Hotele Hilton to w pełni wyposażone centra biznesowe. Holding posiada także kurorty odwiedzane w celach turystycznych (np. Phuket Arcadia Beach Resort w Tajlandii). Niektóre z 3300 hoteli należących do sieci stały się legendą – m.in. pokój 902 w amsterdamskim Hiltonie, w którym muzyk The Beatles John Lennon z żoną Yoko Ono w 1969 r. spędzili miodowy miesiąc. Dziś jest to jeden z najbardziej obleganych apartamentów na świecie. Za kwintesencję prestiżu, luksusu i dobrego smaku uchodzi nowojorski hotel Waldorf Astoria, a Beverly Hilton to ulubione miejsce przyjęć hollywoodzkich gwiazd. Marka Hilton stała się synonimem słowa „hotel”. A wszystko zaczęło się właściwie przypadkiem.
Początki imperium
Conrad Hilton pochodził z rodziny norweskich emigrantów. Jego ojciec przybył do Stanów Zjednoczonych w 1870 roku i osiedlił się w stanie Nowy Meksyk. Surowe życie rodziny żyjącej na prerii miało silny wpływ na młodego Conrada. Wartością, którą zaszczepiono mu już w młodości, był szacunek do pracy. Gdy miał trzynaście lat, pomagał ojcu w prowadzeniu sklepu, gdy ten wyruszał w drogę jako wędrowny kupiec i sprzedawał towary farmerom, traperom i poszukiwaczom złota. Kiedy Conrad dorósł, ciągle zajmował się obwoźnym handlem. Ambicje młodego Hiltona były jednak znacznie większe. Po odbyciu służby wojskowej we Francji podczas I wojny światowej po śmierci ojca postanowił zająć się interesami rodziny. Niesiony atmosferą panującą wówczas w południowych stanach Ameryki w 1919 roku przybył do miasteczka Cisco w Teksasie razem z setkami poszukiwaczy ropy naftowej. Uważał, że najlepszym sposobem na zbicie fortuny będzie kupno banku. Transakcji nie udało się jednak sfinalizować, bowiem potencjalny zbywca wycofał się ze sprzedaży.
Prawdopodobnie z tego tylko powodu nazwisko Hiltona nie kojarzy nam się z bankowością. Sfrustrowany niedoszły inwestor musiał spędzić noc w hotelu. Jedynym hotelem w miasteczku był zapchlony barak prowadzony przez Henry`ego Mobleya, w którym pokoje wynajmowano trzy razy na dobę, zgodnie z ośmiogodzinnym trybem pracy robotników. Mimo okropnych warunków, jakie w nim panowały, cieszył się dużą popularnością. Hilton nie zmrużył oka przez całą noc, ale przyszedł mu do głowy nowy sposób na zbicie fortuny. Następnego dnia Hilton kupił motel za 40 tys. USD. Jego właściciel wziął pięć tysięcy dolarów zaliczki i ruszył szukać szczęścia na roponośnych polach Teksasu. Pozostałą część ceny za motel Hilton spłacił kredytem i pieniędzmi wspólników. Strategię zapraszania wspólników do interesów stosował konsekwentnie również później, co pozwalało mu przy niewielkich kosztach rozszerzać korporację. Pod koniec 1930 roku miał w Teksasie już osiem hoteli. Gdy sieć hoteli Hilton wprowadzana była na nowojorską giełdę, wartość jej wyceniono na 51 milionów dolarów.
