Zyski ze sprzedaży pączków

Spodziewany zarobek / Franczyzodawca Pączkowni Smak sprzed Lat oblicza, że przy poziomie sprzedaży 1,2 tys. sztuk dziennie miesięczny zysk może sięgnąć 100 tys. zł.
Czwartek
08.02.2024
Pączkownia Smak sprzed Lat chce rozbudować sieć swoich punktów na całą Polskę. Ma też propozycję dywersyfikacji asortymentu, w zależności od sezonu.
 

Pierwszy punkt Pączkownia otworzyła w 2018 roku w Śremie. Dziś ma ich 26 (w tym trzy własne), a do końca roku kolejne otwarcia w planach. Ale doświadczenie w mobilnej gastronomii franczyzodawca ma o wiele dłuższe. – Od 2009 roku prowadzimy sieć lodziarni Lody Lida – mówi Maciej Sikora, menedżer ds. sprzedaży sieci Pączkownia Smak sprzed Lat. – Jeśli chodzi o Pączkownię, to przygotowywaliśmy ten biznes przez dwa lata, aby przystosować go do prowadzenia w przyczepach gastronomicznych.

Pączki do wyboru

Pączkownia ma w ofercie ponad 20 różnych smaków pączków, a także donuty, jagodzianki, kulki serowe, drożdżówki w dziewięciu smakach. – Staramy się urozmaicać naszą ofertę i dostosowywać ją do różnych sezonów – relacjonuje Maciej Sikora. – Np. zimą popularne są pączki z nadzieniem o smaku nutelli, słonego karmelu czy rafaello, jesienią prym wiodą powidła i śliwki, a wiosną i latem smaki owoców sezonowych: truskawki, maliny, jagody czy gruszki. Każdy ma jednak własne ulubione smaki. Dzieci i młodzieży lubią te o nadzieniu nutelli lub rafaello, z kolei starsi wybierają tradycyjne smaki, a ich faworytem jest niezmiennie od lat nadzienie różane.

Jak wygląda przygotowywanie pączków w przyczepie? Podobnie jak w cukierni, tyle że wszystko odbywa się w obecności klientów. Na miejscu ugniata się ciasto i w tradycyjny sposób zawija się w nie nadzienie, przed smażeniem. – Pączki są smażone na smalcu, nie na żadnych fryturach – podkreśla Maciej Sikora. – Używamy specjalnego smalcu, którego pączki nie piją w nadmiarze.

Ceny pączków wahają się – w zależności od lokalizacji – od 4,9 do 6,29 zł. Droższe są pączki duo, z nadzieniem o dwóch smakach – kosztują od 6,5 do 6,9 zł. – Nie narzucamy cen, sugerujemy tylko, jakie mogą być – zapewnia Maciej Sikora. – Ostateczna cena zależy od konkretnego rynku, mają na nią wpływ koszty produkcji, pracowników, najmu powierzchni w danej lokalizacji. Może nasze pączki są droższe, ale klienci cenią ich jakość i smak.

Dobra lokalizacja

Najwięcej punktów Pączkowania ma w Wielkopolsce, skąd się wywodzi. Działa też na Dolnym Śląsku, będzie się otwierać w województwie łódzkim. – Logistycznie jesteśmy przygotowani na rozwój sieci w całej Polsce – zapewnia Maciej Sikora.

Przyczepy Pączkowni stoją nawet w kilkutysięcznych miejscowościach. Dobrym przykładem może być Książ Wielkopolski, liczący 3 tys. mieszkańców, w którym punkt działa już od kilku lat i dobrze sobie radzi. – Ale mamy też Pączkownię w Poznaniu, przy galerii handlowej. Duże miasta też wchodzą więc w grę – dodaje Maciej Sikora.

Franczyzobiorca może sam szukać lokalizacji lub zlecić to centrali. W tym drugim przypadku franczyzodawca bierze też na siebie negocjacje czynszowe, uzgodnienia warunków wykonania przyłączy.
– Znalezienie odpowiedniej lokalizacji może stanowić o sukcesie bądź porażce tego biznesu. To zazwyczaj czynnik decydujący o uruchomieniu naszego punktu franczyzowego. Zdajemy sobie sprawę, że ocena potencjału danego miejsca nie jest łatwa, dlatego nasz zespół pomaga w znalezieniu odpowiedniego miejsca i w negocjacjach związanych z jego wynajmem, pomagamy w uzyskaniu środków finansowych – wylicza Maciej Sikora. – Chcemy zagospodarować miejsca o dużym natężeniu ruchu, takie jak centra handlowe, rynki czy główne ulice w miastach, ale też parki, jeziora, miejsca turystyczne.

