencjobiorcom w uzyskaniu dofinansowania zewnętrznego, czy to w postaci leasingu, pożyczki, czy też dotacji. To także jeden z elementów, który składa się na przewagę otwierania biznesu na licencji. Więc nawet jeśli nie zaoszczędziliśmy jeszcze wystarczająco dużo gotówki, nie musimy żegnać się z myślą o własnej firmie. Wystarczy popytać i poszukać. 

Artykuł pochodzi z archiwalnego numeru miesięcznika "Własny Biznes FRANCHISING".


Kandydaci mile widziani / Franczyzobiorcami Park Home mogą zostać nie tylko agenci nieruchomości, ale też przedsiębiorcy, prowadzący pokrewne biznesy, którzy chcieliby poszerzyć swoją ofertę, np. eksperci finansowi czy biura ubezpieczeniowe.

POPULARNE NA FORUM

Planuję założyć własną działalność - od czego zacząć?

Najlepiej zacząć od kupna gotowej spółki . Zakup gotowej spółki daje pewność, że firma istnieje i ma już zarejestrowany kapitał zakładowy, co może być ważne z...

33 wypowiedzi
ostatnia 08.01.2024
Oszukani przez franczyzodawcę

Wspolpraca z firma Ship Center jako franczyzobiorca??? ODRADZAM SPRAWDZ ICH UMOWE U SWOJEGO PRAWNIKA, jest ona jednostronna i ukierunkowana na kary umowne ktore sobie sami...

48 wypowiedzi
ostatnia 22.09.2023
Czy na odzieży można jeszcze zarobic?

Ja kupuję na hurtowni stradimoda.pl od jakiegoś roku nie zawiodłam się doradzą zawsze dobrze dbają o klienta a uwierzcie mi jest dużo hurtowni które chcą tylko...

40 wypowiedzi
ostatnia 22.09.2023
piszę pracę na temat franchisingu :)

hej, tez poszukuję danych, znalazłaś coś może oprócz ilości placówek i marek franczyzowych?

14 wypowiedzi
ostatnia 24.05.2023
Sukcesja w Intermarché i Bricomarché

przeciez to złodzieje

1 wypowiedzi
ostatnia 04.05.2023
piszę pracę na temat franchisingu :)

Szukam szcegółowego raporty na temat franczyzy w latach przed pandemią i po. Rozumiem że osttani raport opublikowany był za rok 2010 ale niestety jego również nię mogę...

14 wypowiedzi
ostatnia 23.04.2023
Praca magisterska - licencjacka o franchisingu

Witam, Jestem studentką III roku Finansów i Rachunkowości na Uczelni Łazarskiego w Warszawie. Obecnie prowadzę badania w ramach seminarium dyplomowego. Poniższa ankieta...

211 wypowiedzi
ostatnia 13.03.2023
Hodowla psów: Trudne życie hodowcy

Znam osoby gdzie rocznie zarabiają 300 tys złotych prosze nie łżeć że hodowla się nie opłaca.

4 wypowiedzi
ostatnia 10.02.2023