Przepis na sukces
Tak naprawdę pierwsze próby prowadzenia biznesu hotelarskiego Conrad Hilton podjął jeszcze przed I wojną światową. Otworzył wówczas ze swoją rodziną mały kilkupokojowy pensjonat, w którym matka i siostry zajmowały się gastronomią, a on sam m.in. przenosił bagaże gości do pokoju. Pensjonat w ciągu sześciu tygodni stał się bardzo popularny i znany. Hilton mawiał później, że była to dla niego szkoła życia warta więcej niż milion dolarów. Czterdziestopokojowy hotel „Mobley” stanowił już prawdziwe wyzwanie. Był miejscem, gdzie Hilton mógł przetestować szereg pomysłów. Okazały się one na tyle trafione, że wyznaczyły standardy obsługi hotelowej. Hilton uważał, że przestrzeń hotelowa powinna być maksymalnie wykorzystana. Zaoferował gościom nie tylko łóżka do spania, lecz także wiele innych usług, które dziś wydają nam się oczywiste w hotelach. Otwierał w nich restauracje, bary, sklepy, czym doskonale trafił w potrzeby klasy wyższej. W hotelu zatrzymywali się już nie tylko spekulanci, robotnicy, hazardziści, ale lecz także biznesmeni i handlowcy. Drugim pomysłem było odpowiednie zadbanie o pracowników, motywowanie ich, rozbudzanie dumy, że mogą pracować w jednym zespole, starał się związać ich z firmą. Rozpoczął w ten sposób budowę kultury korporacyjnej. Poza tym postępował w myśl trzech zasad: „po pierwsze – inwestuj swój własny kapitał, po drugie – traktuj bankierów jak przyjaciół, po trzecie – dbaj, aby dyrektor hotelu posiadał udziały w firmie, którą zarządza”. Dzięki wymyślonemu na własny użytek prawu minimaksu zaczął budować lojalność wśród swoich gości, oferując im maksimum udogodnień, takich jak klimatyzacja czy telefony w pokojach, nie pobierając za to dodatkowej opłaty. Zrezygnował ze standaryzacji hoteli, stawiając na ich osobowość i indywidualny charakter. W 1925 roku wybudował w Dallas swój pierwszy hotel, na którym umieścił swoje nazwisko.
Kłopoty nie ominęły Hiltona
Kryzys gospodarczy przełomu lat dwudziestych i trzydziestych XX wieku, który pogrążył światową gospodarkę, nie ominął branży hotelarskiej. Hilton zaczął borykać się z brakiem płynności finansowej i rosnącymi wierzytelnościami. Kiedy długi osiągnęły kwotę pół miliona dolarów, hotele przejęte zostały przez rodzinę multimilionerów – Moody. Niezwykła determinacja Hiltona spowodowała, że wygrał proces z rodziną Moody i odzyskał pięć z ośmiu swoich hoteli. Już w 1939 roku pospłacał wszystkie długi i ze swoimi wspólnikami rozpoczął ekspansję na całe Stany Zjednoczone. Korzystając z obniżonych cen, polował na okazje, a trzeba powiedzieć, że potrafił wyśledzić prawdziwe perełki. W latach czterdziestych stał się właścicielem The Palmers House w Chicago oraz hotelu Waldorf Astoria w Nowym Jorku, nazywanym królową hoteli. W 1954 roku za 111 milionów dolarów przejął kontrolę nad prestiżową siecią Statler. Była to najdroższa transakcja na rynku nieruchomości od 1803 roku, kiedy to Amerykanie kupili od Francuzów stan Luizjana. Podupadłym hotelom przywracał dawną świetność i z determinacją budował imperium. W 1946 roku zarejestrował w Beverly Hills Korporację Hoteli Hilton, którą rok później wprowadził na giełdę nowojorską.
Around the Word
Kiedy hotele Hiltona funkcjonowały już w całych Stanach Zjednoczonych, wydawać by się mogło, że ich właściciel właściwie wszystko osiągnął. Okazało się, że koncepcja biznesowa Hiltona wykraczała znacznie poza ówczesne wyobrażenia. Postęp techniczny po II wojnie spowodował, że świat zaczął się gwałtownie kurczyć. Odległość między kontynentami stała się łatwiejsza do pokonania. Symbolem początku procesu globalizacji stały się: Boeing 707 z silnikiem odrzutowym, który jednego dnia przewoził za Atlantyk 111 pasażerów, później PanAm, lider komunikacji lotniczej, który w 1959 roku otworzył pierwsze regularne połączenia bez międzylądowania na trasie Nowy York – Londyn oraz właśnie Hilton – twórca międzynarodowej sieci hoteli. Za granicą nie inwestowała wówczas żadna z amerykańskich sieci hotelowych. Okazało się, że intuicja Hiltona nie zawiodła, a inwestycje zagraniczne stały się żyłą złota. W 1947 roku utworzył międzynarodową odnogę biznesu – Hilton Hotels International. Pierwszym hotelem Hiltona poza terytorium USA był Caribe Hilton Hotel w San Juan w Portoryko. W 1954 roku rozpoczęto budowę hotelu Hilton w Kairze. Potem nastąpiła ekspansja na Europę popierana w ramach planu Marshalla przez rząd amerykański. W marcu 1969 roku w pokoju 902 hotelu Hilton w Amsterdamie miesiąc miodowy spędzili Yoko Ono i John Lennon.
