Jak to jest prowadzić Żabkę

Co skłoniło pana do rozpoczęcia współpracy z Żabką? Dlaczego wybrał pan akurat tę markę?

Decyzja dojrzewała w czasie, gdy zaczynała się pandemia. Pracowałem jako menedżer w gastronomii i z dnia na dzień zrobiło się naprawdę ciężko. Zrozumiałem, że muszę znaleźć inną drogę, bardziej stabilną. Zawsze myślałem o własnym biznesie, ale miałem świadomość, że budowanie wszystkiego od podstaw – procesów, logistyki, marki – zajęłoby lata. Wtedy znajomy opowiedział mi o sklepie Żabki, który prowadził. Spotkaliśmy się kilka razy, tłumaczył, że dostaje się lokal przygotowany do objęcia – z pełnym zapleczem sprzętowym i wyposażeniem, że są szkolenia i konkretne wsparcie. To mnie przekonało. Dziś, po prawie siedmiu latach, mogę powiedzieć, że była to dobra decyzja. Stabilność i przewidywalność mają ogromną wartość.

Jak wyglądały początki?

Bardzo intensywnie. Trzeba w krótkim czasie nauczyć się ogromnej ilości rzeczy. Na starcie podejmujesz mnóstwo decyzji: zatrudnienie ludzi, organizacja pracy, grafiki, standardy. To momentami przytłacza, ale jednocześnie wciąga. Było bardzo intensywnie – w krótkim czasie uczysz się ogromu nowych rzeczy. Od pierwszego dnia podejmujesz wiele decyzji: od zatrudnienia ludzi, po organizację pracy, grafiki i standardy. To duże wyzwanie, ale jednocześnie niesamowicie rozwijające i wciągające. Ogromnie pomaga centrum wsparcia franczyzobiorców (CWF), z którego pomocy często korzystałem, pytając o system, zamówienia, nietypowe sytuacje. Zespół tłumaczył wszystko cierpliwie, a czasem łączył się zdalnie i pokazywał krok po kroku, jak coś zrobić. Po kilku miesiącach wszystko staje się naturalne i działa jak dobrze ułożona maszyna.

Co powiedziałby pan osobie, która uważa, że lepiej prowadzić sklep zupełnie po swojemu?

Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że gotowe procesy są ogromną przewagą. Własny sklep to oczywiście większa swoboda, ale też ogrom pracy i nauki – nawet przez lata. W Żabce masz gotowy fundament: logistykę, narzędzia, rozpoznawalną markę, marketing, system zamówień. To są rzeczy, które ktoś już przetestował i dopracował. Jeśli trzymasz się procesów, to po prostu działa. Nie musisz wymyślać wszystkiego samodzielnie ani uczyć się na błędach.

Jak franczyza wpłynęła na pana życie?

Rozwijając każdy biznes, na początku trzeba poświęcić dużo czasu – to naturalne. Później kluczowy staje się zespół. Kiedy ludzie są dobrze wdrożeni, rozumieją zasady i biorą odpowiedzialność za swoje zadania, sklep zaczyna działać sprawnie i w dużej mierze samodzielnie. Mamy też aplikację Asystent Żabka, która ułatwia pracę i wspiera moich pracowników. Dzięki temu sprzedawcy potrafią samodzielnie załatwić większość rzeczy. Ja trzy razy w tygodniu pracuję z nimi ramię w ramię na zmianie, żeby być blisko ludzi i wiedzieć, co dzieje się w sklepie.

Jak buduje pan zespół?

Od początku jasno określam zasady, które obowiązują wszystkich. Równe traktowanie, brak faworyzowania, szacunek to podstawa. Pracownicy muszą wiedzieć, czego się od nich oczekuje. Ale jednocześnie trzeba być człowiekiem, rozumieć, że każdy ma swoje życie, różne sytuacje, potrzeby. Bardzo dbam o atmosferę. Jesteśmy jak mała rodzina – wspieramy się, świętujemy drobne okazje, robimy sobie prezenty na święta. Klienci to widzą i doceniają. Często mówią, że dobrze się u nas czują, że w sklepie jest po prostu miło. Kiedy pojawia się problem, siadamy i rozmawiamy. Zawsze pytam o pomysły. Pracownicy patrzą z innej perspektywy i wiele ich sugestii naprawdę pomaga usprawnić codzienną pracę.

Co powiedziałby pan komuś, kto zastanawia się nad rozpoczęciem współpracy z Żabką?

Żeby spróbował. Wsparcia jest naprawdę dużo: opiekun, trener, centrum obsługi. Nie trzeba być ekspertem. Tego modelu można się nauczyć. Moment idealny nie istnieje – trzeba zrobić pierwszy krok. Wielu ludzi, których znam, a którzy wcześniej się zastanawiali, dziś prowadzą sklepy. W całej Polsce działa ponad 12 tys. Żabek. To pokazuje, że ten model jest skuteczny.

Rozmawiał Krzysztof Łuksza