Jeżeli franczyzobiorca sam znajdzie lokalizację, ma niższą miesięczną opłatę franczyzową – 500 zł. W przypadku gdy to franczyzodawca zajmował się szukaniem miejsca na biznes, opłata wynosi 1 tys. zł.

Zalety mobilności

Pod przyczepę wystarczy 10 mkw. powierzchni. Potrzebne jest przyłącze prądu, choć przyczepa może też działać przy tzw. obiegu zamkniętym, czyli z własnymi zbiornikami wody. Franczyzobiorca otrzymuje taką przyczepę w pełni wyposażoną i obrandowaną. W środku jest wszystko, co potrzebne do produkcji i sprzedaży pączków. – Nie trzeba dokupować nawet szklanki – zapewnia Maciej Sikora. – Jest także klimatyzacja z funkcją grzania oraz monitoring. Dla większości naszych franczyzobiorców Pączkownia to dodatkowe źródło dochodu, a dzięki monitoringowi mają podgląd w to, co dzieje się w przyczepie.

Franczyzodawca dostarcza przyczepę w wybrane miejsce i podłącza – tak, aby była gotowa do pracy. Jej cena to 169,9 tys. zł netto. Można jednak skorzystać z leasingu, w uzyskaniu którego pomaga franczyzodawca. Wówczas na start inwestycji wystarczająca powinna być kwota 25-35 tys. zł. Składają się na nią opłata leasingowa, zakup kasoterminala, transport i montaż przyczepy oraz koszty przygotowania lokalizacji. – Stacjonarne lokale w większości przypadków są droższe w inwestycji. Kolejną zaletą przyczep jest ich mobilność. Można je przestawić, jeśli np. lokalizacja okaże się nietrafiona albo nagle zmienią się okoliczności zewnętrzne – wyjaśnia Maciej Sikora. – Mieliśmy taki przypadek, że obok punktu zaczął się remont drogi, który miał trwać pół roku, a ostatecznie potrwał kilka lat. Przyczepę można było przestawić. Z lokalem stacjonarnym nie ma takiej możliwości.

Zyski ze sprzedaży

Nie trzeba być cukiernikiem, aby zostać franczyzobiorcą Pączkowni. Licencjobiorcy i ich pracownicy przechodzą szkolenia, które przygotowują ich do pracy. – Pączka łatwo zepsuć, ale nasze szkolenia są właśnie po to, aby uniknąć takich sytuacji – podkreśla Maciej Sikora. – Uczymy sposobu wyrabiania ciasta, garowania, zawijania, smażenia. Szkolimy franczyzobiorcę i jego pracowników w naszym działającym punkcie, a później jedziemy do nich na cztery dni. Jesteśmy obecni w trakcie otwarcia – wylicza Maciej Sikora. – Oferujemy również wsparcie w zakresie zarządzania i marketingu.

Centrala wymaga, aby franczyzobiorca przynajmniej przez kilka pierwszych tygodni aktywnie angażował się w pracę punktu. Później, gdy personel nabędzie doświadczenia, właściciel nie musi już bywać w punkcie codziennie. Według franczyzodawcy, na początek trzeba zatrudnić przynajmniej pięć osób, ale na jednej zmianie może pracować nawet siedem. Zaraz po otwarciu – jak zapewnia franczyzodawca – kolejki przy Pączkowniach stoją od rana do wieczora. Pomaga w tym marketing, który na otwarcie jest szczególnie intensywny. – Na początku w nowym punkcie sprzedaje się od 1,2 tys. do nawet 2,5 tys. pączków dziennie – zapewnia Maciej Sikora. – Sami nie wierzyliśmy, że takie obroty są możliwe, a jednak tak się dzieje.