W 1964 roku Hilton podjął niefortunną decyzję o podzieleniu sieci hoteli na dwie niezależne struktury: Hilton Hotels, która działała tylko na amerykańskim rynku i Hilton Group, zlokalizowana w Watford pod Londynem, która zarządzała pozostałymi hotelami. Była to decyzja przeszkadzająca rozwojowi firmy przez ponad 40 lat. Połączenie sfinalizowane zostało dopiero w 2006 roku przez syna Conrada Barrona Hiltona. Obecnie połączone sieci – światowa i amerykańska – liczą przeszło trzy tysiące hoteli w ponad 77 krajach. W ten sposób korporacja Hiltona dogoniła dotychczasowych liderów InterContinental (marki Crowne Plaza i Hollyday Inn), Cendant i Marriott.
Testament milionera
Myli się ten, kto przypuszcza, że majątek Conrada Hiltona zapewnił beztroskie życie wszystkim jego potomnym. Do dzisiaj w rodzinie Hiltonów najwyżej ceni się przedsiębiorczość i wyznaje zasadę, że dzieci muszą sobie w życiu radzić same. Wyznając to motto dosłownie, Conrad Hilton zapisał wszystkie akcje HHC na rzecz własnej fundacji charytatywnej, po 250 tysięcy dolarów rodzeństwu i po 10 tysięcy bratankom i siostrzeńcom. Czwórkę własnych dzieci pominął. Być może powodem takiej decyzji było rozczarowanie najstarszym synem Nickiem, pierwszym mężem Liz Taylor, znanym z umiłowania do rozrywek, alkoholu i narkotyków. W 1979 roku dwoje z jego dzieci, Barron i Francesca, podważyły testament. Po niemal dziesięciu latach żmudnego procesu sąd przyznał synowi (dziadkowi Paris i Nicky) 330 milionów dolarów spadku. Francesca, córka ze związku z aktorką Zsa Zsą Gabor, walczyła bez powodzenia. Za Barronem przemawiał fakt, że z biznesem ojca zawiązany był od 1951 roku. Początkowo jako zwykły pracownik (zaczynał jako operator windy), a od 1966 jako prezes Hilton Hotels. Barron utrzymał kierownictwo w Hilton Hotels do 2007 roku, powiększając majątek ojca czterokrotnie. W wieku osiemdziesięciu lat zapowiedział, że zamierza zapisać 97 proc. swojej fortuny na fundację Conrada Hiltona, a pozostałe 3 proc., zostawić rodzinie. Fundacja Hiltonów od początku istnienia rozdała 800 milionów dolarów, wspierając różnego rodzaju projekty edukacyjne, medyczne, badawcze. Połowa pieniędzy trafia za granicę. Rodzina szczyci się, że zmysł zarabiania dużych pieniędzy przekazywany jest u nich z pokolenia na pokolenie. Rzeczywiście, wnuczki Baronna, Paris i Nicky Hilton potrafią wykorzystać swój wizerunek i nazwisko, aby zarabiać krocie. Gdyby jednak coś się nie powiodło, wszystkie straty zrekompensuje spadek. Paris otrzymała ponad 80 mln dolarów. W kolejnych latach ma dostać jeszcze 300 mln.
Rozbrat Hiltonów z branżą
Barron Hilton w 2006 roku sprzedał swoje udziały w Hilton Hotels Corporation. Akcje przedsiębiorstwa wykupił amerykański fundusz typu private equity Blackstone za rekordową kwotę 26 miliardów dolarów. Za swoje 20,8 milionów akcji, Barron otrzymał 990 milionów dolarów. W ten sposób po 90 latach rodzina wycofała się z hotelarstwa. Pozostało jednak cenne w branży nazwisko.
W 2009 roku korporacja odświeżyła swój wizerunek. Zmiana nazwy na Hilton Worldwide, zmiana logo i siedziby z Beverly Hills na McLean w stanie Wirginia otworzyły nowy rozdział w dziejach konsorcjum. Portfolio firmy składa się z dziesięciu marek, co tworzy grupę ponad 3300 hoteli w 77 krajach na całym świecie. Zróżnicowanie marek pod szyldem Hiltona jest strategią zgodną z jedną z podstawowych zasad założyciela sieci. Chodzi o to, żeby oferować klientom całą gamę usług hotelarskich – od luksusowych hoteli w wielkich miastach, przez hotele czterogwiazdkowe, po hotele przy portach lotniczych i w turystycznych kurortach. Przyjęta strategia rozwoju korporacji polega również na sprzedaży hoteli prywatnym inwestorom (najczęściej bankom i funduszom). Korporacja czerpie również dochód z franczyzy. Funkcjonuje ok. 1,4 tysiąca placówek franczyzowych. Opłaty z użyczenia nazwy wynoszą ok. 30 proc. przychodów dla sieci.
PRZECZYTAJ ARTYKUŁY
Franczyzodawca Travelplanet.pl zapewnia, że najlepsze salony sieci generują sprzedaż na poziomie 10 mln zł rocznie.
Paulina Młynarska mieszka na stałe w Grecji, prowadzi autorskie warsztaty „Miejsce Mocy”, na których łączy jogę ze zwiedzaniem. W tym roku rusza z nowym projektem – Villą Tatrą na Krecie, która już niedługo przywita pierwszych turystów.
Do sieci Wakacje.pl mogą przystąpić zarówno właściciele nowo otwieranych salonów, jak i agenci działający już pod innym szyldem.
Sytuację branży nieco poprawiły wakacje, ale mimo to nadal panuje w niej duża niepewność. Właściciele hoteli obawiają się ponownego zamknięcia.
Chętnych na glamping, czyli luksusowy kemping, nie brakuje. Wciąż niewiele osób decyduje się jednak otworzyć taką działalność.
NAJCZEŚCIEJ CZYTANE
Kredigo otwiera więcej biur niż planował. Partnerzy, żeby zarobić, muszą nauczyć się dobrze weryfikować klientów.
Żeby myśleć o otwarciu własnego McDonalda nie wystarczą tysiące ani setki tysięcy złotych . Potrzeba więcej. Ile? I co franczyzobiorca Złotych Łuków dostanie w zamian?
Pieczarkarnia to opłacalny biznes nawet na niedużą skalę. Właściciel jednej hali zbiera plony co sześć tygodni. Gdy ma się więcej pomieszczeń – wtedy na zyski można liczyć co tydzień.
Wiele osób wciąż myli franczyzę z franszyzą, która jest pojęciem z rynku ubezpieczeń. Niepoprawna jest również franczyzna czy też franszczyzna.
Paweł Marynowski z ZapieCKanek startuje z franczyzą. Czym zapiekanki jego marki wyróżniają się od konkurencji?
POPULARNE NA FORUM
Wakacje.pl czy się opłaca
Zastanawiam się nad franczyzą z wakacji.pl Byłby to drugi punkt tej sieci w moim mieście (200 tys. mieszkańców), lokal zwykły (nie w galerii handlowej) ale przy kilku...
Własny ośrodek wypoczynkowy nad morzem :)
ej Forumowicze! Od paru lat z mężem zastanawialiśmy się nad zakupem bądź wybudowaniem własnego ośrodka wypoczynkowego nad morzem, nic wielkie taki mini pensjonat 20-30...
Czy warto zainwestować w pensjonat, apartamenty?
Pewnie, że tak. Własny apartament to bardzo fajna sprawa, gdyż o każdej porze roku pojechać sobie możemy do niego i odpocząć od codziennych obowiązków. Z drugiej...
Global CFM Rent a Car - jakie są wasze opinie?
Wynająłem samochód na kilka dni za 360 zł przez internet. Na drugi dzień pojechałem po odbiór na drugi koniec miasta i dowiedziałem się, że rezerwacja została...
Kajaki, tratwy, namioty - podróżowanie
Możecie pochwalić się miejscami do których udajecie się na wypoczynek ?
Global CFM Rent a Car - jakie są wasze opinie?
Witam, jestem kolejnym klientem oszukanym przez Global. Mechanizm juz opisany wczesniej przez innych na forum. Chetnie przystapie do pozwu zbiorowego lub zawiadomienia o...
Pensjonat - warto czy nie?
Największą rolę odgrywa miejsce. Jak jest miejsce turystyczne to zawsze ma sens.
Global CFM Rent a Car - jakie są wasze opinie?
Firma Global Rent a Car to najwieksze oszustwo z jakim sie spotkalam w moim 34 letnium zycziu. Wypozyczam z mezem samochody pare razy jesli nie wiecej w roku w roznych krajach...