Franczyzodawca oblicza, że przy poziomie sprzedaży 1,2 tys. sztuk dziennie miesięczny zysk może sięgnąć 100 tys. zł. – Zwłaszcza że jako gastronomia możemy pracować przez siedem dni w tygodniu – dodaje Maciej Sikora. – W niedziele otwierają się nawet Pączkownie zlokalizowane przy zamkniętych w te dni galeriach handlowych i mają klientów.

Największy boom sprzedażowy w nowym punkcie trwa od trzech do nawet pięciu miesięcy po otwarciu. Później sprzedaż stabilizuje się na poziomie np. 300-700 pączków dziennie, w zależności od lokalizacji.

Opcja dywersyfikacji

Pączkownie działają przez cały rok, ale franczyzodawca przyznaje, że najlepsze wyniki sprzedaży osiągają w okresie jesienno-zimowym. Dlatego daje licencjobiorcom możliwość, aby na sezon letni zmieniali asortyment z pączków na lody. To bardzo proste, dzięki wspomnianemu już konceptowi lodziarni Lody Lida. Można więc urządzenia do produkcji pączków zastąpić maszynami do lodów – jedną do świderków lub dwiema – do świderków i lodów włoskich. – Koszt takiej zmiany to ok. 12 tys. zł – informuje Maciej Sikora. – To wydatki m.in. na kasetony, lodówki. Natomiast maszyny do lodów można od nas wynająć. Można też po sezonie je wykupić, jeśli planuje się prowadzenie lodziarni w kolejnych latach.

Franczyzodawca zapewnia, że demontaż urządzeń do smażenia pączków i zastąpienie ich maszynami do lodów jest bardzo proste. Licencjobiorca może to zrobić sam lub poprosić o pomoc centralę.

To franczyzobiorca decyduje, kiedy chce dokonać zmiany w asortymencie, centrala nie narzuca żadnych terminów. Zwykle sezon lodowy rozpoczyna się na przełomie kwietnia i maja, a kończy we wrześniu, lub nawet październiku, w zależności od pogody. – Ci z naszych franczyzobiorców, którzy zdecydowali się na sezonową zmianę, są bardzo zadowoleni – zapewnia Maciej Sikora. – Dzięki różnorodności oferty i możliwości połączenia dwóch popularnych marek w jednym punkcie, jesteśmy w stanie przyciągnąć większą liczbę klientów, osiągać większe zyski i uzyskiwać stabilny dochód przez cały rok.

Można też zdecydować się tylko na franczyzę Lodów Lida. Koszty inwestycji zależą wówczas od tego, ile maszyn do produkcji lodów jest w przyczepie. Jeśli jedna (do lodów świderków), to przyczepa kosztuje 129 tys. zł netto. Jeśli dwie (do świderków i lodów włoskich), koszt inwestycji wynosi 157 tys. zł netto.

 

Otwieramy Pączkownię Smak Sprzed Lat

(wszystkie kwoty są uśrednione)

KOSZTY INWESTYCJI
35 tys. zł
 
KOSZTY STAŁE

  • koszt produkcji pączków (ciasto, nadzienie, smalec, pomada, opakowanie): 64,4 tys. zł
  • czynsz: 2,5 tys. zł
  • media: 2,5 tys. zł
  • asortyment uzupełniający: 1,5 tys. zł
  • wynagrodzenia (5 etatów): 19,8 tys. zł
  • opłata franczyzowa: 500 zł
  • opłata marketingowa: (2 proc. od obrotu): 4,3 tys. zł

RAZEM: 95,5 tys. zł
 
SPODZIEWANE PRZYCHODY MIESIĘCZNE
30 dni x 1,2 tys. sztuk x 5,9 zł = 212,4 tys. zł
 
SPODZIEWANE DOCHODY MIESIĘCZNE
212,4 tys. zł minus 95,5 tys. zł
 
DOCHÓD PRZED OPODATKOWANIEM
116,9 tys. zł

Przedstawione zestawienie jest jedynie przykładowe – sugerujemy wykonanie własnego biznesplanu dla konkretnych warunków biznesowych.

 


Do wyboru, do koloru / Pączkownia ma w ofercie ponad 20 różnych smaków pączków, a także donuty, jagodzianki, kulki serowe, drożdżówki w dziewięciu smakach.